Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Połączenie "Alicji w krainie czarów" oraz "Omena". Niezbyt zaskakująca i przemyślana historia. Nie jest napisana z rozmachem, nie daje nam żadnych przemyśleń oraz nie podsuwa żadnych refleksji.Zdecydowanie dużo na "nie". Od początku wiemy że wszytko na pewno dobrze się skończy i to jest mdłe. Kilka rzeczy jest wyłożone na tacy i wyssane z palca a szkoda, bo można by zrobić z tego ciekawą opowieść. Dobrze, że krótka i lekka jednak bez fajerwerków.

Połączenie "Alicji w krainie czarów" oraz "Omena". Niezbyt zaskakująca i przemyślana historia. Nie jest napisana z rozmachem, nie daje nam żadnych przemyśleń oraz nie podsuwa żadnych refleksji.Zdecydowanie dużo na "nie". Od początku wiemy że wszytko na pewno dobrze się skończy i to jest mdłe. Kilka rzeczy jest wyłożone na tacy i wyssane z palca a szkoda, bo można by zrobić...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Co prawda zarówno oficjalny opis książki jak i wiele komentarzy czytelników jest bardzo pochlebnych dla tego tytułu i być może wiele osób znajdzie tu to czego szuka. Jeżeli chodzi o s-f to odczuwam ogromne braki, bo poza opisami na kilku pierwszych stronach dalej już zbyt wiele nie uświadczymy. Brakuje mi podniecenia, intrygi, rozbudowy ubogiego świata. Jestem rozczarowany brakiem cudów techniki postapokaliptycznego świata. W zamian za świat przyszłości dostałem kolejną książkę młodzieżową w stylu "Zmierzch", opowiadanie o sercowych rozsterkach głównej bohaterki, tak słodkiej, czulej, opiekuńczej i wrażliwej. Dziewczyną targają silne emocje, pierwsza miłość, wewnętrzne rozsterki... Intrygi, spiski i wszelkie wydarzenia opierają się głównie na jej sferze uczuciowej i tam odbijają piętno. Bardzo ciekawa może być w rękach nastolatki i właśnie dlatego ja będę się wypowiadał raczej mało pochlebnie. Przy czytaniu twórczości Pana Kinga lub Pani Tokarczuk wypada blado, ot takie małe "romansidło" dla nastolatek. Szukając prawdziwego s-f skłonił bym się raczej w stronę FUTU_RE niż tej pozycji.

Co prawda zarówno oficjalny opis książki jak i wiele komentarzy czytelników jest bardzo pochlebnych dla tego tytułu i być może wiele osób znajdzie tu to czego szuka. Jeżeli chodzi o s-f to odczuwam ogromne braki, bo poza opisami na kilku pierwszych stronach dalej już zbyt wiele nie uświadczymy. Brakuje mi podniecenia, intrygi, rozbudowy ubogiego świata. Jestem rozczarowany...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciekawa i intrygująca. Bardzo wciągająca historia, aż dziwne, że tak mało komentarzy i ocen. Gorąco polecam fanom powieści detektywistycznych z dużą dozą opisów gabinetów patologicznych, pracy lekarzy oraz wrednych szefów oddziałów policyjnych, którzy utrudniają śledztwo. Ta książka potrafi wprowadzić czytelnika na kilka błędnych tropów oraz ukarze kilka zmąconych szaleństwem psychopatycznych umysłów. Polecam.

Ciekawa i intrygująca. Bardzo wciągająca historia, aż dziwne, że tak mało komentarzy i ocen. Gorąco polecam fanom powieści detektywistycznych z dużą dozą opisów gabinetów patologicznych, pracy lekarzy oraz wrednych szefów oddziałów policyjnych, którzy utrudniają śledztwo. Ta książka potrafi wprowadzić czytelnika na kilka błędnych tropów oraz ukarze kilka zmąconych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Eee tam...

