Dziewczyny w podróży
- Kategoria:
- literatura podróżnicza
- Tytuł oryginału:
- The Lost Girls
- Wydawnictwo:
- Świat Książki
- Data wydania:
- 2012-07-11
- Data 1. wyd. pol.:
- 2012-07-11
- Liczba stron:
- 560
- Czas czytania
- 9 godz. 20 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788377990650
- Tłumacz:
- Katarzyna Rosłan
- Tagi:
- podróże
Zostawiły przyjaciół, chłopaków, pracę, aby odnaleźć to, co w życiu najważniejszeNiezwykły pamiętnik Jen, Holly i Amandy - dwudziestoparolatek, które wybrały się w roczną podróż dookoła świata. Ze starszyzną Yagua w Puszczy Amazońskiej strzelają z dmuchawek, na brazylijskich plażach uczą się capoeiry, pracują jako wolontariuszki w kenijskiej szkole, wraz z tubylcami z plemienia Hmong wędrują po Wietnamie, zwiedzają Australię. Wyprawa przez cztery kontynenty przyniosła im wiele niezapomnianych przygód, ale przede wszystkim stała się źródłem inspiracji i przemyśleń - na temat siebie samych, stosunku do innych i do otaczającego świata.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Podróż dookoła siebie
Czy jest ktoś, kto nie marzy o podróżach, odkrywaniu nowych krajów, zwiedzaniu ciekawych miejsc znanych z książek i telewizji? Skrycie pragnie tego pewnie każdy zwykły śmiertelnik, dlatego książki podróżnicze to doskonała lektura praktycznie dla każdego. Ale napisać dobrą książkę podróżniczą, która każdego zadowoli, w moim przekonaniu nie jest łatwo. Nie każdy, kto ma żyłkę podróżniczą posiada też dar opowiadania. Dlatego biorąc do rąk "Dziewczyny w podróży" miałam sporo obaw. Nie dość, że jest to dzieło zbiorowe trzech osób (z których każda może reprezentować przecież inny poziom literacki), to w dodatku dla każdej z nich był to literacki debiut. Nadzieję dawał jednak fakt, że autorki książki są z zawodu dziennikarkami. Okazało się, że zawodowe doświadczenie zaprocentowało podczas pisania tej książki, będącej garścią wspomnień z podróży dookoła świata, w jaką udały się w 2006 roku.
Jennifer Baggett i Amanda Pressner poznały się i zaprzyjaźniły na studiach. Po ich ukończeniu Jen otrzymała pracę w telewizji, a Amanda w piśmie kobiecym, w którego redakcji szybko nawiązała bliską znajomość z Holly Corbett. Wkrótce dziewczyny zaczęły spędzać czas w trójkę. W życiu każdej z nich podróżowanie od zawsze odgrywało ważną rolę, ich podróż dookoła globu nie była więc jak porwanie się z motyką na słońce, ale wydawała się naturalnym kolejnym stopniem ich podróżniczego wtajemniczenia. Książka "Dziewczyny w podróży" to owoc ich pracy, od której nie były w stanie się uwolnić nawet podczas wędrówek po najdalszych zakątkach Ziemi. Każda z nich spisywała relacje dla swoich ówczesnych redakcji, a także zamieszczała je na wspólnym blogu (lostgirlsworld.com). Z tych wszystkich zapisków powstała znakomita książka, która wciąga przede wszystkim za sprawą swoich autorek, mogących się poszczycić naprawdę lekkim piórem. I do tego kobiet, których nie sposób nie polubić.
Gdy wyruszają w tę niezwykłą podróż, znajdują się u progu dorosłego życia, dosłownie dwa lata przed magiczną trzydziestką, która każdej z nich kojarzy się z momentem, kiedy wypada już być ustatkowanym i wiedzieć, czego się chce od życia. One jednak w obliczu niepewnej przyszłości zarówno zawodowej, jak i prywatnej, nie bardzo wiedzą, co dalej zrobić ze swoim życiem. Roczna wędrówka ma być dla nich z jednej strony ucieczką od problemów w pracy i z chłopakami, z drugiej zaś pomóc im w znalezieniu odpowiedzi na fundamentalne dla nich pytania: czy powinnam zmienić pracę czy tkwić w tej, która mnie wykańcza? Czy wyprowadzić się z Nowego Jorku czy w nim zostać? Czy chcę być dalej w związku z tym chłopakiem? A co jeśli go zostawię? Może już nigdy nie zaznam miłości i nie będę mieć dzieci? W "Dziewczynach w podróży" mamy do czynienia nie z podróżowaniem dla samej idei poznawania świata i odmiennych kultur, ale z podróżowaniem w celu odnalezienia samej siebie, sensu swojego istnienia i określenia tego, co chce się robić w życiu. Jest to bardzo ciekawe podejście, które wyróżnia tę książkę na tle innych książek podróżniczych. Jest tu bowiem równie wiele mądrych, życiowych refleksji, co zachwytów nad pięknem i różnorodnością świata.
