rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Lark i Kasim na tropie rewolucji

Q: Czy ludzi można podzielić na dobrych i złych?

To nie była przyjemna lektura, ale zaliczała się do tych ciekawych oraz skłaniających do zatrzymania się i zastanowienie.

Postać Lark była dla mnie niesamowicie intrygująca, a jeno poglądy kompletnie abstrakcyjne, chociaż jednocześnie niekiedy wydawały się niezwykle naiwne to dało się znaleźc w tym (z mojej perspektywy) pokręcony sens. W końcu każdy z nas miał przynajmniej raz sytuację, w której powiedzieliśmy co sądzimy na jakiś temat cholernie źle dobierając słowa przez co osoby nam nieprzychylne miały pretekst, żeby się przyczepić, wytknąć palcem, a później czepiać się tej wypowiedzi na każdym jednym kroku. Właśnie takiej sytuacji niemal dzień w dzień doświadcza Lark, ale czy zasłużyło przez to na rouste mający miejsce zarówno w realnym jak i internetowym życiu? Nie wydaje mi się. Naprawdę bardzo dawno nie byłem tak wkurzony zachowaniem ludzi, tym jak ich podejście do kogoś zmienia się na pstryknięcie palców, a z całej wypowiedzi wybierają tylko te części, które najłatwiej jest im dopasować pod swoją wypowiedź. Zero większego przemyślenia, próby dopytania po prostu atak za atakiem.

Czułem bardzo duże przywiązanie do osoby bohaterskiej, nasze myśli są dość podobnie chaotyczne, chociaż u niego są odrobinę bardziej podkręcone, całkowicie rozumiałem też to co czuje, kiedy mimo starań nie potrafił przekazać o co mu dokładnie chodzi... Jednak dostrzegałem też u jeno cechy, które naprawdę mnie frustrowały, na przykład to jak bardzo chciało być szczere, a jednocześnie ciągle kręciło.

Niesamowitym przeżyciem było również "przebywanie" na zajęciach z kreatywnego pisania, dowiadywaniu się jak powinno wyglądać budowanie własnej historii i dostrzeganiu tych schematów we właśnie czytanej książce, a co za tym idzie dostrzeganie przemiany bohaterów ich dojrzewanie oraz zmiany zachowań.

Książkanie jest łatwa, a opisy potrafią gubić, niekiedy męczyć przez nagłe zmiany tematów myśli, ale uważam, że warto ją przeczytać i zastanowić się czy przypadkiem mniej lub bardziej świadomie również zwyczajnie się do kogoś niedowalamy bo niezbyt za kimś przepadami, a on/ona/ono naprawdę nie widzi co zrobiło źle.

Lark i Kasim na tropie rewolucji

Q: Czy ludzi można podzielić na dobrych i złych?

To nie była przyjemna lektura, ale zaliczała się do tych ciekawych oraz skłaniających do zatrzymania się i zastanowienie.

Postać Lark była dla mnie niesamowicie intrygująca, a jeno poglądy kompletnie abstrakcyjne, chociaż jednocześnie niekiedy wydawały się niezwykle naiwne to dało się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Teoretycznie wiedziałem i nie wiedziałem, czego się spodziewać, w końcu opis to jedno, ale styl pisania autorki i prawdziwa fabuła to drugie. Chodź liczyłem na sporo dobrej zabawy to muszę zwyczajnie powiedzieć, że nie trafiłem z tą książka.

Zgrzyt pojawił się właściwie od samego początku, ponieważ okazało się, że opisy są bardzo (naprawdę bardzo) długie i rozwinięte, które dodatkowo ubarwiało słownictwo. Nigdy nie ukrywałem, że nie jestem miłośnikiem klasyków, długich opisów i chociaż rozumiem, iż jest grupa ludzi której się to podoba to sam do niej nie należę oraz omijam szerokim łukiem. Z tego powodu niestety nie bawiłem się dobrze podczas czytania, a sama czynność była męcząca przez co szukałem pierwszej lepszej wymówki, aby odłożyć książkę na jak najdłużej się da.

Fabuły nie ratowali też bohaterowie. Kornel właściwie był tam przypadkiem dosłownie i w przenośni. Ida nie umiała się zdecydować czy wiedząc, że ma jakaś moc ma prawo czegoś nie umieć oraz nie wiedzieć, czy może jednak w ciągu dwóch dni znikąd powinna opanować ogromną wiedzę oraz jej winą jest brak kontroli nad wszystkim co związane z magią. Jej przeskoki z jednego stanu w drugi, które poprzedzały histeria, były bardzo nużące. Na dokładkę mieliśmy Helenę, która postanowiła nie dzielić się większością podstawowych informacji oczekując pełnego zaufania, jednocześnie cały czas powtarzając, że nikomu nie można ufać... 😒

Nie mogę powiedzieć, że polecam tą książkę każdemu i podpisuje się pod tym rękami oraz nogami. Jednak, jeśli długie opisy miejsc, zdarzeń drobnych rzeczy sprawia ci przyjemność, albo znasz, a także lubisz to w jaki sposób pisze Hania to śmiało możesz się skusić, by przekonać się na własnej skórze. Natomiast jeżeli należysz do grupy osób, które wolą lżejsze style, czy większą ilość dialogów to "Ostatnie światła gasną" mogą nie być dla ciebie.

Teoretycznie wiedziałem i nie wiedziałem, czego się spodziewać, w końcu opis to jedno, ale styl pisania autorki i prawdziwa fabuła to drugie. Chodź liczyłem na sporo dobrej zabawy to muszę zwyczajnie powiedzieć, że nie trafiłem z tą książka.

