Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

piękne ale czytajcie w oryginale

piękne ale czytajcie w oryginale

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W JAKI SPOSÓB MOŻNA ZNALEŹĆ SWOJE PRZEZNACZENIE? CO SPRAWIA, ŻE WYBIERAMY PEWNE ŚCIEŻKI A REZYGNUJEMY Z INNYCH? DLACZEGO CHERYL STRAYED NAGLE ODNALAZŁA SIEBIE NA SZLAKU GDZIEŚ POMIĘDZY OREGONEM A MEKSYKIEM, Z JEDNYM BUTEM NA NODZE I WIELKIM BAGAŻEM NA PLECACH?

Dwudziestosześcioletnia zagubiona i nieszczęśliwa kobieta straciła prawie wszystko. Rozwód z mężem, liczne romanse kończące się kacem, narkotyki i, co najgorsze, śmierć ukochanej matki. Gorzej już być nie może. W tej sytuacji pozostały dwa wyjścia. Albo poddać się albo walczyć.

Cheryl wybrała tą drugą opcję. Z przewodnikiem w kieszeni, wielkim plecakiem na barkach wyrusza w podróż, która ma odmienić jej życie. Szlak PCT łączący północ Stanów z południem to jeden z najbardziej malowniczych ale także jeden z najtrudniejszych szlaków pieszych. Od pustyni przez śniegi aż do mokrych lasów Oregonu. Dwa miesiące samotnej wędrówki, spanie pod namiotem, ogniska, cisza i spokój. Sielanka. A może codzienna walka o przetrwanie, głód, ból mięśni i strach. Cała ta mieszanka uczuć i zdarzeń złoży się na książkę pełną wspomnień, od której nie będziecie mogły się oderwać.

Książka ta jest napisana przez kobietę, dla kobiet. Opowiada o dążeniu do odnalezienia w sobie siły, celu i pokory. Cheryl wyruszyła w swoją podróż z planem podbicia natury – tej dookoła ale także tej wewnętrznej. Okazało się, że to natura okiełznała dotąd lekko dziką Cheryl. Ułagodziła jej smutki i ból. Wzmocniła fizycznie i psychicznie.

Po tej książce zapragniecie spakować plecak, założyć buty i wyruszyć przed siebie. Najlepiej stopem, najlepiej samotnie. Wakacje się zbliżają, może warto więc przeczytać tę książkę i zacząć planować swoją podróż?

po więcej moich recenzji zapraszam na bloga:
aguczyta.wordpress.com

W JAKI SPOSÓB MOŻNA ZNALEŹĆ SWOJE PRZEZNACZENIE? CO SPRAWIA, ŻE WYBIERAMY PEWNE ŚCIEŻKI A REZYGNUJEMY Z INNYCH? DLACZEGO CHERYL STRAYED NAGLE ODNALAZŁA SIEBIE NA SZLAKU GDZIEŚ POMIĘDZY OREGONEM A MEKSYKIEM, Z JEDNYM BUTEM NA NODZE I WIELKIM BAGAŻEM NA PLECACH?

Dwudziestosześcioletnia zagubiona i nieszczęśliwa kobieta straciła prawie wszystko. Rozwód z mężem, liczne romanse...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Od samego początku miałam wrażenie, że będzie to kolejna powieść dla młodzieży. Głównymi bohaterami są piętnastoletni kuzyni Cadence, Johnny i Mirren oraz ich przyjaciel Gat. Kuzyni należą do szanowanej i bogatej rodziny Sinclare'ów i od lat każde wakacje spędzają razem na prywatnej wyspie. Pewnego lata dochodzi do wydarzeń, które zaważą na losie każdego z nich. Główna bohaterka za sprawą doznanego wtedy urazu głowy traci pamięć i przez większą część książki pragnie przypomnieć sobie, co tak na prawdę się wtedy wydarzyło.

