rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Tytuł naprawdę zachęca do lektury... Spodziewałam się po tej książce więcej. Jest krótka, napisana zbyt prostym językiem, tematy w niej poruszane - zbyt ogólne jak na taką objętość, rzucone ot tak, bez należytego porządku. Za dużo było w niej wnioskowania typu: "należy robić to i to, ale rozsądnie i z umiarem". Osób nieprzekonanych do klasycznej metody wychowywania dzieci na pewno nie przekona - autor raczej nie silił się na argumenty. Spodziewałam się raczej, że nowoczesne metody wychowywania zostaną tutaj naprawdę celnie wypunktowane, a tak nie jest. Po lekturze książki warto zapisać sobie pewne pojedyncze porady na przyszłość, ale jako całość - nie broni się, a szkoda.

Tytuł naprawdę zachęca do lektury... Spodziewałam się po tej książce więcej. Jest krótka, napisana zbyt prostym językiem, tematy w niej poruszane - zbyt ogólne jak na taką objętość, rzucone ot tak, bez należytego porządku. Za dużo było w niej wnioskowania typu: "należy robić to i to, ale rozsądnie i z umiarem". Osób nieprzekonanych do klasycznej metody wychowywania dzieci...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wiadomo, że niektóre porady i zalecenia trącą już mocno myszką, ale generalnie jak na tamte czasy poradnik był bardzo przydatny i obejmował wiele tematów w zwięzłej formie.

Wiadomo, że niektóre porady i zalecenia trącą już mocno myszką, ale generalnie jak na tamte czasy poradnik był bardzo przydatny i obejmował wiele tematów w zwięzłej formie.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Mam nadzieję, że to tylko fatalne polskie tłumaczenie. Książkę źle się czytało, wierszyki nie miały rytmu, melodyjności, sensu, były rozrzucone bez ładu i składu. Tylko ilustracje trzymają wysoki poziom.

Mam nadzieję, że to tylko fatalne polskie tłumaczenie. Książkę źle się czytało, wierszyki nie miały rytmu, melodyjności, sensu, były rozrzucone bez ładu i składu. Tylko ilustracje trzymają wysoki poziom.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z jednej strony dobrze, że autorka zwróciła uwagę na niebezpieczeństwa związane z różnymi terapiami, a z drugiej - za bardzo przedstawiła sytuację zero-jedynkowo, skrajnie negatywnie. Po lekturze miałam wrażenie, że psychologia jest zupełnie niepotrzebna, szkodliwa i nikt nie powinien mieć z nią nic wspólnego. Treść książki na pewno nie będzie dla wszystkich akceptowalna, została napisana raczej z punktu widzenia osoby wierzącej lub takiej, która nie jest wrogo nastawiona do religii katolickiej. Ja się do takich osób zaliczam i rozumiem szkodliwość omówionych w książce terapii. Książka jednak jest zbyt krótka i nie wyczerpuje tematu, powinna mieć inny tytuł, typu "Niebezpieczne psychoterapie", psychologia bowiem nie zamyka się tylko w psychoterapii, ale również opisuje świat wewnętrzny w człowieku i jego wpływ na świat zewnętrzny. Ostatni rozdział, "Co zamiast psychologii", również nie wyczerpał tematu i nie zaspokoił mojej ciekawości, mimo iż jako osoba wierząca rozumiem, że jedyną odpowiedzią na problemy w życiu jest zwrócenie się ku Bogu i nawrócenie. Nie znalazłam jednak odpowiedzi na nurtujące mnie przez całą lekturę pytanie, czy w takim razie coś w tej psychologii jest pozytywnego, bezpiecznego, co może dać człowiekowi, co warto o niej czytać i wiedzieć.

Z jednej strony dobrze, że autorka zwróciła uwagę na niebezpieczeństwa związane z różnymi terapiami, a z drugiej - za bardzo przedstawiła sytuację zero-jedynkowo, skrajnie negatywnie. Po lekturze miałam wrażenie, że psychologia jest zupełnie niepotrzebna, szkodliwa i nikt nie powinien mieć z nią nic wspólnego. Treść książki na pewno nie będzie dla wszystkich akceptowalna,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Klasyczna historia miłosna z pięknymi, ręcznie malowanymi ilustracjami. Trochę przeszkadzają błędy językowe w postaci niewłaściwie zbudowanych zdań. Może to wina tłumaczenia.