Zgrzyt pojawił się właściwie od samego początku, ponieważ okazało się, że opisy są bardzo (naprawdę bardzo) długie i rozwinięte,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Chociaż okładka oraz pomysł na fabułę nadal jest ciekawy i nie można odmówić wykonania to pomimo upływu czasu od zakończenia lektury moje uczucia co do niej są mieszane. Z jednej strony była to całkiem przyjemna oraz lekka lektura, mająca w sobie znaczną ilość ciekawych fragmentów tak widzę w niej też sporo podobieństw do “Dotknij mnie” właśnie autorstwa Tahereh Mafi.
*
W obu przypadkach światy są wykreowane w niesamowity sposób i również podczas lektury “Utkanego Królestwa” bez problemu można sobie wyobrazić trasy przebywane przez bohaterów, pomieszczenia po których się poruszają, a także wczuć się w ich życie codzienne. Właśnie te opisy na początku strasznie mi się podobały i pochłaniałem kartkę za kartką, jednak im dalej w las tym bardziej zaczęła mnie przytłaczać ich ilość oraz długość. Akcja niekiedy była wciągająca, a innym razem bywała zabawna głównie za sprawą komicznie przesadzonych reakcji Alizeh, jednak strasznie boli mnie to, że gdy naprawdę zaczęło robić się ciekawie to książka się skończyła pozostawiając spory niedosyt, a także frustrację. Natomiast co do samego samego końca to zrobił się tam zaskakujący kociołek wszystkiego co się da i moim zdaniem to sprawiło, że cały “zwrot akcji” był troooszkę przedobrzony.
*
Co do bohaterów… wiem, że się powtórzę i znowu mam na myśli ten sam tytuł co na początku (poza królestwem to jedyna książka tej autorki jaką przeczytałem) w nich też widzę podobieństwo do Adama i Juliette. Dziewczyna jest zahukana cicha, a nawet wręcz winna tego, że żyje. Również nie zdaje sobie sprawy z tego jak bardzo olśniewająco wygląda. Różnicą między dziewczętami jest jednak to, że Alizeh jest bardziej poniżana, na co daje przyzwolenie ze względu na swoją sytuację życiową. Kamran o nim mogę powiedzieć wam głównie tyle, że ma talent do znajdowania ludzi, których nikt inny nie widzi, a żeby go oczarować nie trzeba się zbyt wiele starać.
*
Historia nie jest bardzo zaskakująca i w trakcie czytania można odgadnąć co będzie dalej zwłaszcza, jeżeli miało się już styczność z tą autorką, ale nie można odmówić całkowicie przyjemności z czytania. Niejednokrotnie zdarzyło się tak, że planując przeczytać 2 rozdziały kończyłem po przeczytaniu 5 bo jakoś tak szybko to szło. Jeżeli lubicie książki tej autorki to myślę, że będziecie zadowoleni, ale jeśli waszym celem jest znalezienie niewymagającej lektury, przy której odpoczniecie to raczej też się nie za

Chociaż okładka oraz pomysł na fabułę nadal jest ciekawy i nie można odmówić wykonania to pomimo upływu czasu od zakończenia lektury moje uczucia co do niej są mieszane. Z jednej strony była to całkiem przyjemna oraz lekka lektura, mająca w sobie znaczną ilość ciekawych fragmentów tak widzę w niej też sporo podobieństw do “Dotknij mnie” właśnie autorstwa Tahereh Mafi.
*
W...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Sześć szkarłatnych żurawi" to książka zdecydowanie w klimacie baśniowym, jednak to co może jednych odrzucić, a drugich zachęcić jest czas jaki fabuła potrzebuje, żeby się rozkręcić i złapać czytelnika za rękę, aby wciągnąć go dalej i dalej...
*
Zdecydowanie byłem tym, który nie mógł się doczekać jakiegoś większego rozwoju akcji, żeby zaczęło się coś dziać i przepaść w tym świecie, dlatego początkowo czytałem po rozdziale dwa i odkładałem ją dość szybko niezbyt chętnie sięgając ponownie, jednak WRESZCIE SIĘ DOCZKEAŁEM! Panie nie było po tym odwrotu...
*
Bohaterkę poznajemy od strony psotnej, robiącej głupie rzeczy oraz podejmującej pochopne decyzje nie myśląc o ich konsekwencjach. Dodatkowo jest skupiona na własnym czubku nosa i na tym czego ona chce, brzmi trochę tak, że ma się ochotę jej trzepnąć, albo ominąć szerokim łukiem prawda? Jednak spokojnie w dalszej części naprawdę widać jej zmianę, chociaż odwaga, upór i samozaparcie jest czymś czego nie można jej odmówić, co więcej patrzy się na to z podziwem. NIE MOGĘ NIE WSPOMNIEĆ również o bohaterze, który wykazał się naprawdę mądrym, czułym, ale też ogromnie bystrą postacią. Nie zdradzę wam jednak kto to jest, żeby nie psuć zabawy, także musicie się dowiedzieć tego sami ^^
*
Po tym jak fabuła zaczyna się rozkręcać niemal ciągle się coś dzieje, mniej lub bardziej subtelne napięcie jest odczuwalne. Niekiedy aż siadałem w trakcie czytania kompletnie tego nieświadomy, a innym razem przekładałem strony tak szybko, że nie wiedziałem kiedy tak przeskoczyłem hahaha.
*
Świetnie się bawiłem przy tej książce i szczerze mogę powiedzieć, że cieszę się z możliwości przeczytania jej, chętnie będę ją pożyczał by więcej osób mogło poznać ten z pozoru normalny świat, który tak naprawdę jest przepełniony magią, smokami oraz tajemnicami.

"Sześć szkarłatnych żurawi" to książka zdecydowanie w klimacie baśniowym, jednak to co może jednych odrzucić, a drugich zachęcić jest czas jaki fabuła potrzebuje, żeby się rozkręcić i złapać czytelnika za rękę, aby wciągnąć go dalej i dalej...
*
Zdecydowanie byłem tym, który nie mógł się doczekać jakiegoś większego rozwoju akcji, żeby zaczęło się coś dziać i przepaść w tym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mówiąc szczerze ta książka już na początek miała z mojej strony postawione jakieś wymagania, a ciekawość łączyła się z pewnym oczekiwaniem. Zanim zabrałem się za czytanie "Żelaznej Wdowy" zadawałem sobie pytanie "Czy będzie chociaż trochę tak fajna jak Darling in the Franxx?" to anime było moim pierwszym skojarzeniem, a że szczerze je lubię naprawdę nie oczekiwałem, iż ta książka przebije dobrze mi znaną historię. Wtedy nie wiedziałem jak cholernie bardzo się myliłem, ponieważ... TA KSIĄŻKA SKOPAŁA TYŁEK FRANXX'OWI I ODTAŃCZYŁA NA NIM ZWYCIĘSKI TANIEC! 🤣

Na samym początku mamy okazję wejść w życie oraz buty bohaterki zrozumieć, dlaczego w jakiś sposób się zachowuje, jak wygląda jej codzienność, a także podejście do rządzących jej światem reguł. Uważam, że autorka odwaliła tutaj kawał naprawdę świetnej roboty, nawet nie jestem w stanie wam powiedzieć, w którym miejscu wciągnąłem się tak, że nie byłem w stanie odłożyć książki chcąc znać dalsze wydarzenia, które dość szybko nabierają rozpędu wciągając czytelnika bardziej i bardziej nie pozwalając na odwrót.

