-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński4
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać354
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik16
Biblioteczka
2024-05-17
2024-01
Tak jak przypuszczałem, profesor Jerzy Bralczyk jest wielce zajmującym rozmówcą. Fajnie jest się dowiedzieć tak wielu prywatnych rzeczy o człowieku, którego na co dzień kojarzy się de facto li jako językowego celebrytę; dowiedzieć się tego, jaki ma stosunek do siebie, swojej pracy, a także i polszczyzny. Co profesor sądzi o feminatywach albo o słowie "Murzyn"? Tego zdradzać nie będę, polecam przekonać się samemu/samej/same-nie-wiem.
Tak jak przypuszczałem, profesor Jerzy Bralczyk jest wielce zajmującym rozmówcą. Fajnie jest się dowiedzieć tak wielu prywatnych rzeczy o człowieku, którego na co dzień kojarzy się de facto li jako językowego celebrytę; dowiedzieć się tego, jaki ma stosunek do siebie, swojej pracy, a także i polszczyzny. Co profesor sądzi o feminatywach albo o słowie "Murzyn"? Tego...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-10
Za dużo o Korwinie (acz momentami ciekawie), za mało rzeczowej analizy poglądów politycznych narodowców, wolnościowców i rojalistów. Nie ma też tutaj próby wyjaśnienia, czemu poglądy nacjonalistyczne mają przynajmniej kilkuprocentowe poparcie w naszym kraju. Nie wiadomo też, skąd ta litera "Y" na okładce - może chodzi o "pokolenie Y"? Chociaż moim zdaniem wprowadzanie amerykańskich etykietek nie ma u nas sensu. Dowiemy się za to z tej książki, że politycy się kłócą, dzielą i są hipokrytami. Nihil novi sub sole. Szyderstwa z Korwina tutaj nie brakuje, ale nie ukrywajmy, że facet latami zapracował sobie na surową ocenę. Osobom o jednoznacznie lewicowych poglądach będzie się czytało ten reportaż wybornie, tym bliżej centrum (w tym i mnie) tekst Kąckiego pozostawi pewien niedosyt.
Za dużo o Korwinie (acz momentami ciekawie), za mało rzeczowej analizy poglądów politycznych narodowców, wolnościowców i rojalistów. Nie ma też tutaj próby wyjaśnienia, czemu poglądy nacjonalistyczne mają przynajmniej kilkuprocentowe poparcie w naszym kraju. Nie wiadomo też, skąd ta litera "Y" na okładce - może chodzi o "pokolenie Y"? Chociaż moim zdaniem wprowadzanie...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-03-24
Budka Suflera największym zespołem w historii polskiej muzyki rozrywkowej? Wiadomo, można się spierać. Jedno nie ulega wątpliwości - zasłużyła sobie na takie wydawnictwo. I nawet jeśli autor momentami zbyt czołobitnie podchodzi do twórczości grupy, to mnie nawet bardziej odpowiada takie subiektywne, kolorowe, gawędziarskie gadanie niż sucha, obiektywna i przez to bezbarwna narracja pt. "zespół powstał w tym a tym roku, założył go ten i tamten, pierwszą płytę nagrali w tym a tym roku, a w następnym ruszyli w trasę" itp. Jest tu kilka pysznych anegdot, dużo fajnych zdjęć, intryguje także forma samej książki - pisana z perspektywy ludzi, muzyki oraz rodowitego miasta Budki, Lublina. Forma ta sprawia, że książki nie trzeba nawet czytać tradycyjnie od początku do końca i można wybrać własną drogę lektury. Książka będzie także ozdobą każdej biblioteczki - te ponad 700 stron w twardej okładce na półce prezentuje się naprawdę okazale. Na koniec dodam tylko, że sam nigdy fanem Budki nie byłem, jej dorobek znam w zasadzie tylko z najbardziej klasycznych numerów (ostatnim z nich był dla mnie "Bal wszystkich świętych"), a tę biografię czytałem z niekłamaną przyjemnością.
Budka Suflera największym zespołem w historii polskiej muzyki rozrywkowej? Wiadomo, można się spierać. Jedno nie ulega wątpliwości - zasłużyła sobie na takie wydawnictwo. I nawet jeśli autor momentami zbyt czołobitnie podchodzi do twórczości grupy, to mnie nawet bardziej odpowiada takie subiektywne, kolorowe, gawędziarskie gadanie niż sucha, obiektywna i przez to bezbarwna...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-05
Fajnie, że w końcu mogłem się dowiedzieć czegoś o narkotykach z rzetelnego źródła, a nie z netu, od kolegów albo z tzw. "autopsji własnej". Książka społecznie potrzebna i moim zdaniem powinna być nawet częściowo omawiana w szkołach, chociaż zapewne przez konserwatywnych polityków zostałaby oceniona jako szkodliwa i promująca narkotyki.
Fajnie, że w końcu mogłem się dowiedzieć czegoś o narkotykach z rzetelnego źródła, a nie z netu, od kolegów albo z tzw. "autopsji własnej". Książka społecznie potrzebna i moim zdaniem powinna być nawet częściowo omawiana w szkołach, chociaż zapewne przez konserwatywnych polityków zostałaby oceniona jako szkodliwa i promująca narkotyki.
Pokaż mimo to2022-12-02
Książka niby dla wąskiego grona odbiorców, ale jak tak się dobrze pomyśli, to przecież sporo rodaków miało kiedyś fazę na muzykę metalową. Co prawda ja akurat w liceum, pomimo pokaźnej grzywy do ponad połowy pleców, nigdy nie byłem typowym metalowcem, ale i tak swoje Metalliki oraz inne Slayery przerobiłem, no bo przecież nie dało się inaczej. Jarek Szubrycht opisał swoje życiowe przygody z muzyką metalową (zarówno jako słuchacza, jak i aktywnego muzyka) z należytą dozą humoru i dystansu (co ważne - w tym i do siebie samego), fajnie też nakreślił różnorodność stylistyczną muzyki metalowej (a rozpiętość tejże dla niewtajemniczonych może być doprawy zaskakująca - no bo co niby wspólnego mają ze sobą zespoły Bon Jovi i Darkthrone oprócz tego, że oba grają na gitarach?). Dla osób dorastających na przełomie lat 80. i 90. lektura "Skóry i ćwieków" stanowić będzie miłą nostalgiczną wycieczkę w przeszłość. Młodszym osobom pozwoli poznać, jak to drzewiej bywało, jak często trudno było dotrzeć do muzyki, którą człowiek się interesował... Trochę tylko żałuję, że całość nie jest dłuższa, bo naprawdę czytało się to wyśmienicie.
Książka niby dla wąskiego grona odbiorców, ale jak tak się dobrze pomyśli, to przecież sporo rodaków miało kiedyś fazę na muzykę metalową. Co prawda ja akurat w liceum, pomimo pokaźnej grzywy do ponad połowy pleców, nigdy nie byłem typowym metalowcem, ale i tak swoje Metalliki oraz inne Slayery przerobiłem, no bo przecież nie dało się inaczej. Jarek Szubrycht opisał swoje...
więcej mniej Pokaż mimo to
Buddyjskie rady dla twórców sztuki wszelakiej. Ładnie powiedziane, acz tu i tam wieje banałem. Taki trochę Paulo Coelho dla aspirujących artystów.
Buddyjskie rady dla twórców sztuki wszelakiej. Ładnie powiedziane, acz tu i tam wieje banałem. Taki trochę Paulo Coelho dla aspirujących artystów.
Pokaż mimo to