rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Przeczytałam wiele książek o uzależnieniach. Tę cenię bardzo. Autorce udało się zbilansować opowieść o własnych doświadczeniach z naukowymi informacjami. Trzon książki stanowią rozdziały opisujące wpływ konkretnych substancji uzależniających na mózg. W dość surowym i zdyscyplinowanym wywodzie pobrzemiewa czasem bardzo osobisty głos narratorki, która opisuje własne odczucia i wydarzenia z życia. Ostatnia część jest eseistyczna. Wnioski autorki są mi bliskie. Jej sposób przedstawiania wiedzy o nałogach może trafić do niektórych uzależnionych osób lepiej niż uduchowione poradniki z terapeutycznymi ambicjami.

Przeczytałam wiele książek o uzależnieniach. Tę cenię bardzo. Autorce udało się zbilansować opowieść o własnych doświadczeniach z naukowymi informacjami. Trzon książki stanowią rozdziały opisujące wpływ konkretnych substancji uzależniających na mózg. W dość surowym i zdyscyplinowanym wywodzie pobrzemiewa czasem bardzo osobisty głos narratorki, która opisuje własne odczucia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka ważna w życiu studentów polonistyki. Skłania do releksji i dociekań, jak to jest, że ćwiczenia kształcące wrażliwość językową w kolejnych wydaniach wciąż zawierają błędy w odpowiedziach. Książka przestroga i pocieszenie - nie płacz, korektorze. Najlepszym czasem nie wychodzi.

Książka ważna w życiu studentów polonistyki. Skłania do releksji i dociekań, jak to jest, że ćwiczenia kształcące wrażliwość językową w kolejnych wydaniach wciąż zawierają błędy w odpowiedziach. Książka przestroga i pocieszenie - nie płacz, korektorze. Najlepszym czasem nie wychodzi.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Przeczytałam jednym ciągiem w kilka godzin. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to wydmuszka autopromocyjna głównego bohatera, który solidnie odrobił lekcję z kształtowania wizerunku w oczach przedstawicieli innej kultury. W każdym razie wie, jak żonglować swoimi grzeszkami i faktami biograficznymi, by Europejczyk (Europejka!) go strawił i odniósł wrażenie, że tu nie ma wybielania. Dowiedział się, jak przekuwać rzekome wady w zalety. Mamy tam jurność podszytą szacunkiem do kobiet, islam podszyty samodzielnym myśleniem, wierność swojej kulturze podszytą krytycyzmem, a niesmaczne orgie okraszone są romansem z nutką melodramatu.
Na serial dla widza znudzonego turecką telenowelą się nada.

Przeczytałam jednym ciągiem w kilka godzin. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to wydmuszka autopromocyjna głównego bohatera, który solidnie odrobił lekcję z kształtowania wizerunku w oczach przedstawicieli innej kultury. W każdym razie wie, jak żonglować swoimi grzeszkami i faktami biograficznymi, by Europejczyk (Europejka!) go strawił i odniósł wrażenie, że tu nie ma...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Opowieść o trzydziestolatkach, których spotkał zawód.
Ci, których zawiodła książka, chyba podeszli do niej z nierealistycznymi oczekiwaniami. Przecież to nie jest oparta na statystykach analiza rynku pracy w Polsce. To po prostu zestawienie indywidualnych losów, które zebrano według określonego klucza.
Nikt z odrobiną inteligencji nie będzie wyrabiał sobie poglądu na rzeczywistość na podstawie wybiórczych, tendencyjnych tekstów. I mam nadzieję, że nie o to autorowi chodziło. To tylko jeden z odcieni rzeczywistości, który też trzeba poznać, by mieć pogląd na całość. Tym bardziej, że bohaterowie reportażu zostali uchwyceni akurat w kiepskim momencie ich biografii, który może okazać się przejściowy. Za kilka lat ich historie się zdezaktualizują, bo być może przyjdą lepsze czasy. To sinusoida. Tak było ze mną.
Co do języka - faktycznie wkurza. Nie widzę, by coś wnosiły do teksu wulgaryzmy. Emocjonalne teksty skrojone pod tezę sprawiają wrażenie "reportaży" żywcem wziętych z portalozy, którą to gardzi jedna z bohaterek, pani dziennikarka wierząca w swój zawód.
Podsumowując, jako rozrywka (smętna) - książka się sprawdza, jako przewodnik po świecie lub tekst wzbogacący umysł i duszę - raczej nie.