Mamy w tej historii wątek miłosny, mamy skłóconą o majątek rodzinę, jest bogactwo i bunt przeciwko niemu. I może dałabym wyższą ocenę tej książce, gdyby nie była napisana tak bardzo słabo stylistycznie. Lockhart na siłę starała się być.. poetyczną, niczym nastoletnie zakochane serce. Może jestem za stara, a może po prostu ta książka jest słaba pod tym względem. Nie bardzo umiem także dostrzec w niej jakiś morał. Miałam też często wrażenie, że zaraz przeczytam coś w stylu "mój kochany, drogi pamiętniczku...".

W niektórych recenzjach czytam, że zakończenie było bardzo przewidywalne, jednak muszę z zaskoczeniem stwierdzić, że do końca myślałam, że historia skończy się inaczej. Nie chcąc spoilerować, napiszę tylko, że daję książce plusa. Doprowadziła do tego, że cały sobotni ranek, kończąc ją czytać, pochlipywałam w chusteczkę. A to nie zdarza się często.

po więcej moich recenzji zapraszam na mojego bloga:
aguczyta.wordpress.com

Od samego początku miałam wrażenie, że będzie to kolejna powieść dla młodzieży. Głównymi bohaterami są piętnastoletni kuzyni Cadence, Johnny i Mirren oraz ich przyjaciel Gat. Kuzyni należą do szanowanej i bogatej rodziny Sinclare'ów i od lat każde wakacje spędzają razem na prywatnej wyspie. Pewnego lata dochodzi do wydarzeń, które zaważą na losie każdego z nich. Główna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

recenzje znajdziecie także na:
aguczyta.wordpress.com

Wyobraźcie sobie zalew, domki letniskowe Stojąca woda, szum drzew pobliskiego lasu. Zachodzi jesienne słońce. Jest szaro, ciemno, cicho, ciepło. Teraz wyobraźcie sobie, że w jednym z domków świeci się światło.

Pukacie. Otwiera wam staruszek, zaprasza do środka. Po chwili wyciąga wór fasoli.. i zaczynacie ją łuskać. Łuskanie fasoli to tylko z pozoru prosta czynność. Dla wprawnych rąk to tylko kilka szybkich ruchów, jednak ruchy te trzeba powtarzać i powtarzać i powtarzać. A co najlepiej robi się przy łuskaniu fasoli? Opowiada. Tak więc historia ta się zaczyna.

W książce Myśliwskiego poznajemy historię życia pewnego chłopca, który dorasta w czasach drugiej wojny światowej, widzianą z perspektywy starego już człowieka. Opowiada on o swojej rodzinie, o tym jak trafił do partyzantów, gdzie i kto nauczył go grać na saksofonie. Dowiadujemy się jakich ludzi poznał, od kogo nauczył się życiowych mądrości, jak wyglądała powojenna rzeczywistość. Autor bardzo delikatnie krytykuje komunę, wplata w historię wątek Nowego Świata, pokazuje jak poszczególne jednostki odebrały tę zmianę na „lepsze”.

Ta ciepła powieść nie jest jednoznacznie smutna lub radosna. Opowiadana jest lekkim tonem, czasem wręcz żartobliwym a jednak zawiera w sobie tyle spokoju i mądrości, że pod koniec wydaje się wręcz przepełniona żalem i pełna refleksji.

Oto kilka moich ulubionych fragmentów:

„Zależymy od pamięci jak las od drzew, a rzeka od brzegów. Powiem więcej, według mnie, stworzeni jesteśmy przez pamięć. Nie tylko my. Świat w ogóle.”

„Człowiek pamięć ma na krótsze życie. Niczyja pamięć nie jest w stanie tak długiego ogarnąć. Całe szczęście, mówi pan? Dlaczego? Że człowiek by nie zniósł aż takiej pamięci mówi pan? Że świat by się rozpadł od takiej pamięci? Możliwe.”

