Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Podoba mi się niebanalne zakończenie tej historii

Podoba mi się niebanalne zakończenie tej historii

Pokaż mimo to


Na półkach:

Chyba się zawiodłam.

Książka zapowiadała się naprawdę ciekawie. Ba, była nawet całkiem ciekawa, wątek raczej spójny, bohaterowie dość autentyczni, choć robieni pod publikę trochę bardziej niż można by się tego spodziewać. Było ostro, zabawnie, erotycznie. Tyle że na łapu capu.

Książka zajęła mi tylko jeden wieczór. A raczej kilka godzin. I zostawiła po sobie niedosyt, dość spory. Akcja i dialogi były tak wartkie, że aż niedociągnięte, pobieżne, płytkie. Odniosłam wrażenie, że Autorka tak bardzo zachłysnęła się sukcesem swoich poprzednich powiesci, że zdecydowała się wydać tę pozycję o wiele za szybko. A szkoda.
Sytuacji nie uratował dla mnie nawet Zimy, który chwilowo przewija się przez strony książki, a nawet, co gorsza, trochę mi przez nią zbrzydł. To właśnie się dzieje, kiedy ktoś pisze w pośpiechu.

Paulina Świst bardzo chce wykreować się na twardą laskę, której nie bawią zwykle babskie banały, za to piwo, seks, przekleństwa, football i ostra jazda jak najbardziej. Czy jej to wyszło? Moim zdaniem nie, ale ocenicie sami.

Chyba się zawiodłam.

Książka zapowiadała się naprawdę ciekawie. Ba, była nawet całkiem ciekawa, wątek raczej spójny, bohaterowie dość autentyczni, choć robieni pod publikę trochę bardziej niż można by się tego spodziewać. Było ostro, zabawnie, erotycznie. Tyle że na łapu capu.

Książka zajęła mi tylko jeden wieczór. A raczej kilka godzin. I zostawiła po sobie niedosyt,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zazwyczaj nie czytam kryminałów.

Nie czytam kryminałów, sama właściwie nie wiem, dlaczego. Może za mało w nich romantyzmu, przystojnych bohaterów albo dramatu? W każdym razie ich nie czytuję. Dla Prokuratora zrobiłam wyjątek.

Właściwie nie jestem pewna, czy to jest kryminał, mimo iż posiada taki wątek. Wątek, swoją drogą, dobrze zrealizowany. Dużo żargonu prawników, dużo pistoletów, dużo akcji. Czy to mogło wydarzyć się w prawdziwym życiu? Nie wiem. Czy mnie to obchodzi? Niekoniecznie.

Powiedzmy sobie szczerze, to tytułowy Prokurator skradł moje serce. Założę się, że skradł serce większości kobiet, które przeczytały tę książkę. Bo my, dziewczyny, uwielbiamy złych chłopców. A najlepiej tych złych, którzy są dobrzy tylko dla nas. Znaczy, w tym przypadku nie dla nas konkretnie, ale wiecie, o co mi chodzi.
I mimo że wyczułam w tym trochę Greya - przystojny, niewzruszony facet, który w łóżku czyni prawdziwe cuda ale nie wiąże się emocjonalnie, dopóki nie spotyka JEJ - Łukasz Zimnicki aka Zimny całkowicie mnie kupił. Nie mogło być inaczej.

Bardzo prawdopodobne, że przeczytałam tę książkę tylko i wyłączne dla romantycznego wątku między głównymi postaciami, ale czy można mnie za to winić? Jest szybko, jest elektryzująco, gorąco i dobrze, po prostu dobrze.

Możliwe więc, że to nie jest kryminał. Ale na pewno jest to bardzo udany debiut.

Zazwyczaj nie czytam kryminałów.

Nie czytam kryminałów, sama właściwie nie wiem, dlaczego. Może za mało w nich romantyzmu, przystojnych bohaterów albo dramatu? W każdym razie ich nie czytuję. Dla Prokuratora zrobiłam wyjątek.