Klasyczna historia miłosna z pięknymi, ręcznie malowanymi ilustracjami. Trochę przeszkadzają błędy językowe w postaci niewłaściwie zbudowanych zdań. Może to wina tłumaczenia.

Pokaż mimo to

Okładka książki Mamy dla Mamy, tom II. Macierzyństwo. Jak to się teraz robi? 1200 kobiet, Barbara Falenta oraz 1200 kobiet
Ocena 8,0
Mamy dla Mamy,... 1200 kobiet, Barbar...

Na półkach: ,

Książka jest nieco chaotyczna, przeciętnie zredagowana, można się w niej pogubić. Miałam wrażenie, że tematy są ze sobą luźno powiązane i te same treści powtarzają się po kilka razy w różnych miejscach. Nie czuć autorstwa 1200 mam, ponieważ dany temat omawiała głównie jedna osoba (najczęściej nieprzypadkowa kobieta, ekspertka w określonej dziedzinie z własnym portfolio) - brakowało mi punktu widzenia zwykłych mam i różnicy w podejściu do danego tematu, różnicy zdań.

Książka jest nieco chaotyczna, przeciętnie zredagowana, można się w niej pogubić. Miałam wrażenie, że tematy są ze sobą luźno powiązane i te same treści powtarzają się po kilka razy w różnych miejscach. Nie czuć autorstwa 1200 mam, ponieważ dany temat omawiała głównie jedna osoba (najczęściej nieprzypadkowa kobieta, ekspertka w określonej dziedzinie z własnym portfolio) -...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Książka jest wiekowa, ale jakże aktualna! Poruszane przez Belloca problemy i pojęcia, mimo tak wielkich zmian w świecie mediów, są zadziwiająco uniwersalne i niezmienne. Momentami czułam się, jakbym czytała książkę z XXI wieku.

Książka jest wiekowa, ale jakże aktualna! Poruszane przez Belloca problemy i pojęcia, mimo tak wielkich zmian w świecie mediów, są zadziwiająco uniwersalne i niezmienne. Momentami czułam się, jakbym czytała książkę z XXI wieku.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Mówiąc krótko, jest to wspaniała rozprawa o destrukcyjnym kapitalizmie XIX wieku w Anglii, prowadzącym do państwa niewolniczego. Belloc trafnie analizuje rzeczywistość i jej następstwa w przyszłości. Książka ma wymiar ponadczasowy, jej prawdy są bardzo aktualne dzisiaj, kiedy niejako osiągnęliśmy już szczyty systemu socjalizmu, kolektywizmu i niewoli. Dzieło pozwala także poukładać sobie w głowie podstawowe pojęcia polityczno-ekonomiczne.

Mówiąc krótko, jest to wspaniała rozprawa o destrukcyjnym kapitalizmie XIX wieku w Anglii, prowadzącym do państwa niewolniczego. Belloc trafnie analizuje rzeczywistość i jej następstwa w przyszłości. Książka ma wymiar ponadczasowy, jej prawdy są bardzo aktualne dzisiaj, kiedy niejako osiągnęliśmy już szczyty systemu socjalizmu, kolektywizmu i niewoli. Dzieło pozwala także...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Aż trudno uwierzyć, że ta książka pochodzi mniej więcej z połowy XIX wieku... Jest porażająco aktualna i ponadczasowa. Wszystkie problemy, o których w zwięzły sposób opowiada Bastiat, są po prostu uniwersalne i niezmienne w czasie i przestrzeni. Bastiat dodatkowo tłumaczy omawiane zagadnienia na prostych przykładach, co jest ogromnym atutem, mając na uwadze złożoność i trudność nauki ekonomii i jej prawideł.