Bohaterki mieszkają i pracują na co dzień w Nowym Jorku, który jest cały czas obecny na kartach ich wspólnej książki. Dowiemy się z niej wiele o nowojorskiej mentalności, która każe np. każdego potencjalnego kandydata na chłopaka pytać o aktualne badanie na nosicielstwo HIV, o tamtejszym stylu życiu i o wyścigu szczurów, będącym udziałem wszystkich mieszkańców. Czyli o wszystkim tym, czego Jen, Amanda i Holly mają już dość. "Dziewczyny w podróży" przedstawiają w zupełnie innym świetle życie na Manhattanie niż robił to słynny serial "Seks w wielkim mieście". Jest ono według nich zdecydowanie bardziej stresujące niż to przedstawiono w produkcji HBO, a w trakcie podróży uświadamiają sobie także, że dużo bardziej skomplikowane niż życie np. ludzi w krajach trzeciego świata, którzy zamiast gonić za nieosiągalnym, cieszą się z tego, co mają. Same dziewczyny również przeczą stereotypowi nowojorskiej kobiety sukcesu, pewnej siebie i zdeterminowanej, by osiągać swoje cele po przysłowiowych trupach. Są zupełnie normalne, a życie jakie wiodą w Nowym Jorku całkiem zwyczajne.
Na trasie ich rocznej eskapady znalazły się takie punkty jak: wędrówka śladami Inków w Peru, wolontariat w kenijskiej wiosce, medytacja w indyjskiej aśramie czy zwiedzanie Angkor Wat w Kambodży. A do tego Laos, Wietnam, Brazylia, Nowa Zelandia, Australia…Jak przystało na książkę podróżniczą, dowiemy się z niej wiele o życiu w tych tak odległych dla nas zakamarkach naszego globu: o statusie kobiety i o tym jak wygląda edukacja dzieci w różnych krajach, o tym jak postrzegane są na świecie samotnie podróżujące Amerykanki, a także o tym, dlaczego tubylcy w Indiach uwielbiają robić sobie zdjęcia z białymi turystami… Ale poczujemy też smak samego podróżowania – słodko-gorzki, bo choćbyśmy mieli wyprawę zaplanowaną co do godziny, to i tak w drodze zawsze nas coś (lub ktoś) zaskoczy. Pozytywnie, jak np. gościnność Nowozelandczyków, bądź negatywnie, jak nieuczciwy i agresywny taksówkarz na Hanoi. Zapiski Holly, Jen i Amandy uświadamiają nam też, że podróżując musimy być przygotowani na zmaganie się z samym sobą i pokonywanie własnych ograniczeń czy lęków. Książka bynajmniej jednak nie odstręcza od podróżowania. Wręcz przeciwnie. Przewijaniu każdej następnej kartki towarzyszy ogromne uczucie zazdrości. I nie chodzi wcale o to, co można w takiej podróży zobaczyć – zabytki, świątynie, malownicze krajobrazy. Po lekturze "Dziewczyn…" wydaje mi się, że największym dobrodziejstwem podróży są ludzie, których spotykamy na swojej drodze. Zarówno tubylcy, którzy nam przybliżają swoją kulturę i pozwalają dotknąć swojej codzienności, o której nie piszą przewodniki, doświadczyć jej magii, jak i inni podróżnicy, z którymi możemy wymienić się doświadczeniami, nawiązać przyjaźnie czy romanse. To ludzie, którzy nam towarzyszą lub których dopiero poznamy, decydują o uroku i wartości naszej podróży. To od nich można się wiele nauczyć, a zdaje się, że w podróżowaniu chodzi właśnie o to – o wyniesienie z niej czegoś nowego o sobie i dla siebie. Ponadto, Jen, Holly i Amanda przekonały mnie do jednej ważnej rzeczy: że podróżować może każdy, nie tylko ten, kto ma górę pieniędzy lub licznych sponsorów. Wystarczy dobre przygotowanie, przemyślany plan, półtoraroczne oszczędności, odwaga i bliskie osoby u boku, by przeżyć niesamowitą przygodę.