Właściwie nie jestem pewna, czy to jest kryminał, mimo iż posiada taki wątek. Wątek, swoją drogą, dobrze zrealizowany. Dużo żargonu prawników, dużo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

O książkach Johna Greena można powiedzieć wiele - że bawią, że uczą, skłaniają do refleksji, zmuszają do odpowiedzi sobie na pytanie "kim właściwie jestem i gdzie zdążam?", lecz na pewno nie można je określić mianem nudnych. No bo niby jak książka o siedemnastolatku, który chodził już z dziewiętnastoma dziewczynami, Katherinami, bez najmniejszego wyjątku, włada biegle jedenastoma językami i do tego na każdym kroku układa anagramy może być nudna? Nie wspominając o jego grubym przyjacielu, Arabie i tajemniczym kochanku Sędzi Judy, z którym wyrusza na wyprawę po Stanach Zjednoczonych swoim Katafalkiem Szatana. Więc jeśli ktokolwiek, kiedykolwiek zacznie Wam wmawiać, że coś, co ma na sobie nazwisko Green jest nudne, powiedzcie mu "Rodzyn" - a nóż zrozumie.

O książkach Johna Greena można powiedzieć wiele - że bawią, że uczą, skłaniają do refleksji, zmuszają do odpowiedzi sobie na pytanie "kim właściwie jestem i gdzie zdążam?", lecz na pewno nie można je określić mianem nudnych. No bo niby jak książka o siedemnastolatku, który chodził już z dziewiętnastoma dziewczynami, Katherinami, bez najmniejszego wyjątku, włada biegle...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To nie jest książka o umieraniu, to jest książka o życiu. Należy jednak pamiętać o tym, że umieranie jest skutkiem ubocznym życia, jego nieodłączną częścią.

Książka wycisnęła ze mnie wiele - łzy i myśli zalewały mnie na przemian bez ustanku przez te kilka godzin lektury i choć doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że trzymam w dłoniach powieść dla młodzieży, dała mi ona znacznie więcej niż nie jedna z założenia książka dla dorosłych. Nie zostało mi nic więcej niż tylko powiedzieć dziękuję. Po stokroć dziękuję.

To nie jest książka o umieraniu, to jest książka o życiu. Należy jednak pamiętać o tym, że umieranie jest skutkiem ubocznym życia, jego nieodłączną częścią.

Książka wycisnęła ze mnie wiele - łzy i myśli zalewały mnie na przemian bez ustanku przez te kilka godzin lektury i choć doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że trzymam w dłoniach powieść dla młodzieży, dała mi ona...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Trudno mi było uwierzyć, że tę książkę napisała Autorka słynnego, z różnych powodów, Zmierzchu. Stephanie Meyer, którą do tej pory uważałam za odrobinę naiwną, naprawdę pokazała klasę. Nie zrobiła z tej historii banału, opery mydlanej, której świadkami byliśmy w jej debiucie. Tym razem mądrze i dojrzale opisywała miłość, to, co z nami robi, do jakich poświęceń jesteśmy dla niej gotowi. Bo ślub w wieku dziewiętnastu lat i zamienienie w wampira to nie jest zbyt wielkie poświęcenie.
Bardzo miło spędziłam te dwa wieczory, które zajęła mi książka. I, co najważniejsze, nie żałuję.

Trudno mi było uwierzyć, że tę książkę napisała Autorka słynnego, z różnych powodów, Zmierzchu. Stephanie Meyer, którą do tej pory uważałam za odrobinę naiwną, naprawdę pokazała klasę. Nie zrobiła z tej historii banału, opery mydlanej, której świadkami byliśmy w jej debiucie. Tym razem mądrze i dojrzale opisywała miłość, to, co z nami robi, do jakich poświęceń jesteśmy dla...

więcej Pokaż mimo to