Opowieść o trzydziestolatkach, których spotkał zawód.
Ci, których zawiodła książka, chyba podeszli do niej z nierealistycznymi oczekiwaniami. Przecież to nie jest oparta na statystykach analiza rynku pracy w Polsce. To po prostu zestawienie indywidualnych losów, które zebrano według określonego klucza.
Nikt z odrobiną inteligencji nie będzie wyrabiał sobie poglądu na...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Pranie mózgu. Uwodzicielska moc (bezmyślnych) neuronauk Scott O. Lilienfeld, Sally Satel
Ocena 6,5
Pranie mózgu. ... Scott O. Lilienfeld...

Na półkach:

Krótka, zwięzła książka, która może stanowić inspirację do rozważań dotyczących nie tylko granic neuronauki, ale i nauki w ogóle. To ogromny plus tej pracy - przypomina o tym, by zachować dystans do wypowiedzi naukowców. Choć zabrzmi to paradoksolnie - oto popularnonaukowa książka ucząca czytelnika tego, by nie ufał popularnonaukowym książkom ;)
Komfort czytania obniża tłumaczenie i korekta tekstu. To prztyczek w nos wydawcy. Roi się od błędów ortograficznych, językowych i rzeczowych. Jak można poważnie potraktować wywody naukowców, które podane zostały czytelnikom w aż tak niechlujny sposób...? Poza tym na końcu są bardzo długie i ważne przypisy, których treść, według mnie, powinna zostać zawarta w tekście głównym.
Polecam pasjonatom tematu, którzy czytają o mózgu wszystko bez wybrzydzania. Przyda się czasem jakiś marudny głos w tym nadmiarze zachwytów i optymizmu, jaki towarzyszy tekstom o mózgu i naszych możliwościach poznania go.

Krótka, zwięzła książka, która może stanowić inspirację do rozważań dotyczących nie tylko granic neuronauki, ale i nauki w ogóle. To ogromny plus tej pracy - przypomina o tym, by zachować dystans do wypowiedzi naukowców. Choć zabrzmi to paradoksolnie - oto popularnonaukowa książka ucząca czytelnika tego, by nie ufał popularnonaukowym książkom ;)
Komfort czytania obniża...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Napisano tu już wiele sprzecznych recenzji. Chociaż to jest miejsce na opiniowanie twórczości pisarzy a nie recenzentów, nie mogę się powstrzymać przed napisaniem czegoś, co bardzo mnie uderzyło - jak różny może być odbiór tego samego tekstu przez czytelników.

Dla mnie z książki absolutnie nie wyziera obraz rozpaczy i beznadziei. Nie widzę też w bohaterce rozmemłanej, niedojrzałej kobiety, która zbyt pochopnie podjęła decyzję o macierzyństwie. Ani na moment nie miałam ochoty nią potrząsnąć czy powiedzieć "przestań narzekać".
Ja w tym tekście wyczuwam dużo dystansu do świata i swoich problemów. Jedno JA narratorki cierpi, ale drugie JA narratorki patrzy na to cierpienie i je całkiem racjonalnie, z pozycji osoby silnej i panującej nad swoim wewnętrznym światem opisuje.
Daję też plus za sam tekst. Trafiają do mnie metafory i obrazy, w ogóle - ten typ wrażliwości. Czuję, że autorka jest człowiekiem z mojej bajki, żyjemy w tym samym świecie.
Bardzo nieufnie podchodzę do nagradzanych debiutów, ale ten mnie poztywnie zaskoczył.

Napisano tu już wiele sprzecznych recenzji. Chociaż to jest miejsce na opiniowanie twórczości pisarzy a nie recenzentów, nie mogę się powstrzymać przed napisaniem czegoś, co bardzo mnie uderzyło - jak różny może być odbiór tego samego tekstu przez czytelników.

