Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Pan Arriaga świetnie prowadzi historię na kilku frontach. Nie tylko w wymiarze przestrzennym (front północny - Kanada, front południowy - Meksyk), ale też w czasowym, gdy razem z Juan'em przemierzamy różne etapy jego życia. Jest to, przynajmniej dla mnie, bardzo angażujące i ciekawe. W pewnym sensie musiałem ułożyć sobie tę historię w głowie, co mnie z nią trochę zżyło. Autor ma też parę innych ciekawych zagrywek. Jedną z nich jest modulacja tempa historii. Najdobitniej w postaci strzelania jednowyrazowymi zdaniami jak z karabinu przez pół strony. Inną zaś, jest graficzna zabawa słowem. Czasem wybitna, a czasem w porywach do zbędna. Fascynujące wstawki o wierzeniach, życiu i legendach różnych plemion potrafią rzucić trochę światła na tytuły rozdziałów lub zdarzenia, które były, albo nadejdą. Nieocenzurowane słownictwo, które sami mamy okazję przetrawić. Ale to wszystko to przyprawy, a gusta są różne. Dla mnie było świetnie przyprawione. Niemniej, jeśli chodzi o mięsko, to mam pewien niesmak. Dlaczego w tak brutalnie wykreowanym świecie znalazło się miejsce na tak bezproblemowe zakończenie? Tego nie wiem, ale czuję lekki dysonans.

Pan Arriaga świetnie prowadzi historię na kilku frontach. Nie tylko w wymiarze przestrzennym (front północny - Kanada, front południowy - Meksyk), ale też w czasowym, gdy razem z Juan'em przemierzamy różne etapy jego życia. Jest to, przynajmniej dla mnie, bardzo angażujące i ciekawe. W pewnym sensie musiałem ułożyć sobie tę historię w głowie, co mnie z nią trochę zżyło....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Kiedy w twoim życiu polityka zajmuje tyle czasu co śmianie się z polskich kabaretów, czyli bardzo mało, nie spodziewasz się, że "House of Cards" cię zachwyci. A tu proszę. Totalne zaskoczenie.
Po przyzwyczajeniu się do mocno politycznego języka, można się porządnie wciągnąć, co potrafi być zaskakujące. Wujek Andrzej dzielący się po raz dziesiąty swoją opinią na temat ostatniej ustawy przy wielkanocnym stole potrafi doszczętnie obrzydzić politykę. Ale nawet monologi wujka nie staną na drodze tej książce, by cię zaciekawić. Czyj pociąg wykolei Francis na trasie "Izba Gmin - Premier"? Ta myśl motywuje czytelnika, żeby przewracać strony codziennie do wyczerpania zasobów. Potem zostaje już tylko ograć króla i po raz ostatni rozdać karty.

Kiedy w twoim życiu polityka zajmuje tyle czasu co śmianie się z polskich kabaretów, czyli bardzo mało, nie spodziewasz się, że "House of Cards" cię zachwyci. A tu proszę. Totalne zaskoczenie.
Po przyzwyczajeniu się do mocno politycznego języka, można się porządnie wciągnąć, co potrafi być zaskakujące. Wujek Andrzej dzielący się po raz dziesiąty swoją opinią na temat...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wypożyczenie tej książki jest błędem. Po przeczytaniu jej będziecie chcieli, żeby stała na waszej półce jako 800-stronicowe trofeum. Tylko dla was, na wyłączność, jak tytułowy obraz Fabritusa.
Historia świetna dla miłośników "gdybania", którzy mają tu pożywkę przez właściwie całą książkę. Można by to uznać za zabieg celowy, bo nawet przyjaciel głównego bohatera uświadamia mu jego co by było gdyby-naturę. Ciekawe jest też, już niekoniecznie celowe, zniechęcanie mnie, jako czytelnika, do naszego protagonisty. Niekiedy było mi strasznie ciężko mu kibicować. Szczególnie podczas jego okresu zachowywania się jak aspołeczne dziecko lub okresu ćpuna żyjącego na krawędzi upadku społecznego. I najlepsze jest to, że mi się to podobało.
Autorce należy się więcej braw, w szczególności za manipulowanie moją wyobraźnią w sposób z jakim jeszcze się nie spotkałem. Scenerie wyraźne i ostre jak sos z porządnego chińczyka, po których poruszałem się bez trudu i z przyjemnością.
Szczygieł wrył się w moją pamięć z mocą młota pneumatycznego i gracją pędzla, machniętego przez któregoś z licznych artystów wymienionych w książce. Obawiam się, że już nie wyjdzie.

Wypożyczenie tej książki jest błędem. Po przeczytaniu jej będziecie chcieli, żeby stała na waszej półce jako 800-stronicowe trofeum. Tylko dla was, na wyłączność, jak tytułowy obraz Fabritusa.
Historia świetna dla miłośników "gdybania", którzy mają tu pożywkę przez właściwie całą książkę. Można by to uznać za zabieg celowy, bo nawet przyjaciel głównego bohatera uświadamia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książkę otrzymałem, można by powiedzieć, w konkursie. Ani sam, ani z czyjegoś polecenia, pewnie bym po nią nie sięgną i nie żałowałbym. Być może moje odczucia zostały wywołane podświadomą ksenofobią bądź brakiem chęci do testowania swojej strefy komfortu ale moim zdaniem, ta książka jest po prostu nudna. Wieczne snucie się razem z głównym bohaterem po ulicach, kanałach, parkach lub innych post-epidemicznych sceneriach w ogóle nie buduje napięcia. Efekt jest wręcz przeciwny, tempo zwalnia do niewyobrażalnie wolnych obrotów kiedy właśnie miało się rozkręcać... i tak przez całą książkę. W moim przypadku lektury nie uratowała nawet zaciszna i piękna sceneria czeskich gór. Jedyny plus to okazja do liźnięcia trochę literatury dalekiego wschodu, ale jeśli tak piszą w Korei, to ja nie chcę do Korei.

Książkę otrzymałem, można by powiedzieć, w konkursie. Ani sam, ani z czyjegoś polecenia, pewnie bym po nią nie sięgną i nie żałowałbym. Być może moje odczucia zostały wywołane podświadomą ksenofobią bądź brakiem chęci do testowania swojej strefy komfortu ale moim zdaniem, ta książka jest po prostu nudna. Wieczne snucie się razem z głównym bohaterem po ulicach, kanałach,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książę Mgły, przyjemna do czytania bajka, która nie wymaga dużej ilości skupienia by ją przeczytać i jednocześnie nadążać za fabułą i rozwojem postaci. Idealnie nadaje się by okupować swój umysł czymś więcej niż tylko newsfeedem z facebooka, ale jakby się zastanowić, nie jest to coś czego żąda przeciętnie angażujący się czytelnik.

Książę Mgły, przyjemna do czytania bajka, która nie wymaga dużej ilości skupienia by ją przeczytać i jednocześnie nadążać za fabułą i rozwojem postaci. Idealnie nadaje się by okupować swój umysł czymś więcej niż tylko newsfeedem z facebooka, ale jakby się zastanowić, nie jest to coś czego żąda przeciętnie angażujący się czytelnik.

Pokaż mimo to