-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać246
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
Autor w swoim "dziele" stawia sobie za cel obnażenie rzekomych wpływów środowisk związanych z LGBT, których celem jest według niego zniszczenie współczesnej cywilizacji ukształtowanej przez chrześcijaństwo.
Niestety, cały tekst opiera się na przekonaniu, że wszelkie idee promujące równość, tolerancję i akceptację są zagrożeniem dla wartości chrześcijańskich. Lisicki nie tylko przedstawia te środowiska jako niebezpieczne i niemoralne, ale również podaje w wątpliwość intencje biskupów i teologów, którzy próbują wykazać, że Biblia nie potępia homoseksualizmu.
Styl pisarski autora jest pełen uprzedzeń i stereotypów. W swojej narracji Lisicki przedstawia tę walkę z "imperium sodomy" jako jedynie negatywną i destrukcyjną siłę, bez żadnej analizy czy próby zrozumienia innych punktów widzenia. Brak mu wrażliwości na potrzeby mniejszości seksualnych oraz innych grup społecznych, które stawiane są przez niego w roli oskarżonych.
Kolejnym problemem jest sposób, w jaki autor porusza tematy związane z aborcją, eutanazją, profanacją i "przyzwoleniem na profanacje wiary". Książka podejmuje te ważne i trudne tematy, ale brakuje im głębszej analizy i szerszego spojrzenia. Zamiast tego, autor skupia się na potępianiu tych kwestii bez próby zrozumienia różnych perspektyw i argumentów.
Analiza chrześcijaństwa, którą autor przeprowadza, jest również bardzo jednostronna. Przedstawia tylko jeden punkt widzenia, ignorując różnorodność i pluralizm w obrębie tej religii.
Ogólnie rzecz biorąc, "Imperium Sodomy" to książka, która nie spełnia standardów rzetelności i obiektywizmu. Zamiast tego, autor ukazuje swoje uprzedzenia i jednostronne spojrzenie na tematy związane z LGBTQ+ oraz postępowym chrześcijaństwem. Polecam omijać tę książkę i szukać bardziej zrównoważonych i uwzględniających różnorodność źródeł informacji, które pomogą nam lepiej zrozumieć współczesne wyzwania społeczne.
Autor w swoim "dziele" stawia sobie za cel obnażenie rzekomych wpływów środowisk związanych z LGBT, których celem jest według niego zniszczenie współczesnej cywilizacji ukształtowanej przez chrześcijaństwo.
Niestety, cały tekst opiera się na przekonaniu, że wszelkie idee promujące równość, tolerancję i akceptację są zagrożeniem dla wartości chrześcijańskich. Lisicki nie...
Kto się bo AI, ten chodzi i biadoli, a kto chce skorzystać - czyta książkę Mirka, wdraża jego porady i zaczyna wymiatać w każdej dziedzinie, jaką się zajmuje. Ja tak zrobiłam i polecam. To praktyczna i konkretna książka - czytasz i od razu możesz wypróbować, co AI może zrobić dla Ciebie. A może naprawdę dużo, to wręcz rewolucja. Współczuję osobom, które tego nie rozumieją/nie chcą zrozumieć, bo za chwilę zostaną daleko w tyle.
Kto się bo AI, ten chodzi i biadoli, a kto chce skorzystać - czyta książkę Mirka, wdraża jego porady i zaczyna wymiatać w każdej dziedzinie, jaką się zajmuje. Ja tak zrobiłam i polecam. To praktyczna i konkretna książka - czytasz i od razu możesz wypróbować, co AI może zrobić dla Ciebie. A może naprawdę dużo, to wręcz rewolucja. Współczuję osobom, które tego nie...
więcej mniej Pokaż mimo toDrodzy pisarze, jeśli powieść ma być realistyczna, nie nadawajcie 15-latkom imion takich jak Marzena, Paweł, Kaśka czy Baśka (tak nazywają się koledzy Ady). To są imiona z Waszych lat szkolnych, bardzo mało popularne wśród dzieciaków urodzonych ok. 2000 roku (szczególnie Marzena). Szkoda jeszcze, że nie nazywają Bożena, Danuta, Jolanta i Ryszard.