Tytułowe dziewczyny prezentują podczas swojej wyprawy podejście nie rasowych podróżniczek, ale zwykłych, choć oczywiście żądnych przygód, turystek. Tym są w stanie zaskarbić sobie naszą sympatię. Mam wrażenie, że często w literaturze podróżniczej otrzymujemy suche fakty dotyczące danego miejsca i zamieszkujących je ludzi, wyprane z emocji, pozbawione osobistych refleksji podróżnika. Tymczasem "Dziewczyny w podróży" cały czas opisują swoje rozterki egzystencjalne, które po kolei rozwiewają się w trakcie przebytych kilometrów. W obliczu głodu, nędzy, trudnej sytuacji kobiet czy śmiertelnych chorób, ustalają własne priorytety, dochodząc do wniosku, że ich wielkomiejskie życie tak naprawdę jest fantastyczne. Pozytywnie nastraja epilog ksiązki, pokazujący, że każda z kobiet wyniosła z podróży jakąś lekcję, którą wcieliła później w życie.
Na korzyść autorek działa podział na rozdziały, które na przemian pisane są przez inną z nich. W ten sposób możemy dokładnie poznać ich charaktery oraz spojrzeć na tę samą sytuację z różnych perspektyw. Zawsze mam obawy, czy książka pisana przez wielu autorów może być "równa", ale w tym wypadku okazały się one na wyrost. Wszystkie trzy autorki mają talent, a o swoich przygodach piszą z wdziękiem i humorem, który prawdopodobnie na co dzień ich nie opuszcza. Są szczere i bezpośrednie, co korzystnie wpływa na lekturę, ma się bowiem wrażenie, że czytelnik dla Holly, Jen i Amandy jest równie ważny, co ludzie spotykani w realu i z szacunku do niego, nie zamierzają niczego koloryzować.
Nie mogę nie wspomnieć, że "Dziewczyny w podróży" są też, a może przede wszystkim, pięknym świadectwem przyjaźni. Przebywanie przez trzysta sześćdziesiąt pięć dni dwadzieścia cztery godziny na dobę non stop z dwiema innymi osobami jest ryzykownym wyzwaniem, swego rodzaju sprawdzianem. Uczy tolerancji, sztuki kompromisu, wyrozumiałości, cierpliwości…Zgrzyty są trudne do uniknięcia i pojawiały się także na linii Holly-Jen-Amanda. Ale ich wspólna podróż uświadomiła im, że na nikim nie mogą polegać tak jak na sobie, a ich przyjaźń jest najcenniejszą i najbardziej trwałą rzeczą, jaką mają. Właśnie dzięki przyjaźni bije z tej książki dużo ciepła i pozytywnych emocji.
Jeśli jeszcze się wahacie, czy wpisać "Dziewczyny w podróży" na listę książek do przeczytania, dodam, że jest to wręcz idealna książka na wakacje (choć sprawdzi się też o każdej innej porze roku). Jest coś magicznego w czytaniu o podróżowaniu właśnie latem, bo gdy za oknem praży słońce nie trudno się w wyobraźni przenieść razem z bohaterkami do upalnej Kenii i miło też zaznać mroźnego oddechu w Wietnamie. Dzięki świetnemu stylowi autorek szybko poczujecie się jak czwarty uczestnik ich wyprawy, gwarantuję. Dobry humor i odrobinę wzruszeń też. A jako że studio Warner Bros pracuje podobno nad scenariuszem serialu na podstawie książki, warto więc lektury nie odkładać i zapoznać się z nią już teraz.
Malwina Sławińska
Oceny
Książka na półkach
- 394
- 186
- 60
- 10
- 9
- 9
- 8
- 5
- 5
- 4
Opinia
Kiedy zamykam w dłoniach wrota do innego świata, dotykając okładek idealnego prostopadłościanu złożonego z setek kart zapisanych drobnym drukiem, zawsze czuję się jak w transie. Opuszczam inny świat. Zostaję brutalnie wepchnięta do mojego czasoprzestrzennego perpetuum mobile i muszę wracać bez względu na wszystko. Stawiam ostatnie kroki w innym mieście, kraju, na innej planecie i wiem, że nigdy już tam nie wrócę.
