Dzień oszusta
- Kategoria:
- kryminał, sensacja, thriller
- Wydawnictwo:
- Estymator
- Data wydania:
- 2021-05-21
- Data 1. wyd. pol.:
- 2021-05-21
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788366719620
Czarna literatura w czystej i doskonałej postaci. Fascynująca, a zarazem odpychająca, gdyż jej bohaterem jest człowiek skrajnie amoralny, zły. Notoryczny oszust, manipulant i wreszcie morderca. Tekst poraża obrazami ekstremalnej izolacji, osamotnienia i zatracenia. Ta świetnie napisana (debiutancka!) powieść, która wzbudziła swego czasu (lata 60-te XX wieku) wielkie emocje i kontrowersje, także i dzisiaj nie może pozostawić nikogo obojętnym.
RECENZJA, KTÓRĄ NAPISAŁA AGNIESZKA „KOCZOWNICZKA” (2014): Powieść ta przedstawia dzień z życia pewnego mężczyzny mieszkającego w obskurnym wynajętym pokoju i zajmuje się niezbyt uczciwymi interesami oraz chodzeniem do knajp. Ma kobietę, Monikę, która namawia go do zmiany mieszkania oraz trybu życia. Podczas jej wizyt potrafi zasnąć słodko jak dzidziuś, nie przejmując się, że sprawia jej przykrość. Nie odprowadza jej do domu. Trudno powiedzieć, dlaczego Monika kocha kogoś, kto nie jest ani dobrym kochankiem, ani miłym kompanem do rozmowy i na każdym kroku okazuje jej lekceważenie. Kiedy tytułowy oszust beznamiętnie snuje swoją opowieść, można zauważyć, że jest człowiekiem całkowicie pozbawionym uczuć wyższych, niezdolnym do współczucia i przyjaźni. Prawie nigdy nie ulega emocjom, tym samym tonem opisuje leżenie na poduszce i śmierć człowieka. Odniosłam wrażenie, że tak okrutny i bezduszny był od dziecka. W pewnej chwili wspomina, że jako czternastolatek bawił się wieszaniem kota. Ciągle kłamie, jak gdyby nie potrafił rozmawiać normalnie. Lubi psuć ludziom dobry humor i – jak typowy alkoholik – z poniżania się czerpie osobliwą przyjemność. Dostrzegłam pewne podobieństwa pomiędzy „Dniem oszusta” a „Pętlą” Marka Hłaski. Oba utwory ukazują dzień z życia wyizolowanego, inteligentnego mężczyzny. Obaj panowie mają kobiety, które ich kochają i namawiają do zmiany trybu życia. Obaj bohaterowie na początku znajdują się w domu, potem wędrują po mieście, odwiedzając knajpy i wdając się w liczne awantury, i na koniec wracają do pustego mieszkania. I wreszcie w obu utworach dużą rolę odgrywają antabus oraz pętla. Co ciekawe, Hłasko wydał „Pętlę” w wieku dwudziestu dwóch lat, a Iredyński napisał „Dzień oszusta”, mając zaledwie o rok więcej. Wydaje mi się, że nie są to przypadkowe podobieństwa, Iredyński na pewno znał opowiadanie Hłaski i chciał do niego nawiązać. „Dzień oszusta” czytałam z uczuciem podziwu dla autora, który już we wczesnej młodości posługiwał się piórem w sposób bardzo sprawny, oraz niechęci do bohatera i do przedstawionego świata.