Czymś co zasługuje na podkreślenie jest fakt, że Zetian jest silną, odważną, upartą dziewczyną, która trzyma się swoich zasad. Chociaż nie raz chciałem na nią nawrzeszczeć czy nawet strzelić w tył głowy to nie czułem irytacji, a stworzenie kobiecego charakteru nie irytuje nie jest proste co udowodniło bardzo wiele tytułów. Podobało mi się to jak autorka bawiła się budowaniem postaci oraz ich pozorami, z czasem pokazując jak wiele warstw ma każdy z nich, co ludzie widzą i wolą widzieć, ponieważ zwyczajnie tak jest im wygodnie.

Mógłbym wam tu pisać jeszcze więcej i więcej, ale boję się, że finalnie chlapnąłbym wam tyle spoilerów, iż większość nie zdecydowałaby się zobaczyć jak wiele rzeczy wciąż kryje się między stronami tej niesamowitej książki. Mogę was za to zapewnić, że kompletnie zakochałem się w "Żelaznej Wdowie" w tym ile wywołała u mnie emocji, a co za tym idzie także łzy, stała się jedną z moich ulubionych książek i na pewno przeczytam ją jeszcze wiele razy. Z niecierpliwością czekam na kolejne części by móc zatopić się w tym świecie po raz kolejny i sprawdzić z czym mierzą się bohaterzy tym razem.

Mówiąc szczerze ta książka już na początek miała z mojej strony postawione jakieś wymagania, a ciekawość łączyła się z pewnym oczekiwaniem. Zanim zabrałem się za czytanie "Żelaznej Wdowy" zadawałem sobie pytanie "Czy będzie chociaż trochę tak fajna jak Darling in the Franxx?" to anime było moim pierwszym skojarzeniem, a że szczerze je lubię naprawdę nie oczekiwałem, iż ta...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejne spotkanie z tymi bohaterami było mieszanką wybuchową, która trafiła w moje serce, ale zacznijmy od początku.
-
Zaczynając tę książkę myślałem, że będzie to kolejne spokojne, ale ciekawe spotkanie z bohaterami, w której zostanie rozwinięty wątek pojawiający się we wcześniejszym tomie. Tak wiecie fajna lektura przy której można sobie odpocząć, ale bez wielkiego szaleństwa.
-
Pierwsze rozdziały zgodnie ze swoimi przewidywaniami wciągałem dość szybko, nawet nie zauważając kiedy, jednak jak stwierdziłem, że starczy to na spokojnie mogłem ją odłożyć bez wewnętrznego przymusu "no ale co dalej, czytaj czytaj". Działało to również w drugą stronę, sięgałem po nią kiedy miałem taką zachciankę, a nie pchany zniecierpliwieniem. Z czasem zaczęło się to powoli zmieniać wraz z kolejnymi stronami oraz stopniowo odkrywaną historią. Jakoś od połowy do końca książki czytanie stało się rollercoasterem, który najpierw spokojnie jechał w górę by finalnie z całej pery zjechać w dół, a ta podróż wytargała mnie emocjonalnie jak wiatr włosy uczestników. Kilka razy byłem straszliwie blisko rozpłakania się i zwyczajnie odkładałem dalszą lekturę na bok, żeby odetchnąć, a rozdzierała mnie potrzeba dowiedzenia się co dalej oraz chęć schowania się by nie bolało.
-
Nie mogę nie powiedzieć o tym jak niesamowicie podobała mi się obserwacja zmian zachodzących w Arystotelesie, ponieważ to u niego była ona bardziej widoczna, a wręcz poszedłbym o stwierdzenie, ze była najistotniejsza z racji tego jak widzieliśmy go na samym początku. Jego stopniowe rozwijanie skrzydeł było czymś co cieszyło moje serce, ale niekiedy martwiło jak wiele na niego spada i naprawdę chciałem go przytulać przy każdej takiej chwili. Oczywiście Dante również zaczął się zmieniać, ale nie oszukujmy się dalej przez większość czasu jest taki sam jak wcześniej i chociaż się go uwielbia to i tak chce się nim potrząsnąć.
-
Ten tom podobał mi się znacznie bardziej niż 1, nie miałem tutaj wrażenia, że spodziewałem się czegoś innego, a sama lektura była satysfakcjonująca. Miło było po czasie spokoju zostać tak wytarganym przez emocje i poczuć dość silną więź z bohaterami. Jeżeli lubicie obserwować zmiany zachodzące w charakterach wraz z dojrzewaniem, ale również odkrywanie siebie oraz świata to myślę, że "Arystoteles i Dante przepadają w toni życia" jest książką dla was.