Czasami czuję ulgę, jednak częściej jest mi naprawdę smutno. Nawet gdybym zaczęła czytać od nowa to już nie będzie ten sam świat, ci sami bohaterowie. I właśnie tak czułam się po przeczytaniu powieści "Dziewczyny w podróży" trzech przyjaciółek z Nowego Jorku: Amandy Pressner, Holly C. Corbett oraz Jennifer Baggett. Dziewczyny w podróży czyli dwudziestoośmiolatki pracujące dotychczas w branży rozrywkowej (prasa, telewizja) w Wielkim Jabłku po wspólnie spędzonych wakacjach w Ameryce Południowej decydują się na ponowny wyjazd, tym razem trudniejszy i dłuższy. Mają zamiar okrążyć świat w przeciągu roku, zahaczając o prawie wszystkie kontynenty (odpuszczają tylko Antarktydę i Europę). Nie ma co się jednak bać, podróże po całym świecie to dla tych dziewcząt chleb powszedni. Tylko wcześniej nie musiały rzucać pracy, zostawiać ukochanych i pokonywać tysiące kilometrów z jednym tylko plecakiem, w którym było wszystko, czego potrzebowały przez rok.
Nie powiem, że nasze początki były łatwe. Na wakacjach lubię poczytać książki umiarkowanie lekkie, z prostym stylem i nieszczególnie zagmatwaną fabułą. Takie popularne, sprawdzone tytuły. Tutaj zaś miałam do czynienia z literaturą iście podróżniczą (świetny pomysł z mapkami podróży, od razu człowiek łyknie trochę geografii), a do tego zostałam od razu rzucona na głęboką wodę. Dziewczyny są w Afryce, obserwują ważne, tradycyjne obrzędy i opisują to wszystko z ogromną dokładnością. Zanim przebrnęłam przez te nieznane rytuały i wyobraziłam sobie te kolorowe, tętniące życiem miejsca minęło kilka dłuższych chwil.
Jednak gdy już trochę przyzwyczaiłam się do dziennikarskiego stylu jakim piszą wszystkie dziewczyny (nawet Jennifer, dla której pisanie było nowością), chłonęłam kolejne wrażenia jak gąbka. Ponad pięćset stron zapisanych dość gęstym drukiem czytałam w dzień i w nocy przez tydzień. Nie dlatego, że dziewczyny źle piszą ale dlatego, że nie chciałam przeholować z podróżami. Jeden kontynent dziennie to było dość. Narratorki opowiadały o swoim życiu, o trudach podróży, o konieczności skompletowania wszystkich dokumentów i posiadania więcej niż jednej strony wolnej w paszporcie. Do tego oczywiście miejsca. Bajeczne, rzadko odwiedzane, trochę na uboczu. I wiele, wiele potraw regionalnych.
Nie zawsze było kolorowo. Bohaterki walczyły ze swoimi słabościami - pracoholizm, umiłowanie ciszy podczas snu i jeszcze inne, mniej lub bardziej przeszkadzające w podróży cechy. W podróży, która miała być odpoczynkiem od pracy, dodajmy z akcentem na Amandę. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło - dzięki temu, że wspomniana bohaterka pisała bloga, reszta mogła korzystać z takich profitów jak specjalny samochód do zwiedzania Australii. I pokazać nam ją z innej niż dotychczas strony.
Atutów jest wiele, ponieważ książka jest wiernym zapisem wydarzeń z całego roku - w ciągu którego dziewczyny nabrały takiego tempa w zwiedzaniu, że same uznały iż muszą zwolnić i jakiś czas lenić się do bólu. Niczego przed nami nie ukrywają, prezentują koszty takiej podróży, opisują ludzi na których można się natknąć i jakie gafy popełniają sami turyści w obcych krajach o odmiennych kulturach. I to prawda, co napisano na okładce, po przeczytaniu naprawdę chce się jechać - gdziekolwiek! Najlepiej na długo, daleko i w miejsca nieszczególnie popularne. A jeżeli nie mamy takich funduszy (podróże za grosze reklamowane w telewizji to nie do końca prawda) to chociaż wyjechać z miasta. I na chwilę przestać myśleć o własnych problemach. Niektórzy mają gorzej i powinniśmy doceniać to co mamy - tego uczą dziewczyny, pojednania z kochanymi ludźmi i zaakceptowania swoich wad. Bo najlepiej jest podróżować w towarzystwie.
Mam nadzieję, że będzie mi dane doświadczyć kiedyś podobnej podróży, albo chociaż przeczytanie kolejnej książki dziewczyn. Niestety, już za nimi tęsknię.
Kiedy zamykam w dłoniach wrota do innego świata, dotykając okładek idealnego prostopadłościanu złożonego z setek kart zapisanych drobnym drukiem, zawsze czuję się jak w transie. Opuszczam inny świat. Zostaję brutalnie wepchnięta do mojego czasoprzestrzennego perpetuum mobile i muszę wracać bez względu na wszystko. Stawiam ostatnie kroki w innym mieście, kraju, na innej...
więcej Pokaż mimo to