Aż trudno uwierzyć, że ta książka pochodzi mniej więcej z połowy XIX wieku... Jest porażająco aktualna i ponadczasowa. Wszystkie problemy, o których w zwięzły sposób opowiada Bastiat, są po prostu uniwersalne i niezmienne w czasie i przestrzeni. Bastiat dodatkowo tłumaczy omawiane zagadnienia na prostych przykładach, co jest ogromnym atutem, mając na uwadze złożoność i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka ta jest tak naprawdę zbiorem wybranych (a może wszystkich?) artykułów Grzegorza Brauna z lat 2015-2018 z różnych mediów niezależnych. Publicystyka pana Grzegorza generalnie rozciąga się wokół spraw geopolitycznych, bardzo istotnych dla naszego kraju i świata, ale konsekwentnie pomijanych czy przemilczanych w mediach „głównego ścieku”. W niniejszym zbiorze odnajdziemy przede wszystkim artykuły o relacjach polsko-żydowskich (z naciskiem na (u)roszczenia majątkowe Żydów w stosunku do naszego państwa), instalacji amerykańskich baz na naszym terytorium, decyzjach politycznych aktualnej władzy „warszawskiej”, tj. „żoliborskiej grupy rekonstrukcji historycznej sanacji”, czy też o reglamentacji dostępu do broni dla Polaków i braku wolności w kwestii stosowania szczepionek dla dzieci we wczesnym etapie rozwoju. Dla tych, którzy znają pana Grzegorza i regularnie śledzą jego publicystykę, taka pozycja książkowa nie będzie żadnym zaskoczeniem. Tego typu pozycje mają bowiem swoje poważne słabości - występują wielokrotne powtórzenia tych samych wniosków, a po pewnym czasie zawartość artykułów może również stracić na aktualności - wystarczy np. zmiana kadr na polskiej scenie politycznej. W związku z tym taką kategorię książek należy oceniać z trochę innej perspektywy, bo z drugiej strony dobrze, że te artykuły nie zginą w odmętach internetu, że są nagromadzone w jednym miejscu, pod jednym szyldem. Omówmy się też, że nie każdy czyta od deski do deski całą publicystykę pana Grzegorza, a takie zbiory jak „Układy i układanki” czy „Stałe warianty gry” pozwalają na głębsze zapoznanie się z omawianymi tematami i zrozumienie toku myślenia, którym się kieruje Grzegorz Braun.

Książka ta jest tak naprawdę zbiorem wybranych (a może wszystkich?) artykułów Grzegorza Brauna z lat 2015-2018 z różnych mediów niezależnych. Publicystyka pana Grzegorza generalnie rozciąga się wokół spraw geopolitycznych, bardzo istotnych dla naszego kraju i świata, ale konsekwentnie pomijanych czy przemilczanych w mediach „głównego ścieku”. W niniejszym zbiorze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Trudno zrozumieć, dlaczego powszechnie wykładana historia Polski i świata nie obejmuje w ogóle wydarzeń związanych z objawieniami Matki Bożej w skromnej wsi Gietrzwałd w 1877 roku. Wydarzenia te, jak się okazuje na kartach niniejszej książeczki, miały nie tylko charakter religijny, ale przede wszystkim geopolityczny - czego próbuje dowieść wybitny publicysta, reżyser i mówca Grzegorz Braun.

II połowa XIX wieku to w ogóle w pewien sposób przemilczany okres w historii - zdawać by się mogło, że w Polsce, po powstaniu styczniowym, nie dzieje się zgoła nic, co mogłoby decydować o losach Europy i całego świata (skoro Państwo Polskie nie istnieje), a I wojna światowa da o sobie znać dopiero 40-50 lat później. Nic bardziej mylnego - Grzegorz Braun dowodzi, że na ówczesnej mapie geopolitycznej Europy dzieją się wydarzenia, które mogą tę ogólnoświatową wojnę przyspieszyć, a Państwo Polskie (istniejące wówczas tylko w umysłach polskich patriotów) mogłoby stanowić ognisko zapalne rozpoczynających się działań wojennych.

Dla wszystkich, którzy znają autora z jego wystąpień i publikacji, nie jest zaskoczeniem jego ogromna wiedza i dar wygłaszania słusznych wniosków na tematy historyczno-polityczne. W niniejszej książeczce te jego zalety chyba uderzają jeszcze mocniej - wszak mamy do czynienia z tematem zupełnie przemilczanym, nawet w Kościele Katolickim. Bo kto teraz pamięta o świętowaniu i gloryfikowaniu świętych, jedynych uznanych przez Watykan objawień maryjnych w Polsce? Nie są to u nas tak słynne objawienia jak te w Fatimie w 1917 roku. Może czas to zmienić? Publikacja Brauna powinna rozpocząć jakąś szerszą dyskusję na ten temat - zwłaszcza że za jakiś czas ma wyjść film dokumentalny Brauna o Gietrzwałdzie. W 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości nie powinniśmy bowiem mówić tylko o Piłsudskim i Dmowskim, powinniśmy również pamiętać o tym, że bez Bożej interwencji na wiele lat wcześniej o żadnej niepodległości Polski mogłoby dzisiaj nie być mowy. „Gietrzwałd 1877” nam o tym doskonale przypomina.