Czy pokusić się by zaliczyć „Traktat…” do książek przegadanych? Może i tak, jednak już po fakcie mogę szczerze powiedzieć, że warto przeczytać ją do końca. Styl Myśliwskiego działa jak balsam dla zmęczonej duszy, jest jak bajki na dobranoc dla dorosłych. Łączy historię i humor, trochę polityki oraz mądrość.

recenzje znajdziecie także na:
aguczyta.wordpress.com

Wyobraźcie sobie zalew, domki letniskowe Stojąca woda, szum drzew pobliskiego lasu. Zachodzi jesienne słońce. Jest szaro, ciemno, cicho, ciepło. Teraz wyobraźcie sobie, że w jednym z domków świeci się światło.

Pukacie. Otwiera wam staruszek, zaprasza do środka. Po chwili wyciąga wór fasoli.. i zaczynacie ją łuskać....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tytułowa Lala, a tak na prawdę Helena Bieniecka, to babcia autora książki. Z czułością opisuje on historie z jej życia, a życie to było niezwykle barwne. Jacek Dehnel spędził godziny wsłuchując się w opowieści babci o jej dzieciństwie, młodości, małżeństwie, wojnie i wszystkie te opowieści stara się przelać na papier jak najlepiej oddając ich charakter. Tak więc Lala to nie jedna spójna powieść, raczej zbiór anegdot i historii z życia pewnej rodziny na przełomie dziesiątek lat. Nie sprawia to wbrew pozorom problemu czytelnikowi. Czytając Lalę ma się wrażenie, że razem z Jackiem siedzi się przy stole, popija herbatę i wsłuchuje w opowieść starszej pani.

Czasem radosne i zabawne, czasem gorzkie i smutne, ale jednak prawdziwe, oparte na faktach dzieło, które mogłabym polecić każdemu w ciemno.

Tytułowa Lala, a tak na prawdę Helena Bieniecka, to babcia autora książki. Z czułością opisuje on historie z jej życia, a życie to było niezwykle barwne. Jacek Dehnel spędził godziny wsłuchując się w opowieści babci o jej dzieciństwie, młodości, małżeństwie, wojnie i wszystkie te opowieści stara się przelać na papier jak najlepiej oddając ich charakter. Tak więc Lala to nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tę krótką książkę przeczytałam właśnie siedząc pod kocem, popijając herbatę i grzejąc stopy o ciepły bok kota. Jest to dość przyjemny kryminał w stylu Agathy Christie (choć do dzieł mistrzyni jeszcze trochę mu brakuje). Martin Molin, miejscowy policjant, wyrusza łódką na pobliską wyspę, żeby spędzić wigilię wśród rodziny swojej dziewczyny. Nie zdaje sobie jeszcze sprawy, jak bardzo sytuacja się skomplikuje. Po kolacji i przemówieniu senior rodziny pada nieżywy twarzą na stół. Szybko okazuje się, że to nie zwykła śmierć. Został zamordowany. Zamieć śnieżna odcięła jedyną drogę
powrotną na stały ląd, telefony nie działają. Martin musi w takim razie rozwikłać zagadkę tej tajemniczej zbrodni na własną rękę.

Książkę czyta się przyjemnie (mimo denerwujących licznych literówek!) i szybko. Jeden zimowy wieczór powinien wystarczyć.

Tę krótką książkę przeczytałam właśnie siedząc pod kocem, popijając herbatę i grzejąc stopy o ciepły bok kota. Jest to dość przyjemny kryminał w stylu Agathy Christie (choć do dzieł mistrzyni jeszcze trochę mu brakuje). Martin Molin, miejscowy policjant, wyrusza łódką na pobliską wyspę, żeby spędzić wigilię wśród rodziny swojej dziewczyny. Nie zdaje sobie jeszcze sprawy,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

https://aguczyta.wordpress.com/2015/12/17/inszallah-oriana-fallaci/

Wojna. To słowo samo w sobie budzi strach w wielu sercach. Jest nieuchrona, nieobliczalna. Dotyka ofiary, zmienia oprawców. Wpływa na każde istnienie w jej pobliżu. Oriana Fallaci w swojej powieści ukazuje prawie namacalny obraz współczesnej wojny .

