Początek wszystkiego
- Kategoria:
- literatura młodzieżowa
- Tytuł oryginału:
- The Beginning Of Everything
- Wydawnictwo:
- Moondrive, Otwarte
- Data wydania:
- 2017-06-14
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-06-14
- Data 1. wydania:
- 2013-01-01
- Liczba stron:
- 352
- Czas czytania
- 5 godz. 52 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788375154603
- Tłumacz:
- Aga Zano
- Tagi:
- Aga Zano początek Robyn Schneider
Kiedy wydaje ci się, że to już koniec, właśnie wtedy możesz być... na początku wszystkiego.
Ezra Faulkner jest gwiazdą swojej szkoły: popularny, przystojny i dobrze zbudowany. Miał nawet zostać królem balu maturalnego. Ale to było zanim... Zanim dziewczyna go zdradziła, auto roztrzaskało mu kolano, jego dobrze zapowiadająca się kariera sportowa legła w gruzach, a przyjaciele zdobyli się jedynie na to, aby wysłać mu do szpitala kartkę z życzeniami szybkiego powrotu do zdrowia.
Cassidy Thorpe to dziewczyna inna niż wszystkie. Zjeździła kawał świata, nocą wykrada się z gitarą na dach internatu, tańczy tak, jakby krótka chwila miała trwać wiecznie, i zna naprawdę dziwne słowa.
Spotkanie tej dwójki jest przypadkowe, ale zmieni ich życie na zawsze. Cassidy wciąga Ezrę do swojego niesamowitego świata, w którym nie ma końców – są tylko nowe początki.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 2 272
- 1 773
- 651
- 85
- 59
- 47
- 32
- 32
- 25
- 20
Opinia
* recenzja pochodzi z bloga www.naksiazki.blogspot.com
Raz na jakiś czas na rynku wydawniczym pojawia się ona. Książka, która jest wszędzie; historia mająca być epicką; powieść, która kusi bardziej niż kostka czekolady na diecie. Jej kampania reklamowa zasługuje na medal, jej okładka cieszy czytelnicze oczy, a opis zwiastuje cudowną, pełną emocji i nieprzewidywalności przygodę.
Brzmi co najmniej epicko?
No i cóż, jest epicko. Albo raczej "epickie".
Epickie kłamstwo.
Kiedyś.
On jest złotym dzieckiem. Gra w tenisa, bywa zabawny nawet wtedy, gdy tego nie chce, a dookoła niego ustawia się wianuszek dziewcząt. Każdy go zna i każdy lubi, i każdy chce być dokładnie taki jak on. Ezra jest kimś i ma dosłownie wszystko.
Dziś.
Wychudły chłopaczyna z przydługimi włosami, jako atrybut - bynajmniej nie sławy i władzy - dzierżący w dłoni laskę. Opuszczony przez tak zwanych przyjaciół, skazany na społeczną banicję, z przyszłością, która straciła dla niego sens i kalectwem, z którym nie potrafi sobie poradzić. Do czasu.
Bo pojawia się Ona. Nowa w szkole. Intryguje i zadziwia, a do tego... zmienia wszystko.
"Początek wszystkiego" kusił mnie dosłownie od samego początku ( :D ). Motto na okładce miało być gwarantem rewelacyjnej lektury, pełnej sensu i przemyśleń. I faktycznie poniekąd było.
Od razu zaznaczę, że Schneider pisze niesamowicie przyjemnie i bardzo lekko - chociaż niektóre z przemyśleń (a może jej twierdzeń?) brzmią troszeczkę zbyt górnolotnie, zbyt patetycznie. Było parę momentów, w których to przez głowę przemknęła mi myśl, że nieco za bardzo chce być Johnem Greenem w spódnicy i że jest to co najmniej śmieszne, a już na pewno zupełnie niepotrzebne.
Chociaż Schneider tworzy w miarę ciekawe sceny i całkiem sympatycznych bohaterów, to w gruncie rzeczy nie ma pomysłu na fabułę - co niestety bardzo, bardzo rzucało się w oczy. Chciała napisać powieść z wypadkiem w tle - i w porządku, szkoda jednak, że nie potrafiła "obudować" tego jednego, znaczącego punktu innymi wydarzeniami. "Ezra miał wypadek, Ezra poznaje dziewczynę, a dziewczyna..." - w zasadzie tak można podsumować wszystko, co dzieje się w tej książce. I gdyby na tym zakończyć, to naprawdę przełknęłabym tę odrobinkę gorzką pigułkę. Byłabym nawet w stanie powiedzieć, że "Początek wszystkiego" mnie usatysfakcjonował. Wszak nie każda powieść musi zmieniać światopogląd i nie każda musi być naszą ulubioną, męczoną i zaczytywaną do ostatniej strony po kilka razy na rok, prawda? ;) Ale... Na tym - NIESTETY - się nie kończy.
Jestem zła. Tak, dobrze czytacie. Jestem zła, wkurzona i nawet trochę smutna. Bo - na wszystkich greckich bogów! - jak można zepsuć (w gruncie rzeczy) fajną książkę tak lichym zakończeniem? Tak schematycznym, tak nudnym, tak do bólu przewidywalnym? Jak można pójść po linii najmniejszego oporu i dać czytelnikom coś tak oklepanego? Nie wspomnę już o zachowaniu Cassidy, o którym można powiedzieć naprawdę wiele, ale nie to, że było ono logiczne. A do tego sytuacja (mająca chyba być punktem kulminacyjnym?) z psem Ezry, która - z ręką na sercu - była tak bezcelowa, tak pozbawiona jakiegokolwiek sensu, dorzucona niemal na siłę, że mimo licznych prób nie potrafię zrozumieć pobudek, jakimi kierowała się Robyn Schneider w momencie jej pisania.
I tak, wciąż jestem zła. Nieziemsko zła.
Gdyby "Początek wszystkiego" zakończył się pięćdziesiąt stron wcześniej, poleciłabym ją każdemu fanowi opowieści w stylu Greena, Brooksa, a może nawet i - ach, zaszalejmy! - Quicka. Gdyby skończył się pięćdziesiąt stron wcześniej, bez wahania nazwałabym go jedną z lepszych (z tych w miarę lekkich, ale absolutnie nie głupich) wakacyjnych książek tego roku.
Jednak "świat nie jest instytucją zajmującą się spełnianiem życzeń", a Schneider zakończyła swoją opowieść w taki sposób i jedyne, co mogę powiedzieć to... Przeczytajcie, jeśli chcecie.
Nie nastawiajcie się jednak na fajerwerki i na to, że pod jej wpływem, na wzór Archimedesa, wrzaśniecie w kąpieli "Eureka!".
* recenzja pochodzi z bloga www.naksiazki.blogspot.com
więcej Pokaż mimo toRaz na jakiś czas na rynku wydawniczym pojawia się ona. Książka, która jest wszędzie; historia mająca być epicką; powieść, która kusi bardziej niż kostka czekolady na diecie. Jej kampania reklamowa zasługuje na medal, jej okładka cieszy czytelnicze oczy, a opis zwiastuje cudowną, pełną emocji i nieprzewidywalności...