Drodzy pisarze, jeśli powieść ma być realistyczna, nie nadawajcie 15-latkom imion takich jak Marzena, Paweł, Kaśka czy Baśka (tak nazywają się koledzy Ady). To są imiona z Waszych lat szkolnych, bardzo mało popularne wśród dzieciaków urodzonych ok. 2000 roku (szczególnie Marzena). Szkoda jeszcze, że nie nazywają Bożena, Danuta, Jolanta i Ryszard.
Pokaż mimo toCyrk na kółkach albo raczej teatr marionetek, gdzie ta jedna osoba pociąga za sznurki. Bawi się ludźmi, np. 2 osobom obiecuje to samo i patrzy, jak skaczą sobie do gardeł. "Zarządza" przez konflikt, upokarza własnych ludzi, napuszcza jednych na drugich, węszy, czy ktoś nie robi się samodzielny i jeśli tak - niszczy go z miejsca. Cały tłum pokornie to znosi. Dla kasy oczywiście. Oto prawda o PiS, której i tak się domyślaliśmy.
Cyrk na kółkach albo raczej teatr marionetek, gdzie ta jedna osoba pociąga za sznurki. Bawi się ludźmi, np. 2 osobom obiecuje to samo i patrzy, jak skaczą sobie do gardeł. "Zarządza" przez konflikt, upokarza własnych ludzi, napuszcza jednych na drugich, węszy, czy ktoś nie robi się samodzielny i jeśli tak - niszczy go z miejsca. Cały tłum pokornie to znosi. Dla kasy...
więcej mniej Pokaż mimo to
Ważna książka o nas wszystkich - Polakach.
Bo populizm jest zaraźliwy. Jeśli ktoś uważa cię za wroga i zaczyna tobą pomiatać, to nie przyjmujesz postawy uległego baranka, lecz zaczynasz dawać odpór używając podobnego języka i argumentów. Dlatego też po roku 2015 (dojście PiS do władzy) bardzo zepsuł się język debaty publicznej i pojawiała się niespotykana wcześniej ilość agresji.
Dowiadujemy się też kim są ci, co wrzucając głos do urny, wybierają kłamliwą propagandę, dewastowanie państwa polskiego i jego międzynarodową izolację. Otóż (obok fanatyków), są to cynicy, którzy nie lubią PiS, ale podoba im się 500+. Jakoś mi nie ulżyło, gdy przeczytałam tę informację, wręcz przeciwnie.
Prawicowy populizm ma cechy faszyzmu - dowiadujemy się z książki. Pojęcie prawdy straciło swoją siłę i żadne starania np. dziennikarzy nie są w stanie jej przywrócić. Populiści łgają jak z nut zupełnie bezkarnie.
Te i wiele innych informacji o wyjątkowo niebezpiecznym zjawisku populizmu w rzetelnym opracowaniu i z sugestiami na końcu, co może zrobić każdy z nas, żeby przeciwdziałać niszczeniu demokracji. Warto poczytać i zachować czujność, bo mimo, że przegrali wybory, mogą jeszcze wrócić (oby nie).
Ważna książka o nas wszystkich - Polakach.
Bo populizm jest zaraźliwy. Jeśli ktoś uważa cię za wroga i zaczyna tobą pomiatać, to nie przyjmujesz postawy uległego baranka, lecz zaczynasz dawać odpór używając podobnego języka i argumentów. Dlatego też po roku 2015 (dojście PiS do władzy) bardzo zepsuł się język debaty publicznej i pojawiała się niespotykana wcześniej ilość...
Bardzo niezasłużona ocena tutaj. Książka jest ładnie i porządnie wydana, zawiera mnóstwo praktycznych wskazówek i ciekawe przepisy. Nie wiem co jeszcze mogłaby zawierać, żeby zadowolić malkontenów, bo jest w niej wszystko dla początkujących wegan.
Bardzo niezasłużona ocena tutaj. Książka jest ładnie i porządnie wydana, zawiera mnóstwo praktycznych wskazówek i ciekawe przepisy. Nie wiem co jeszcze mogłaby zawierać, żeby zadowolić malkontenów, bo jest w niej wszystko dla początkujących wegan.
Pokaż mimo toNie rozumiem utyskiwań, że 1. część książki lepsza od drugiej. Osobiście uważam, że 2. część jest świetna, ponieważ opisuje dokładniej zjawisko posiadania dzieci przez księży - skąd wynika taka, a nie inna postawa kościoła, jak się odnoszą do tego osoby świeckie itd. Historie dzieci księży nie odpowiadają przecież na te pytania. Natomiast wypowiedzi antropolożki, historyka i teolożki rzucają więcej światła na zagadnienie i moim zdaniem są fascynujące wywody.