Kolejne spotkanie z tymi bohaterami było mieszanką wybuchową, która trafiła w moje serce, ale zacznijmy od początku.
-
Zaczynając tę książkę myślałem, że będzie to kolejne spokojne, ale ciekawe spotkanie z bohaterami, w której zostanie rozwinięty wątek pojawiający się we wcześniejszym tomie. Tak wiecie fajna lektura przy której można sobie odpocząć, ale bez wielkiego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zdecydowanie nie jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością Schwab i na pewno nie ostatnie! Książka kompletnie zauroczyła mnie swoim mrocznym klimatem, a także pięknym wydaniem od którego ciężko było mi oderwać oczy, a takze ręce. Jednak na wstępie muszę się przyznać do dość długiego czytania tego tytułu spowodowany brakiem czasu, a nie nudą.
-
Początkowa koncepcja fabuły jak i jej dalsze rozwinięcie od samego początku wydawała mi się jakaś znajoma, ale początkowo nie mogłem skojarzyć tytułu innej bajki/książki/filmu, dopiero później pewne wydarzenie olśniła mnie myśl, że zdecydowanie widzę tutaj podobieństwo do "Tajemniczego Ogrodu" co moim zdaniem jest na plus. Olivia Prior jest postacią niebanalną, odważną, a także przykuwającą uwagę, natomiast jej spryt nie kilka razy mnie zaskoczył, a nawet rozbawił. Pozostali bohaterowie również skradli część mojego serca przede wszystkim dlatego, że nie byli irytujący co oj jest sporym plusem! 🤣 Podczas lektury bawiłem się dobrze, mogłem się przy niej zrelasować, była ciekawa i wciągająca, chociaż nie miałem czegoś takiego, że musiałem rzucić wszystko by czytać dalej to z przyjemnością wracałem do niej w każdej wolnej chwili.
-
"Gallant" może się w aktualnie świąteczny klimat nie wpasowuje, ale jeżeli nie zaczęliście jeszcze wczytywać się w urocze grudniowe historie, albo potrzebujecie jakiegoś mrocznego przerwynika dla kontrastu to zdecydowanie mogę wam polecić przeczytanie tej książki! Oczywiście jak nie zaliczacie się ani do grupy 1 ani do grupy 2 to tym bardziej zachęcam was do sięgnięcia po tą pozycję i mam szczerą nadzieję, że spodoba wam się równie bardzo jak mi!

Zdecydowanie nie jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością Schwab i na pewno nie ostatnie! Książka kompletnie zauroczyła mnie swoim mrocznym klimatem, a także pięknym wydaniem od którego ciężko było mi oderwać oczy, a takze ręce. Jednak na wstępie muszę się przyznać do dość długiego czytania tego tytułu spowodowany brakiem czasu, a nie nudą.
-
Początkowa koncepcja...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Szczerze mówiąc to cicho liczyłem na to, że ten tom będzie lepszy niż jego pierwsza część, która była okej, ale no kompletnie bez szału. No i niestety trochę się rozczarowałem.

Najszczerzej mówiąc osobiście uważam, że najbardziej ciekawym wątkiem były oczywiście feniksy oraz życie miłosne Emila.

Sama książka ma w sobie tyle akcji, że z czasem staje się to, aż męczące i ciężko jest to czytać z takim samym zainteresowaniem.

Sami bohaterowie mają tylko częściowo zróżnicowane charaktery, chociaż to nie znaczy, że jest to dużym plusem. Brighton jest zdecydowanym przeciwieństwem Emila czym jednocześnie zasłużył sobie na miano irytującego ćwoka, o którym zdecydowanie wiedzieć więcej niż muszę, a rozdziały poświęcone jego osobie są tak przesiąknięte egoizmem oraz samouwielbienie, że naprawdę ze sobą walczyłem, aby ich nie przekartkować. Maribelle, Iris i Tala wydają się strasznie podobne, a różnice między ich zachowaniem są jak dla mnie naprawdę niewielkie. Wszystkie bezmyślnie fiksują się na jednym celu, a później lecą na łeb na szyję.

Zdecydowanie byłbym bardziej za tą książką, jeżeli wycięto by jakoś bardziej Brightona 😆, a w jego miejsce rozwinęło się historię z perspektywy Emila. Nie mogę wam jednoznacznie powiedzieć idziecie i czytajcie, ponieważ mimo kilku dobrych i ciekawych momentów "Pogromca Nieskończoności" był o wiele słabszy niż "Syn Nieskończoności" 🥺

Szczerze mówiąc to cicho liczyłem na to, że ten tom będzie lepszy niż jego pierwsza część, która była okej, ale no kompletnie bez szału. No i niestety trochę się rozczarowałem.

Najszczerzej mówiąc osobiście uważam, że najbardziej ciekawym wątkiem były oczywiście feniksy oraz życie miłosne Emila.

Sama książka ma w sobie tyle akcji, że z czasem staje się to, aż męczące i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Miałem z tym tytułem kilka przebojów zwłaszcza na początku, a głównie przez formę narracji, ponieważ było to dla mnie na tyle nowe, że początkowo dosłownie miałem problem z czytaniem. To tylko pokazuje jak bardzo mało jest książek z bohaterami niebinarymi i dlaczego warto by było ich więcej. Ogromnie cieszę się, że mogłem ją przeczytać chociaż by po to by "oswoić" się z tak mało widzianymi zaimkami.
·
Myślę, że nie przesadzę mówiąc, że ta książka to wizualizacja jednego z gorszych koszmarów jaki ma w głowie osoba chcąca zrobić coming out, a co najgorsze takie sytuacje naprawdę się zdarzają. Ben pokazało nam jak bardzo może się to odbić na psychice człowieka oraz jak ciężko wrócić po takiej sytuacji do normalnego funkcjonowania. Jednak jednocześnie pokaząło nam, że nawet po takim koszmarze świat może znowu nabrać kolorów, a terapia to nic złego i mimo początkowej niechęci warto z niej skorzystać.
·
Żeby nie było początkowo bardzo nie lubiłem Ben, ponieważ irytowała mnie jego postawa, ale z czasem i tak zacząłem mu wewnętrznie kibicować. Za to moim KOMPLETNYM ULUBIEŃCEM JEST NATHAN ten chłopak to czyste złoto! Jego komentarze, czy zwroty, które nie raz bywają niestosowne potrafią rozbawić do łez, a jego czułość całkowicie zmiękczyła mi serce!
·
Co do samej fabuły - po początkowych trudnościach coraz bardziej zaczęła mnie ciekawić i zdecydowanie zaczęła wciągać. Z każdym kolejnym rozdziałem było "co będzie dalej, a może jeszcze jedna strona? Kurcze to jeszcze jeden rozdział". Dodatkowo kilka razy serio się uśmiałem, siedziałem z głupim uśmiechem, albo byłem tak wkurzony, że już ściągałem klapka...
·
Poleciłbym wam przeczytanie tej książki jako jedną z możliwości poszerzenia swoich horyzontów oraz otwarcie się na inne zaimki niż takie standardowe, ale TAKŻE ZE WZGLĘDU NA NATHA🤣 💙 Koniecznie daj znać czy Cię przekonałem

