rozwińzwiń

The Sunshine Court

Okładka książki The Sunshine Court Nora Sakavic
Okładka książki The Sunshine Court
Nora Sakavic Wydawnictwo: Self-published by Nora Sakavic Cykl: All for the Game (tom 4) literatura młodzieżowa
347 str. 5 godz. 47 min.
Kategoria:
literatura młodzieżowa
Cykl:
All for the Game (tom 4)
Wydawnictwo:
Self-published by Nora Sakavic
Data wydania:
2024-04-11
Data 1. wydania:
2024-04-11
Liczba stron:
347
Czas czytania
5 godz. 47 min.
Język:
angielski
Tagi:
LGBT sport fikcja New Adult
Średnia ocen

9,1 9,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
9,1 / 10
12 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
839
298

Na półkach: ,

Uwielbiam i chcę więcej!!!🥺🧡☀️✨
Ale biedne moje serduszko, tyle emocji🙈

Uwielbiam i chcę więcej!!!🥺🧡☀️✨
Ale biedne moje serduszko, tyle emocji🙈

Pokaż mimo to

avatar
468
6

Na półkach:

Nora did it to me again

Nora did it to me again

Pokaż mimo to

avatar
279
14

Na półkach: ,

Serce mam tak złamane, że aż śmianie się z Francuzów przestało sprawiać mi radość. Kocham tę serię nad życie

Serce mam tak złamane, że aż śmianie się z Francuzów przestało sprawiać mi radość. Kocham tę serię nad życie

Pokaż mimo to

avatar
220
155

Na półkach: , , , ,

~ tu pojawi się pełniejsza recenzja, jak już się pozbieram. EDIT: już jest > 28.04

aż zabrakło mi słów… potrzebowałam tego, fandom tego potrzebował. kocham tę serię jeszcze mocniej ❤️, a nie sądziłam, że to możliwe 😭. co napłakałam się to moje, ale też nie zabrakło śmiechu i słodkości. piękna historia o próbie stanięcia na nogi, skutecznie czy też nie, sami musicie się przekonać.

dziękuję nora za napisanie tego 🥰, kiedy kolejna część?!

PEŁNA RECENZJA:

“I am Jean Moreau. My place is at Evermore. I will endure”.

Życie Jeana Moreau nigdy nie należało do niego. Należało do Moriyamy od najmłodszych lat. Był krukiem, członkiem Perfect Courtu Riko, jego miejsce było w Evermore. Do czasu aż Renee Walker po otrzymaniu wiadomości od Jeana nie wyciągnęła go z Edgar Allan. A teraz, po raz pierwszy od pięciu lat Jean zmuszony jest nauczyć się żyć poza Evermore. Przy pomocy Kevina dołącza do Trojanów, których kapitanem jest nieskazitelny Jeremy Knox. Lisy mówią, że to jego nowy starty, ale Jean czuje, że trafił z jednej klatki do drugiej, tym razem złotej. Czy Jean będzie w stanie odnaleźć się w nowej rzeczywistości? Czy stoczy się wraz z pozostałymi krukami?

Nikt, absolutnie nikt nie spodziewał się, że Nora powróci do All for the Game. Autorka jednak zaskoczyła swoich fanów i uroczyła nas czwartym tomem ukochanej serii przez miliony czytelników na całym świecie. Choć zdaję sobie sprawę, że All for the Game nie jest historią idealną, to mimo to ją uwielbiam, a „The Sunshine Court” jest spełnieniem marzeń. I w tej recenzji powiem wam dlaczego.

“I don’t believe in miracles,” Jean said. “I have enough faith for us both,” Renee promised.

Przede wszystkim jest to historia Jeana, ale też i Trojanów. „The Sunshine Court” to powieść o próbie stanięcia o własnych siłach po wielu latach tortur, poniżania i znęcania się psychicznego, jak i fizycznego. To opowieść o chłopcu, który nie sądził, że kiedykolwiek będzie panem własnego losu. To historia o złamanych i nowych obietnicach, o pogoni za własnymi marzeniami, o dążeniu do uzdrowienia i najważniejsze, o sile przyjaźni.

