Interdyscyplinarny dietetyk, trener i biohaker. Szkolił się u najlepszych światowych ekspertów z branży health & fitness w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Anglii. W pracy z klientami łączy i wykorzystuje takie dziedziny jak: dietetyka kliniczna, dietetyka sportowa, psychodietetyka i medycyna funkcjonalna. Biohackingiem zainteresował się kilka lat temu, znajdując w nim skuteczną receptę na problemy ze swoim zdrowiem.
Gdy tylko ukazała się książka pomyślałam, że to coś dla mnie. Od lat zmagająca się z dodatkowymi kilogramami. Dodatkowo doszły do tego drobne problemy zdrowotne, które zwróciły mi uwagę, że czas najwyższy zadbać o swoje zdrowie.
Autor na samym początku opisuje nam swoją przemianę oraz jak biohacking wpłynął na jego życie.
Biohacking to zbiór metod, które mają na celu poprawić nasze zdrowie, samopoczucie, sprawność fizyczna, które też mogą mieć wpływ na wydłużenie życia.
Autor przybliża nam zagadnienia jak post okresowy, dieta ketogeniczna, ćwiczenia na siłowni czy jak spać, by wstać wypoczętym. Niektóre te metody są mi już znane, inne nie. Niektóre z nich do mnie nie przemawiają, ale z niektórych można zaczerpnąć wiedzę do wykorzystania. Ale najważniejszą rzeczą jest nasze nastawienie, dążenie ku celowi i niepodawanie się przy porażkach.
Nie będę jej oceniać pod względem przekazanej tu wiedzy, bo ja nie posiadam takiej by się wypowiadać na ten temat. Ale uważam, że gdy się chce podjąć walkę z nadprogramowymi kilogramami warto zapoznać się z tą książką, bo może coś z tego wykorzystamy w naszym przypadku. Bo nie ma idealnego dostosowanego dla wszystkich przepisu na utratę wagi.
Mam problem z tym poradnikiem. Sama idea jest ciekawa, fajnie, że część informacji została przedstawiona w formie rysunków czy wykresów, niemniej nie jest to wiedza odkrywcza czy tajemna. Zgodzę się z opinią, że można z tych porad wyciągnąć coś dla siebie. Więcej jest jednak w tej książce rzeczy irytujących. Początek to success story Karola Wyszomirskiego, Autora poradnika. Niestety używa formy couchingu sprzed co najmniej dwóch dekad, z naciskiem, że czytelnik coś „musi” zrobić. Widać też, że Autor jest mocno nastawiony na zarabianie - ciągle wspomina o swoich klientach i szkoleniach. Żeby nie było: nie ma nic złego w zarabianiu na swoich pasjach, ale ten nachalny sposób skutecznie zniechęca. Podobnie jak „opinie klientów” - czułam się, jakbym czytała reklamy typy „amerykańscy lekarze ich nienawidzą”. Duża czcionka daje możliwość zapoznania się z całością w zasadzie w jeden wieczór.
Podsumowując: sama idea jest interesująca, wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Po kolejną część nie sięgnę. A ta pierwsza to „Biohacking. Przewodnik dla początkujących”.