-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński1
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel1
-
ArtykułyMagdalena Hajduk-Dębowska nową prezeską Polskiej Izby KsiążkiAnna Sierant2
Biblioteczka
2014-07-26
2014-07-17
Nie mam pojęcia co mam pisać. Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Po pierwszym tomie podejrzewałam, że drugi nie będzie lepszy - i rzeczywiście, nie był.
W dwa dni które spędziłam w pracy zdążyłam przeczytać całość, łatwo i szybko, nie było strony która by mnie jakoś specjalnie znudziła.
Po przeczytaniu ogarnęła mnie lekka nostalgia. No bo przecież sama chciałabym mieć tak okazującego miłość faceta, chciałabym podróżować, uwielbiam to. Nie martwić się o pieniądze, pracę, mieszkanie. Co prawda, nie śpieszy mi się do dziecka i w książce też mi jakoś to dziecko nie pasowało. Bez dziecka też nie byłoby dobrze - ważny element drogi do poznania samego siebie i siebie nawzajem - a taką drogą podążają właśnie główni bohaterowie.
Nie mam pojęcia co mam pisać. Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Po pierwszym tomie podejrzewałam, że drugi nie będzie lepszy - i rzeczywiście, nie był.
W dwa dni które spędziłam w pracy zdążyłam przeczytać całość, łatwo i szybko, nie było strony która by mnie jakoś specjalnie znudziła.
Po przeczytaniu ogarnęła mnie lekka nostalgia. No bo przecież sama chciałabym...
2014-07-14
Piekielnie ciężko było mi przebrnąć przez tą książkę.
Główni bohaterowie doprowadzali mnie do czystego szaleństwa. Nie potrafiłam zrozumieć David'a a tym bardziej nie rozumiałam Jade. Dlaczego? Bo byli po prostu inni. Nie spotkałam się jeszcze z takimi osobowościami w jakiejkolwiek książce o miłości.
Przez pierwsze 300 stron znajdowałam sobie dodatkowe, bezcelowe zajęcia w pracy byleby nie czytać dalej. Chciałam umilić sobie czas czytając o wspólnych dotykach, słowach, spojrzeniach a tak naprawdę poznawałam portret psychologiczny osoby pozbawionej kontaktu z ukochaną. Prawdopodobnie bałam się, że to co czytam wpłynie także na mnie - bo przecież tak jak główny bohater borykam się z silnym uzależnieniem od drugiej osoby, z miłością niemal szaloną, z potrzebą bliskości.
Koniec jako tako dał się przełknąć chociaż, powtórzę się, nie rozumiem za cholerę tej dziewczyny. Ani tego chłopaka.
Sceny zbliżeń? Coś mi w nich nie pasowało. Jakoś trudno mi porównywać moje przygody w łóżku z tymi z kart powieści.
Wiele sytuacji przedobrzonych, wiele niedopracowanych, na zmianę.
Po okładce, po zwiastunie filmu który mignął mi kiedyś w kinie (tym bardziej w okresie walentynek) po jakimkolwiek opisie, spodziewałam się historii o bezpośredniej miłości, jakiś relacji, może trochę ckliwych, naiwnych, przesłodzonych. A tutaj jest wręcz odwrotnie...
Nie czytałam o bliskości a o rozłące. Ta strona miłości której nie znam, której się boję i której nigdy nie chciałabym poznać.
Dlaczego po tym wszystkim nie wystawiam 1 gwiazdki? Bo mimo wszystko cieszę się, że to przeczytałam.
---------------------------------------
Po obejrzeniu filmu długo, bardzo długo musiałam się zastanawiać czy to ja pomyliłam tytuły czy może producent nie czytał książki... albo sam miał problemy z jej zrozumieniem. Film spoko tylko że nie jest to ekranizacja powieści!!!
Piekielnie ciężko było mi przebrnąć przez tą książkę.
Główni bohaterowie doprowadzali mnie do czystego szaleństwa. Nie potrafiłam zrozumieć David'a a tym bardziej nie rozumiałam Jade. Dlaczego? Bo byli po prostu inni. Nie spotkałam się jeszcze z takimi osobowościami w jakiejkolwiek książce o miłości.
Przez pierwsze 300 stron znajdowałam sobie dodatkowe, bezcelowe zajęcia...
Przepraszam tych którzy szukają opinii na temat tej pozycji a zatrzymują się nad moim wywodem - bo, wybaczcie mi, ale nie wiem czy oceniam książkę czy film.
Dostałam od znajomej kilka płyt. Zrobiłam krótki przegląd tytułów, "bezpieczna przystań", coś mi to mówi...
W bibliotece kątem oka zauważyłam ten sam tytuł - ah, przecież to chodzi o Sparksa! Moją miłość z 1 klasy LO! Na pewno to czytałam!