Czytając wiele recenzji zauważyłem tendencję do skupiania nadmiernej uwagi wokół Cujo, wielkiego wlochatego, grzecznego i ułożonego pupila Brendona. Pies jak pies. Świat przedstawiony oczami zwierzęcia nie różni się zbytnio od rzeczywistości postrzeganej przez ludzi. Fakt, ta inna wizja otoczenia, to wcielanie się przez czytelnika w Cujo jest uzupełnieniem obrazu ale mi nie przesloniła prawdziwego przesłania które niesie powieść, nawet gdy dwustu funtowa maskotka Brandona przeistacza się w maszynę do zabijania.
Bardziej pochłonęły mnie rozważania na temat związku państwa Trenton oraz Camber. Zdrada którą poczuł Vick Trenton jest niczym spieniona zmieszana z krwią, gęsta ślina cieknąca z kłapiącej, cuchnącej paszczy potwora, zbliżającej się nieuchronnie coraz bliżej krtani Vicka. Te plugastwo trzeba przełknąć lub wypluć gdy znajdzie się w ustach. Zanim Cujo podejmie atak skrada się cicho kulac zadanie łapy oszczędzając każdy głębszy oddech. Każde złe chwile w ten właśnie sposób, tak nadchodzą. Jak poradzić sobie ze zdradą, co kieruje Donną i popycha ją w tym kierunku oraz jak wyjść z nieodwracalnej sytuacji która rozbija małżeństwo? Jestem pod wrażeniem miłości którą darzy się para bo to dzięki niej wszystkie pechowe zbiegi okoliczności nie są w stanie rozerwać ich więzi. Problemem jest również pozostawanie w niszczącym, toksycznym związku, chęć zmienienia własnego życia oraz chwila w której budzimy się pewnego nieszczęsnego dnia i z przykrością możemy postawić jednoznaczną diagnozę, że nic nie możemy zrobić, bo takie jest nasze miejsce w tym świecie. Świat który skazuje nas na to, na co zasługujemy. Cujo jest furtką którą przekraczają bohaterowie powieści. Furtką za którą tragiczne rozdroża zbiegów okoliczności stawiają dwie rodziny przed wyborem oraz ukazują prawdę o ludzkim charakterze. Dla mnie są dwa typy ludzi: ci którzy pójdą znaną już ścieżką oraz ci przed którymi nowa droga jest pretekstem by mocniej trzymać się za rękę. Cujo to tragiczne zrządzenie losu, Cujo którego spotyka każdy z nas. Pomyśl następnym razem gdy będziesz w sytuacji która wyrwie cię drogi czytelniku z ciepłych kapci, że drzwi ściennej szafy zawsze pozostają otwarte a zło które w niej mieszka czeka na odpowiedni moment by z niej wyjść

Eee tam...

Czytając wiele recenzji zauważyłem tendencję do skupiania nadmiernej uwagi wokół Cujo, wielkiego wlochatego, grzecznego i ułożonego pupila Brendona. Pies jak pies. Świat przedstawiony oczami zwierzęcia nie różni się zbytnio od rzeczywistości postrzeganej przez ludzi. Fakt, ta inna wizja otoczenia, to wcielanie się przez czytelnika w Cujo jest uzupełnieniem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

-Czy wierzysz w sztukę dla sztuki?
Chyba wierzę, a wy?
Tak, ta powieść jest prawdziwą niegasnącą farbą olejną spokojnie dojżewającą na płótnie. Podoba mi się ta artysyczna wizja z obrazów jak i sama wena ogarniająca Edgara- głównego bohatera "Ręki mistrza" Tak prawdziwa i realna że prawie wyczuwalna pod palcami.
Idealna powieść dla tych którzy przesiadują nad czystą kartką poszukując weny.
Jak powstaje obraz? Wiedzą wszyscy którzy czasami swoje inspiracje przelewają na papier lub płótno czy to w formie kilku pociągnięć kredką czy bardziej mozolnie farbami olejnymi lub innymi. A jak opisać twórczy zamysł, kreacje nowej pracy? Jak namalować obraz słowami? King uchyla rąbka tajemnicy.
Nie sposób przy tej pozycji nie wspomnieć o prawdziwej przyjaźni oraz o kruchośći życia " Chwytaj dzień i bierz co przyniesie"
Książka przesycona jest mądrymi powiedzeniami. Gorąco polecam wszystkim miłośnikom sztuki szukającym inspiracji i nie tylko.