Miałem z tym tytułem kilka przebojów zwłaszcza na początku, a głównie przez formę narracji, ponieważ było to dla mnie na tyle nowe, że początkowo dosłownie miałem problem z czytaniem. To tylko pokazuje jak bardzo mało jest książek z bohaterami niebinarymi i dlaczego warto by było ich więcej. Ogromnie cieszę się, że mogłem ją przeczytać chociaż by po to by "oswoić"...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wyjątkowo naprawdę bardzo ciężko mi wam coś powiedzieć o tej książce. Z jednej strony czytało się ją w porządku chociaż nie wywołała we mnie jakiś większych emocji, a z drugiej dość często nie czułem takiego "magnesu", który przyciąga do przeczytania kolejnej i kolejnej strony.
°
Początkowo mocno się obawiałem, że bohaterzy będą dość typowi jak na gwiazdora i cichą koleżankę przystało, jednak mocno zaskoczyli mnie swoimi charakterami co było zdecydowanie na plus! 💙
°
Niestety największą zabawę zepsułem sobie sam domyślając jeszcze przed połową całego tajemniczego wątku aka mrocznego sekretu... 🤦🏻‍♂️

Wyjątkowo naprawdę bardzo ciężko mi wam coś powiedzieć o tej książce. Z jednej strony czytało się ją w porządku chociaż nie wywołała we mnie jakiś większych emocji, a z drugiej dość często nie czułem takiego "magnesu", który przyciąga do przeczytania kolejnej i kolejnej strony.
°
Początkowo mocno się obawiałem, że bohaterzy będą dość typowi jak na gwiazdora i cichą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mimo upływu czasu od przeczytania, nadal nie potrafię stanąć po stronie “ta książka mi się podobała”, ani po przeciwnej mówiącej “ugh tragedia”. Nadal jest ona dla mnie mocno neutralna, ponieważ chociaż zdarzały się momenty ciekawe czy wywołujące większe emocje to znaczna jej część była dla mnie neutralna, a czasami wręcz nudna. Dlatego sięgałem po nią sporadycznie, czytając raz więcej, raz mniej i finalnie czekała, aż ponownie po nią sięgnę.
·
Kompletnie nie przemawiały do mnie pozostawione w języku angielskim słówka, które wybijały mnie z rytmu za każdym razem, gdy udało mi się chodź odrobinę wciągnąć w fabułę. Jednak zdarzały się momenty, w których bardzo mocno się śmiałem z tego jak bardzo “odklejenie” wyglądają, nie jest utrzymana forma nazewnictwa czy imienia na przestrzeni kilku kartek czy zaledwie kilku zdań.
·
No ale powiedzmy też coś na plus, żeby nie wyszło “mówiłeś, że nie umiesz się zdecydować, a mówisz o samych negatywach”. Przez sposób w jaki został wykreowany główny bohater zdecydowanie mogłem w nim zobaczyć cząstkę siebie co niekoniecznie sprawiło, że pałałem do niego jakąś większa sympatią XD. Jednak zrozumiałem jego chęć poznania oraz posiadania przyjaciół, a także cieszyłem się, gdy wreszcie udało mu się nawiązać z kimś kontakt. Coś czego mimo opisu nie mogłem zrozumieć, ale pozostało mi domyślanie się co na pewno nie oddaje rzeczywistych emocji to było cierpienie i utrata mamy. Sam jestem mocno przywiązany do swojej rodzicielki, więc ten wątek całkowicie ranił moje serce.
·
Nie mogę was jednoznacznie zachęcić do czytania lub to odradzić, dlatego zostawiam to do waszej decyzji. Jednak ciekawi mnie czy zdecydujecie się na przeczytanie “Hard Land”, więc byłoby miło, gdybyście dali o tym znać. Natomiast, jeżeli już ją czytaliście, koniecznie podzielcie się swoją opinią.

Mimo upływu czasu od przeczytania, nadal nie potrafię stanąć po stronie “ta książka mi się podobała”, ani po przeciwnej mówiącej “ugh tragedia”. Nadal jest ona dla mnie mocno neutralna, ponieważ chociaż zdarzały się momenty ciekawe czy wywołujące większe emocje to znaczna jej część była dla mnie neutralna, a czasami wręcz nudna. Dlatego sięgałem po nią sporadycznie,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Skok do gwiazd" jest książką, która zdecydowanie mnie pochłonęła i nie chciała puścić wolno dopóki nie skończę czytać całości. Szczerze nie pamiętam kiedy ostatni raz zarywałem nockę by czytać, a dla tej konkretnej książki zdarzyło się to kilka razy.
*
To co najbardziej buduje całą hisotrię to różnorodni bohaterowie, którzy mimo różnic potrafią się dogadać, wspierać, a także wzajemnie sobie pomagać. Każdy z nich pokazuje i uczy nas czegoś innego np. Miłosz optymizmu oraz zdrowego podejścia do gry - ważne by dać z siebie wszystko bez względu na wynik, Kamil i jego ogromna determinacja - gdy chcemy coś osiągnąć damy radę, jeżeli poświęcimy na to czas, a Patryk i jego niespodzianki - sport poza rywalizacją to przede wszystkim dobra zabawa. Mógłbym wymieniać w nieskończoność, ale jeżeli jesteście ciekawi to przeczytajcie i sami wyciągnijcie przesłania jakie mają dla was inni bohaterowie. 😃
*
Kamil jest jednak postacią, która imponuje mi najbardziej, dzięki swojej ciężkiej pracy dążył do celu, mimo upadków, strachu czy porażek, dalej walczył o siebie mimo chwil zwątpienia. Na każdym kroku udowadniał mi oraz imponował tym, że nie ma problemu bez wyjścia, a na pracę nad samym sobą nigdy nie jest za późno.
*
Jestem kompletnie zakochany w "Skoku do gwiazd" i wiem, że będę ją czytać jeszcze wiele razy, będę zaznaczać mnóstwo wspaniałych momentów i od nowa przeżywać całą gamę emocji. Ponownie mną wstrząśnie, rozbawi oraz wywoła łzy, a także panikę. Czuję, że warto ją przeczytać i dlatego polecam wam ją całym sercem. Mam nadzieję, że ją preczytacie i spodoba wam się równie mocno co mi 💙

"Skok do gwiazd" jest książką, która zdecydowanie mnie pochłonęła i nie chciała puścić wolno dopóki nie skończę czytać całości. Szczerze nie pamiętam kiedy ostatni raz zarywałem nockę by czytać, a dla tej konkretnej książki zdarzyło się to kilka razy.
*
To co najbardziej buduje całą hisotrię to różnorodni bohaterowie, którzy mimo różnic potrafią się dogadać, wspierać, a...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Legenda o popiołach i wrzasku Anna Bartłomiejczyk, Marta Gajewska
Ocena 4,9
Legenda o popi... Anna Bartłomiejczyk...