Trudno zrozumieć, dlaczego powszechnie wykładana historia Polski i świata nie obejmuje w ogóle wydarzeń związanych z objawieniami Matki Bożej w skromnej wsi Gietrzwałd w 1877 roku. Wydarzenia te, jak się okazuje na kartach niniejszej książeczki, miały nie tylko charakter religijny, ale przede wszystkim geopolityczny - czego próbuje dowieść wybitny publicysta, reżyser i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciężko jednoznacznie stwierdzić, o czym traktuje ta mała, można by rzec, kompaktowa i krótka opowieść. Z założenia może się wydawać nieco absurdalna, komediowa i lekka, jednak jest to tylko powierzchowność, pod którą kryje się pewien nieodgadniony tragizm i smutek, a może i nawet egzystencjalizm. Süskind nie odkrywa przed nami wszystkich kart, nie wyjaśnia, nie odpowiada na żadne postawione przez siebie pytanie. Wszystko tak naprawdę pozostaje zagadką. Ja nie do końca dobrze się z tym czuję, bo nie wiadomo, o co tak naprawdę chodzi. Sam zamysł był ciekawy, pozycja jest nietuzinkowa, choć poziom absurdu i humoru nie stanowił dla mnie żadnego zaskoczenia. Autor pozostawia w moim odczuciu zbyt dużą dowolność interpretacji. Trudno też stwierdzić, jakie mają znaczenie niektóre sceny, co sobą wyrażają, a przecież w tak krótkiej książeczce, którą można przeczytać w godzinę, każda z nich musi być istotna i coś wnosić do fabuły (albo warstwy filozoficznej). Myślę jednak, że te niedopowiedzenia i luki zawarte w tej książce jednych mogą fascynować i ciekawić, a drugich wręcz przeciwnie - zrażać.

Ciężko jednoznacznie stwierdzić, o czym traktuje ta mała, można by rzec, kompaktowa i krótka opowieść. Z założenia może się wydawać nieco absurdalna, komediowa i lekka, jednak jest to tylko powierzchowność, pod którą kryje się pewien nieodgadniony tragizm i smutek, a może i nawet egzystencjalizm. Süskind nie odkrywa przed nami wszystkich kart, nie wyjaśnia, nie odpowiada na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jestem stałą czytelniczką Kinga i muszę przyznać, że "Miasteczko Salem" jest książką dość nierówną, choć po pierwszej połowie świetnie się zapowiadała. King w mistrzowski sposób budował akcję, napięcie i stan oczekiwania na to, co się wydarzy. Z każdym rozdziałem przybywało wiele tajemnic i zagadek, czekających na rozwiązanie. A w drugiej połowie książki, w moim odczuciu, wszystko się lekko rozleciało - za dużo okrucieństw, przerost formy nad treścią, za mało psychologii (budowania swego rodzaju nastroju psychozy). Wiele moich wątpliwości nie zostało wyjaśnionych. Dlaczego rola Domu Marstenów została tak bardzo ograniczona w drugiej części książki? To istotne z punktu widzenia tego, w jaki sposób był wokół niego budowany stan napięcia. Akcja była też dla mnie zbyt przewidywalna, a fabuła niezbyt odkrywcza. Wielkim plusem książki są natomiast krótkie rozdziały, które pozwalają się centralnie skupić na akcji, a historia nie jest przegadana. Ma po prostu pewne luki, które niekoniecznie musiały zostać pokryte płaszczem niedomówień. Myślę, że gdyby King rozwinął pewne wątki (np. Huberta Marstena i jego przeklętego domu, związki między nim a Strakerem i Barlowem), to książka byłaby pełna, a wrażenia w czasie jej czytania byłyby na wysokim poziomie od początku do końca.

Jestem stałą czytelniczką Kinga i muszę przyznać, że "Miasteczko Salem" jest książką dość nierówną, choć po pierwszej połowie świetnie się zapowiadała. King w mistrzowski sposób budował akcję, napięcie i stan oczekiwania na to, co się wydarzy. Z każdym rozdziałem przybywało wiele tajemnic i zagadek, czekających na rozwiązanie. A w drugiej połowie książki, w moim odczuciu,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Literacko - świetna. Pierwszy raz zetknęłam się z tą autorką i muszę przyznać, że pokazała tutaj w całej okazałości swój kunszt. Jest to książka na poziomie, zdecydowanie. Jednak mnie osobiście nie poruszyła. Było kilka fragmentów, które przykuły moją uwagę, ale nie dałam się porwać całości. Być może tematyka podróżnicza nie jest mi szczególnie pisana.

