rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Bardzo dobra książka, która może być traktowana przez niektórych jako skrajnie wolnościowo-prawicowa - ale ukazuje po prostu dwie strony medalu każdej ekonomicznej decyzji na wielu przykładach. Przyjemna lektura nawet dla laika.

Bardzo dobra książka, która może być traktowana przez niektórych jako skrajnie wolnościowo-prawicowa - ale ukazuje po prostu dwie strony medalu każdej ekonomicznej decyzji na wielu przykładach. Przyjemna lektura nawet dla laika.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Dariusz Gzyra o weganizmie i prawach zwierząt w znakomitych, wciągających, inteligentnych i w większości różnorodnych felietonach prezentuje obecny gorzki obraz świata i swoją słodko-gorzką wizję jego perspektyw na przyszłość. Zwraca uwagę na to, że zmiana stosunku ludzkości do zwierząt zależy od przesunięcia definicji czym jest norma.
Zdecydowanie polecam.

Dariusz Gzyra o weganizmie i prawach zwierząt w znakomitych, wciągających, inteligentnych i w większości różnorodnych felietonach prezentuje obecny gorzki obraz świata i swoją słodko-gorzką wizję jego perspektyw na przyszłość. Zwraca uwagę na to, że zmiana stosunku ludzkości do zwierząt zależy od przesunięcia definicji czym jest norma.
Zdecydowanie polecam.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Świetna lektura, która rzuca nowe światło na procesy myślowe każdego człowieka - nikt nie jest wolny od błędu. Przedstawiony ogrom wiedzy wymaga naprawdę solidnego trawienia, a badania opisane przez noblistę Kahnemana - gwarantuję, że przynajmniej nieco zachwieją postrzegania świata czytelnika. Czytać powoli i z uwagą.

Świetna lektura, która rzuca nowe światło na procesy myślowe każdego człowieka - nikt nie jest wolny od błędu. Przedstawiony ogrom wiedzy wymaga naprawdę solidnego trawienia, a badania opisane przez noblistę Kahnemana - gwarantuję, że przynajmniej nieco zachwieją postrzegania świata czytelnika. Czytać powoli i z uwagą.

Pokaż mimo to


Na półkach:

@Róża_Bzowa
Wiem wiem, 8.5 roku, ale Twoja opinia na tyle wisi do góry, jest bez krzty refleksji plusowana i na tyle mi to solą w oku i drzazgą w palcu, że wypowiem się częściowo w odniesieniu do niej.

Autor już na wstępie uprzedza, dlaczego urażanie poglądów religijnych miałoby wykluczać dyskusję i dlaczego dyskusja o wierze miałaby się różnić od dyskutowania o jakichkolwiek poglądach - i że nie zamierza nikogo obrazić, ale poważna dyskusja na te i każde inne tematy zobowiązuje do nieobchodzenia się z tematem w "aksamitnych rękawiczkach". Dyskusja o poglądach wyklucza obiektywne spojrzenie. Jeśli czujesz że autor uraził twoje poglądy - przykro mi, ale taka jest konsekwencja poważnej dyskusji. Nie obraża w żaden sposób ludzi religijnych, wyraża jedynie swoją opinię na temat ogólnie pojętej wiary, przeważnie dając za przykład wiarę katolicką. Słowo kretyn, dokładnie jako "kretynizm" padło jedynie raz - w kontekście niereligijnym, w używaniu przez feministki "herstory" zamiast "history", jako że słowo "historia" nie ma nic wspólnego z angielskim męskim zaimkiem osobowym. Nie jestem pewien, czy to zamierzona manipulacja z twojej strony - żywię nadzieję, że nie.

