-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel17
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik272
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2024-03-29
2023-11-12
2023-10-18
Nie lubię młodzieżówek, ani tym bardziej literatury dziecięcej, do jakiej z czystym sumieniem zaliczyłabym tę pozycję. Dlaczego nie dość, że ją przeczytałam, to jeszcze kupiłam? Bo to Rick Riordan...
No cóż, sztampa po całości, fabuła schematyczna i przewidywalna jak to w tego typu książkach bywa. Brakowało mi tu głębi splecionych ciasno wątków, zwrotów akcji i elementów zaskoczenia. Nudziłam się wiedząc, jak to się skończy. Szczególnie, że narracja jest mocno naiwna, a jej styl pogrywał mi na nerwach, testując granice cierpliwości. Bohaterowie bezbarwni (czasem sztuczni i wkurzający), natomiast antagoniści to klasyka przygłupów i zaślepionych swą "potęgą" arogantów. Końcową grę na emocjach mógł sobie autor darować...
I na koniec ciekawostka, bo jak w książkach dotyczących antyku czytam o "spódniczkach", to dostaję spazmów. One mają swoją nazwę - w Egipcie był to szendyt.
Nie lubię młodzieżówek, ani tym bardziej literatury dziecięcej, do jakiej z czystym sumieniem zaliczyłabym tę pozycję. Dlaczego nie dość, że ją przeczytałam, to jeszcze kupiłam? Bo to Rick Riordan...
No cóż, sztampa po całości, fabuła schematyczna i przewidywalna jak to w tego typu książkach bywa. Brakowało mi tu głębi splecionych ciasno wątków, zwrotów akcji i...
2019-10-10
Drugi tom wypada nieco lepiej niż pierwszy. Nadal nie zmieniłam zdania - ta seria jest kiepska. Jedyne, co naprawdę mi się podobało, to zręczne przełożenie mitów starożytnego Egiptu na nowożytność. I tyle. Reszta zmuszała mnie do niecierpliwego kartkowania stron i sprawdzania, kiedy skończy się rozdział.
Najbardziej upierdliwe ze wszystkiego były zagrywki typu "ostrzegę cię, ale nie powiem ci przed czym" czy też "dam ci superważny przedmiot, ale nie powiem kiedy i jak go użyć". I żeby nie było: "Oczywiście w odpowiedniej chwili będziesz wiedział". Gdy to czytam, niezmiennie czuję smród chińskiego plastiku. Jedzie sztucznością.
Już pomijam Sadie, bo w tym tomie przechodzi samą siebie... Jest przepotwornie daremna. W jednej chwili pyskata i złośliwa, moment później troskliwa i współczująca - dla tej samej osoby. Jej narracja była drogą przez mękę... I kiedy wreszcie się zorientuje, że jej glany/martensy są ze skóry, która ponoć utrudnia rzucanie zaklęć? Patrząc po jej zdolnościach, to chyba autor sam o tym zapomniał.
Czekam i czekam, a oni nadal na potęgę biegają w miniówach. Przepraszam, spódniczkach.
No i mamy dalszy ciąg absolutnie tandetnego zalążku romansu, który staje się, eee, trójkątem? Serio? Bóg rywalizujący z bożkiem o serce najgorszej pod względem charakteru dziewuchy? I to jeszcze Anubis?! Co ja czytam...
Drugi tom wypada nieco lepiej niż pierwszy. Nadal nie zmieniłam zdania - ta seria jest kiepska. Jedyne, co naprawdę mi się podobało, to zręczne przełożenie mitów starożytnego Egiptu na nowożytność. I tyle. Reszta zmuszała mnie do niecierpliwego kartkowania stron i sprawdzania, kiedy skończy się rozdział.
więcej Pokaż mimo toNajbardziej upierdliwe ze wszystkiego były zagrywki typu...