Jako korespondentka wojenna Fallaci widziała wojnę chyba we wszystkich jej postaciach. Dzięki temu czytając Inszallach czytelnik czuje, jakby sam brał w niej udział. Opisy – czasem drastyczne, czasem wzruszające – budziły we mnie wiele uczuć, od smutku po wzruszenie, radość i gniew. Nie jest to prosta książka, choć czyta się ją niespodziewanie lekko i szybko. Pochłaniałam stronę za stroną w nadzieji, że zaraz się dowiem co stało się z moimi ulubionymi postaciami. Autorka prowadzi wiele pozornie oddzielnych wątków, każdy z nich to wizja innego bohatera. Każdy inaczej postrzega przemoc, brutalność, honor czy miłość. Każdy boi się czegoś innego, cierpi inaczej, kocha inaczej. Dla jednych wojna to tylko obowiązek, sposób na życie. Drudzy przeżywają każdy wystrzelony pocisk, każde wystraszone spojrzenie skierowane na nich. Inni najchętniej uciekliby daleko na bezludną wyspę, zamknęli oczy. Inni po prostu lubią przemoc, lubią czuć kontrolę i władzę nad kimś słabszym.

Książka moim zdaniem nie jest bardzo stronnicza, przedstawia wojnę samą w sobie. Mimo, że Fallaci ostro krytykowała radykalny islam, w tej powieści nie ma jednego oprawcy i jednej ofiary. W Bejrucie lat 80tych to nie religie dzielą ludzi. Ludzie sami wprowadzają między sobą podziały. Nienawiść płynie ze wszystkich stron. Taką samą śmierć zadają sobie wszyscy naokoło, nieważne w czyim imieniu i z jakiej przyczyny.

Znalazłam bardzo krótki cytat Oriany, który dosadnie streszcza tę książkę.

„Nienawidzę wojny. Ale wojny istnieją.”

Czy książka o wojnie może być piękna? Inszallah dowodzi, że we wszystkim, nawet w najgorszych chwilach, człowiek zawsze szuka piękna, ciepła i uczucia.

Bardzo gorąco polecam tę książkę.

https://aguczyta.wordpress.com/2015/12/17/inszallah-oriana-fallaci/

Wojna. To słowo samo w sobie budzi strach w wielu sercach. Jest nieuchrona, nieobliczalna. Dotyka ofiary, zmienia oprawców. Wpływa na każde istnienie w jej pobliżu. Oriana Fallaci w swojej powieści ukazuje prawie namacalny obraz współczesnej wojny .

Jako korespondentka wojenna Fallaci widziała wojnę chyba...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

https://aguczyta.wordpress.com/2015/12/13/uroczysko-colin-meloy/

Kiedy pierwszy raz zobaczyłam Uroczysko na półce w księgarni, od razu wiedziałam, że muszę je mieć. Mam okropną słabość do pięknie ilustrowanych książek. Ta wyraźnie do takich należała.

Colin Meloy na codzień jest wokalistą zespołu the Decemberists, a także autorem ich tekstów oraz muzyki. Poza zespołem Colin zajmuje się też pisaniem powieści dla dzieci (i nie tylko). Jest autorem Kronik Lasu, trzech tomów opowieści o Uroczysku.