Dawkinsowi chodzi o co innego. Fakt, że my, na świecie jesteśmy nieprawdopodobni jest oczywiste. Nie znamy innej planety na której wykształciłoby się tzw. "inteligentne" życie. Jeśli my jesteśmy stworzeni przez boga, to jego zdaniem proces przyczynowo-skutkowy który doprowadził do stworzenia ludzi przez boga musi być jeszcze mniej prawdopodobny - ponieważ co wtedy stworzyło inteligentnego boga i jaka była na to szansa? Twierdzi on, że prosty zestaw zasad, które możemy zaobserwować jest bardziej prawdopodobnym scenariuszem na stworzenie człowieka niż powstanie na początku jednego skomplikowanego obiektu, który później stworzył całą resztę. Choć nie do końca zgadzam się z formulacją tego problemu. Ja wolę pytać z Hawkinga, "co robił bóg przed wielkim wybuchem?".
Fakty w książce są i to liczne. Starotestamentowy bóg jest naprawdę nieprzyjemny i raczej nie ma się co z tym kłócić. Sam z siebie polecam choćby 5Moj20, 2Moj,21-22, Sdz19,25-29 albo już kompletnie pojechane 2Krl2,23-25.
Oczywiście, że Dawkins ma prawo pisać, że będzie tak powtarzać w nieskończoność bo to jego własna opinia. Każdy ma prawo się z nią nie zgodzić i ją kontestować. Sęk w tym, że wielu ludzi przyjmuje wiarę katolicką z urzędu, z ojca i matki, będąc indoktrynowanym od dziecka, bez możliwości nie zgodzenia się ani z pełnią moralności w niej prezentowaną ani z jej fundamentalizmem - będąc przyzwyczajanym do chodzenia do kościoła co tydzień - otrzymując tam wybiórcze wersety i troskę wspólnoty o utrzymanie zbiorczych, nieindywidualnych i wspólnych poglądów.
Dawkins pisze "bóg" z małej, ponieważ traktuje Jahwe tak jak każdego innego boga - a taka jest jedna z idei tej książki. Słowa "bóg" w kontekście mitologii greckiej, hiduskiej czy innej (np. żydowskiej) nie rozpoczynamy wielką literą. Gdy jest w książce wymieniony z imienia, zapisywany jest wielką literą, tak jak głoszą to reguły języka polskiego. Zdecydowanie rozgranicza poziom wiary religijnej proponując nawet siedmiostopniową skalę.
Cytat, że piekło to "pustka i brak boga" wymiaga wiary w piekło. Nie sądzę, że moje życie jest puste, pomimo niewiary w boga, szczególnie w osobowej postaci. Jest pełne miłości, zainteresowania i zachwytu nad światem. Jeśli ktoś utoższamia to z bogiem - proszę bardzo. Ale jeśli bóg jest we wszystkim, jaki jest sens jego definiowania?

Dawkins zdecydowanie jednak nie sili się na naukowy ton pisania, przytacza jednak z pewnością wiele dowodów dziedziny w której się specjalizuje - wedle wikipedii ewolucji biologicznej, wypompowując również na wierzch wszelkie, jego zdaniem, absurdy i brudy związane z religią - które w mojej opinii trafiają w punkt i dla każdego czytelnika powinny być przynajmniej zastanawiające. Słusznie przecież stwierdza, że rozsądzanie o kwestiach wiary nie jest domeną ani teologów ani biblistów, lecz każdego człowieka w szczególności - bo wiara jest wewnętrzną sprawą każdego człowieka.

Jestem skłonny stwierdzić, że treściowo jest to dzieło bliskie kompletności. Choć czasem przynudza rozwodząc się choćby nad listami do niego pisanymi.
Polecam teistom - warto kontestować swoją wiarę tak jak jakiegolwiek inne poglądy, w oparciu o dwa przeciwstawne poglądy. Polecam Boga Urojonego ateistom - na usystymatyzowanie swoich poglądów i tak jak to powinno być przy wykształcaniu jakichkolwiek poglądów, na rozsądzenie ich z treścią zawartą w Biblii.

@Róża_Bzowa
Wiem wiem, 8.5 roku, ale Twoja opinia na tyle wisi do góry, jest bez krzty refleksji plusowana i na tyle mi to solą w oku i drzazgą w palcu, że wypowiem się częściowo w odniesieniu do niej.

Autor już na wstępie uprzedza, dlaczego urażanie poglądów religijnych miałoby wykluczać dyskusję i dlaczego dyskusja o wierze miałaby się różnić od dyskutowania o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Znowu to zrobił. Połknąłem, po krótkiej przerwie, trzecią książkę Harariego i kolejny raz jestem zachwycony. Tematycznie nie różni się znacząco od dwóch poprzednich, gdzie autor prezentuje podobne idee - ale niezwykła lekkość opisywania i przejrzystość, która bije z tych dzieł zadziwia i zniewala. Nie jestem pewien co do tego - ale chyba 21 lekcji podobało mi się najbardziej, ze względu na czystość formy i umiejscowienie jej w kontekście bardzo bliskiej nam teraźniejszości. Lektura do której będę wracać.

Znowu to zrobił. Połknąłem, po krótkiej przerwie, trzecią książkę Harariego i kolejny raz jestem zachwycony. Tematycznie nie różni się znacząco od dwóch poprzednich, gdzie autor prezentuje podobne idee - ale niezwykła lekkość opisywania i przejrzystość, która bije z tych dzieł zadziwia i zniewala. Nie jestem pewien co do tego - ale chyba 21 lekcji podobało mi się...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Nic specjalnego. Kolorowa książeczka pełna obrazków (poukładanych tak, że ilustracje nie są tych samych stronach na których są wspomniane), z której można powierzchownie dowiedzieć się kim był Witkacy, a która nie zagłębia się w zakamarki jego osobowości. Niemniej jednak, jeśli ktoś jest laikiem w jego temacie, warto od tej książki zacząć.