RECENZJA, KTÓRĄ NAPISAŁA KATARZYNA SAWICKA (2014): „Dzień oszusta” to historia spięta klamrą, rozpoczyna i wieńczy ją bowiem jedna i ta sama scena leniwego zabijania czasu w łóżku w wynajmowanym pokoju, w którym mieszka tytułowy oszust. Dlaczego oszust? Niekoniecznie z powodów oczywistych, związanych z jego sposobem zarobkowania, a więc sprzedawania rzeczy bezwartościowych za duże stawki. Oszustwo jakiego się dopuszcza główny bohater tej opowieści to oszustwo wyższego kalibru, oszustwo związane z tym co czuje, jak widzi świat i jak go przeżywa. Nasz oszust zdaje się nie wierzyć w to, co się dookoła niego dzieje, zda się traktować ludzi jak marionetki, swobodnie żonglując ich losami, życiem, a nawet śmiercią zabawiając się w swoistego aktora na wielkiej scenie miasta. Nie od rzeczy w swojej recenzji Lem nazwał go nihilistą. Oszust bowiem oszukuje wszystkich, łącznie z samym sobą. Oszukuje swoją gospodynię, swoją dziewczynę, przyjaciół, przypadkową dziewczynę, którą beztrosko w zasadzie zabija, oszukuje wreszcie sam siebie przy dwukrotnym markowaniu własnego samobójstwa. Zdaje się, że rzeczywisty jest tylko w jednym momencie, w jednej chwili, gdy uświadomi sobie co zrobił dziewczynie i w końcu poczuje jakieś żywsze emocje, ale to ledwie na chwilę, na moment, jej śmierć przyjmie już na ten swój dobrze odgrywany sposób. Kim jest ten oszust? W pierwszej chwili wydaje się być złośliwy, potem trudniej ocenić jego kolejne kroki, a ilość niechęci jaką powoduje może odstraszać. Jednak w tym wszystkim przewija się coś ważnego, jakaś nieuchwytna nić związana z tym jaki człowiek jest naprawdę, a jakiego siebie odgrywa przed ludźmi. Na ile to jaki ma swój wewnętrzny porządek to jednolita całość, na ile to materia podlegająca wpływom innych ludzi, ich ocenom, a także sytuacjom, jakie się pomiędzy nimi tworzą? Śledząc dzień jaki przeżywa tytułowy oszust trudno jednoznacznie to ocenić.
ANDRZEJ WALICKI („NOWE DROGI” 1963): Nie ulega, wydaje mi się, wątpliwości, iż taka literatura nie jest odbiciem współczesnego życia, lecz jest jego karykaturą. Groźną karykaturą. Sugeruje fałszywy obraz społeczeństwa, stwarza niebezpieczny typ „bohatera”. Jeśli literatura powinna odgrywać rolę wychowawczą (a z pewnością powinna i odgrywa),to nie można się pogodzić z taką rolą „wychowawczą”. Czy bohaterowie różnych „Dni oszusta” i podobnych pozycji mają stanowić przykład godny naśladowania?
IRENEUSZ IREDYŃSKI O SWOIM DZIELE (1964): „Dzień oszusta” wzbudził wiele nieporozumień; to, co w moim przekonaniu miało być odczytane jako przypowieść o pewnej, specyficznej postawie, zostało przyjęte przez niektórych krytyków jako historyjka afirmująca dosyć żałosne życie niezbyt sympatycznego indywiduum; to, co w moim przekonaniu miało być ilustracją skrajnej obcości, zatracenia się w mistyfikacji, co miało być tragiczne, mimo że sam bohater nim nie był, zostało odczytane jako sławienie wszelkich postaw amoralnych a raczej antymoralnych, jako sławienie rozpasania seksualnego, braku uczuciowości itd. Był okres, iż cieszyłem się, że adwokaci broniący morderców nie powoływali się na moją książkę, jako podręcznik ich klientów. […] pisarz to dziś po prostu intelektualista zajmujący się jednym lub wieloma z rodzajów literatury. Jako intelektualista tkwi w środku polityki, prądów umysłowych, sporów estetycznych. Tkwi jako widz. Jego głos jest głosem doradczym. W sprawach zasadniczych jest bezbronny. Jest nagi. Tarczą jest jego widzenie świata, tarczą jest jego artyzm.
Szczegółową, obszerną, i bardzo interesującą analizę „Dnia oszusta” napisał Zdzisław Marcinów, którą opublikował w swej książce „Bohater obok świata” (2011).
Projekt okładki: Karolina Lubaszko
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 17
- 6
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Doskonała nihilistyczna spowiedź outsidera. Wsłuchując się w opowieści głównego bohatera mającego za nic miłość, życie swoje i innych czy zdrowie, współodczuwamy ponure i beznadziejne doświadczenia gomułkowskich lat sześćdziesiątych. Ja, rówieśnik tej książki jestem pod wrażeniem.
