Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Kiedy Tate przyznaje, że chwilę wcześniej widziała kobietę, która spadła z dwudziestego piątego piętra wieżowca, składa zeznania jako świadek samobójstwa. Ale kilka dni później do jej drzwi puka policja i kobieta już wie, że ze świadka stała się oskarżoną. Czy uda jej się udowodnić swoją niewinność, po tym, jak już raz skłamała? Trafia na świetną prawniczkę, która ma jej bronić z urzędu i która próbuje sobie wyrobić zdanie o swojej klientce, zadając jej wiele dociekliwych pytań. Czy prawda wyjdzie na jaw, a sprawiedliwości stanie się zadość?

Ta książka każe nam się zastanowić, czym tak naprawdę jest sprawiedliwość i czy kara za niektóre przestępstwa nie jest zbyt niska. To opowieść o genialnej intrydze i o zemście, która lepiej smakuje na zimno.

Zupełnie nie spodziewałam się, w którą stronę pójdzie ta historia, choć od początku okazała się wciągająca. Bałam się tylko, że brak sympatii do głównej bohaterki nie sprawi, że jednak całość mnie nie przekona. Ależ się myliłam! Autorka kierowała mną, jak chciała, powoli odkrywając wcześniejsze etapy tej historii, opowiadając te same fragmenty jeszcze raz i zmuszając mnie do zrewidowania swoich poglądów. Uwielbiam takie historie, trudne moralnie wybory, świat, który nie jest tylko czarno-biały, ale ma mnóstwo odcieni szarości.

Nie chciałabym zdradzać za dużo z fabuły, żebyście mogli przeżyć te wszystkie zaskoczenia i stopniowo odkrywać kolejne warstwy tej historii. Ale dajcie szansę tej książce, a z pewnością nie pozostawi Was obojętnymi, poruszy najczulsze struny, opisując problem, który w moim słowniku pojawił się dość niedawno. Wywoła oburzenie. Wyciśnie łzy. Zachwyci tak misternie skonstruowaną intrygą. Zada niewygodne pytania.

Kiedy Tate przyznaje, że chwilę wcześniej widziała kobietę, która spadła z dwudziestego piątego piętra wieżowca, składa zeznania jako świadek samobójstwa. Ale kilka dni później do jej drzwi puka policja i kobieta już wie, że ze świadka stała się oskarżoną. Czy uda jej się udowodnić swoją niewinność, po tym, jak już raz skłamała? Trafia na świetną prawniczkę, która ma jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nadchodzą Szczodre Gody, czas, który powinien być spędzany z rodziną. Zwłaszcza w taką srogą zimę. I kiedy Weles opuścił swoje królestwo, a potwory mogą wyjść na łowy. Pojawia się też groźny przybysz z odległego kraju wraz ze swoją przerażająca świtą. Szeptucha Jaga jest rozdarta pomiędzy żercą Mszczujem, a bogiem ognia Swarożycem. Pomiędzy strachem, a potrzebą chronienia mieszkańców swojej wioski.

Jarogniewa po raz kolejny pokazała swoje gniewne oblicze, popełniając błędy, manifestując swoją złość i raniąc tych, którym na niej zależało. Trochę mam jej to za złe. Bywała uszczypliwa i pewna siebie. A jej potrzeba przeżywania przygód sprawiała, że narażała się na niebezpieczeństwo. Jednak gdyby nie jej odwaga i ciekawość, niektórych mieszkańców Bielin mógł spotkać straszny los.

Oczywiście nadal to Gosia jest moją ulubioną bohaterką tej serii, ale historia Jarogniewy jest tak interesująca, że również bardzo dobrze mi się ją czytało. Choć zanim zaczęłam lekturę, miałam chwilę zwątpienia i zastanawiałam się, czy w życiu Jagi wydarzy się jeszcze coś niespodziewanego. Wydarzyło się wiele, a książka stanowi uzupełnienie tego, o czym pobieżnie można było się dowiedzieć czytając perypetię Gosławy. I z każdą kolejną częścią historii Jagi mam coraz większą ochotę, żeby przeczytać sobie tę serię ponownie od początku, znając już stara szeptuchę o wiele lepiej. Jednocześnie ciekawa jestem, co jeszcze spotkało Jagę, zanim Gosia trafiła do niej na nauki.

Nadchodzą Szczodre Gody, czas, który powinien być spędzany z rodziną. Zwłaszcza w taką srogą zimę. I kiedy Weles opuścił swoje królestwo, a potwory mogą wyjść na łowy. Pojawia się też groźny przybysz z odległego kraju wraz ze swoją przerażająca świtą. Szeptucha Jaga jest rozdarta pomiędzy żercą Mszczujem, a bogiem ognia Swarożycem. Pomiędzy strachem, a potrzebą chronienia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kissen to bogobójczyni. Po tym, co bogini ognia zrobiła jej rodzinie i jej samej, oddałaby wszystko za zemstę na niej. A tymczasem w kraju, gdzie wiara w bogów jest zabroniona, zabija ich i niszczy ich świątynie, by nie naciągali więcej ludzi na ofiary.

Elogast kiedyś był rycerzem. Teraz jest piekarzem. A przynajmniej tak było do czasu, kiedy król, a zarazem jego najlepszy przyjaciel, nie poprosił go ogromną przysługę.

Ina szukała pomocy, by uwolnić siebie i małego bożka niewinnych kłamstewek od dziwnej więzi, która nigdy nie pozwala im się od siebie oddalić. Uznała, że bogobójczyni może jej pomóc.

Na szlaku spotkały Elogasta i tak zaczęła się ich pełna niebezpieczeństw i przygód podróż.