Nic specjalnego. Kolorowa książeczka pełna obrazków (poukładanych tak, że ilustracje nie są tych samych stronach na których są wspomniane), z której można powierzchownie dowiedzieć się kim był Witkacy, a która nie zagłębia się w zakamarki jego osobowości. Niemniej jednak, jeśli ktoś jest laikiem w jego temacie, warto od tej książki zacząć.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli to możliwe, jeszcze lepsza od Sapiensa. Harari niezmiennie zachwyca swoim umysłem, skupiając się tym razem nie na ludzkiej genezie, a trendach teraźniejszości i wynikających z tego wniosków i ogólnych przewidywań na najbliższą przyszłość. Dużo łatwiejsza to lektura od pierwszej części, głównie dlatego że nie bierze z zaskoczenia po paruset stronach czytania o zbieraczach-łowcach, tylko od razu wchodzi na najwyższe obroty i wciąga momentalnie fanstastycznym wstępem. Przewijające się wątki są bardzo podobne, a mimo to nie liczę zupełnie tego faktu jako minus, bo czyta się to tak wyśmienicie. Harari przewiduje dataizm, ja przewiduję Hararizm.

Jeśli to możliwe, jeszcze lepsza od Sapiensa. Harari niezmiennie zachwyca swoim umysłem, skupiając się tym razem nie na ludzkiej genezie, a trendach teraźniejszości i wynikających z tego wniosków i ogólnych przewidywań na najbliższą przyszłość. Dużo łatwiejsza to lektura od pierwszej części, głównie dlatego że nie bierze z zaskoczenia po paruset stronach czytania o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Harari, prawdziwy wizjoner, popełnił książkę bardziej filozoficzną niż historyczną - coś zupełnie innego niż to, czego się spodziewałem po opisie, jego notce w wikipedii i początkowych stronach. Wiedza encyklopedyczna jest tu przemycana pomiędzy wersami wraz z barwnymi porównaniami - snując opowieść o historii ludzkości mocno pociąga za wychodzące z niej filozoficzne struny, nie obawiając się i pytań które nasuwają się natychmiastowo, jak i tych najbardziej aktualnych, na które najchętniej cała ludzkość spuściłaby ciemną, splamioną krwią, kurtynę milczenia. Autor odkrywa i rozpościera przed czytelnikiem połacie swojego umysłu wraz z ważnymi pytaniami, które przed przelaniem na papier kłębiły się jedynie w jego głowie. Autor unika odpowiedzi definitywnych, a lektura napisana bez zbędnych wyrazów a jednocześnie szczegółowa, wciąga bez reszty, uzależniając poczuciem obcowania z czymś wyższym.

Pod koniec książki Harari kładzie podwaliny pod to, co wydaje się być drugą częścią, czyli książki Homo Deus - której to zapachu nowości na pewno sobie nie odmówię. Jestem wszakże pewien że Sapiens nie jest lekturą, która zadowoli się jednym przeczytaniem. Zbieracze-łowcy wszystkich kontynentów, łączcie się.

Harari, prawdziwy wizjoner, popełnił książkę bardziej filozoficzną niż historyczną - coś zupełnie innego niż to, czego się spodziewałem po opisie, jego notce w wikipedii i początkowych stronach. Wiedza encyklopedyczna jest tu przemycana pomiędzy wersami wraz z barwnymi porównaniami - snując opowieść o historii ludzkości mocno pociąga za wychodzące z niej filozoficzne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niesamowita książka poruszająca wiele dziedzin, będąca źródłem wielu przydatnych informacji. Książka, której nie sposób czytać z otwartymi googlami gdzieś z boku, aby wyszukać dalej informacje o poruszanym temacie, z której nie sposób nie robić sobie zapisków. Podchodziłem do tego kolosa z rezerwą, przeczytałem go od deski do deski i szczerze polecam.