Doskonała nihilistyczna spowiedź outsidera. Wsłuchując się w opowieści głównego bohatera mającego za nic miłość, życie swoje i innych czy zdrowie, współodczuwamy ponure i beznadziejne doświadczenia gomułkowskich lat sześćdziesiątych. Ja, rówieśnik tej książki jestem pod wrażeniem.
Pokaż mimo toWznowiona obecnie powieść Iredyńskiego wywołała w latach 60. wielki skandal, bo promowała nihilizm i beznadzieję, przedstawiała bohatera, który kłamie i oszukuje na potęgę, chleje wódę, wdaje się w bójki, nieuchronnie prze ku samozniszczeniu. Wówczas książka mogła być traktowana jako krzyk protestu wobec komunistycznej beznadziei, teraz tylko irytuje jej programowy nihilizm.
Z dużym zainteresowaniem sięgnąłem po tę książkę, wydaną na początku lat 60., a obecnie wznowioną jako ebooka przez wydawnictwo Estymator. Ta skandalizująca proza narobiła w swoim czasie sporo hałasu. Doszło do tego, że w 1963 r. autora gromił publicznie ówczesny władca Polski, Władysław Gomułka, wymachując na partyjnym zebraniu egzemplarzem książki i krzycząc: 'Ten człowiek żyje, tak jak pisze!' (cytuję za: Małgorzata Radocha – Gra w butelkę. Biografia Ireneusza Iredyńskiego)
Rzeczywiście, książka jest prowokująca, bo opisuje Iredyński życie outsidera i nihilisty. Utrzymuje się z tego, że tanio kupuje i drogo sprzedaje różne gadżety, kłamiąc przy tym i oszukując na potęgę. Wynajmuje podły pokój, ostro romansuje z kobietami, snuje się po mieście, pije wódkę na potęgę, wdaje się w bójki, a przede wszystkim przez cały czas jest nieszczery, gra, kłamie, udaje, przed innymi, ale i przed sobą. Na przykład tak mówi do siebie: „Do czego ci potrzebne to podwójne udawanie? Wobec siebie i wobec niej?” Prowadzi owe gry w stosunku do kochającej go kobiety, w stosunku do znajomych i nieznajomych wciąż wymyślając niestworzone scenariusze. Często żeruje na litości: „Dawno pana nie widziałem. — Narzeczona zachorowała — odparłem. — I zmieniając głos: — Właśnie wracam z pogrzebu.” Takich kwiatków jest więcej. To manipulator i cynik, odstręczająca, prawdę mówiąc, postać.
W swoich oszustwach i manipulacjach bohater jedzie ostro, wreszcie przegina i dochodzi do tragedii i na tym rzecz cała się kończy. Nie wiemy, czy odpowie za swoje czyny
Paradoksalnie, Gomułka miał sporo racji, bo Iredyński żył jak bohater książki, jego biografka, Małgorzata Radocha pisze, że pił na umór, zmieniał kobiety jak rękawiczki, wywoływał skandale. Marek Nowakowski pisze o nim: „Umiał zwodzić ludzi. Dużo niszczycielskiej siły tkwiło w nim. Siebie i innych niszczył.”
Książka niestety się mocno zestarzała. Może w latach 60. szokowała, bo promowała antybohatera, była protestem wobec małej stabilizacji i komunistycznej beznadziei, teraz tylko irytuje programowy nihilizm autora, jest to świetnie napisane, ale jakieś takie efekciarsko puste, sztuka dla sztuki.
Wznowiona obecnie powieść Iredyńskiego wywołała w latach 60. wielki skandal, bo promowała nihilizm i beznadzieję, przedstawiała bohatera, który kłamie i oszukuje na potęgę, chleje wódę, wdaje się w bójki, nieuchronnie prze ku samozniszczeniu. Wówczas książka mogła być traktowana jako krzyk protestu wobec komunistycznej beznadziei, teraz tylko irytuje jej programowy...
więcej Pokaż mimo to