„Bogobójczyni” była zapowiadana jako lektura dla fanów Wiedźmina i nie mogę się z tym nie zgodzić. Chociaż, „Wiedźmina” znam na razie tylko z netflixowego serialu (i wątpię, żebym obejrzała kolejny sezon po zmianie głównego aktora), to łatwo jest odnaleźć podobieństwo trójki bohaterów tej książki, do bohaterów serialu. Niektóre podobieństwa były wręcz niepokojące, niemal dokładnie kopiujące pewien schemat. Na szczęście nie przeszkadzało mi to aż tak bardzo i z łatwością wciągnęłam się w czytanie tej historii.

Opowieść poznawaliśmy z perspektywy czworga głównych bohaterów, a to co o nich myślałam, a także to, co oni myśleli o sobie nawzajem, zmieniało się wielokrotnie. Czy bogobójczyni, rycerz, dziewczynka i bożek mogą sobie zaufać? Wiele wskazuje na to, że nie powinni.

Autorka używa tak plastycznego i pełnego opisów języka, że łatwo było wyobrazić sobie bohaterów czy ich otoczenie. Stworzyła świat pełny wojen i bogów – takich, których nikt nie chciał i takich, do których po kryjomu modlili się i pielgrzymowali ludzie. Akcja toczyła się sprawnie, wielokrotnie zaskakując. Wiele było scen walki – bogobójczyni i rycerz nie byli łatwym kąskiem dla swoich wrogów. A mieli ich zaskakująco wielu. Mimo tego, doszukałam się w książce nawet wątku romantycznego, choć początkowo myślałam, że nie mam co na to liczyć.

Kissen to bogobójczyni. Po tym, co bogini ognia zrobiła jej rodzinie i jej samej, oddałaby wszystko za zemstę na niej. A tymczasem w kraju, gdzie wiara w bogów jest zabroniona, zabija ich i niszczy ich świątynie, by nie naciągali więcej ludzi na ofiary.

Elogast kiedyś był rycerzem. Teraz jest piekarzem. A przynajmniej tak było do czasu, kiedy król, a zarazem jego najlepszy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W Krakowie zostają odnalezione zwłoki dziewięcioletniego chłopca i niestety wszystko wskazuje na to, że jest to zbrodnia na tle seksualnym. Wkrótce dochodzi do kolejnych zaginięć i morderstw młodych chłopców. Śledztwo prowadzi komisarz Witold Nawrocki, który robi wszystko, aby odnaleźć mordercę. Sprawa nie jest łatwa, tym bardziej, że wspólnym tropem dla zbrodni jest jedynie zostawiona przy zwłokach popularna kiedyś zabawka „piekło-niebo” (a tak na marginesie to ciekawe, kto jeszcze pamięta tę zabawkę 🙂 ). Śledztwo dodatkowo komplikuje fakt, że funkcjonariusze policji borykają się ze swoimi wewnętrznymi problemami. Jakby tego wszystkiego było mało, to właśnie odbywa się premiera filmu braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu”. Czy ma to związek z tragicznymi zaginięciami chłopców? Czy komisarzowi uda się złapać winnego, zanim skrzywdzi kolejne dziecko? Przeczytajcie, to się przekonajcie.

Jest to moje pierwsze spotkanie z autorem i mam nadzieję, że nie ostatnie, bo jestem ciekawa czego jeszcze można się po nim spodziewać. Widać, że nie boi się poruszać trudnych tematów. Nie każdemu może to przypaść do gustu, ale nie oszukujmy się, taki problem istnieje. Trzeba jednak zaznaczyć, że autor pisze o nim w taki sposób, że chwyta czytelnika za serce i na długo pozostaje w pamięci. Kreacja bohaterów jest bardzo oryginalna, bo tak naprawdę nikogo nie można od razu polubić. Styl i sposób prowadzenia narracji jest niebanalny i nie sposób oderwać się od lektury, bo jest się ciekawym, co będzie dalej. Jak potoczy się akcja i czy komisarz złapie mordercę, zanim zdąży skrzywdzić kolejnego chłopca?

„Piekło-niebo” to naprawdę mocna pozycja, która spodoba się miłośnikom gatunku. Tym bardziej, że zakończenie książki jest tak zaskakujące, że wątpię czy ktokolwiek by się spodziewał takiego rozwiązania sprawy.
// EWA

W Krakowie zostają odnalezione zwłoki dziewięcioletniego chłopca i niestety wszystko wskazuje na to, że jest to zbrodnia na tle seksualnym. Wkrótce dochodzi do kolejnych zaginięć i morderstw młodych chłopców. Śledztwo prowadzi komisarz Witold Nawrocki, który robi wszystko, aby odnaleźć mordercę. Sprawa nie jest łatwa, tym bardziej, że wspólnym tropem dla zbrodni jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Sisi. Cesarzowa mimo woli” autorstwa Allison Pataki to historia oparta na faktach, opowiadająca losy młodziutkiej cesarzowej, która pomimo pławienia się w luksusach nie potrafiła odnaleźć się w nowej rzeczywistości i znaleźć szczęścia w ramionach ukochanego mężczyzny.

Zaczynając czytać, od razu przypominałam sobie film „Sisi”, który oglądałam w dzieciństwie. Trochę inaczej zapamiętałam całą historię. W filmie wszystko było takie cudowne, a życie cesarzowej wydawało się idealne. Miała wszystko podane na tacy, a przy boku mężczyznę, który ją kochał. Jedyną wadą wydawało się jej niekonwencjonalne zachowanie, sprzeczne z dworską etykietą. Tymczasem z powieści dowiadujemy się jak naprawdę wyglądało jej życie. Poznajemy Sisi jako młodziutką, beztroską dziewczynę, która wiedzie spokojne życie. Nieoczekiwanie wraz z matką i starszą siostrą Heleną zostają zaproszone na wiedeński dwór, gdzie Helena ma poznać swojego przyszłego męża – Franciszka Józefa. Los jednak bywa przewrotny, bo to Sisi i Franciszek zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia.