Dunia, formalnie Prudencja McKneel, to dwunastoletnia dziewczynka, która do tej pory wiodła dość zwyczajne życie. Niestety wszystko zmienia się, gdy jej malutki braciszek zostaje porwany przez… kruki i zabrany do Nieprzebytego Boru, czyli pobliskiego lasu. Nazwa brzmi całkiem złowieszczo, a to dlatego, że mieszkańcy miasta bardzo boją się zapuszczać na tamte tereny. Krążą legendy o ludziach, którzy raz weszli do lasu i już nikt nigdy więcej ich nie widział. Wokół lasu od zawsze działy się dziwne rzeczy, więc na wszelki wypadek lepiej trzymać się od niego z daleka. Dunia jednak z determinacją postanawia wejść do lasu i odnaleźć brata. Nie spodziewa się jednak, że razem z nią do krainy Uroczyska trafi także jej szkolny kolega Kurt. Dzieci trafiają do świata, w którym zwierzęta mówią ludzkim głosem, czas płynie inaczej niż gdziekolwiek indziej, a nawet okazuje się, że niektórzy mogą posiadać magiczne moce! Od tej pory nic już nigdy nie będzie takie samo.

Książka jest pięknie ilustrowana. Ich autorką jest.. żona autora książki! Tak się składa, że Carson Ellis to uznana ilustratorka książek dla dzieci. Jej obrazki w cudowny sposób odzwierciedlają nastrój, jaki stworzył w Uroczysku Colin Meloy. Można powiedzieć, że bez nich książka byłaby niekompletna. Żałuję, że nie miałam tej książki, gdy byłam młodsza, chociaż wtedy jeszcze nie istniała. Na pewno spędziłabym niejeden wieczór wpatrując się w akwarelowy las, w piękne pastelowe barwy i kształty.

Książkę mogę polecić wszystkim, niezależnie od wieku. Wielbiciele Harrego Pottera, Opowieści z Narni czy Alicji w Krainie Czarów będą zachwyceni.

https://aguczyta.wordpress.com/2015/12/13/uroczysko-colin-meloy/

Kiedy pierwszy raz zobaczyłam Uroczysko na półce w księgarni, od razu wiedziałam, że muszę je mieć. Mam okropną słabość do pięknie ilustrowanych książek. Ta wyraźnie do takich należała.

Colin Meloy na codzień jest wokalistą zespołu the Decemberists, a także autorem ich tekstów oraz muzyki. Poza zespołem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kaznodzieja to druga już książka Camilli Läckberg, którą przeczytałam. Jest to także druga część sagi o Fjällbace - małej nadmorskiej szwedzkiej mieścinie, w której trup ściele się nadzwyczaj gęsto.

Głównym bohaterem na dobre staje się tutaj detektyw Patrick, który razem ze swoim zespołem próbuje rozwikłać tajemnice zbrodni. Nieodłącznie pomaga mu w tym także jego ukochana Erica.
W tym tomie jej rola została moim zdaniem zbyt ograniczona, płaska. Do śledztwa nie wnosi praktycznie nic. Co chwilę z nudów zaprasza gości, a potem nie wie biedna co z nimi począć. W tym tomie Erica wydaje się lekko przygłupia. Szkoda, bo miło czyta się o zaradnych kobietach, które nie tylko nie przeszkadzają, ale także budują ciekawy wątek. W Millenium była do Lisbeth, ale także druga Erika. W porównaniu do nich Erica wypada bardzo marnie. Niestety w Kaznodzieji nie mogłam doszukać się ciekawie zbudowanej postaci żeńskiej. Potencjał ma siostra Erici, Anna, jednak ona w Kaznodzieji też schodzi na dalszy plan.
Co do Patricka - odnajduje się on w roli szefa oraz partnera. W tej części to on dowodzi dochodzeniem.
Pojawia się także ciekawa postać Martina - prawej ręki Patricka. Martin zajął miejsce Erici w tej części sagi. Podczas gdy ona siedzi w domu z (nie)proszonymi gośćmi, Martin rozwiązuje zagadki Fjällbaki.
Lackberg ma niestety jedną irytującą mnie cechę. Podczas rozwijania śledztwa można zauważyć momenty, kiedy daje ona czytelnikowi nazbyt oczywiste wskazówki. Najbardziej irytuje mnie niejednokrotnie użyty motyw, kiedy to postać widzi coś ważnego, coś co powinna zapamiętać, co powinno dać jej do myślenia (bo jest to oczywiście podstawą do rozwiązania zagadki), jednak nie potrafi sobie uzmysłowić co to może być. I beztrosko przechodzi nad tym do porządku dziennego. W obu częściach sagi pojawiło się już kilka takich sytuacji, i za każdym razem myślę sobie wtedy z niesmakiem - na prawdę? serio?