W porównaniu z trzema poprzednimi tomami tutaj autorka postawiła na dwie perspektywy – Jeana i Jeremy’ego. I szczerze mówiąc, to była najlepsza decyzja, jaką mogła podjąć. Dzięki temu mogłam poznać myśli Jeana, jego osobowość. Wspomnienia, które powracały do niego, w konkretnych sytuacjach chwytały mnie boleśnie za serce. Przemoc seksualną, którą musiał tam znosić, zniszczyła go doszczętnie. A co w tym wszystkim najgorsze – Jean nie miał kogo poprosić o pomoc, nie mógł też postawić się krukom. Był ich. Mogli zrobić z nim wszystko, na co tylko mieli ochotę.

Dołączenie Jeana do Trojanów, to najlepsze co mogło go spotkać. Jeremy, Cat i Laila przygarnęli go pod swoje skrzydła i otoczyli należytą opieką. Chcą, aby wyszedł na prostą, chcą, aby cieszył się z pięknych, wspólnych momentów oglądając telewizję, gotując, udając się na przejażdżki motocyklem czy grając w Exy: “I want you to play with us, and I want you to have fun again”. Wzruszyłam się, kiedy Jean z upartej postawy „I will hate them, but I will do what I must to survive” przeszedł do „Friends, he thought again, and this time it almost felt real”. I jak tu się nie rozkleić. Przed Jeanem jeszcze długa droga, ale z pomocą najbliższych, na pewno da sobie radę.

Jeremy’ego można by określić mianem golden retrivera – hojny, o pięknym wnętrzu, głuptasek. Ale też jest pełen tajemnic, które mam nadzieję wkrótce poznam. Do Jeana podchodzi ostrożnie, nie chce go osaczyć, a tym bardziej sprawdzić, by nie czuł się z nimi bezpiecznie. Rozmawia z nim, próbuje go zrozumieć i przemówić mu do rozsądku.

“I’m sorry. I’m sorry that he hurt you, I’m sorry that you’re still afraid to talk about it, and I’m sorry that you think I’ll never understand. I’m sorry that he tricked you into thinking you deserved it. But I’m not sorry he’s gone. I can’t be.”

Czuję, że Jeremy będzie chciał nauczyć się francuskiego dla Jeana. Będzie całował każdą jego bliznę i dawał mu do zrozumienia, że zasługuje na gwiazdkę z nieba. Już w tej części dało się zauważyć – za pomocą najmniejszych gestów – jak chłopaki powoli się do siebie zbliżają. W końcu Jean powiedział: „I trust you”!

Relacja Jeana z Kevinem i Renee to dosłownie right people, wrong time. Ze wspomnień można wywnioskować, że Jean przez lata żywił do Kevina uczucia. Kevin do niego również: „Promise me you won’t try again. Promise me, Jean. I don’t want to lose you”. Z Renee to inna bajka. Jean czuł się przy niej bezpiecznie, to ona uratowała go z Evermore, to ona spędzała z nim wolne chwile i opowiadała, nawet jak on sam nie chciał jej słuchać. To ich zbliżyło do siebie. Można też rzec, że w Renee Jean zobaczył odbicie samego siebie.

„We are the right people, I think” she said as she studied him. “This is just… the wrong time. If you stayed, perhaps it would be different, but I know you won’t. I know you can’t”, she corrected herself. “It would be unfair to ask you to and cruel of me to complicate your journey”.

Do tego wciąż pamiętam pobyt Neila u kruków, a myśl Jeana na ten temat mnie dobiła: „He was Jean’s misplaced forever partner, an unfulfilled promise Jean had stopped believing in years ago”. Ale kiedy było trzeba, to Neil zjawił się niczym mafijny boss i zajął się pewną sprawą tak, by Jean mógł spać spokojnie.

No i właśnie, mamy powrót lisów! A zwłaszcza moich ulubieńców: Andrew, Neila i Wymacka! Wymacka, który jest ojcem dla swoich podopiecznych, którego każdy potrzebuje. Bo przecież: „Wymack’s handshake was firm and his face kind; Jeremy liked him immediately” – jego nie da się nie lubić! A sama relacja Neila i Andrew jest jeszcze piękniejsza niż dotychczas: „Jean noticed how Andrew and Neil moved like they were caught in each other’s gravity, in each other’s space more than they were out of it, cigarette smoke and matching armbands and lingering looks when one fell out of orbit for too long”. Myślę, że nie muszę więcej mówić.