Autorka w rewelacyjny sposób przekazała przemianę młodej dziewczyny w żonę godną cesarza. Jej styl bardzo przypadł mi do gustu, bo pomimo dużej ilości szczegółów i opisów książkę czytało się rewelacyjnie. Opis miejsc, strojów czy biżuterii bardzo obrazowy, że nie trzeba było wysilać wyobraźni, żeby zobaczyć jak to wygląda. Sposób przedstawienia postaci był bardzo interesujący, bo można było razem z nimi przeżywać każdy fragment ich życia, czując ich emocje. Nie do końca potrafię zrozumieć zachowania Franciszka, który z kochającego męża stał się podporządkowanym matce egoistą. Dowiedziałam się również o wielu aspektach życia Sisi, o których nie miałam pojęcia. Zachęcam wszystkich do zapoznania się z tą pozycją, bo jest naprawdę warta przeczytania. Przyznaję jednak, że mam pewien niedosyt, bo nie do końca wiem ile jest w tym historii, a ile fikcji literackiej. Powieść zaintrygowała mnie na tyle, że na pewno pogłębię historię Sisi, która została cesarzową mimo woli…

cała recenzja: www.jagodowyblog.pl

"Sisi. Cesarzowa mimo woli” autorstwa Allison Pataki to historia oparta na faktach, opowiadająca losy młodziutkiej cesarzowej, która pomimo pławienia się w luksusach nie potrafiła odnaleźć się w nowej rzeczywistości i znaleźć szczęścia w ramionach ukochanego mężczyzny.

Zaczynając czytać, od razu przypominałam sobie film „Sisi”, który oglądałam w dzieciństwie. Trochę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kiedy Tatiana z mężem zalicza wpadkę, okazuje się, że to nie jedyne zawirowanie losu w jej rodzinie. Czy ciąża w wieku czterdziestu dwóch lat przewróci ich uporządkowane życie do góry nogami? Z pewnością! Czy perspektywa posiadania młodszego rodzeństwa dla nastoletnich synów Tatiany budzi ich niechęć? Wiadomo, że początkowo tak. Na szczęście Tatiana zawsze może liczyć na swoją przyjaciółkę Darię, która choć sama przechodzi sercowe zawirowania, zawsze potrafi pomóc spojrzeć na wszystko z dystansem i odrobiną humoru.

Narracja Tatiany budziła we mnie mieszane uczucia. Denerwowało mnie, ile ta kobieta narzeka na wszystko, choć z drugiej strony wiem, że sama często tak mam. Zdarzały się momenty zabawne, jednak niektóre wydawały się zabawne na siłę. Zastanawiałam się, czy w jej części historii wydarzy się jeszcze coś, co mnie zainteresuje.

Najgorsze jednak okazały się części, które zawierały teksty pisane przez główna bohaterkę. To było jak kilka stron „złotych myśli” które „pomogą” naprawić świat.

Na szczęście „Wpadka roku” to nie tylko życie rodzinne głównej bohaterki, ale też relacja tego, co dzieje się u jej przyjaciółki. Fragmenty z Darią najbardziej mi się podobały, choć i tutaj zdarzały się filozoficzno-przewodnikowe wstawki Tatiany.

Sięgając po „Wpadkę roku” liczyłam na to, że dość bliska mojej obecnej sytuacji przygoda bohaterki z małym dzieckiem sprawi, że będę się z nią utożsamiać. Po skończeniu uzmysłowiłam sobie, że jednak wolę czytać o sytuacjach bardziej odległych i interesujących od mojego życia. To chyba nie był dobry moment dla mnie na tę książkę.

Kiedy Tatiana z mężem zalicza wpadkę, okazuje się, że to nie jedyne zawirowanie losu w jej rodzinie. Czy ciąża w wieku czterdziestu dwóch lat przewróci ich uporządkowane życie do góry nogami? Z pewnością! Czy perspektywa posiadania młodszego rodzeństwa dla nastoletnich synów Tatiany budzi ich niechęć? Wiadomo, że początkowo tak. Na szczęście Tatiana zawsze może liczyć na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Hania i Johann. Polka i Niemiec. 1938 rok.
Ta miłość nie miała szans 💔

Hania poznała Johanna von Richter w Gdańsku pod koniec sierpnia 1938 roku, gdzie dziewczyna spędzała wakacje jako dama do towarzystwa niemieckiej hrabiny, babci Johanna. Między nimi zaiskrzyło, ale oboje zaręczeni, woleli zapomnieć o tym zauroczeniu. Jednak stara hrabina starała się jak mogła, by ich drogi się jeszcze skrzyżowały, a uczucie miało szansę rozkwitnąć.

Ale czasy na miłość między Polką a Niemcem były niesprzyjające. W Niemczech robiło się coraz bardziej gorąco, Hitler podkręcał atmosferę napięcia kreując Niemców na naród wybrany, jednocześnie coraz bardziej szkalując Żydów, a potem także Polaków… Przed Hanią trudne wybory, między miłością do mężczyzny, a rodziną, ojczyzną, przyjaciółmi.

Bardzo współczułam bohaterom, podziwiałam ich odwagę i siłę, by walczyć o prawo do miłości, o siebie nawzajem. Sama na ich miejscu w tak wielu momentach bym się poddała lub stchórzyła. A oni walczyli. Walczyli o siebie, o swoją miłość i o swoją ojczyznę, co niestety wzajemnie się wykluczało. Ich miłość miała niewielu sojuszników. Hania i Johann byli jak wojenna wersja Romea i Julii, kochanków z dwóch narodów, które nie mają prawa darzyć się czym innym niż nienawiścią.

cała recenzja: www.jagodowyblog.pl

Hania i Johann. Polka i Niemiec. 1938 rok.
Ta miłość nie miała szans 💔

Hania poznała Johanna von Richter w Gdańsku pod koniec sierpnia 1938 roku, gdzie dziewczyna spędzała wakacje jako dama do towarzystwa niemieckiej hrabiny, babci Johanna. Między nimi zaiskrzyło, ale oboje zaręczeni, woleli zapomnieć o tym zauroczeniu. Jednak stara hrabina starała się jak mogła, by ich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Gdyby nie ciężka choroba mamy, Franek i Finka pewnie nie zostaliby wysłani do dawno niewidzianego dziadka na wakacje. Dziadka, który prowadził magiczny cyrk i już nie mógł się doczekać, aż wnuki znów sobie o nim przypomną (ach te zaklęcia zapomnienia!) i sprawdzą, czy w nich także drzemią magiczne umiejętności. Tylko żadne z nich nie przypuszczało, że wakacyjne przygody, na które tak czekali, mogą okazać się niebezpieczne!