Literacko - świetna. Pierwszy raz zetknęłam się z tą autorką i muszę przyznać, że pokazała tutaj w całej okazałości swój kunszt. Jest to książka na poziomie, zdecydowanie. Jednak mnie osobiście nie poruszyła. Było kilka fragmentów, które przykuły moją uwagę, ale nie dałam się porwać całości. Być może tematyka podróżnicza nie jest mi szczególnie pisana.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dość ciekawa opowieść, w moim odczuciu jedna z dziwniejszych, jaką miałam okazję przeczytać. Może to kwestia tłumaczenia, ale język wydawał mi się miejscami nieco zbyt... wystylizowany. Najbardziej zapadło mi w pamięć nieznane mi dotąd określenie "olfaktorycznie" :) Rzecz w tym, że styl Suskinda nie przypadł mi do gustu, podobnie jak sposób budowania napięcia, którego brakowało. Nie spodobało mi się skracanie tego procesu (nagłe przejścia z jednych wydarzeń do następnych), pomijanie opisów uczuć bohatera, dość oszczędna psychologizacja i tym podobne.
Charakter głównej postaci także nie spełnił moich oczekiwań. Grenuille to pyszny, zapatrzony w siebie, dążący (dosłownie) po trupach do celu egoista, który od początku do końca nie wywołał u mnie żadnych pozytywnych odczuć. Jego postać jest do bólu jednorodna i bezbarwna, mimo faktu iż jest to zdecydowanie czarny charakter.
Zaletą tej książki jest na pewno pokazanie świata od zupełnie innej strony - jego powabu i zapachu. Mimo swoich osobistych zastrzeżeń uważam, że jest to dobra lektura i mogłabym ją polecić każdemu.

Dość ciekawa opowieść, w moim odczuciu jedna z dziwniejszych, jaką miałam okazję przeczytać. Może to kwestia tłumaczenia, ale język wydawał mi się miejscami nieco zbyt... wystylizowany. Najbardziej zapadło mi w pamięć nieznane mi dotąd określenie "olfaktorycznie" :) Rzecz w tym, że styl Suskinda nie przypadł mi do gustu, podobnie jak sposób budowania napięcia, którego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Do przeczytania w dużym stopniu zachęciły mnie świetne recenzje zarówno książki, jak i filmu. To kapitalna, jedna z najlepszych (o ile nie najlepsza) pozycja Kinga. Od pierwszy stron przykuwa uwagę i nie sposób się od niej oderwać. Napisana w sposób, który silnie oddziałuje na emocje, zwłaszcza w momentach, gdy akcja nabiera rozpędu. A postać Johna Coffeya ("jak napój, tylko inaczej się pisze") na długo zapada w pamięć...
Co do samej formy powieści - odpowiadała mi. Pewne powtórzenia zawarte na początku każdego rozdziału, przynajmniej w mojej opinii, pomagały w stopniowaniu napięcia, którego w tej książce nie brakuje.
Nie wiem, co pisać dalej, bo wciąż jestem pod ogromnym wrażeniem... "Zielona Mila" po prostu hipnotyzuje jak spojrzenie Coffeya. Bardzo mocno polecam!

Do przeczytania w dużym stopniu zachęciły mnie świetne recenzje zarówno książki, jak i filmu. To kapitalna, jedna z najlepszych (o ile nie najlepsza) pozycja Kinga. Od pierwszy stron przykuwa uwagę i nie sposób się od niej oderwać. Napisana w sposób, który silnie oddziałuje na emocje, zwłaszcza w momentach, gdy akcja nabiera rozpędu. A postać Johna Coffeya ("jak napój,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dość przeciętna, jak na Kinga. Fabuła mało zaskakuje, akcja nabiera tempa dopiero w połowie książki, a sam pomysł z eksperymentem, a potem z prześladowaniem przez grupę naukową nie przypadł mi do gustu. Zakończenie jest dość mocno podobne do zakończenia innej książki autora pt. "Carrie".
Generalnie warta przeczytania, aczkolwiek nie można się spodziewać fajerwerków.