Nie rozumiem utyskiwań, że 1. część książki lepsza od drugiej. Osobiście uważam, że 2. część jest świetna, ponieważ opisuje dokładniej zjawisko posiadania dzieci przez księży - skąd wynika taka, a nie inna postawa kościoła, jak się odnoszą do tego osoby świeckie itd. Historie dzieci księży nie odpowiadają przecież na te pytania. Natomiast wypowiedzi antropolożki, historyka...
więcej mniej Pokaż mimo to
Do czego jest zdolny kościół katolicki, jeśli da mu się wystarczająco dużo władzy? Dowiemy się tego z tej lektury.
Przedstawione fakty wręcz mrożą krew w żyłach. Wprost w głowie się nie mieści, że jeszcze do całkiem niedawna w Irlandii kobieta po wyjściu za mąż miała zakaz pracy wpisany w konstytucję (przestrzegały tego firmy państwowe, jak i prywatne), zakaz antykoncepcji i musiała rodzić: 5, 10 czy 15 dzieci - ile da radę. A dlaczego? Bo tak chciały władze kościelne. Ingerencji kościoła w życie prywatne było znacznie więcej, np. jeśli biskupowi nie podobało się, że kobiety stosują tampony, to były wycofywane ze sprzedaży, wystarczył list to ministra.
Nic dziwnego, że to w końcu rypło. Nie od razu oczywiście, był to proces, który ta książka dobrze pokazuje, a główną rolę grają w nim: arogancja władz kościelnych, wydobycie na światło dzienne przestępstw popełnianych przez duchownych na dużą skalę oraz zmęczenie wiernych ingerencją w ich życie.
W jednej z poprzednich recenzji ktoś napisał, że nie ma tu optymistycznych prognoz dla Polski. Moim zdaniem są, i to niemałe.
Po pierwsze: postawa hierarchów kościelnych. Brak pokory, brak adekwatnej reakcji, odklejenie od rzeczywistości. To właśnie arogancja i buta władz jest podawana jako jedna z przyczyn rozpadu KK w Irlandii. U nas idą dokładnie tą samą drogą.
Po drugie: odpływ wiernych. W Irlandii aż tak wiele osób nie straciło wiary, a jedynie przestali słuchać hierarchów i wierzą po swojemu. W Polsce wygląda to zgoła inaczej i bardziej radykalnie - ludzie w szybkim tempie odchodzą z kk. Wg najnowszego spisu powszechnego w ciągu 10 lat ubyło 6,6 miliona wiernych (!)
Mamy w naszym kraju gigantyczną (podobno największą na świecie) przepaść pokoleniową, jeśli chodzi o wyznawanie religii. Wg badań z 2021 r. tylko 23% osób w wieku 18-24 lata deklarowało się jako wierzące. Odpływ młodych od religii postępuje (patrz też na wciąż zmniejszającą się liczbę zapisanych na religię w szkołach). To skąd mają się wziąć wierni w kościołach za 20 czy 30 lat? Do tego trzeba dodać bezprecedensowo niską obecnie liczbę urodzeń (tak źle jeszcze nigdy nie było). Kościół bez wiernych nie ma żadnej racji bytu. Liczba wiernych, z jaką mieliśmy do czynienia to był efekt wielowiekowej tradycji katolickiej w Polsce i nie da się tego ot tak odbudować. Nie można nikogo zmusić do wiary. Jest już pozamiatane i to dokładnie, choć może tego jeszcze nie widać. A to, że sobie jeden pan z drugim nagra filmik i będą się puszyć, że co to nie oni - to już tylko ostatnie podrygi systemu, który w głębi ducha wie, że za chwilę przeminie, ale jeszcze zaprzecza.
Do czego jest zdolny kościół katolicki, jeśli da mu się wystarczająco dużo władzy? Dowiemy się tego z tej lektury.
Przedstawione fakty wręcz mrożą krew w żyłach. Wprost w głowie się nie mieści, że jeszcze do całkiem niedawna w Irlandii kobieta po wyjściu za mąż miała zakaz pracy wpisany w konstytucję (przestrzegały tego firmy państwowe, jak i prywatne), zakaz...