Przy tej książce nie sposób się nudzić, dużo się w niej dzieje, jest zabawnie, a miejscami niebezpiecznie. Każde z bliźniąt jest inne, kobieca solidarność kazała mi się zachwycać przebojową Finką, ale nie można było lekceważyć pozornego spokoju Franka. Razem stanowili duet, który sporo namieszał. I coś czuję, że nie pokazali jeszcze wszystkiego, na co ich stać!

całość recenzji: www.jagodowyblog.pl

Gdyby nie ciężka choroba mamy, Franek i Finka pewnie nie zostaliby wysłani do dawno niewidzianego dziadka na wakacje. Dziadka, który prowadził magiczny cyrk i już nie mógł się doczekać, aż wnuki znów sobie o nim przypomną (ach te zaklęcia zapomnienia!) i sprawdzą, czy w nich także drzemią magiczne umiejętności. Tylko żadne z nich nie przypuszczało, że wakacyjne przygody, na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kiedy para wrogów wyrusza w podróż nieślubną, można się spodziewać wszystkiego!

Ślub Ami, siostry bliźniaczki Olive i Dane’a, brata Ethana okazał się katastrofą. Poza Olive i Ethanem wszyscy zatruli się jedzeniem z bufetu. Ami nie chciała dopuścić, żeby przepadła jej wygrana podróż poślubna, więc wysłała siostrę w zamian za siebie. Ethan postanowił jechać za brata. I tak oto para, która nie potrafi ze sobą rozmawiać bez kłótni znalazła się na rajskiej wyspie w apartamencie nowożeńców. Kolejne okoliczności sprawiają, że nie tylko przed obsługą hotelu muszą udawać zakochane w sobie małżeństwo.

Uwielbiam romanse, w których rozgrywają się relacje typu hate-love. Są dla mnie automatycznie o wiele ciekawsze. Olive i Ethan nienawidzili się, a w zasadzie myśleli, że się nienawidzą, choć żadne z nich nie mogło nie zauważyć atrakcyjności drugiego. Ich rozmowy pełne były złośliwych żartów i ciętych ripost. Nie było szans na nudę podczas lektury.

Christina Lauren zadbała o to, by „Podróż nieślubna” mogła stać się jedną z powieści, które powinno się zabrać ze sobą na wakacje. Książka jest lekka, bardzo przyjemnie się ją czyta, wciąga już od pierwszych stron i miałam problem, żeby ją odłożyć. Dostałam to, czego się spodziewałam, romantyczną historię doprawioną sporą dawką złośliwości i humoru. Do tego ta piękna okładka – cieszę się, że wydawnictwo postanowiło pozostawić oryginalną wersję, bo doskonale oddaje hawajski klimat powieści.

cała recenzja na www.jagodowyblog.pl

Kiedy para wrogów wyrusza w podróż nieślubną, można się spodziewać wszystkiego!

Ślub Ami, siostry bliźniaczki Olive i Dane’a, brata Ethana okazał się katastrofą. Poza Olive i Ethanem wszyscy zatruli się jedzeniem z bufetu. Ami nie chciała dopuścić, żeby przepadła jej wygrana podróż poślubna, więc wysłała siostrę w zamian za siebie. Ethan postanowił jechać za brata. I tak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kiedy była piętnastolatką, miała romans z nauczycielem literatury. Ona nazywała to miłością. Inni nazwaliby pedofilią. Ona go chroniła, przyjmując winę na siebie. On doprowadził do usunięcia jej ze szkoły. Ona dalej nie czuła się ofiarą. Czuła się jego wybranką. Nawet po latach, gdy ciągle nie potrafiła ułożyć sobie życia.

"Moja mroczna Vanesso" to była historia, którą musiałam sobie dawkować. Czytałam jednego dnia, a potem przez kolejne sięgałam po coś lżejszego. Ale wciąż chciałam wiedzieć, czy ta historia ma szansę zakończyć się pozytywnie. Czy Vanessa będzie miała dobre życie, czy poradzi sobie z tą traumą. Czy zrozumie, że była ofiarą. To nie tak, że nie rozumiała, co on jej robił, że nie współczuła innym ofiarom molestowania. Tylko Vanessa czuła, że to wszystko było za jej zgodą, że była w tym chorym związku partnerem, a nie zmanipulowaną dziewczyną.

Czytałam wiele książek, w których był opisywany seks. Albo kryminałów, gdzie kobiety były gwałcone. Ale to, co nauczyciel robił z Vanessą, jak ona reagowała, to, że wszystko działo się bez jej wyraźnej zgody, a ona go ciągle kochała i usprawiedliwiała - to mną wstrząsnęło.

Kate Elizabeth Russel opisała okropną historię, nieprawdziwą, ale przecież bardzo prawdopodobną. I to w tym wszystkim jest najgorsze - że zawsze znajdzie się jakaś samotna dziewczyna pragnąca uwagi i mężczyzna, który jej tę uwagę poświeci, by zdobyć jej ciało. W jej oczach stawał się wybawicielem, choć w oczach świata będzie oprawcą.

To trudna historia, którą czytałam zrywami, w której nie mogłam zrozumieć głównej bohaterki. Ale cieszę się, że ją poznałam, że autorka chciała poruszyć taki trudny temat.