-Czy wierzysz w sztukę dla sztuki?
Chyba wierzę, a wy?
Tak, ta powieść jest prawdziwą niegasnącą farbą olejną spokojnie dojżewającą na płótnie. Podoba mi się ta artysyczna wizja z obrazów jak i sama wena ogarniająca Edgara- głównego bohatera "Ręki mistrza" Tak prawdziwa i realna że prawie wyczuwalna pod palcami.
Idealna powieść dla tych którzy przesiadują nad czystą kartką...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niezbyt przebojowa a jednak wciągająca opowieść o losach głównego bohatera Claya który w zwyczajny dzień staje się świadkiem nadwyczajnej przemiany ludzkości w coś nieznanego. Cały świat staje na głowie, zaczynają dziać się złe rzeczy, wszech obecna panika, śmierć i spustoszenie. Nie sposób odnieść wrażenia że zaczyna się apokalipsa którą spowodował rozwój teologii oraz wszedobylskie uzależnienie od techniki.Od samego początku zostajemy potraktowani dużą dawką ludzkiego zła które obudził "Puls". Stajemy się świadkami przemiany świata który znamy w najgorszy koszmar w którym musi odnaleźć się główny bohater. Brawa za napięcie które trzyma do samego końca oraz zakończenie które możemy interpretować dowolnie. Bardzo mocno można utożsamiać się z głównym bohaterem oraz przeżywać z nim wstrząsające zdarzenie i jego następstwa których był świadkiem.

Niezbyt przebojowa a jednak wciągająca opowieść o losach głównego bohatera Claya który w zwyczajny dzień staje się świadkiem nadwyczajnej przemiany ludzkości w coś nieznanego. Cały świat staje na głowie, zaczynają dziać się złe rzeczy, wszech obecna panika, śmierć i spustoszenie. Nie sposób odnieść wrażenia że zaczyna się apokalipsa którą spowodował rozwój teologii oraz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W pewnym sensie książka odpowiada na pytanie zawarte w tytule: "Czy androidy marzą o elektrycznych owcach". Androidy w książce dzielą się na modele. Im nowszy model tym android bardziej ludzki. Najnowszy model Nexus 6 niewiele odbiega od prawdziwego człowieka zewnętrzną powłoką. Wizualnie jest nie do odróżnienia. Jednak dla sprawnego funkcjonariusza policji Ricka wystarczy niewiele aby odróżnić podróbkę od oryginału. Taką ma pracę, jednak fakt, że androidy są do nas tak podobne stawia bohatera przed nie małym dylematem: Czy eliminować je z zimną krwią, czy traktować je "po ludzku" Dla mnie wszystkie androidy były tylko bezdusznymi maszynami zachowania typu urywanie tak cennemu w epoce radioaktywnego pyłu pająkowi nóg bez wyrzutów sumienia? Androidy tym zachowaniem są na etapie beztroskiego kilkulatka bezrozumnego i zarozumiałego, okrutnego. Przejawy wszelkiego uczucia skierowane są ku niszczeniu- zepchnięcie kozy z budynku, zabijanie ludzi by dostać się na Ziemię. Androidy udają i naśladują, nie są dobre bo niczego dobrego nie wnoszą, gdyby zostały same ze swoją sztucznością i brakiem empatii w ogóle nie czytał bym dalej.