Dla mnie z książki absolutnie nie wyziera obraz rozpaczy i beznadziei. Nie widzę też w bohaterce rozmemłanej,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jon Ronson sprawnie łączy humor, refleksję i relacjonowanie faktów. Ma znakomity styl, uwodzi czytelnika, widać, że do dziennikarskiego fachu się urodził. Trudno mi było się od książki odessać i potraktowałam ją jak zdobycie kolejnego poziomu wtajemniczenia w rzeczywistość.
Nie miałam pojęcia o skali zjawiska publicznego napiętnowania w Internecie. Nie wiedziałam, do jakiego stopnia jeden niefortunny post może zniszczyć życie - kojarzyło mi się to raczej z nastolatkami przesyłającymi sobie rozbierane zdjęcia. Obca mi była również świadomość tego, że internauci, jak niegdyś bezrefleksyjna wiejska gawiedź szykująca stos dla czarownicy, w jednej chwili jednoczą się, by zaspokoić swoją żądzę upokorzenia ofiary - wytypowanej niemal na chybił trafił. Momentami wyobrażałam ich sobie jak hordy zombie z filmów klasy B. To ważna wiedza - by samemu nie stać się ofiarą albo internetowym żywym trupem, który dołączył do zabawy w zrujnowanie człowieka. A nawet jeśli już jest po fakcie i przeżywa się publiczne zawstydzenie, nie wszystko stracone.
Książka o mrocznej stronie rzeczywistości napisana w pogodny, optymistyczny sposób.

Jon Ronson sprawnie łączy humor, refleksję i relacjonowanie faktów. Ma znakomity styl, uwodzi czytelnika, widać, że do dziennikarskiego fachu się urodził. Trudno mi było się od książki odessać i potraktowałam ją jak zdobycie kolejnego poziomu wtajemniczenia w rzeczywistość.
Nie miałam pojęcia o skali zjawiska publicznego napiętnowania w Internecie. Nie wiedziałam, do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kupiłam książkę skuszona okładką - takie wpadki motywacyjne zdarzają się nawet racjonalistom. Z oceną treści mam problem. Męczyły mnie gówniarskie wulgaryzmy i opisy, jak to się dziś Zuzie w jeziorze pływa. Intryga kryminalna też cienka jak barszcz - wątpię, by kogokolwiek zaskoczyło zakończenie, a już koneserzy polskiej sztuki kryminalnej, mający zaliczonych kilka odcinków "Ojca Mateusza", pewnie od połowy powieści wiedzą, gdzie pies pogrzebany. Ale z drugiej strony, ja tę książkę polubiłam. Jest jakaś. Miejsce akcji ma klimat, bohaterów też się widzi. Pomysł spójny i konsekwentnie zrealizowany.

Kupiłam książkę skuszona okładką - takie wpadki motywacyjne zdarzają się nawet racjonalistom. Z oceną treści mam problem. Męczyły mnie gówniarskie wulgaryzmy i opisy, jak to się dziś Zuzie w jeziorze pływa. Intryga kryminalna też cienka jak barszcz - wątpię, by kogokolwiek zaskoczyło zakończenie, a już koneserzy polskiej sztuki kryminalnej, mający zaliczonych kilka odcinków...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Krótką powieść Małgorzata Saramonowicz wypełniła ogromem historycznego cierpienia. Przepuściła je przez pryzmat dziecięcej wrażliwości, okrasiła groteską i absurdalnym humorem.
Mam wrażenie, że to książka utkana z samych klisz oraz wyeksploatowanych przez literaturę i kino chwytów. Powstało dzieło poprawne, ale puste. Pewnie takie mógłby stworzyć jakiś program komputerowy, któremu podałoby się określone motywy i konwencje do zmiksowania.

Krótką powieść Małgorzata Saramonowicz wypełniła ogromem historycznego cierpienia. Przepuściła je przez pryzmat dziecięcej wrażliwości, okrasiła groteską i absurdalnym humorem.
Mam wrażenie, że to książka utkana z samych klisz oraz wyeksploatowanych przez literaturę i kino chwytów. Powstało dzieło poprawne, ale puste. Pewnie takie mógłby stworzyć jakiś program komputerowy,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Powieść napisana jest prostym, eleganckim, nienachalnym językiem, który się z przyjemnością chłonie. Wątek kryminalny spaja kilka dyskusji światopoglądowych, które się toczą pod płaszczyzną fabuły. Być może tylko pozornie dominującą jest ta o prawach zwierząt i zabijaniu ich.
Wydaje mi się, że powieść tak naprawdę jest o postrzeganiu świata przez człowieka. Postać Janiny Duszejko to spotkanie w jednym umyśle racjonalnego świata matematyki, inżynierii, budowania mostów itd. z poezją Blake'a, wrażliwością na przyrodę i czymś przez szanujące się mózgi uznawanym za absurd i przejaw ludzkiej skłonności do przesądów - astrologią i horoskopami. Kolejne sprzeczności w konstrukcji moralnej, psychicznej i fizycznej bohaterki dotyczą jej poszanowania życia oraz zdrowia/dolegliwości. To kobieta utkana z pozornie wykluczających się sprzeczności.
Przyznam, że choć czytam i oglądam mnóstwo kryminałów - rozwiązanie zagadki mnie zaskoczyło.
Książkę przeczytałam jednym tchem, odrywając się od niej tylko na sen i kawę. To była przyjemność.