Kiedy była piętnastolatką, miała romans z nauczycielem literatury. Ona nazywała to miłością. Inni nazwaliby pedofilią. Ona go chroniła, przyjmując winę na siebie. On doprowadził do usunięcia jej ze szkoły. Ona dalej nie czuła się ofiarą. Czuła się jego wybranką. Nawet po latach, gdy ciągle nie potrafiła ułożyć sobie życia.

"Moja mroczna Vanesso" to była historia, którą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciało Krzysztofa Brzeskiego – młodego i dobrze sytuowanego wiceszefa firmy deweloperskiej, zostało znalezione w kuchni jego pięknego domu. Mężczyzna został brutalnie zamordowany. Na miejscu zbrodni nie znaleziono śladów włamania, a wszystkie dowody wskazują na to, że mordercą jest żona ofiary – Alicja Brzeska, która rozpłynęła się w powietrzu. Do rozwiązania tej z pozoru prostej sprawy zostaje przydzielony komisarz Adam Smygalski oraz początkująca w wydziale zabójstw aspirantka Nina Jurska. W trakcie dochodzenia na jaw wychodzą liczne romanse Krzysztofa Brzeskiego, który fotografował swoje podboje, a odnalezienie kobiet ze zdjęć może okazać się kluczem do rozwiązania śledztwa.

Do debiutów literackich zawsze podchodzę z rezerwą. Zwłaszcza jeśli dotyczą one kryminałów i do tego polskiego autorstwa. Zdarza się, że sięgając po taką książkę mam wrażenie, że autor naoglądał się za dużo odcinków CSI przez co przedstawiony sposób prowadzenia śledztwa zakrawa czasem o gatunek sci-fi. Na szczęście Izabela Knyżewska podeszła w swojej książce do wątku kryminalnego bardziej racjonalnie przez co książkę czytało się przyjemnie.

Ciekawa fabuła rozwijająca się w odpowiednim dla mnie tempie sprawiała, że moja ciekawość wzrastała z każdą przeczytaną stroną. Postać głównego bohatera, komisarza Smygalskiego, wzbudziła moją sympatię, choć czasami jego zachowanie i brak kojarzenia pewnych faktów mnie irytowały. Kolejna rzecz, która mi się podobała to przeplatanie wątku kryminalnego z narracją morderczyni.

Co do zastrzeżeń, to największe jakie mam to takie, że postać zabójcy była za łatwa do odgadnięcia i bardzo szybko udało mi się przewidzieć, kto zamordował Brzeskiego. Jednak pomimo tego, muszę przyznać, że nie takiego zakończenia się spodziewałam. I tu duży plus za tak nieoczywiste zakończenie.

„Katalog motyli” to bardzo ciekawy debiut i jak to bywa z debiutami ma kilka wad, ale uważam, że warto po niego sięgnąć. Będzie to na pewno wciągająca lektura dla początkujących maniaków kryminału, a dla tych bardziej zaawansowanych lekka i przyjemna odskocznia od wszystkich zagmatwanych i wielowątkowych książek, w których czasem można się pogubić.

cała recenzja; www.jagodowyblog.pl

Ciało Krzysztofa Brzeskiego – młodego i dobrze sytuowanego wiceszefa firmy deweloperskiej, zostało znalezione w kuchni jego pięknego domu. Mężczyzna został brutalnie zamordowany. Na miejscu zbrodni nie znaleziono śladów włamania, a wszystkie dowody wskazują na to, że mordercą jest żona ofiary – Alicja Brzeska, która rozpłynęła się w powietrzu. Do rozwiązania tej z pozoru...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Morgan nie planowała zostać matką w wieku kilkunastu lat, ale teraz nie zamieniłaby swojego życia na nic innego. Miała kochającego męża, cudowną córkę, świetny kontakt z siostrą. I nagle okazało się, że to wszystko, to iluzja, w której żyła nie wiadomo jak długo. Tragiczny wypadek zmienił na zawsze życie jej i Clary. Nastolatka musiała poszukać kogoś, kto będzie dla niej oparciem w tym nowym świecie. Jej matka jeszcze nie zdawała sobie sprawy, że potrzebuje tego samego.

Colleen Hoover to nazwisko, które kojarzyłam z polecanych romansów, sama przeczytałam dwie jej książki kilka lat temu, choć nie zapadły mi mocno w pamięć, bo musiałam sprawdzić, o czym były. "Gdyby nie ty" chciałam na początku tylko przekartkować, żeby zobaczyć, jak będzie mi się czytać, a nagle okazało się, że prawie sto stron za mną, a ja nie mam ochoty odkładać książki. Lekki styl pozwolił autorce poruszać trudne tematy bez pogrążania w rozpaczy, raczej dając nadzieję, że w końcu będzie lepiej.

Narratorami powieści były na przemian Morgan i Clara. Zestawienie relacji matki i córki pozwalało zobaczyć różnice między nimi, ale też ile je naprawdę łączyło, choć czasem nie zdawały sobie z tego sprawy. Clara przeżywała okres buntu, nie radziła sobie z emocjami, szukała ukojenia, gdzie mogła. Jej relacja z matką stopniowo się pogarszała. W mojej ocenie, Morgan wspięła się na wyżyny macierzyństwa i cierpliwości, próbując pomóc córce, jednocześnie nie niszcząc jej światopoglądów. Niby były na różnych etapach w życiu, ale miały podobne decyzje do podjęcia, podobne dylematy i nadzieje. Nie trzeba być jasnowidzem, żeby po pierwszych rozdziałach wiedzieć, jak ta historia powinna się potoczyć, nie przeszkadzało mi to jednak z zainteresowaniem śledzić losy bohaterek i zastanawiać się, co jeszcze stanie im na przeszkodzie, zanim dotrą do happy endu. Bo tego, że dotrą, mimo tragedii i nieporozumień, była pewna. Jednak mój wymarzony happy end okazał się doprawiony nutką goryczy, w przeciwieństwie do bohaterek nie potrafiłam tak lekko podejść do zdrady.

