rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Pewnie się narażę, ale na razie po pierwszym tomie muszę stwierdzić, że Heaven Official's Blessing nie w pełni dorósł do moich oczekiwań, podbijanych wysoko "hypem" na główną parę wszechobecnym w mediach społecznościowych. Bohaterowie są przeuroczy a przygody pełne dreszczyku emocji, ale widać wyraźnie, że powieść dopiero się rozkręca i nabiera tempa, w związku z czym na razie ciężko oceniać ją pod kątem fabuły.

Trochę przeszkadza mi stosunkowo ubogie słownictwo - nie czytałam powieści w oryginale więc nie potrafię powiedzieć, czy to wina autorki czy tłumaczenia, ale te same słowa/zwroty czasem w kółko i w kółko się powtarzają. Brakuje mi też porządnych opisów wyglądu bohaterów, miejsc czy emocji, powieść naprawdę wiele by na tym zyskała.

Wydanie samo w sobie jest naprawdę ładne - podoba mi się zarówno design okładki, jak i ilustracje wewnątrz, których jest całkiem sporo. Bardzo ucieszył mnie też glosariusz, w którym można znaleźć krótkie przedstawienia bohaterów, znaczenia ich imion, przybliżenie miejsc akcji czy specyficznych kulturowo informacji, jak m.in. symbolika czy sufiksy honoryfikatywne. Jest nawet wskazówka, jak wypowiadać imiona głównych bohaterów.

Koniec końców myślę, że fanom autorki tudzież całego gatunku nie trzeba tej powieści polecać. Ja sama chętnie sięgnę po kolejny tom, bo pomimo drobnych wad jest to wciągająca i przyjemna lektura.

Pewnie się narażę, ale na razie po pierwszym tomie muszę stwierdzić, że Heaven Official's Blessing nie w pełni dorósł do moich oczekiwań, podbijanych wysoko "hypem" na główną parę wszechobecnym w mediach społecznościowych. Bohaterowie są przeuroczy a przygody pełne dreszczyku emocji, ale widać wyraźnie, że powieść dopiero się rozkręca i nabiera tempa, w związku z czym na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo chciałabym wystawić tej powieści lepszą ocenę, ale po prostu się nie da. Nawet jeśli bierzemy pod uwagę różnice kulturowe, ta książka to po prostu straszny gniot.

Jedyną rzeczą, która sprawiała mi przyjemność podczas lektury była świadomość, że z każdą stroną zbliżam się do jej końca. Główny bohater, Asakawa, jest absolutnie nijaki, tchórzliwy, trudny do polubienia, niby kocha tę swoją żonę, ale w sumie to ręka go czasem zaświerzbi (choć do rękoczynów nie dochodzi) i w zasadzie to wolałby, żeby siedziała cicho i tylko opiekowała się córką. Zresztą czego się spodziewać po człowieku, który za najlepszego (i wieloletniego) przyjaciela uważa seryjnego gwałciciela i do tego od lat trzyma jego zbrodnie w tajemnicy?

Książka napisana jest bardzo prostym językiem, a czytanie dialogów czasami fizycznie boli. Powieść dostaje ode mnie trzy gwiazdki a nie jedną z powodu nie aż tak najgorszej, w porównaniu do reszty książki, ostatniej IV części (jakichś trzydziestu paru stron, więc szału nie ma).

Podsumowując: czy polecam? Nie. Powieść jest, przynajmniej w moim odczuciu, seksistowska, normalizuje gwałt i po prostu słabo wypada jako horror. W tym przypadku filmy wydają się lepsze niż powieściowy oryginał.

Bardzo chciałabym wystawić tej powieści lepszą ocenę, ale po prostu się nie da. Nawet jeśli bierzemy pod uwagę różnice kulturowe, ta książka to po prostu straszny gniot.

Jedyną rzeczą, która sprawiała mi przyjemność podczas lektury była świadomość, że z każdą stroną zbliżam się do jej końca. Główny bohater, Asakawa, jest absolutnie nijaki, tchórzliwy, trudny do polubienia,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Komiks przeczytany w oryginale. Historia obu chłopców ujęła mnie za serce; choć są tylko nastolatkami, podchodzą do swoich emocji w bardzo dojrzały sposób. Uważam, że to świetna pozycja dla młodzieży: może pomóc w zrozumieniu i łatwiejszym radzeniu sobie albo z własnymi dylematami, albo w zrozumieniu i odczuwaniu empatii do innych osób. Cieszę się, że Heartstopper wkrótce doczeka się również wersji aktorskiej :)

Komiks przeczytany w oryginale. Historia obu chłopców ujęła mnie za serce; choć są tylko nastolatkami, podchodzą do swoich emocji w bardzo dojrzały sposób. Uważam, że to świetna pozycja dla młodzieży: może pomóc w zrozumieniu i łatwiejszym radzeniu sobie albo z własnymi dylematami, albo w zrozumieniu i odczuwaniu empatii do innych osób. Cieszę się, że Heartstopper wkrótce...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Ostatnia z rodu Bronte" może i nie jest arcydziełem literackim, ale muszę przyznać, że mimo tego, jak i mimo jej przewidywalności, pochłaniałam ją wielkimi partiami. Ot, lekka, łatwa i przyjemna lektura na jesienne popołudnia i wieczory. Dzięki potocznemu językowi kolejne rozdziały miałam bardzo szybko za sobą, odkrywając tym samym nowe tajemnice i dostając odpowiedzi na te wcześniejsze.

