Ta książka jest po prostu nudna. Nic istotnego się w niej nie wydarzyło. W kółko tylko czytamy o różnorodnych dylematach moralnych Witolda Uchmanna. Autor wielokrotnie do tego wraca, powtarza się jakby chciał tym zapełnić książkę, bo na jakąkolwiek akcję już nie starczyło miejsca. Wg mnie całkowity brak pomysłu na to o czym ma być ta powieść. Główny bohater kręci się w kółko - ucieka, wraca, znowu ucieka, znowu wraca. By się na koniec okazało, że nie było po co ciągle uciekać i wracać, bo i tak ostatecznie jesteśmy w punkcie wyjścia.
Zakończenie książki przygnębiło mnie, bo okazało się, że będzie niestety ciąg dalszy. Już nie jestem ciekawa. Myślałam, że autor będzie miał jakieś nowe, interesujące pomysły na kolejną powieść. Ze napisze coś nowego, świeżego, ale na to się niestety nie zanosi.
Tak sobie myślę, że niedobrze jest, gdy autor zaczyna pławić się w chwale i wprost delektować się swoim powodzeniem. Obejrzałam sobie stronę internetową pisarza - no tak. Wywiady, odczyty, nagrody, spotkania autorskie - czego tam nie ma... Teraz już się domyślam czemu pisanie Bisów trwało tak długo i przyniosło taki marny efekt.
Po prostu brak czasu na myślenie o pisaniu.

Ta książka jest po prostu nudna. Nic istotnego się w niej nie wydarzyło. W kółko tylko czytamy o różnorodnych dylematach moralnych Witolda Uchmanna. Autor wielokrotnie do tego wraca, powtarza się jakby chciał tym zapełnić książkę, bo na jakąkolwiek akcję już nie starczyło miejsca. Wg mnie całkowity brak pomysłu na to o czym ma być ta powieść. Główny bohater kręci się w...