Choć kobietom wydawało się, że świat stanął w miejscu, życie toczyło się dalej i przynosiło nieoczekiwane (choć przeze mnie spodziewane) rozwiązania. Romans Clary był słodki i rozczulający, ale to relacja Morgan, może trochę nierzeczywista, miała w sobie więcej magii. Tylko czy to wszystko miałoby szansę zaistnieć, gdyby nie dotknęła ich tragedia? Czy ta świadomość pozwoli kobietom cieszyć się tym nieoczekiwanym szczęściem, a może będzie już zawsze rzutować na ich zachowanie?

„Gdyby nie ty” to książka, która wciągnie od pierwszych stron, nieco przeczołga emocjonalnie, ale dla takiego romansu (a właściwie dwóch) warto przez to przejść!

Morgan nie planowała zostać matką w wieku kilkunastu lat, ale teraz nie zamieniłaby swojego życia na nic innego. Miała kochającego męża, cudowną córkę, świetny kontakt z siostrą. I nagle okazało się, że to wszystko, to iluzja, w której żyła nie wiadomo jak długo. Tragiczny wypadek zmienił na zawsze życie jej i Clary. Nastolatka musiała poszukać kogoś, kto będzie dla niej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kiedy represje Żydów docierają do jednej z polskich wsi, a rodzice i mąż Róży giną, jej ukrytej w szafie wraz z pięcioletnią córeczką udaje się przeżyć. Znalazła schronienie nieopodal, u gospodarza, który był klientem ich piekarni. Ukrywanie ich w stodole wiązało się dla wszystkich z ogromnym ryzykiem, więc kiedy sytuacja stała się jeszcze bardziej niebezpieczna, Róża stanęła przed najtrudniejszym wyborem w swoim życiu. Musiała opuścić stodołę, ale mogła oddać Szirę do klasztoru, gdzie zakonnice opiekują się już gromadką dziewcząt. Czy to jej jedyna szansa, by ocalić córkę?

Pisząc tę recenzję, mam w oczach łzy, dawno żadna historia nie podziałała na mnie tak mocno i tak przygnębiająco, jak „Żółty ptak śpiewa”. Niczym Joey z serialu „Przyjaciele”, parę razy miałam ochotę zamknąć tę książkę w zamrażarce i w ten sposób wstrzymać najgorsze chwile. Ta historia przyciągała mnie i odpychała. Bałam się tego, co może przynieść, wiedziałam, że nie powinnam spodziewać się dobrego zakończenia, a jednak mimowolnie na nie liczyłam.

Jennifer Rosner doskonale pokazała trudne moralnie wybory. Oddanie córki w niepewne ręce – coś okropnego! Ale chodzenie z nią zimą po lesie, szukanie pożywienia i spanie w wykopanych dołach jawiło się dla Róży równie okropnie. Sytuacja była też trudna dla Sziry. Była jeszcze małym dzieckiem, nie rozumiała wojny, dlaczego one muszą się ukrywać, a inne dzieci mogą beztrosko przebywać na dworze. Jakie to musiało być trudne dla pięcioletniego dziecka leżeć całymi godzinami bez ruchu i bez głosu! Zwłaszcza dla takiego, które całym sercem kochało muzykę i którego palce bezwolnie nieustannie wystukiwały jakąś melodię.

Autorka zwróciła moją uwagę na aspekty ukrywania Żydów, o których wcześniej nie myślałam. Ale nawet te krępujące, fizjologiczne sprawy zostały opisane delikatnie i z wyczuciem. Zresztą cała książka jest napisana w taki sposób, okrucieństwo wojny, głodu i strachu opisane jest za pomocą uczuć, co tak mocno na mnie podziałało. Nie bez powodu znalazło się tu miejsce na wiele odniesień do muzyki. „Żółty ptak śpiewa” to fikcja literacka, na którą składają się fragmenty prawdziwych przeżyć opowiedzianych przez tych, którym udało się przeżyć wojnę. Jennifer Rosner pokazuje, jak wojna obdziera ze złudzeń, pokazuje gorsze oblicze ludzi, którzy wykorzystują swoją lepszą pozycję. Ale Roża i Szira na swojej drodze spotykały też osoby, od których otrzymały choć odrobinę dobra.

Nie mnie oceniać, jak wiele prawdy historycznej jest w tej książce, po prostu zachwycałam się emocjami, które we mnie wywoływała. Niedawno czytałam inną książkę z wojną w tle. Opisywane były w niej naprawdę straszne wydarzenia, bo część akcji miała miejsce w Auschwitz, a ja zastanawiałam się, co ze mną nie tak, bo mnie to nie porusza. Przy książce „Żółty ptak śpiewa” z ulgą odnalazłam w sobie mnóstwo łez i współczucia dla bohaterów, czułam ich przerażenie, miłość tęsknotę. A przede wszystkim czułam wdzięczność, że moja rodzina jest bezpieczna, bo nie wyobrażam sobie, że mogłabym przetrwać to, co Róża.

Kiedy represje Żydów docierają do jednej z polskich wsi, a rodzice i mąż Róży giną, jej ukrytej w szafie wraz z pięcioletnią córeczką udaje się przeżyć. Znalazła schronienie nieopodal, u gospodarza, który był klientem ich piekarni. Ukrywanie ich w stodole wiązało się dla wszystkich z ogromnym ryzykiem, więc kiedy sytuacja stała się jeszcze bardziej niebezpieczna, Róża...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dymitr czuje, że musi dowiedzieć się, co się stało z Łucją, wyjaśnić sobie wszystko, dopiero wtedy będzie mógł na nowo rozkoszować się życiem. Ale Łucja nie ma ochoty na spotkanie z mężczyzną i jest gotowa na wiele poświęceń, by trzymać się od niego z daleka. Czy los da im jeszcze szansę na wspólne życie?