Co by nie pisać, nie zasnęłam, dopóki nie skończyłam, więc jednak coś ta książka w sobie ma. Styl Lackberg pozostawia jak dla mnie trochę do życzenia, ale całość wychodzi w miarę dobrze.

Jeśli komuś wpadnie ten tom w ręce w wolnej chwili to oczywiście polecam, jednak ja osobiście czytałam lepsze kryminały.

więcej moich recenzji znajdziecie na moim blogu:
buszujaca-w-ksiazkach.blogspot.com

Kaznodzieja to druga już książka Camilli Läckberg, którą przeczytałam. Jest to także druga część sagi o Fjällbace - małej nadmorskiej szwedzkiej mieścinie, w której trup ściele się nadzwyczaj gęsto.

Głównym bohaterem na dobre staje się tutaj detektyw Patrick, który razem ze swoim zespołem próbuje rozwikłać tajemnice zbrodni. Nieodłącznie pomaga mu w tym także jego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zawsze myślałam, że kryminały to jakiś podrzędny gatunek literatury. Z biegiem lat moje opinie na temat niektórych pisarzy lub gatunków ulegają stanowczej zmianie. Znudzona literaturą klasyczną, przy której zasypiałam do tej pory, zapragnęłam w końcu dorwać w swoje ręce książkę, która mnie wciągnie. Na tyle, że zapomnę jak jest późno lub całkiem świadomie będę czytała rozdział za rozdziałem, aż dosłownie nie padnę. Zaczęłam więc czytać kryminały. Po trylogii Millenium przyszedł czas na polecaną mi już wielokrotnie sagę Camilli Läckberg.

Läckberg sprawnie łączy gatunek kryminału po części z powieścią obyczajową i romansem. W pierwszej części sagi poznajemy młodą pisarkę Ericę oraz dzielnego policjanta Patricka.
Postaci te od samego początku budzą sympatię, ponieważ każdy z nas z pewnością odnajdzie w nich cząstkę siebie. Erica jest lekko roztrzepana, niepewna siebie, chociaż potrafi postawić na swoim. Zaśmiewałam się czytając fragment, w którym przygotowuje się na randkę z Patrickiem. On za to pełni w książce rolę małomiasteczkowego detektywa. Taki chłopak z sąsiedztwa, tylko, że akurat jest na tropie cichego zabójcy. Więcej nie zdradzę. Jeśli chodzi o sam wątek kryminalny prowadzony jest dość wartko, choć bywały momenty, gdzie historia stawała się troszkę przewidywalna, co często mnie irytuje. Książkę pochłonęłam w jedną noc - czyli zdała egzamin. Dla kogoś, kto czytał wcześniej Millenium, Księżniczka z lodu może wydać się trochę mniej ambitna, mniej zagmatwana, po prostu łatwiejsza (no i krótsza) ale moim zdaniem nie ma co narzekać. Całość oceniam na tyle dobrze, że z chęcią sięgnęłam po kolejną część historii duetu Erica-Patrick, i właśnie dziś mam zamiar ją skończyć! :)

Zawsze myślałam, że kryminały to jakiś podrzędny gatunek literatury. Z biegiem lat moje opinie na temat niektórych pisarzy lub gatunków ulegają stanowczej zmianie. Znudzona literaturą klasyczną, przy której zasypiałam do tej pory, zapragnęłam w końcu dorwać w swoje ręce książkę, która mnie wciągnie. Na tyle, że zapomnę jak jest późno lub całkiem świadomie będę czytała...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

https://aguczyta.wordpress.com/2015/12/21/uroczysko-podziemie-colin-meloy/

Uroczysko Podziemie to druga część Kronik Lasu Colina Meloya. Tak jak zachwycałam się pierwszą częścią, tak do drugiej mam spore obiekcje.