Na półkach:

Na wstępie chciałbym powiedzieć, że cała okładka jak i mapy oraz końcowa grafika kruka oraz smoka kompletnie skradły mi serce.

Sama książka również skradła mi serce, ale wywołała też dużo mieszanych uczuć. W książce mamy historię Antoinette, która została moją faworytką nawiasem mówiąc (zwłaszcza przez motyw towarzyszących jej wron, które kojarzą mi się z Kazem rzecz jasna) oraz dwóch księżniczek Rosemary i Rainy, które odkryją tajemniczy świat smoków.

Początkowo wydawało mi się, że wydarzenia wszystkich bohaterek dzieją się w tym samym czasie, jednak późniejsze zawirowanie czasowe u księżniczek całkowicie zepsuło mi tę koncepcję. Sam zarys fabuły ogromnie mi się podobał, tak samo jak wydarzenia oraz magia, która je otaczała, jednak im więcej czytałem tym większy odczuwałem chaos. Raz czas leciał tak, że mieliśmy dzień za dniem, wydarzenie za wydarzeniem, później duże przeskoki czasowe i znowu wydarzenie za wydarzeniem, serio wyglądało to tak jakby pomysłów na losy Rainy oraz Rosemary jest za dużo i za mało jednocześnie, działo się bardzo dużo, ale zanim szło się wczuć to wątek był ucinany i zaczynał się kolejny przez co niezbyt się z nimi zażyłem, dlatego jest to ta część, która podobała mi się mniej.

Natomiast w historie Antoinette przepadałem kompletnie po same uszy. Powoli dowiadujemy się kim jest bohaterka, czym się zajmuje i wraz z nią widzimy jak wszystko zaczyna się wręcz drastycznie zmieniać, a jej życie jest wywrócone do góry nogami. Możemy poczuć to co ona, niemal widać mur, który sama dostrzegała, gdy jej nagły status odgrodził ją od poprzedniego życia, a tym samym od osób, które miała za przyjaciół. Ogromnie podobało mi się sposób w jaki opisano wydarzenia, jej moc, jak działa i jak wygląda w trakcie użytku, dzięki takiemu doborowi słów wyobraźnia naprawdę żyła.

Cała książka zdecydowanie nie jest idealna, ma swoje plusy i minusy, a czytelnicy będą pewnie podzieleni na to, która z historii im się podobała, jednak myślę, że większość miłośników fantastyki znajdzie coś dla siebie.

Na wstępie chciałbym powiedzieć, że cała okładka jak i mapy oraz końcowa grafika kruka oraz smoka kompletnie skradły mi serce.

Sama książka również skradła mi serce, ale wywołała też dużo mieszanych uczuć. W książce mamy historię Antoinette, która została moją faworytką nawiasem mówiąc (zwłaszcza przez motyw towarzyszących jej wron, które kojarzą mi się z Kazem rzecz...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta historia zdecydowanie jest dla mnie czymś nowym, ponieważ nigdy wcześniej nie czytałem antyroamnsu (?), chyba można to tak nazwać. Sam początek nie przypadł mi do gustu, a wręcz przeciwnie byłem przerażony ilością opisów, a także bohaterką, która narzeka zamiast podjąć się rozmowy z narzeczonym. Jednak z czasem nauczyłem się pomijać przydługie opisy, za którymi nie przepadam i dałem szansę głównym postacią. Powiem szczerze, że jak już się na dobre rozkręcili, rzucali sobie kłody pod nogi, albo rozmawiali dwuznacznie, gdy nikt poza nimi o tym nie wiedział to prawie się usmarkałem ze śmiechu.
*
Jednak ciekawie obserwowało się zmianę atmosfery oraz sytuację, gdy nasz antyromans zaczynał rzeczywiście stawać się romansem. Zarówno Naomi jak i Nickolas zaczęli zmierzać w tym samym kierunku oraz wojować z tym samym wrogiem co było finalnie jeszcze śmieszniejsze niż wcześniej! Gdy połączyli siły, zdecydowanie znalazły się momenty, gdzie popłakałem się ze śmiechu.
*
Ogólnie mówiąc jestem ogromnie zadowolony z lektury, chociaż przyznaję, że styl autorki nie należy do najlżejszych i całość czytało mi się z lekkim oporem. Mimo to myślę, że można trochę zaryzykować, żeby sprawdzić czy książka nam się spodoba, przeboleć moment gdzie nic się nie dzieje. Kto wie może później uchichracie się równie mocno?