Powieść napisana jest prostym, eleganckim, nienachalnym językiem, który się z przyjemnością chłonie. Wątek kryminalny spaja kilka dyskusji światopoglądowych, które się toczą pod płaszczyzną fabuły. Być może tylko pozornie dominującą jest ta o prawach zwierząt i zabijaniu ich.
Wydaje mi się, że powieść tak naprawdę jest o postrzeganiu świata przez człowieka. Postać Janiny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka oparta na fenomenalnym pomyśle, który docenia się po przeczytaniu całości. Opowiadania o matkach i córkach są krótkie. Mają w sobie coś z przerysowanych szkiców, wręcz karykatur. Lista dziewiętnastu patologii. I wtedy nadchodzi refleksja - przecież coś takiego zdarza się naprawdę. Pozornie sztuczne narracje są do bólu prawdziwe.

Książka oparta na fenomenalnym pomyśle, który docenia się po przeczytaniu całości. Opowiadania o matkach i córkach są krótkie. Mają w sobie coś z przerysowanych szkiców, wręcz karykatur. Lista dziewiętnastu patologii. I wtedy nadchodzi refleksja - przecież coś takiego zdarza się naprawdę. Pozornie sztuczne narracje są do bólu prawdziwe.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Najsłabsza z książek reprezentujących nurt alkoholowych słowotoków, które zadrzyło mi się przeczytać. Po pierwsze - język. W przypadku innych autorów "ćpająco-pijących" tekst płynął naturalnie, luzacko i bez wysiłku. Metafory i porównania u Pustkowiak odebrałam jako tak wydumane i wymęczone, że sama się męczyłam. W dodatku wszyscy bohaterowie mają niemal jedną tożasmość i jeden język. Trochę też współczułam autorce - tak bardzo się stara, a nie wychodzi. No i to zaskoczenie (choć nie powinno go być) - jak coś takiego mogło się zakwalifikować do jakiejkolwiek nagrody literackiej? Toż to styl gimnazjalistki, która ma przed sobą piękną przyszłość, jeśli poczyta trochę prozy Marii Dąbrowskiej i zrównoważy swoje parcie na "nieoczywiste" metafory rzeczywstą biegłością języka i zaletami przezroczystej polszczyzny.
Po drugie - wiarygodność. Odnoszę wrażenie, że temat autorce jest znany z drugiej, trzeciej, a może i dziesiątej ręki. Sztuczność świetnie się sprawdza w niektórych gatunkach literackich, ale nawet tam paradoksalnie musi być oparta na prawdziwie. Tu mamy do czynienia ze sztucznością niezamierzoną. Główna bohaterka jest pretensjonalnym konstruktem językowym autorki. Ożywa na krótką chwilę w ostatnich rozdziałach książki.
Przeczytałam książkę w kilka godzin i nie jest to czas stracony, mimo że wolę poświęcać go na udane teksty. Na tle "Nocnych zwierząt" te dobre książki wydają mi się jeszcze lepsze.

Najsłabsza z książek reprezentujących nurt alkoholowych słowotoków, które zadrzyło mi się przeczytać. Po pierwsze - język. W przypadku innych autorów "ćpająco-pijących" tekst płynął naturalnie, luzacko i bez wysiłku. Metafory i porównania u Pustkowiak odebrałam jako tak wydumane i wymęczone, że sama się męczyłam. W dodatku wszyscy bohaterowie mają niemal jedną tożasmość i...

więcej Pokaż mimo to