Bohaterowie wydają mi się w zasadzie do siebie podobni - większość zachowywała się jak zgryźliwi tetrycy. Najbardziej polubiłam i największą empatię czułam do matki Samanthy oraz Orville'a, który sprawił na mnie wrażenie bardziej "ludzkiego" niż jego studentka. Sarkazm głównej bohaterki i jej rozmowy z innymi ludźmi, w szczególności z Orvillem, bywały bardzo intrygujące i czasem zabawne, choć Samantha sama w sobie nie przypadła mi do gustu: jej kompletny brak wychowania i "amerykańskość" (choć zdaję sobie sprawę, że musiał to być celowy zabieg autorki) irytowały mnie.

Przyjemnie czytało mi się fragmenty o życiu i powieściach sióstr Bronte, można spojrzeć na te znane postacie z nieco innej perspektywy. Zawiodłam się za to na braku satysfakcjonujących opisów - co zapewne dla jednych również będzie wadą, ale dla innych za to zaletą. Mimo że deszczowa angielska pogoda i stare, wilgotne mury Oksfordu aż prosiły się o ponure przedstawienie, to niestety tego zabrakło.

Nie mogę ocenić polskiego tłumaczenia, bo czytałam powieść w oryginale. Tak czy siak, podsumowując, sądzę, że warto sięgnąć po tę książkę, jeśli oczekuje się odprężającej rozrywki z dawką romansu, tajemnicy oraz rodziny Bronte.

"Ostatnia z rodu Bronte" może i nie jest arcydziełem literackim, ale muszę przyznać, że mimo tego, jak i mimo jej przewidywalności, pochłaniałam ją wielkimi partiami. Ot, lekka, łatwa i przyjemna lektura na jesienne popołudnia i wieczory. Dzięki potocznemu językowi kolejne rozdziały miałam bardzo szybko za sobą, odkrywając tym samym nowe tajemnice i dostając odpowiedzi na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Opinię zacznę od tego, że książkę zakupiłam zachęcona masą pozytywnych recenzji, w czasie, gdy była mocno reklamowana w mediach społecznościowych. Po lekturze nie mogę oprzeć się wrażeniu, że naiwnie dałam się nabrać na chwyt marketingowy.

Mimo oceny 5/10 uważam, że pomysł na historię i fabuła sama w sobie jest intrygująca i wciąga. Doceniam również, że napisanie książki zostało poprzedzone solidnymi badaniami w terenie, co Autor sam wyznaje na jej stronach w przedmowie oraz posłowiu. Plusem jest również to, że akcja rozgrywa się na naszym rodzimym polskim podwórku, co dodatkowo oddziałuje na wyobraźnię.

Niestety, nawet ciekawa fabuła nie obroni się sama. Choć wbrew objętości "Inkuba" czyta się szybko za sprawą lekkiego języka, to odniosłam wrażenie, że momentami bywał on nie tyle lekki i prosty, co wręcz prostacki. Nie przekonał mnie też klimat powieści, którą bardziej niż horrorem nazwałabym kryminałem z elementami nadprzyrodzonymi.

Miałam wysokie oczekiwania względem tej powieści, podsycone dodatkowo wychwalającymi ją opiniami. Hasło reklamowe "Przerażająca jak diabli!" brzmiało niezwykle ekscytująco. Zawiodłam się, niestety.

Opinię zacznę od tego, że książkę zakupiłam zachęcona masą pozytywnych recenzji, w czasie, gdy była mocno reklamowana w mediach społecznościowych. Po lekturze nie mogę oprzeć się wrażeniu, że naiwnie dałam się nabrać na chwyt marketingowy.

Mimo oceny 5/10 uważam, że pomysł na historię i fabuła sama w sobie jest intrygująca i wciąga. Doceniam również, że napisanie książki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Nigdziebądź" może nie skrywa za sobą jakichś dobitnych filozoficznych przekazów, ale jest kawałkiem bardzo dobrze czytającej się literatury fantasy. Znajdziemy tam i anioły, i wampiry, szczury i szczuromówców, nienaturalnie wielkie bestie i nienaturalnie długo żyjących ludzi. Przede wszystkim jednak jest też idealny poziom absurdu, ironii i (częstokroć czarnego) humoru. Nawet i dla fanów dreszczowców coś się znajdzie.