Dość przeciętna, jak na Kinga. Fabuła mało zaskakuje, akcja nabiera tempa dopiero w połowie książki, a sam pomysł z eksperymentem, a potem z prześladowaniem przez grupę naukową nie przypadł mi do gustu. Zakończenie jest dość mocno podobne do zakończenia innej książki autora pt. "Carrie".
Generalnie warta przeczytania, aczkolwiek nie można się spodziewać fajerwerków.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo fajny zbiór luźnych przemyśleń o świecie i różnych jego tendencjach. Trzeba przyznać, że Kapuściński potrafi bardzo głęboko i trzeźwo oceniać rzeczywistość, dzięki czemu po lekturze możemy się choć na chwilę zatrzymać i pomyśleć o tym, co nas otacza.

"Zawsze zwracałem się ku innym widnokręgom, zawsze starałem się wiedzieć, co dzieje się gdzie indziej."

Bardzo fajny zbiór luźnych przemyśleń o świecie i różnych jego tendencjach. Trzeba przyznać, że Kapuściński potrafi bardzo głęboko i trzeźwo oceniać rzeczywistość, dzięki czemu po lekturze możemy się choć na chwilę zatrzymać i pomyśleć o tym, co nas otacza.

"Zawsze zwracałem się ku innym widnokręgom, zawsze starałem się wiedzieć, co dzieje się gdzie indziej."

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Najbardziej mnie ujęło w tej książce stopniowe budowanie napięcia. Niemal do połowy treści niczego się nie bałam i nie zapowiadało się na to, że to będzie tak interesujący horror. Przecież tak prozaiczna rzecz jak samochód nie może w sobie skrywać żadnych demonów przeszłości... A tutaj się okazało, że diabeł nie tylko chce człowieka zmienić, ale również pragnie jego całkowitej destrukcji, chce go zmiażdżyć, unicestwić... A za ofiary bierze najczęściej tak skromnych i niewinnych ludzi jak Arnie. To właśnie było najbardziej przejmujące. Zakończenie również dość tragiczne i mimo wszystko przewidywalne, ale ta przewidywalność nie jest tutaj jakimś błędem, ale naturalną koleją rzeczy. Bo czy da się jeszcze uratować człowieka tonącego w urojonej, przeklętej i destrukcyjnej miłości?

Co do samej psychologizacji postaci - jest w mojej subiektywnej ocenie dość nietypowa dla Kinga, bo bohaterowie wydają się być naprawdę całkiem rzeczywistymi i normalnymi ludźmi, a sama akcja toczy się w zwyczajnych, prozaicznych warunkach. W ten sposób horror zadany przez Christine jeszcze bardziej uderza w świadomość czytającego.

Jak dla mnie - majstersztyk i jedna z lepszych pozycji Kinga. Polecam.

Najbardziej mnie ujęło w tej książce stopniowe budowanie napięcia. Niemal do połowy treści niczego się nie bałam i nie zapowiadało się na to, że to będzie tak interesujący horror. Przecież tak prozaiczna rzecz jak samochód nie może w sobie skrywać żadnych demonów przeszłości... A tutaj się okazało, że diabeł nie tylko chce człowieka zmienić, ale również pragnie jego...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Wspaniały i naprawdę profesjonalny zbiór reportaży. Przyznam się, że początkowo do książki nastawiłam się niechętnie, z tego względu, że wolę literaturę fabularną i z wciągającą akcją. Jednak "Heban" bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Choć o Afryce wiedziałam już sporo, to nie przypuszczałam, że można być tak blisko serca tego kontynentu i przeżywać tak niebezpieczne i nieprawdopodobne przygody. Właśnie to mnie najbardziej ujęło - ta bliskość prawdy, niebezpieczeństwa i czyhającej śmierci. Polubiłam również styl Kapuścińskiego i to na pewno nie jest moja ostatnia przygoda z tym autorem.

Wspaniały i naprawdę profesjonalny zbiór reportaży. Przyznam się, że początkowo do książki nastawiłam się niechętnie, z tego względu, że wolę literaturę fabularną i z wciągającą akcją. Jednak "Heban" bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Choć o Afryce wiedziałam już sporo, to nie przypuszczałam, że można być tak blisko serca tego kontynentu i przeżywać tak niebezpieczne i...

więcej Pokaż mimo to