"Time is the real gift, Ginny, because it's the one thing you can never get back."

Długo wyczekiwany finał trylogii "Nine Minutes" nie wzbudził początkowo we mnie ekscytacji, a to za sprawą Pepper Winters i jej serii "Indebted", którą wciąż jeszcze żyję, ale z biegiem fabuły znowu weszłam w trans zagadek i intryg Beth Flynn. Książkę można podzielić na dwie części w której pierwsza jest dość mocno zamotana w czasie i w ilości narratorów, których jest tu wiele (Ginny, Tommy, Grizz, Mimi...) i można się pogubić. Kiedy jednak mniej więcej w połowie książki dochodzimy do momentu w którym zakończył się tom drugi (tzn. Tommy leży w szpitalu), wszystko zaczyna sie uspokajać i prostować a książka w końcu obiera kurs, który już się nie zmieni do ostatecznego końca.

Przyznam szczerze, że pierwszy raz rozpracowanie wszystkich niejasności w lekturze nie sprawiło mi takiej przyjemności jak zazwyczaj. Może dlatego, że wiązało się to z ostatecznym końcem historii, a może brakowało mi po prostu większego "szoku" i bardziej gwałtownych zwrotów akcji do których Beth Flynn przyzwyczaiła czytelników w pierwszych dwóch książkach - trudno mi powiedzieć. Rozdarcie między Grizz'em a Grunt'em też niosło ze sobą konflikt uczuć - z jednej strony zakończenie wyszło idealnie ale z drugiej ten który "odpadł z rywalizacji" był równie bliski i równie ważny dla mnie (i chyba nawet bardziej niż "zwycięzca"), że przez chwilę miałam żal do autorki za to co mu zrobiła, ale kiedy przeczytałam później "Słowo od autora" na końcu i jak Beth przyznała, że pierwotnie G. miał być zupełnie inną postacią, to ucieszyłam się, że dała mu szansę być jednak bohaterem pozytywnym, a jego nagłe usunięcie z fabuły, choć smutne było także nieuchronnym elementem który był wystarczająco osłodzony, aby pocieszyć strapione serce.
Nie jestem do końca usatysfakcjonowana z losu Sarah Jo, wolałabym, żeby spotkało ją coś bardziej efektywnego. Zabrakło mi też momentu kiedy Ginny poznaje siostrę, i szkoda, że zostało to tak zamiecione pod dywan.
Z pozytywów to ogromnie podobała mi się przemiana Grizz'a, choć nie tak drastyczna, to jednak znacząca, a także sama postać Mimi, ktorej losy pewnie przyjdzie nam poznać w następnej książce autorstwa pani Flynn i szczerze - nie mogę się doczekać co odstawi Christian, który jest tutaj ewidentnie bardzo intensywnym i kontrowersyjntm bohaterem.

Bezapelacyjnie niezapomniana trylogia. Gorąco polecam.

"Time is the real gift, Ginny, because it's the one thing you can never get back."

Długo wyczekiwany finał trylogii "Nine Minutes" nie wzbudził początkowo we mnie ekscytacji, a to za sprawą Pepper Winters i jej serii "Indebted", którą wciąż jeszcze żyję, ale z biegiem fabuły znowu weszłam w trans zagadek i intryg Beth Flynn. Książkę można podzielić na dwie części w której...