Jakbym się bardzo chciała czepiać, to przyczepiłabym się, że zakończenie było trochę mało satysfakcjonujące i zdecydowanie zbyt szybko następujące, ale nie będę się czepiać, bo jeszcze mnie panowie Croup i Vandemar znajdą i wybiją mi moje krytykanctwo z głowy.
Była to moja pierwsza książka autorstwa Neila Gaimana, ale na pewno sięgnę po kolejną.

"Nigdziebądź" może nie skrywa za sobą jakichś dobitnych filozoficznych przekazów, ale jest kawałkiem bardzo dobrze czytającej się literatury fantasy. Znajdziemy tam i anioły, i wampiry, szczury i szczuromówców, nienaturalnie wielkie bestie i nienaturalnie długo żyjących ludzi. Przede wszystkim jednak jest też idealny poziom absurdu, ironii i (częstokroć czarnego) humoru....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niestety mam dość mieszane uczucia odnośnie tej książki.
Po pierwszy tom "Pana Lodowego Ogrodu" sięgnęłam zachęcona opiniami na tym portalu. Myślałam sobie: dobre, piszą, to trzeba spróbować. Polskie, to warto się zaznajomić.
No i klops.
Przyjmując, że ten tom ma w zasadzie dwóch głównych bohaterów, to niestety przez większą część czasu jeden z nich mnie drażnił. Vuko, najlepszy w świecie, do którego go wysłali, najszybszy, najwspanialszy, najmądrzejszy, najsprytniejszy. Ciągle miałam wrażenie, że to męska Mary Sue. Może problem też leży w tym, że w mojej wyobraźni Vuko jest około czterdziestoletnim hardym facetem i jakoś ciężko mi się z nim utożsamić w jakimkolwiek stopniu... Bardziej wciągnęła mnie historia Młodego Tygrysa i to ze względu na nią sięgnę po kolejną część.
Irytowało mnie też czasem, jak bardzo autor starał się podkreślić odmienność ukazanego świata, że niby ogórki to tak naprawdę nie ogórki, a konie to nie konie i w zasadzie wszystko ma swoją własną nazwę, ale czytelnikowi niestety nie dane było (prawie) żadnej poznać, bo nawet sami mieszkańcy z jakiegoś powodu posługiwali się ziemskimi określeniami. Z jednej strony rozumiem, że to ułatwienie, że się nie miesza, że Vuko to Ziemianin i czytelnik to Ziemianin i oboje są zaznajomieni ze swoimi nazwami a nie nazwami jakichś tam Midgaardczyków. Z drugiej jednak warto byłoby doświadczyć pewnej... egzotyczności, w końcu to obca planeta. (Żeby nie było, że ignoruję - pojawiały się pojedyncze nazwy midgaardzkich zwierząt, ale wówczas narratorem był Młody Tygrys.)

Niemniej muszę przyznać, że pomysł z zimną mgłą jest ciekawy, a dwie ostatnie strony szczególnie mi przypadły do gustu. I dobrze się czytało w tramwaju w drodze do pracy.

Niestety mam dość mieszane uczucia odnośnie tej książki.
Po pierwszy tom "Pana Lodowego Ogrodu" sięgnęłam zachęcona opiniami na tym portalu. Myślałam sobie: dobre, piszą, to trzeba spróbować. Polskie, to warto się zaznajomić.
No i klops.
Przyjmując, że ten tom ma w zasadzie dwóch głównych bohaterów, to niestety przez większą część czasu jeden z nich mnie drażnił. Vuko,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka jest świetna, ale to jedna z tych pozycji, do których dla dobra zdrowia psychicznego się już nie wraca. Świadomość, że fabuła wzorowana była na prawdziwych wydarzeniach, wywraca mózg na drugą stronę. Akcja rozwija się raczej niespiesznie, powoli przygotowując czytelnika na wszystko to, co ma nadejść. Polecam i nie polecam jednocześnie: warto po nią sięgnąć ale pamiętając, że nie jest to lektura rozrywkowa na deszczowy wieczór a raczej pozycja służąca zastanowieniu się nad tym, do czego zdolny jest człowiek.

Książka jest świetna, ale to jedna z tych pozycji, do których dla dobra zdrowia psychicznego się już nie wraca. Świadomość, że fabuła wzorowana była na prawdziwych wydarzeniach, wywraca mózg na drugą stronę. Akcja rozwija się raczej niespiesznie, powoli przygotowując czytelnika na wszystko to, co ma nadejść. Polecam i nie polecam jednocześnie: warto po nią sięgnąć ale...

więcej Pokaż mimo to