-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel16
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik267
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2021-02-18
Colleen Hoover to jedna z tych autorek, po które sięgam
w ciemno, więc kiedy pojawiła się w zapowiedziach najnowsza
jej powieść w Wydawnictwie Otwartym, od razu wiedziałam, że
będzie moja :)
"Layla" nie była moją pierwszą stycznością ani ze stylem Colleen ani ze sposobem prowadzenia powieści. Sądziłam również, że autorka tym razem niczym mnie nie zaskoczy, jakież było moje zdziwienie po pierwszych rozdziałach... Kompletnie nie wiedziałam w jakim gatunku umieścić całość. Ni to horror, ni to thriller, ni też romans... Miałam ogromny mętlik w głowie i do ostatnich stron ten delikatny chaos gatunkowy mnie nie opuszczał. Myślę, że w przypadku "Layli" określenie romans paranormalny będzie najtrafniejszym umiejscowieniem.
Akcja opiera się na historii miłości Layli i Leedsa, która z
początku wydaje się być lekko wyidealizowana, jednak niech
nikogo nie zwiedzie ten rzekomy spokój. C. Hoover jest znana
z tego, że potrafi nieźle zmącić czytelnikiem. I tak jest z akcją.
Spokojnie prowadzona akcja z czasem przeradza się w pełną zawirowań zagadkę, czy też grę z życiem i śmiercią. Dla jednych może być to dość osobliwe zetknięcie z twórczością Hoover, inni ją pokochają.
Narracja jest przez pewien czas prowadzona dwutorowo - z perspektywy Leedsa oraz przesłuchania. Bardzo rzadko się stykamy z narracją ukazującą postrzeganie danej historii z męskiego punktu widzenia, stąd bardzo mnie ucieszyło, gdy okazało się, że to Leeds stał się tu rzekomo główną postacią napędzającą całą opowieść.
W "Layli" nie mamy zbyt wielu bohaterów, dzięki czemu
całość wydaje się mieć oddźwięk intymnej relacji między postaciami.
Przede wszystkim Leeds. Świetnie wykreowana, mocna postać,
która ciągnie niejako całą powieść. Momentami bardzo mi imponował i z czasem można dostrzec w nim zmianę.
Tytułowa Layla to postać złożona z pewnym bagażem wspomnień i doświadczeń. Czuć, że zachodzi w niej pewna przemiana przez wydarzenia dziejące się w powieści, a dzięki temu emocje w stosunku do tej postaci diametralnie mogą się zmienić :)
Willow moja ulubiona postać nie tylko ze względu na imię, ale głównie dzięki temu, że charakternie zdobyła moje serducho od samego początku. Jej złożoność i kompleksowość sprawiła, że nie dało się przejść obok niej obojętnie i z pewnością warto na nią zwrócić uwagę, bo w pewnym momencie gra drugie skrzypce w powieści.
Aż w końcu Sable pogubiona postać pomiędzy różnymi światami.
Myślę, że warto od początku na nią zwrócić uwagę :)
DLA KOGO?
Zdecydowanie dla każdej osoby, która uwielbia twórczość C. Hoover, ale również dla czytelników, którzy lubią być zaskakiwani zwrotami akcji, nieszablonowością i pomysłowością autora.
MOJA OCENA?
C. Hoover od samego początku mnie ogromnie zaskoczyła, do tego stopnia, że bałam się czytać "Laylę" po nocach. Ugryzła temat, który do tej pory kojarzył mi się jedynie dość negatywnie, a ona potrafiła wykreować świetny romans paranormalny. Colleen świetnie prowadzi całą opowieść i sprawia, że zakochujemy się w relacjach pomiędzy postaciami. Moim zdaniem 8/10! Mocno polecam!
W takim wydaniu jeszcze nie mieliście okazji się zetknąć z C. Hoover.
Colleen Hoover to jedna z tych autorek, po które sięgam
w ciemno, więc kiedy pojawiła się w zapowiedziach najnowsza
jej powieść w Wydawnictwie Otwartym, od razu wiedziałam, że
będzie moja :)
"Layla" nie była moją pierwszą stycznością ani ze stylem Colleen ani ze sposobem prowadzenia powieści. Sądziłam również, że autorka tym razem niczym mnie nie zaskoczy, jakież było moje...
2021-01-08
2021-01-06
Gdybym na początku roku pomyślała, że jedna książka tak zmieni moje nastawienia do pewnego gatunku literackiego, nie uwierzyłabym. Paulina Jurga dokonała czegoś nieosiągalnego - przekonała mnie do romansu mafijnego, przed którym dotychczas się wzbraniałam i opierałam jak tylko potrafiłam.
Zawsze myślałam, że romanse mafijne są płytkie, stanowią rozrywkę na raz. Nic bardziej mylnego - trylogia P. Jurgi sprawiła, że nie mam ochoty, żegnać się z jej książkami i pragnę wręcz więcej!
Zarówno "Matrioszka" jak i "Marionetka" ukazywały świat widziany oczami głównej bohaterki - Marty oraz Nikołaja. W kończącej trylogię książce "Matnią" autorka postanowiła się zabawić z czytelnikiem i stworzyła narrację z trzech punktów widzenia - Marty, Izjasława i Nikołaja. Moim zdaniem jest to o tyle ważna kwestia, że w końcu mogliśmy lepiej poznać najczarniejszy z czarnych charakterów - Izka - jego uczucia, przemyślenia, czy też motywy działania. Izjasław jest postacią złożona, rozbudowaną, manipulatywną - moim zdaniem to idealny przykład psychopaty, który wraz z Martą i Niko stworzył swoisty trójkąt emocjonalny. Przy czytaniu jego fragmentów czułam się wyjątkowo nieswojo i moje poczucie bezpieczeństwa zostało wielokrotnie zachwiane.
Moim zdaniem "Matnia" była idealnym zakończeniem dla całej trylogii. Od początku trzymała wysoki poziom emocjonalny, ale też wartka akcja szczególnie z początku oraz przy finalnych rozdziałach sprawiły, że czuję pewnego rodzaju satysfakcję z przeczytanej lektury.
Nie ma w tej powieści elementu, do którego można by się przyczepić. Autorka zadbała o najmniejszy detal, aby czytelnik nie czuł się oszukany. Jeśli jest scena z morderstwem to krew się leje strumieniami, jeśli których z bohaterów nadużyje alkoholu czy narkotyków, to widzimy tego konsekwencje, jeśli pojawia się scena tortur to czujemy ból razem z bohaterami . Do tego należy dodać świetnie wykonaną pracę w formie reaserchu odnośnie mafii czy obrządków prawosławnych i mamy hit gwarantowany!
Dla mnie cała seria to totalne zaskoczenie tego roku i polecić mogę go każdemu, kto jeszcze nigdy nie czytał romansu mafijnego a chciałby od czegoś zacząć swoją przygodę to "Matrioszka", "Marionetka" i kończąca trylogię "Matnią" idealnie się do tego nada!
Polecam ogromnie! 10/10 bez dwóch zdań!
Gdybym na początku roku pomyślała, że jedna książka tak zmieni moje nastawienia do pewnego gatunku literackiego, nie uwierzyłabym. Paulina Jurga dokonała czegoś nieosiągalnego - przekonała mnie do romansu mafijnego, przed którym dotychczas się wzbraniałam i opierałam jak tylko potrafiłam.
więcej Pokaż mimo toZawsze myślałam, że romanse mafijne są płytkie, stanowią rozrywkę na raz. Nic...