Ta historia zdecydowanie jest dla mnie czymś nowym, ponieważ nigdy wcześniej nie czytałem antyroamnsu (?), chyba można to tak nazwać. Sam początek nie przypadł mi do gustu, a wręcz przeciwnie byłem przerażony ilością opisów, a także bohaterką, która narzeka zamiast podjąć się rozmowy z narzeczonym. Jednak z czasem nauczyłem się pomijać przydługie opisy, za którymi nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przyznaje, że gdy tylko te książki zaczęły się pojawiać byłem ich całkowitym przeciwnikiem. Dlaczego? Bo było o nich głośno, wiem to kompletnie głupie. Jednak cieszę się, ze po upływie czasu miałem szanse je przeczytać, ponieważ ominęło by mnie coś niesamowitego.
*
Już przy pierwszych stronach „Czwartej Małpy” jesteśmy wrzuceni w akcję i powoli wdrażani w historię. Chociaż już w tej części dowiadujemy się kim jest morderca, w niczym nie ujmuje to całej trylogii, wręcz przeciwnie to co zrobił autor jest całkowicie niesamowite. Przedstawia nam kolejne fakty oraz wydarzenia, prowadzi nas coraz dalej i dalej odkrywając kolejne tajemnice oraz oświetlając kąty, których nie widzimy. Kiedy już uwierzymy w to co nam pokazał, widzimy w tym sens i się tego trzymamy, odkrywa kolejne karty i miesza nam w głowie przez co wracamy do punkty wyjścia. Razem z całą ekipą śledczą musimy się cofnąć, sprawdzić inne drogi i dotrzeć metodą prób i błędów do tego co jest prawdą.
*
Ostatnia część „Szóste Dziecko” w znacznej części poświęcona jest Ansonowi oraz jego życiu co również nie jest nudne, a poziom manipulacji jest tak wysoki, że nie mogłem przewidzieć żadnego z ważnych wydarzeń. Może udało mi się odgadnąć z jedno mniejszych wydarzeń, ale emocje i tak we mnie buzowały. Każda z książek w tej serii budziła u mnie całą gamę uczuć od tych pozytywnych (raczej rzadko), aż po najgorsze (w znacznym stopniu). Dawno nie czułem takiej nawałnicy uczuć, nie raz gotowałem się wkurzony, czułem lekki strach, obrzydzenie czy miałem ściśnięte gardło.
*
Na zakończenie zdecydowanie chce polecić te książki miłośnikom kryminałów, ponieważ mogą się mile zaskoczyć. Nie ma chyba nic lepszego niż kryminał, który nas zaskakuje, a zakończenia są nie do odgadnięcia, natomiast sama lektura i rozdziały szepczą do nas o jeszcze jedną stronę więcej.

Przyznaje, że gdy tylko te książki zaczęły się pojawiać byłem ich całkowitym przeciwnikiem. Dlaczego? Bo było o nich głośno, wiem to kompletnie głupie. Jednak cieszę się, ze po upływie czasu miałem szanse je przeczytać, ponieważ ominęło by mnie coś niesamowitego.
*
Już przy pierwszych stronach „Czwartej Małpy” jesteśmy wrzuceni w akcję i powoli wdrażani w historię. Chociaż...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Próby śmierci K.F. Breene, Shannon Mayer
Ocena 6,4
Próby śmierci K.F. Breene, Shanno...

Na półkach:

Przyznaje bez bicia, że początkiem trochę się zniechęciłem bo wiecie, jeszcze nic się nie dzieje, dopiero jesteśmy wprowadzani w całą fabułę. Jakieś randomowe akcje, które z czasem nabierają sensu po prostu małe westchnięcie i nieliczenie na zbyt dużo.
*
Jednakkk im dalej brnąłem w historię tym bardziej mi się podobała i chętniej ją czytałem. Pomimo dziwnej sklejki bohaterów przyznaje, że byli całkiem interesujący, a ich chaotyczna drużyna mimowolnie zgrywała się w całość. Czytałem z tak dużym zainteresowaniem przedzierając się przez kolejne strony, chcąc poznać dalsze losy bohaterów, że właściwie nie zauważyłem jak szybko zbliżam się do końca. Zrozumiałem, że nie ma już więcej dopiero z momentem przełożenia ostatniej strony!
*
Podsumowując tą krótką, ale mam nadzieję przekonującą recenzję. Jeżeli tylko będę mieć możliwość sięgnięcia po kolejne tomy, na bank to zrobię. Autorzy piszą w tak przyjemny sposób oraz umiejętnie budzą uczucia czytelnika, że chce się wiedzieć „co dalej”.

Przyznaje bez bicia, że początkiem trochę się zniechęciłem bo wiecie, jeszcze nic się nie dzieje, dopiero jesteśmy wprowadzani w całą fabułę. Jakieś randomowe akcje, które z czasem nabierają sensu po prostu małe westchnięcie i nieliczenie na zbyt dużo.
*
Jednakkk im dalej brnąłem w historię tym bardziej mi się podobała i chętniej ją czytałem. Pomimo dziwnej sklejki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wiem, że zwłaszcza w ostatnim czasie mówię to okropnie często, ale straaaasznie podoba mi się to jak wygląda ta książka. Okładeczka jest po prostu cudowna, a te niebieskości skradły moje serce.
*
Książka rzeczywiście dość mocno mi się podobała, ale przez tak ogromny rozgłos jaki miała spodziewałem się „czegoś więcej”. Nie jestem jednak w stanie powiedzieć na co więcej liczyłem.
*
Obaj bohaterowie bardzo przypadli mi do gustu i mega ich polubiłem. Patrząc na to jak dorastają zdecydowanie bardziej się do nich przywiązałem co spowodowało, że przeżywałem wraz z nimi. Nie raz byłem mega wkurzony, albo cieszyłem się z nimi, serce podchodziło do gardła, a strach je ściskało. Historia niby wydaje się oczywista, ale do samego końca nie byłem pewny czy na bank potoczy się w tym kierunku, o którym myślę.
Autor świetnie podkreślił różnice w osobowościach Dantego oraz Arystotelesa co przekładało się na ich późniejsze decyzje, sposób bycia oraz szybsze lub wolniejsze odkrywanie siebie.
*
Przez strony nie zawsze się płynęło, bywały momenty, gdzie mimo sporej niechęci czuło się potrzebę odłożenia jej na bok oraz ochłonięcia. Innym razem samego siebie podpuszczało się „a rozdział był krótki to jeszcze jeden”. Myślę, że warto ją przeczytać by uświadomić sobie jak różnie możemy odkrywać siebie i to nadal jest w porządku. Zdecydowanie z czystym sercem mogę wam ją polecić.