Mam tyle do powiedzenia, mogłabym opowiadać o tej serii, o tej książce bez ustanku. To co przepłakałam to moje. Jednak nie zabrakło też chwil śmiechu czy wzruszenia. Nadal nie dowierzam, że ta część po tylu latach powstała. Na przestrzeni lat fandom przestał wierzyć, że Nora jeszcze kiedykolwiek coś napisze. Jestem zakochana w „The Sunshine Court”. Potrzebuję kolejnego tomu jak powietrza. Jest tyle niedokończonych wątków, niedopowiedzianych spraw, które TSC 2 może rozwiać. Muszę zobaczyć na własne oczy, jak przyjaźń – a w końcu miłość – Jeana i Jeremy’ego rozkwita.

Na konieć zostawię wam ten cytat: „A cool evening breeze. Rainbows. Open roads. Teammates”.

~ tu pojawi się pełniejsza recenzja, jak już się pozbieram. EDIT: już jest > 28.04

aż zabrakło mi słów… potrzebowałam tego, fandom tego potrzebował. kocham tę serię jeszcze mocniej ❤️, a nie sądziłam, że to możliwe 😭. co napłakałam się to moje, ale też nie zabrakło śmiechu i słodkości. piękna historia o próbie stanięcia na nogi, skutecznie czy też nie, sami musicie się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
609
319

Na półkach: , , ,

Jasna okładka oznacza szczęśliwą, pełną radości historię, prawda? Nie wierzcie autorom, zwłaszcza tym, którzy tak jak Nora, uwielbiają kłamać. Nie żebym spodziewała się czegokolwiek innego. Czytając tę książkę, przeżyłam dokładnie to, czego oczekiwałam - złamała mi serce i zapomniała o tym, żeby później je posklejać. Oby kolejny tom miał pod tym względem lepszą pamięć.

"All for the game" to nie jest seria książek, to coś, co płynie w twoich żyłach od momentu, kiedy te książki przeczytasz i trzyma cię w uścisku przez lata. Fakt, że teraz jest o jedną powieść więcej, tylko pogłębia psychozę. Trzeba mieć wielkie jaja, żeby po takim czasie wrócić do serii po to, by opowiedzieć historię postaci, która miała nie przetrwać nawet wcześniejszej trylogii, zmierzyć się z oczekiwaniami czytelników, setkami headcanonów, które powstawały i były rozkładane na czynniki pierwsze przez lata i wyjść z tego z tarczą. Dała radę. Nie wiem, jak to zrobiła, ale naprawdę dała radę.

Jean, którego poznajemy w "The sunshine court" to ten sam, a zarazem zupełnie nowy bohater. Jego historia zostaje opowiedziana z odpowiednią dozą delikatności wobec postaci, ale równocześnie z typowym dla Nory umiłowaniem do rozbijania czytelniczych serc na drobne kawałeczki. Mimo wszystkiego, co przeżył nie jest ofiarą, ale tym, który przetrwał. I przetrwa dalej. A może nawet zacznie w końcu żyć. Bardzo podobało mi się to, że pierwszych kilka rozdziałów to cofnięcie się do wydarzeń, które znamy z końcówki oryginalnej trylogii, ale przedstawienie ich z nowej perspektywy. Bez tego historia Jeana nie byłaby pełna, bo przecież jego nowe życie nie zaczęło się w momencie, gdy dołączył do Trojan. Zaczęło się od wysłania wiadomości i odpowiedzi, na jaką nigdy nie liczył. (A z punktu widzenia psychofana serii cudownie było móc przeżyć jeszcze raz te ikoniczne momenty, jak chociażby finałowy mecz Lisów z Krukami. Zajrzeć do Fox Tower i zobaczyć ją z perspektywy pobocznego obserwatora. Przeczytać kilka fantastycznych tekstów Dadmacka. Przekonać się, że Andrew ma pełną szufladę słodyczy i pomyśleć o tym, do jakiej furii musi to doprowadzać każdego dnia Kevina. Ach, rozpływam się.) Uwielbiam to, że Jean nie jest postacią definiowaną przez swoją traumę, kocham jego sarkazm. Bardzo szanuję Norę za to, w jaki sposób zobrazowała jego relację z Krukami, która jest absolutnie dobijająca, a jednak za sprawą tego, jak została opisana, jestem w stanie uwierzyć w to, że równocześnie kocha on ten zespół i go nienawidzi. Idealnie oddała skrajne emocje, które w nim budzą. I nawet jeśli czytanie o tym, jak rzeczy, które powinny być oczywistością, najprostsze przejawy człowieczeństwa, dla niego były czymś nowym i niewyobrażalnym, łamało moje serduszko, to fakt, że w ogóle zobaczył świat z innej perspektywy niż czeluście Gniazda, wszystko mi wynagradza. A jakich cudownych ma przewodników po tej nowej rzeczywistości!