Niewątpliwym plusem tej powieści jest zupełne odejście od schematu. Wielu rzeczy się spodziewałam, ale na pewno nie tego, co zaplanowała dla bohaterów i czytelników K.A. Figaro. I teraz trudno jest mi ocenić książkę, bo cieszę się, że została tak poprowadzona, jest to zdecydowanie bardziej realne od tego, czego się spodziewałam. Ale serce mi podpowiada, że trochę szkoda.

„Próba życia” kończy się w sposób, który pozostawia mnie z mieszanymi uczuciami. Nie mam pojęcia, czy to koniec cyklu, choć zakończenie obdziera ze złudzeń. I chyba takie powinno pozostać, mimo, że jest gorzkie.

Cała recenzja: www.jagodowyblog.pl

Dymitr czuje, że musi dowiedzieć się, co się stało z Łucją, wyjaśnić sobie wszystko, dopiero wtedy będzie mógł na nowo rozkoszować się życiem. Ale Łucja nie ma ochoty na spotkanie z mężczyzną i jest gotowa na wiele poświęceń, by trzymać się od niego z daleka. Czy los da im jeszcze szansę na wspólne życie?

Niewątpliwym plusem tej powieści jest zupełne odejście od schematu....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Święta w domu miały być spokojne, może odrobinę nudne, ale tego właśnie w tym momencie chciała Ewa. Chciała na te kilka dni uciec od swojego całkiem udanego korpo-życia, od pustego mieszkania, od mężczyzny, który zbyt naciskał. Trochę pomyśleć i znów przypomnieć sobie, jak wiele potrafi osiągnąć ciężką pracą. Ale nie spodziewała się, co ją czeka w domu rodziców. Adam, brat Ewy, zaprosił na Święta przyjaciela potrzebującego ucieczki od dotychczasowego życia. I tak Ewa poznała Bruna – mężczyznę, który jak nikt działał jej na nerwy. I którego pragnęła jak nigdy.

Bruno był kiedyś taki jak ona, stał nawet wyżej w korporacyjnej hierarchii i miał wszystko. Dlatego Ewa nie potrafiła zrozumieć, jak mógł nagle to rzucić i zacząć żyć z dnia na dzień. Jego wystudiowana beztroska była kolejnym argumentem na to, żeby nie robić sobie nadziei na dłuższą relację z nim. Ale co z tego, kiedy w jego towarzystwie, jej ciało przestawało słuchać.

„Wszystko, czego pragnę w te święta” to erotyk wpadający w okołoświąteczny klimat. Ale zdecydowanie nie będziecie myśleć o świętach podczas lektury. Oprócz gorących scen znajdziecie tu nieco humoru i odrobinę sensacji.

Cała recenzja: www.jagodowyblog.pl

Święta w domu miały być spokojne, może odrobinę nudne, ale tego właśnie w tym momencie chciała Ewa. Chciała na te kilka dni uciec od swojego całkiem udanego korpo-życia, od pustego mieszkania, od mężczyzny, który zbyt naciskał. Trochę pomyśleć i znów przypomnieć sobie, jak wiele potrafi osiągnąć ciężką pracą. Ale nie spodziewała się, co ją czeka w domu rodziców. Adam, brat...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Do tej pory przeczytałam tylko jedną książkę Penelope Douglas, ale trafiła w mój gust, dlatego z wysokimi oczekiwaniami sięgnęłam po "Corrupt". I mocno się rozczarowałam. Tym razem to nie były zupełnie moje klimaty, sex pełen przemocy, poniżanie, pragnienie zemsty. Przeczytałam szybko, bo autorka dobrze pisze, ale żałuję, że ta historia nie okazała się inna.

Do tej pory przeczytałam tylko jedną książkę Penelope Douglas, ale trafiła w mój gust, dlatego z wysokimi oczekiwaniami sięgnęłam po "Corrupt". I mocno się rozczarowałam. Tym razem to nie były zupełnie moje klimaty, sex pełen przemocy, poniżanie, pragnienie zemsty. Przeczytałam szybko, bo autorka dobrze pisze, ale żałuję, że ta historia nie okazała się inna.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po kłótni z mężem, Magda budzi się obolała i zakrwawiona na podłodze łazienki. Jeszcze nie doszła do siebie, kiedy do jej mieszkania wchodzi przyjaciółka. I tak zaczyna się najdziwniejszy dzień w życiu Magdy. A właściwie pierwszy z wielu dni, kiedy nic się nie układa. Każda drobna porażka zaczyna wzbudzać jej coraz większe przerażenie. Nie działa jej karta płatnicza. Jej pacjenci nie pojawiają się na spotkaniach. Mąż nie wraca do domu.
Magda rozpoczyna poszukiwania i ze zdumieniem dowiaduje się, jak mało wie o swoim życiu.

„Krok trzeci” to historia, która wciąga od pierwszych stron. Właściwie to nawet po pierwszy zdaniu założyłam, że podczas czytania nie będę się nudzić. Bartosz Szczygielski pisał tak przekonująco, że udzieliła mi się panująca w powieści atmosfera niepewności i bałam się, co może jeszcze spotkać główną bohaterkę.

cała recenzja: www.jagodowyblog.pl

Po kłótni z mężem, Magda budzi się obolała i zakrwawiona na podłodze łazienki. Jeszcze nie doszła do siebie, kiedy do jej mieszkania wchodzi przyjaciółka. I tak zaczyna się najdziwniejszy dzień w życiu Magdy. A właściwie pierwszy z wielu dni, kiedy nic się nie układa. Każda drobna porażka zaczyna wzbudzać jej coraz większe przerażenie. Nie działa jej karta płatnicza. Jej...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Zabójcze święta Adrian Bednarek, K.N. Haner, Joanna Jodełka, Grzegorz Kapla, Jacek Ostrowski, Małgorzata Rogala, Alek Rogoziński, Magda Stachula, Paulina Świst, Artur Urbanowicz
Ocena 6,3
Zabójcze święta Adrian Bednarek, K....