Wiem, że zwłaszcza w ostatnim czasie mówię to okropnie często, ale straaaasznie podoba mi się to jak wygląda ta książka. Okładeczka jest po prostu cudowna, a te niebieskości skradły moje serce.
*
Książka rzeczywiście dość mocno mi się podobała, ale przez tak ogromny rozgłos jaki miała spodziewałem się „czegoś więcej”. Nie jestem jednak w stanie powiedzieć na co więcej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tytuł: „Metro” Autor: Robert Zieliński
*
Czytając na samym początku opis tej książki byłem mega zachwycony i nie mogłem doczekać się lektury. Niestety moje zdanie szybko się zmieniło przez co chciałem by wreszcie nadszedł koniec.
*
Liczyłem na serio mega dobry kryminał na rozbudowaną fabułę dotyczącą jakiegoś pojawiającego się mordercy wśród ofiar katastrofy, który wykorzystuję sytuację do zaspokojenia swojej potrzeby mordu. No i niestety tego się nie doczekałem.
*
Od samego początku w jednym rozdziale dostajemy kilku bohaterów przeplatających się, dostajemy dość szczegółowe informację tylko po to by jeszcze tego samego rozdziału zniknęli, a to wprowadza niemały chaos. Nie mamy żadnego oznaczenia chociażby imieniem z czyjej perspektywy nagle czytamy. Mieszają się ze sobą historie z teraźniejszości i przeszłości (wydaje mi się, że przynajmniej 3-4 naliczymy). Bohaterowie są neutralni, albo skrajnie denerwujący. Obie główne bohaterki są nie do zniesienia, jedna jest całkowicie wredną manipulantką, a druga mówi niemal ciągle o tym samym jakby jej się płyta zacięła.
*
Kompletnie nie rozumiem i nie trafiają do mnie wstawki audycji radiowych do tej pory nie jestem w stanie wymyślić w jakim one były celu. Dopiero ostatnie rozdziały rzeczywiście były interesujące, ponieważ wreszcie doczekałem się rozwinięcia co się dzieje pod ziemią z ofiarami. Jednak też był moment, gdzie irytacja się sięgnęła zenitu, moment pełen napięcia, ucieczka i czołganie się w kanale. Cudowny klimat prawda? No to w połowie tego nasza bohaterka postanowiła zrobić nam szczegółową lekcję o tunelach Chu Chi na jakieś 2 strony (w sumie w trakcie całej lektury niejednokrotnie dostajemy szczegółowe informacje, które nie są nam do niczego potrzebne).
*
Podsumowując zdecydowanie nie jest to kryminał do którego wrócę, a po inne książki tego autora na pewno nie sięgnę. Nie mogę wam polecić tej książki, ani zachęcić do czytania, ponieważ zwyczajnie mi się nie podobała.

Tytuł: „Metro” Autor: Robert Zieliński
*
Czytając na samym początku opis tej książki byłem mega zachwycony i nie mogłem doczekać się lektury. Niestety moje zdanie szybko się zmieniło przez co chciałem by wreszcie nadszedł koniec.
*
Liczyłem na serio mega dobry kryminał na rozbudowaną fabułę dotyczącą jakiegoś pojawiającego się mordercy wśród ofiar katastrofy, który...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jaaaakiś czas temu wreszcie udało mi się zacząć jak i skończyć tą książkę, ale dopiero teraz doczekała się „swoich kilku słów”. Ogromnie podoba mi się wygląd okładki jednak niestety na początku zawsze zachwycam się matowym wyglądem, tak później za każdym razem boli mnie ilość pozostawionych śladów po palcach.
*

Fabuła rzeczywiście była ciekawa oraz oryginalna, więc pod tym względem byłem zaskoczony. Jednak samo wykonanie no jakieś niesamowite nie było, trzeba przyznać, że styl autorki jest dość lekki przez co czyta się szybko, ale nieświadomie się też człowiek wciąga. Całokształt przypomina mi trochę serial dla nastolatek, zakochanie od pierwszego wejrzenia, oboje sobie dogryzają i ze sobą walczą, a to wszystko w otoczce miłości oraz nadziei na zmianę drugiego.
*
Chociaż się tego nie spodziewałem to zaciekawiłem się, ale nie na tyle by kupić kolejne tomy, dla wprowadzenia większego dramatyzmu zostały wprowadzone naprawdę skrajne sytuację, które dość mocno ostudziły mój zapał. Jeżeli szukacie lekkiej lektury pomiędzy innymi ta książka może się sprawdzić, o ile nie denerwuje was wyidealizowanie wyglądu postaci i czasem przesadzone opisy to sięgajcie śmiało.

Jaaaakiś czas temu wreszcie udało mi się zacząć jak i skończyć tą książkę, ale dopiero teraz doczekała się „swoich kilku słów”. Ogromnie podoba mi się wygląd okładki jednak niestety na początku zawsze zachwycam się matowym wyglądem, tak później za każdym razem boli mnie ilość pozostawionych śladów po palcach.
*

Fabuła rzeczywiście była ciekawa oraz oryginalna, więc pod tym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ogromnie podoba mi się kolorystyka oraz sposób wydania Felixa. Okładka jest bardzo kolorowa oraz przyjazna, aż chce się po nią sięgnąć.
Sama historia całkowicie mnie zaskoczyła i rozwaliła na łopatki. Bardzo zdarza się, żebym się rozpłakał przy książce, albo w oczach pojawiły mi się łzy. Autorka ma w swoim stylu coś takiego, że od razu trafia w czytelnika. Czułem, że doskonale rozumiem co czuje Felix i myślę, że nawet osoby nie podważające swojej tożsamości płciowej mogą/mogły oraz będą mogły wczuć się w uczucia głównego bohatera. Już po kilku pierwszych stronach łzy stały mi w oczach i z całych sił powstrzymywałem się od płaczu.
Pierwszy raz rzeczywiście potrzebowałem przerw od książki, po przeczytaniu dwóch rozdziałów byłem wręcz emocjonalnie wykończony i mimo uczucia głodu „co dalej” musiałem ją odłożyć na jakiś czas. Wczułem się w tą historię tak bardzo, że nie raz byłem wkurzony, miałem ochotę krzyczeć, albo kimś potrząsnąć. Nawet nie wiedziałem jak bardzo tęsknie za książką, która wywoła, aż tyle emocji.
Raczej nie muszę, ale i tak powiem wam, że jestem totalnie zakochany w Ezrze oraz Felixie no oni są przewspaniali, a to jak ze sobą kontrastują oddaje to jak zwykle wyglądają przyjaźnie. Na pewno jeszcze sięgnę po tą książkę.

Ogromnie podoba mi się kolorystyka oraz sposób wydania Felixa. Okładka jest bardzo kolorowa oraz przyjazna, aż chce się po nią sięgnąć.
Sama historia całkowicie mnie zaskoczyła i rozwaliła na łopatki. Bardzo zdarza się, żebym się rozpłakał przy książce, albo w oczach pojawiły mi się łzy. Autorka ma w swoim stylu coś takiego, że od razu trafia w czytelnika. Czułem, że...

więcej Pokaż mimo to