Niesamowita książka poruszająca wiele dziedzin, będąca źródłem wielu przydatnych informacji. Książka, której nie sposób czytać z otwartymi googlami gdzieś z boku, aby wyszukać dalej informacje o poruszanym temacie, z której nie sposób nie robić sobie zapisków. Podchodziłem do tego kolosa z rezerwą, przeczytałem go od deski do deski i szczerze polecam.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jestem studentem energetyki jądrowej. Sięgnąłem po książkę Elżbiety Stasik z ciekawości, szukając konstruktywnej krytyki pod adresem energetyki jądrowej, ponieważ lubię konfrontować swoje opinie w różny sposób. Nie dość powiedzieć jednak, że się zawiodłem.
Autorka sama w początkowych rozdziałach definiuje popełnioną przez siebie książkę jako zbiór własnych obserwacji, wzbraniając się że z energetyką jądrową nie ma nic wspólnego. Widać to już od pierwszych stron. Pisarka jest laikiem w temacie i można zaobserwować to nie raz. W pewnym miejscu książki autorka pomyliła się w danych aż o trzy rzędy wielkości (zapewne wina tłumaczenia - "billion" czyli po angielsku "miliard"). Rzuca ponadto argumentem o energochłonności wzbogacania paliwa, podczas gdy w rzeczywistości roczne zapotrzebowanie energii na wzbogacenie uranu dla siebie, średniej wielkości elektrownia jądrowa jest w stanie zapewnić przez około 10h (około 0,3% rocznego czasu pracy) operacji na pełnej mocy - wystarczyła prosta matematyka, o którą autorka się nie pokusiła. UF6 nie jest toksyczny przez swoją radioaktywność. Pani Ewa obawia się o los zabytków, gdyby otwarta została ponownie kopalnia uranu, a także o walory turystyczne regionu z elektrownią jądrową. Tak ciężko jak jest nie importować energii elektrycznej z elektrowni jądrowych, wierzyć jest też w doniesienia o zdeformowanych rybach żyjących w wodach niedaleko byłych polskich kopalni uranu, podobnym absurdem jest też opis hałd pochodzącch z kopalni "z całą tablicą Mendelejewa". Niewiedzą autorka popisuje się także przy sprawie tymczasowego ogrodzenia tychże hałd - nie zdaje sobie sprawy że dawka pochodząca z promieniowania jest odwrotnie proporcjonalna do kwadratu odległości od źródła (dodajmy, o niewielkiej mocy), nie ma pojęcia również jaka jest dawka od promieniowania tła w różnych zakątkach świata.
Książka jest na wskroś stronnicza i nastawiona na sensacje. Autorka bierze pod lupę opinie i obawy miejscowych ludzi, nie odnosząc się w konkretny, fachowy sposób do ich zasadności, nie odmawiając sobie zaś nieuargumantowanych, kąśliwych uwag i bezpodstawnych oskarżeń. Arogancko oburza się na wypowiedzi szanowanych ekspertów, doszukując się w nich drugiego dna, a ponad rzetelne badania naukowe ceni swoją, a także nawet dziecięcą intuicję. Kieruje się fachowymi wypowiedziami protestujących, którzy twierdzą m.in. że wystarczy pół godziny by dowiedzieć się wszystkiego o energetyce jądrowej. Większość argumentów autorki przeciw kopalniom można równie dobrze odnieść do każdej energetyki konwencjonalnej, o czym nie ma wiele powiedziane. Zresztą, książka przymuje postawę tak stronniczo antyjądrową, że 80% jej objętości zajmuje sprawa kopalni "uranu-238", która w Polsce wcale nie musi działać wraz z elektrownią.
Lektura ta jest pełna uprzedzeń i powiela nieuzasadniony strach, nadal w przerysowany sposób demonizując promieniowanie i energetykę jądrową. Autorka - której więcej wydawnictw nie znalazłem, jest to więc jej zapewne pierwsza i jedyna publikacja - roztacza przed czytelnikiem spiskową teorię dziejów i wizję niemal apokaliptycznej przyszłości, wykazując postawę w stu procentach antyjądrową i antyprzemysłową, odkrywając przed czytelnikiem swoją powierzchowną wiedzę na temat, na który napisała książkę i zachęcając do protestów, przedstawiając je jako fajną zabawę. Pani Ewa generalizuje, dobiera wygodne publikacje i wygodny sposób myślenia, ignoruje fakty naukowe szerząc populizmy i snuje domysły graniczące z manipulacjami. Ma rację, że potrzebna jest edukacja społeczeństwa w zakresie energetyki jądrowej, ale na pewno z innych źródeł. Książka popularna - zapewne. Ale do książki popularnonaukowej "Śmiertelnemu atomowi" daleko.

Jestem studentem energetyki jądrowej. Sięgnąłem po książkę Elżbiety Stasik z ciekawości, szukając konstruktywnej krytyki pod adresem energetyki jądrowej, ponieważ lubię konfrontować swoje opinie w różny sposób. Nie dość powiedzieć jednak, że się zawiodłem.
Autorka sama w początkowych rozdziałach definiuje popełnioną przez siebie książkę jako zbiór własnych obserwacji,...

więcej Pokaż mimo to