Włączyłam film, mimo bardzo później pory, chyba z ciekawości. I cały film obejrzałam wiedząc, że być może kiedyś wiedziałam co będzie dalej ale teraz nie mam zielonego pojęcia. Od początku do końca wszystko było dla mnie niespodzianką. W międzyczasie przypominają mi się różniste sceny których de facto w samej ekranizacji nie ma. Kiedy film jest już wyłączony ja przypominam sobie nawet to gdzie książkę w owym czasie czytałam ale przecież już po ptakach. Przed obejrzeniem filmu nie pamiętałam ani jednej rzeczy i w tym momencie nie wiem czy to ze mną jest coś nie tak czy z książkami Sparksa... Sam film bardzo mi się podobał, tym bardziej, że motyw obsesji i prześladowania jest mi bardzo bliski i znajomy. Co do książki - z tamtego mrocznego (acz krótkiego) okresu kiedy to w plecaku zamiast podręczników nosiłam dzieła pana Nickolasa pamiętam tyle, że każdą jego książkę pochłaniałam w kilka/kilkanaście godzin(chyba, że w międzyczasie był jakiś sprawdzian). Wszystko naraz, szybko i łatwo. Być może dlatego losy bohaterów wielu powieści stopiły się w jedno.
Przepraszam tych którzy szukają opinii na temat tej pozycji a zatrzymują się nad moim wywodem - bo, wybaczcie mi, ale nie wiem czy oceniam książkę czy film.
Dostałam od znajomej kilka płyt. Zrobiłam krótki przegląd tytułów, "bezpieczna przystań", coś mi to mówi...
W bibliotece kątem oka zauważyłam ten sam tytuł - ah, przecież to chodzi o Sparksa! Moją miłość z 1 klasy LO!...
2014-06-05
O jejku, jak ja dawno nie czytałam czegoś takiego!!!
Ta książka niewyobrażalnie wyprowadzała mnie z równowagi od samego początku. Imię głównej bohaterki? No sory. Nazwiska i imiona rodem zerżnięte chociażby z Pamiętników Wampirów. No heloł.
Oj, beształam sama siebie w myślach za sięganie za takie naiwne romansidła dla nastolatek.
Do czasu.
W pewnym momencie książka pochłonęła mnie do tego stopnia, że nie mogłam skupić się na niczym innym (co odbiło się na mojej pracy; szefie, wybacz mi).
Największym plusem jest jednak to, że dzięki tej książce mój związek odżył. Już od jakiegoś czasu trwaliśmy w miejscu, ja - praca, dom; on studia i praca. Zapomnieliśmy, że się kochamy.
Potrzebowałam prześledzić historię zakochania, przemyśleć ją, przełożyć na życie, ochłonąć. Zrozumieć drugą stronę...
Niby banalne romansidło ale jaką to ma moc!
Zakończenie wywarło na mnie najwięcej emocji (chociaż nie do końca mi się podobał pomysł autorki na taki zwrot akcji).
Nigdy jeszcze nie śmiałam się tak głośno jednocześnie płacząc! :)
O jejku, jak ja dawno nie czytałam czegoś takiego!!!
Ta książka niewyobrażalnie wyprowadzała mnie z równowagi od samego początku. Imię głównej bohaterki? No sory. Nazwiska i imiona rodem zerżnięte chociażby z Pamiętników Wampirów. No heloł.
Oj, beształam sama siebie w myślach za sięganie za takie naiwne romansidła dla nastolatek.
Do czasu.
W pewnym momencie książka...
Generalnie nie jest to mój styl. Nie lubię takich książek - nawet jeżeli czytają się łatwo, gładko i szybko. W ostatnim czasie przeczytałam ich zdecydowanie za dużo (jest to jedyny rodzaj literatury który jestem w stanie przyswoić w zgiełku pracy). "Zaczekaj na mnie" stawia temu kres. Po przeczytaniu tak banalnej, zwykłej i niczym niewyróżniającej się historii miłosnej nie sięgnę po nic podobnego przynajmniej przez jakiś czas.
Cam- całkiem spoko koleś, nie mój ideał ale co kto lubi. Byłby wspaniałym bohaterem książki... pod warunkiem, że miałaby ona jakąkolwiek fabułę!
To co czytałam przez prawie 400 stron można byłoby z łatwością zmieścić na 100. I wtedy moja ocena zdecydowanie byłaby wyższa.
Tajemnice wyjaśniły się za szybko, zwroty akcji były mało spektakularne i raczej niedopracowane. Nie nudziłam się, ale jednak.
Niby cała ta miłość jest taka ekscytująca, wspaniała... odkrywanie drugiej osoby, poznawanie swoich ciał... wszystko było fajne - ale jakbym to już skądś znała...
A poruszając temat młodzieży - czy ktoś może mi wytłumaczyć dlaczego w większości tego typu książek (które czytają jeszcze-dzieci czy tego chcemy czy nie) nie ma kompletnie żadnej wzmianki o antykoncepcji?! Tak dokładnie opisany moment zbliżeń, szczegółowo, krok po kroku a zero zmartwień? Czemu ten temat się pomija? Te głupie dziewuchy które się naczytają tego rodzaju książek ładują się facetom do łóżek "w przypływie romantycznych uniesień" nie zdając sobie sprawy, że fajnie, można tak robić ale najpierw trzeba pomyśleć chociażby o tabletkach czy o gumkach.
Generalnie nie jest to mój styl. Nie lubię takich książek - nawet jeżeli czytają się łatwo, gładko i szybko. W ostatnim czasie przeczytałam ich zdecydowanie za dużo (jest to jedyny rodzaj literatury który jestem w stanie przyswoić w zgiełku pracy). "Zaczekaj na mnie" stawia temu kres. Po przeczytaniu tak banalnej, zwykłej i niczym niewyróżniającej się historii miłosnej nie...
więcej Pokaż mimo to