W Podziemiu znów trafiamy do Nieprzebytego Boru, w którym nadal dzieją się niepokojące rzeczy. Jeszcze raz Dunia i Kurt wystawieni będą na próbę dojrzałości i lojalności. Meloy wprowadza nowe wątki - część historii rozgrywa się w mrocznym sierocińcu, gdzie króluje wyczerpująca dyscyplina, a dzieci znikają bez wieści. Autor zabiera nas także w podróż po podziemnych korytarzach, labiryntach ścieżek będących pozostałością po tajemniczych istotach z przeszłości. Dokąd prowadzą? Kto je stworzył? Tego już nie zdradzę ;)

Nadal nie wiem, czy to książka dla dzieci czy dla dorosłych. Historia jest lekko przewidywalna jak dla dorosłego, a jednak niektóre opisy (mundur w stylu wojny krymskiej..? niedźwiedź nabijający przeciwnika na haki, które ma zamiast rąk i tym samym zabijający go?) moim zdaniem kompletnie nie nadają się dla młodego czytelnika. Kupiłam te książki przede wszystkim dla ilustracji i te mnie nie zawiodły. Carson Ellis jeszcze raz dzięki swoim ilustracjom przenosi nas w świat magii. Jednak sama opowieść jest jak dla mnie lekko niedopracowana, miejscami zbyt brutalna i nie do końca przemyślana. Chyba nie przeczytałabym jej swoim dzieciom na dobranoc. Porównując do Narni, Alicjii w Krainie Czarów lub Harrego Pottera - bo klimat, odbiorca lub tematyka są trochę podobne - mogę powiedzieć, że wypada całkiem kiepsko. A szkoda bo potencjał jest.

https://aguczyta.wordpress.com/2015/12/21/uroczysko-podziemie-colin-meloy/

Uroczysko Podziemie to druga część Kronik Lasu Colina Meloya. Tak jak zachwycałam się pierwszą częścią, tak do drugiej mam spore obiekcje.

W Podziemiu znów trafiamy do Nieprzebytego Boru, w którym nadal dzieją się niepokojące rzeczy. Jeszcze raz Dunia i Kurt wystawieni będą na próbę dojrzałości i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Aby czytać z zaciekawieniem tę książkę trzeba być naprawdę biegłym w kinematografii Allena. Oczywiście jest to zapis rozmów autora z reżyserem, o czym więc mieliby mówić jeśli nie o filmach, jednak trochę zmęczyło mnie żonglowanie motywami oraz opisy scen wyrwane z kontekstu, a także brak zdjęć odnoszących się do danych scen z filmu, kluczowych do zrozumienia całego rozdziału. Na początku próbowałam włączać fragment lub oglądać cały film, o którym mowa, ale mimo, że widziałam prawie wszystkie filmy Allena nie nadążyłam za tempem konwersacji obu panów i byłam szczęśliwa mogąc zakończyć tę lekturę.

Polecam dla wielbicieli i oddanych fanów. Każdy inny ciężko przez ten tom przebrnie... lub wcale.

Aby czytać z zaciekawieniem tę książkę trzeba być naprawdę biegłym w kinematografii Allena. Oczywiście jest to zapis rozmów autora z reżyserem, o czym więc mieliby mówić jeśli nie o filmach, jednak trochę zmęczyło mnie żonglowanie motywami oraz opisy scen wyrwane z kontekstu, a także brak zdjęć odnoszących się do danych scen z filmu, kluczowych do zrozumienia całego...

więcej Pokaż mimo to