Dotrwałem do końca bo interesowały mnie rozterki głównego bohatera i jego przeżycia, które odczuwał sercem, których nie miał zaprogramowanych i nie wybierał spośród kilku milionów zachowań jak androidy. Człowiek odczuwa spontanicznie, często później żałując podjętych decyzji. Są momenty zbliżenia do androidów typu "programator nastroju". Ciekawe jak długo ludzki rozum poddawał się tego typu stymulacjom i jak słabe osoby były od tego uzależnione. Jest cała masa która nas poróźnia, jest mnóstwo błędów które popełnił bohater bo jest tylko człowiekiem. jest wiele podobieństw androidów do ludzi ale wszystkie są tylko programami. Nigdy i nigdzie żaden robot czy android bez organicznego mózgu i systemu nerwowego nie będzie i nie byłby w stanie być ludzki i odczuwać normalnych uczuć. gdyby był taki zrozumiałbym rozterki bohatera oraz jego odczucia, przypuszczam też że zrozumiałbym lepiej tę książkę, jednak nie potrafię zrozumieć uczuć które są mi obce, bo zarówno przedmiot nieożywiony typu wazon jak i elektroniczna owca budzi we mnie odczucia zupełnie inne niż osoba mi bliska jak żona czy córka. Mechaniczne żaby i cały mechaniczny chłam można naprawić i przeprogramować, można odtworzyć za pomocą dysku pamięci. Androidy nie czują i nie żyją, pomimo, że wydaje im się inaczej ponieważ nie znają innego uczucia oprócz tego które im wszczepiono.

Książka w moim odczuciu nie dosięga do pięt "Cieplarni" mimo wszystko polecam, bo również traktuje o człowieczeństwie i granicach które wytycza. Książka jest łatwa, szybka i przyjemna, tematyka nie wymaga aż nadto zbyt głębokich przemyśleń, bo są podane suche odpowiedzi jak na tacy. Jest to klasyka i nie zniechęcam nikogo by ominąć tą pozycję.

W pewnym sensie książka odpowiada na pytanie zawarte w tytule: "Czy androidy marzą o elektrycznych owcach". Androidy w książce dzielą się na modele. Im nowszy model tym android bardziej ludzki. Najnowszy model Nexus 6 niewiele odbiega od prawdziwego człowieka zewnętrzną powłoką. Wizualnie jest nie do odróżnienia. Jednak dla sprawnego funkcjonariusza policji Ricka wystarczy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo dobra koncepcja cieplarnianego świata, wyjaśniona i opisana wzorowo. Brutalna i dziwna historia, która musi taka przecież być. Każdy kto doczytał do końca i zrozumiał wie o co chodzi, choć dla mnie było zagadką dlaczego zarówno nazwy jak i same rośliny, zwierzęta, zwierzęto rośliny są takie a nie inne. Gdzie w tym logika, czym kieruje się ten świat i dlaczego wytworzył właśnie takie środki aby istnieć. Gdzie w nim miejsce dla nas ludzi? Autor wzorowo zaspokaja naszą chęć poznania odpowiedzi, ale dopiero na samym końcu książki. Akcja skupia się na głównym bohaterze ale nie od razu. Akcja sama wybiera sobie głównego bohatera wstępnie pokazując całą grupę, następnie odłam grupy, później kolejny odłam a raczej pozostałości po grupie, a następnie głównego bohatera i osoby mu towarzyszące które ciągle się zmieniają. Przez taki zabieg przemijania postaci pobocznych autor tylko spotęgował wizję kruchości i przemijania ludzkiego życia w dalekiej przyszłości. Człowiek nieustannie musi walczyć z tworami ewolucji, promieniowania słonecznego i kosmicznego. Jest skazany na wędrówkę oraz na klęskę. Klęska jest widoczna już na samym początku a śmierć trzymana blisko przy nodze, nie opuszcza nas przez całą książkę. Twory roślinne są dokładnie opisane tak samo i krajobrazy które tworzy roślinność nieożywiona. Na każdym kroku spotykamy tylko dzikość, surowość i śmierć. Spotykamy także niewyjaśnione sytuacje w których niewyjaśnione organizmy robią niewyjaśnione rzeczy. Wszystko jednak ma sens i sens ten wyjaśnia zakończenie, którego nie będę zdradzał. Jeżeli o mnie chodzi mogło by tak być w przyszłości, wizja takiego cieplarnianego świata jest bardzo prawdopodobna, bo dobrze opisana i wyjaśniona. Ciekawym organizmem był sam Smardz- najbardziej charakterna postać kojarząca się z najgorszymi ludzkimi cechami jak chęć władzy, przebiegłość itp. Urodzony dyktator. Z kolei brzunio- brzuchy są tak łatwowierne oraz egoistyczne że aż obleśnie. Ciekawe również są rośliny które nie mają zdolności myślenia, bo nie posiadają mózgów a wykonują złożone czynności jak gdyby je miały. Zastanawiające są dialogi oraz sposób w jaki komunikuje się praktycznie każdy z każdym. Język fantasy przeplatany z językiem nowożytnym. Dziwne, że pomimo, że cywilizacja inteligentna przestała istnieć bohaterowie posługują się takim zlepkiem słów przeplatanych własnymi cechami gatunkowymi jak powarkiwanie czy lamentowanie i narzekanie. Książka jest surowa i dziwna jak i cały świat "cieplarni" nie mniej warto się w niego zagłębić.