Na półkach: , ,

Zaletą czytania opowiadań jest to, że można je czytać przez dłuższy czas, nie tracąc przy tym wątku. „Zabójcze Święta” to książka, którą bardzo dobrze mi się czytało w grudniu, gdy mogłam nią nieco przełamać słodki klimat innych świątecznych powieści. Warto po nią sięgnąć dla jednego ulubionego autora i przy okazji w miarę bezboleśnie przekonać się, czy jest sens brać się za czytanie powieści pozostałych współautorów. Wiadomo, nie wszystkie opowiadania spodobają się wszystkim. Ale moja lista polskich autorów do dalszego sprawdzania powiększyła się o kilka nazwisk, a w przypadku trzech, na razie sobie daruję kontynuację literackiej znajomości. A Wy z czyjego powodu sięgnęlibyście po „Zabójcze Święta”?

cała recenzja: www.jagodowyblog.pl

Zaletą czytania opowiadań jest to, że można je czytać przez dłuższy czas, nie tracąc przy tym wątku. „Zabójcze Święta” to książka, którą bardzo dobrze mi się czytało w grudniu, gdy mogłam nią nieco przełamać słodki klimat innych świątecznych powieści. Warto po nią sięgnąć dla jednego ulubionego autora i przy okazji w miarę bezboleśnie przekonać się, czy jest sens brać się...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Cicha noc. Świąteczne opowiadania kryminalne Margery Allingham, Marjorie Bowen, Gilbert Keith Chesterton, Edmund Crispin, Arthur Conan Doyle, J. Jefferson Farjeon, Dorothy L. Sayers, Edgar Wallace, Ethel Lina White
Ocena 6,6
Cicha noc. Świ... Margery Allingham, ...

Na półkach: , ,

icha noc” to antologia angielskich opowiadań kryminalnych z początku ubiegłego wieku, których akcja w jakiś sposób zahaczała o Boże Narodzenie. Z plejady 15 autorów, którzy się tu pojawili znałam tylko A.C Doyle’a, autora Sherlocka Holmesa (a czytając opowiadanie z jego udziałem, przed oczami miałam Benedicta Cumberbatcha, co znacznie umiliło mi lekturę, nawiasem mówiąc). Przed każdym opowiadania znalazła się krótka notka o autorze i jego najbardziej znanych utworach. Niektórzy z nich nigdy nie byli wydawani w Polsce, a część opowiadań była jedynie publikowana w czasopismach. Często okazywało się, że publikowali je pod pseudonimami, nie chcąc sobie psuć opowiadaniami kryminalnymi renomy autora poważnej literatury. Ten gatunek był często wtedy uważany za gorszą, mniej szanowaną kategorię, która miała dostarczać tylko rozrywki, nie wnosząc nic innego do życia czytelnika.

Kiedyś nie lubiłam sięgać po opowiadania, jednak coraz częściej przekonuję się do tej krótkiej formy. Nie miałam szans przywiązać się do opisywanych postaci, dlatego nie było mi żal ich porzucać po kilkunastu czy kilkudziesięciu stronach. Wśród tych opowiadań bardziej podobały mi się te pisane przez kobiety, które umiejętnie wiązały zbrodnie z gwałtownymi emocjami. „Cicha noc” to propozycja nie tylko na Święta dla miłośników klasycznych klimatycznych kryminałów.

cała recenzja: www.jagodowyblog.pl

icha noc” to antologia angielskich opowiadań kryminalnych z początku ubiegłego wieku, których akcja w jakiś sposób zahaczała o Boże Narodzenie. Z plejady 15 autorów, którzy się tu pojawili znałam tylko A.C Doyle’a, autora Sherlocka Holmesa (a czytając opowiadanie z jego udziałem, przed oczami miałam Benedicta Cumberbatcha, co znacznie umiliło mi lekturę, nawiasem mówiąc)....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Eli Bell ma dwanaście lat i mieszka z bratem, matką i jej partnerem na przedmieściach Queensland w Australii. Jego brat, rok straszy, kilka lat temu postanowił przestać mówić i od tej pory pisze palcem w powietrzu bardziej lub mniej zrozumiałe komunikaty. Jego matka zakochała się w ćpunie, przez którego sama zaczęła brać. Teraz wyszli z nałogu, lecz jej partner jest dilerem. Najlepszym przyjacielem Elego jest Slim – skazany za pobicie ze skutkiem śmiertelnym najsłynniejszy uciekinier z więzienia. Eli – chłopiec, który zadaje za dużo pytań. Chłopiec, który poszukuje w ludziach dobra. Chłopiec, który chce być kiedyś dziennikarzem kryminalnym.

„Jestem dobrym człowiekiem – mówi. – Ale złym też. Jak wszyscy ludzie, mały. Każdy ma w sobie coś dobrego i coś złego. Najtrudniej jest nauczyć się, jak być dobrym przez cały czas, i nie być złym ani przez chwilę. Niektórym się udaje. Większości nie.” (str 157)

rent Dalton potrafił w pięknym stylu doprowadzić historię do końca, serwując satysfakcjonujące zakończenie spinające wiele wątków i nie rażące naiwnością. Chociaż większą część książki czytało się lekko, mimo czasem trudnych i smutnych wydarzeń, ostatnie rozdziały trzymały w napięciu, nadając książce lekko sensacyjny charakter. Nie dziwię się, że „Chłopiec pochłania wszechświat” został wielokrotnie nagradzany za granicą.

cała recenzja: www.jagodowyblog.pl

Eli Bell ma dwanaście lat i mieszka z bratem, matką i jej partnerem na przedmieściach Queensland w Australii. Jego brat, rok straszy, kilka lat temu postanowił przestać mówić i od tej pory pisze palcem w powietrzu bardziej lub mniej zrozumiałe komunikaty. Jego matka zakochała się w ćpunie, przez którego sama zaczęła brać. Teraz wyszli z nałogu, lecz jej partner jest...

więcej Pokaż mimo to