Mam wrażenie, że ta książka jest napisana dokładnie tak samo jak trzy poprzednie, a zarazem dużo lepiej. Nie wiem, jak to możliwe, ani z czego to wynika. Może po prostu potrzebowałam czegoś nowego, bo po przeczytaniu trylogii kilka razy, tamte zdania znam już na pamięć, a tu każda strona była nowym odkryciem. Uwielbiam fakt, że zostaliśmy w dawnej stylistyce i nawet jeśli nie byłam przekonana do okładki, to po przeczytaniu już rozumiem i jestem kupiona! Nie skłamię, gdy powiem, że pierwszy raz, gdy żonkile pojawiły się w fabule, miałam łzy w oczach. Biorąc pod uwagę, ile ich wylałam przy czytaniu całości, w sumie nie wydaje się to czymś wyjątkowym, ale naprawdę sądzę, że wpasowała te kwiaty w całość perfekcyjnie.

Zresztą, metafora kartonowego psa jest równie genialna. Fakt, że Cat jeździ na motorze? Lekcje gotowania? Magnesy i pocztówki od Kevina? Tyle tu szczegółów, tyle rzeczy, które cudownie budują świat i relacje między bohaterami, jestem w miłości, że tak pojadę górnolotnie. Neil w tej książce jest absolutną gwiazdą - wchodzi, cały na biało, załatwia, co ma do załatwienia, z tym swoim kultowym nastawieniem do wszystkich i wszystkiego, co wchodzi mu w drogę. Kocham też fakt, że dostaliśmy spojrzenie na Kevina (my sonest son and queen of my life) z perspektywy kogoś spoza Foxów, potrzebowałam dla niego trochę sprawiedliwości i ją dostałam, jestem ukontentowana. Wskazówki, że Jeremy i Jean mogą być w przyszłości więcej niż przyjaciółmi to już wisienka na torcie.

Strategicznie pomijam w tej opinii wszelkie kwestie związane z tym, co Jean przeżył w Evermore. Nie chce mi się tracić nerwów i czasu na bandę psychicznych pojebów, więc sobie oszczędzę. Przecież to wesoła książka, prawda? Z taką szczęśliwą okładką musi taka być.

Nie chce mi się wierzyć, że ta książka jest prawdziwa. Latka lecą, ale brainrot związany z "All for the game" jest na zawsze.

Jasna okładka oznacza szczęśliwą, pełną radości historię, prawda? Nie wierzcie autorom, zwłaszcza tym, którzy tak jak Nora, uwielbiają kłamać. Nie żebym spodziewała się czegokolwiek innego. Czytając tę książkę, przeżyłam dokładnie to, czego oczekiwałam - złamała mi serce i zapomniała o tym, żeby później je posklejać. Oby kolejny tom miał pod tym względem lepszą pamięć....

więcej Pokaż mimo to

avatar
2105
51

Na półkach:

Traumatyczny rollercoaster.

Traumatyczny rollercoaster.

Pokaż mimo to

avatar
584
194

Na półkach: , , ,

Kocham, chcę więcej!!

Kocham, chcę więcej!!

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    16
  • Przeczytane
    13
  • Teraz czytam
    4
  • Ulubione
    3
  • Posiadam
    3
  • 2024
    2
  • Po angielsku
    2
  • Ebooki
    1
  • Mam na półce
    1
  • 🇺🇸Po Angielsku
    1

Cytaty

Więcej
Nora Sakavic The Sunshine Court Zobacz więcej
Nora Sakavic The Sunshine Court Zobacz więcej
Nora Sakavic The Sunshine Court Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także