Bardzo dobra koncepcja cieplarnianego świata, wyjaśniona i opisana wzorowo. Brutalna i dziwna historia, która musi taka przecież być. Każdy kto doczytał do końca i zrozumiał wie o co chodzi, choć dla mnie było zagadką dlaczego zarówno nazwy jak i same rośliny, zwierzęta, zwierzęto rośliny są takie a nie inne. Gdzie w tym logika, czym kieruje się ten świat i dlaczego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pomimo faktu, że książka nie jest typowo dla płci pięknej zastanawia mnie fakt dlaczego tak mało facetów wzięło się za tą pozycję. Mnie także trochę odstraszył krótki opis na okładce "miłość ponad czasem", nie mniej nigdy nie czytałem żadnego typu Harlekinów, więc pomyślałem: "kiedyś musi być ten pierwszy raz" I tu pojawiło się niemałe zaskoczenie, gdyż książka aż tak bardzo damska się nie okazała, a w przerwie pomiędzy "chemią śmierci" oraz "chirurgiem" miło jest zaczytać się w czymś zupełnie odmiennym. Tak więc odmienność tej pozycji wynika nie tylko z nietypowego układu rozdziałów w którym na początku można się pogubić. Odmienny jest także styl pisania narracja jest dwuosobowa i możemy obiektywnie przyjrzeć się od środka uczuciom i charakterom obydwóch bohaterów: Henrego oraz Clary. O czasie nie wspomnę, gdyż przeskakujemy pomiędzy nim praktycznie co rozdział a SF tego typu bardzo lubię. Książka o miłości w której jest dynamiczna akcja...hmmmm... Bardzo zaskakują takie rozwiązania autorki jak i sama nieprzewidywalna akcja. Po przeczytaniu w mojej ocenie ta książka wypada lepiej niż film: "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona" a film bardzo mnie zaskoczył. Książka sprawiła na mnie niemałe wrażenie i miałem ochotę dopisać własne zakończenie typu: Ben wymyślił lekarstwo i podczas ostatniego spotkania Alba wręcza je Henremu w muzeum. Chociaż w sumie zakończenia i tak żadnego nie ma bo akcja jest ponadczasowa i nigdy się nie kończy.