Jestem mile zaskoczona, że książka ma tak wysokie opinie - obawiałam się, ze temat bezdzietności z wyboru przyciągnie zbulwersowane takim wyborem matki, bo zawsze tak dzieje się, gdy są tego typu dyskusje w internecie. Niestety, spora część społeczeństwa nie rozumie, że można nie chcieć mieć dzieci i że moje doświadczenie tego, jak wspaniałe rodzicielstwo to tylko moje doświadczenie i nie jest ono uniwersalne dla całej ludzkości i inna osoba może odbierać to i czuć zupełnie inaczej. Z jakichś tajemniczych powodów ludzie myślą, że jeśli oni będąc rodzicami odczuwają wielką radość i nieskończoną miłość i dumę, to każda inna osoba (twierdząca, że nie chce dziecka) będzie dokładnie to samo czuć - trzeba ją tylko o tym uświadomić. Zupełnie jakbyśmy wszyscy byli identyczni, jak odbici od matrycy. Przecież to bzdura.
Narratorka książki jest bardzo świadoma tego, że nie chce mieć dzieci. Mnie osobiście zmęczyło jej ciągłe tłumaczenie się z tego i analizowanie każdego możliwego aspektu dzietności i bezdzietność, ale cóż - właśnie o tym jest ta książka. Jako osoba posiadająca dzieci doskonale rozumiem, że można ich nie chcieć i nie uważam, że należy tłumaczyć się z tego powodu. Rodzicielstwo nie jest dla każdego i pod żadnym pozorem nie należy ulegać naciskom pod tym względem.
PS. Podobnie jak poprzedniczka, nie zgadzam się z komentarzem, że jedynym powodem, dla którego główna bohaterka nie chce mieć dzieci są wyjazdy na festiwale - ludzie, przecież ona wyraźnie pisze, że to nie jest powód i wyjaśnia szczegółowo co ma myśli. Nie ma to jak czytanie ze zrozumieniem.
Jestem mile zaskoczona, że książka ma tak wysokie opinie - obawiałam się, ze temat bezdzietności z wyboru przyciągnie zbulwersowane takim wyborem matki, bo zawsze tak dzieje się, gdy są tego typu dyskusje w internecie. Niestety, spora część społeczeństwa nie rozumie, że można nie chcieć mieć dzieci i że moje doświadczenie tego, jak wspaniałe rodzicielstwo to tylko moje...
więcej mniej Pokaż mimo toDałabym więcej, gdyby nie druga część - proces sądowy - który trochę mnie zmęczył, jednak część pamiętnikowa - rewelacja! Bardzo przyjemny styl, wciągająca treść. Widzę też po opiniach, że niektórzy się nabrali - to historical fiction, a nie powieść oparta na faktach :-D
Dałabym więcej, gdyby nie druga część - proces sądowy - który trochę mnie zmęczył, jednak część pamiętnikowa - rewelacja! Bardzo przyjemny styl, wciągająca treść. Widzę też po opiniach, że niektórzy się nabrali - to historical fiction, a nie powieść oparta na faktach :-D
Pokaż mimo to
Do osoby, która napisała:
"Bzdety. Religia jest faktem. Po śmierci się autor nieźle zdziwi. :)"
Bzdety to Ty niestety piszesz. Gdyby religia była faktem, nie istniałaby WIARA. Wszelkie systemy religijne opierają się na WIERZE - nie mając żadnych twardych dowodów na istnienie jakiegoś absolutu czy siły wyższej, przyjmujemy ją za pewnik.
Natomiast Ty po śmierci nie masz żadnej szansy się zdziwić, bo nie ma momentu, gdy uświadamiasz sobie, że nic dalej już nie ma. Po prostu tracisz świadomość i to jest koniec. Więc nic nie stoi na przeszkodzie wierzyć w to, co chcesz, moment weryfikacji przebiegnie już bez udziału Twojej świadomości.
Do osoby, która napisała:
więcej Pokaż mimo to"Bzdety. Religia jest faktem. Po śmierci się autor nieźle zdziwi. :)"
Bzdety to Ty niestety piszesz. Gdyby religia była faktem, nie istniałaby WIARA. Wszelkie systemy religijne opierają się na WIERZE - nie mając żadnych twardych dowodów na istnienie jakiegoś absolutu czy siły wyższej, przyjmujemy ją za pewnik.
Natomiast Ty po śmierci nie masz...