Pomimo faktu, że książka nie jest typowo dla płci pięknej zastanawia mnie fakt dlaczego tak mało facetów wzięło się za tą pozycję. Mnie także trochę odstraszył krótki opis na okładce "miłość ponad czasem", nie mniej nigdy nie czytałem żadnego typu Harlekinów, więc pomyślałem: "kiedyś musi być ten pierwszy raz" I tu pojawiło się niemałe zaskoczenie, gdyż książka aż tak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Naprawdę zaskakujący i przerażający prolog, który od razu wywołuje ciarki na plecach i zachęca do dalszej lektury. Tak powinien wyglądać właśnie wstęp, gdzie czytelnik zanim kupi książkę zwraca właśnie uwagę na pierwsze strony a następnie kupuje. Ciężko było by nie kupić po tak zachęcającym "brudnym" opisie rozkładających się zwłok oraz kilku naukowych faktach zgrabnie wyjaśnionych i dobrze opisanych. koniec prologu pozostawia wielki niedosyt sprawiając, że ma się smak na więcej. Beckett narkotyzuje nas nim pozostawiając niedosyt. Co jest plusami tej pozycji oprócz wymienionego już prologu? Z pewnością dalsze opisy makabrycznych rzeczy które dzieją się w miasteczku jednak nie uświadczmy ich zbyt wiele. Z pewnością można się wczuć w sytuację doktora, którego los okrutnie doświadczył dzięki licznym opisom oraz snom, nawiedzającym głównego bohatera. Akcja jest wartka tak, że ciężko jest się oderwać. Ponadto każdy rozdział, przez który przechodzimy jak burza kończy się pewną przesłanką która zaskakuje oraz stawia czytelnika w obliczu pewnej niewyjaśnionej niejasnej tajemnicy szybko skłaniając do dalszej lektury oraz rozpoczęcia kolejnego rozdziału. Z najlepszych scen wydaje mi się, że wybrałem tę najmniej przez innych docenioną. Chodzi o poranny joging i związany z nim strach i przeczucia, pewnie dlatego, że sam często biegam dosyć późnymi porami po lesie. Słabo wypadło w moim subiektywnym odczuciu scena przetrzymywania Jenny oraz dodał bym do książki trochę więcej psychologi oraz więcej opisów typu tych z prologu. Nieźle wyglądało by również wplecenie narracji innego bohatera, który nie koniecznie musiał by nim być przez całą książkę. Nie mniej są to tylko moje odczucia a książka jest sama w sobie dobra jak dliabli. Tajemnice które brną w kierunku rozwiązania i prawie podane na widelcu okazują się mocno zaskakujące a jednocześnie podczas wartkich zwrotów akcji mocno nieprawdziwe i mylące. Autor podsuwa rozwiązanie zagadki by później pokazać, że to jednak nie takie rozwiązanie jakiego oczekujemy. Mocno zawiodła mnie np. końcówka książki ale za chwilę okazuje się że bym się całkowicie pomylił. Lubię być zaskakiwany i właśnie w tej książce łatwo to uświadczyć. Dobry styl, lekki brudek, trochę psychologii oraz na pozór spokojne gorące wilgotne miasteczko z ukrytym zabójcą w tle i wieloma niespodziankami. Pozostaje polecić tą pozycję a ja z pewnością sięgnę po kolejne pozycje tego autora.

"Byłem kiedyś takim jak ty, takim jak ja będziesz kiedyś ty"
Napis na kamieniu nagrobnym.

Naprawdę zaskakujący i przerażający prolog, który od razu wywołuje ciarki na plecach i zachęca do dalszej lektury. Tak powinien wyglądać właśnie wstęp, gdzie czytelnik zanim kupi książkę zwraca właśnie uwagę na pierwsze strony a następnie kupuje. Ciężko było by nie kupić po tak zachęcającym "brudnym" opisie rozkładających się zwłok oraz kilku naukowych faktach zgrabnie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Następca Marina Diaczenko, Siergiej Diaczenko
Ocena 6,4
Następca Marina Diaczenko, S...

Na półkach: ,

Najsłabsza część serii. Wg mojej subiektywnej opinii.

Najsłabsza część serii. Wg mojej subiektywnej opinii.

Pokaż mimo to

Okładka książki Szrama Marina Diaczenko, Siergiej Diaczenko
Ocena 7,1
Szrama Marina Diaczenko, S...

Na półkach: ,

Chyba najlepsza część cyklu.

Chyba najlepsza część cyklu.

Pokaż mimo to

Okładka książki Odźwierny Marina Diaczenko, Siergiej Diaczenko
Ocena 6,5
Odźwierny Marina Diaczenko, S...

Na półkach: ,

Miejscami monotonna i przewidywalna jak i reszta cyklu a szkoda.

Miejscami monotonna i przewidywalna jak i reszta cyklu a szkoda.

Pokaż mimo to