Książka i film to dla mnie zupełnie odmienne twory. Zdecydowanie wolę najpierw obejrzeć film, ponieważ potem gdy czytam książkę dowiaduję się mnóstwa innych rzeczy :). Filmy są zazwyczaj skrócone i jakby niepełne, gdybym najpierw przeczytała książkę w kinie po prostu bym marudziła: "to i tamto pominęli, nie do wiary.." "ach, mogli przecież tamten motyw wykorzystać..". Książka to obcowanie ze słowem drukowanym, budowanie obrazów we własnej głowie. Film to słuchanie i odbieranie obrazów. Książka i film się uzupełniają.

Książka i film to dla mnie zupełnie odmienne twory. Zdecydowanie wolę najpierw obejrzeć film, ponieważ potem gdy czytam książkę dowiaduję się mnóstwa innych rzeczy :). Filmy są zazwyczaj skrócone i jakby niepełne, gdybym najpierw przeczytała książkę w kinie po prostu bym marudziła: "to i tamto pominęli, nie do wiary.." "ach, mogli przecież tamten motyw wykorzystać..". ...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Oczywiście, że coś takiego może mieć miejsce. Czasami nawet ma. Nie mogę napisać co jest lepsze, to zależy od tego jak jest wyreżyserowane i zagrane albo napisane.

Oczywiście, że coś takiego może mieć miejsce. Czasami nawet ma. Nie mogę napisać co jest lepsze, to zależy od tego jak jest wyreżyserowane i zagrane albo napisane.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Regułą zdaje się być, że książki wydają się bardziej obrazowe od filmów, który ma pewne ograniczenia. Jednak wyjątkiem (niejedynym ) zdaje sie być ekranizacja Kariera Nikodema Dyzmy[bookLink]139436|Kariera Nikodema Dyzmy[/bookLink] ze znakomitym Romanem Wilhelmim w roli tytułowej. No ale to jest serial, a nie film...

Regułą zdaje się być, że książki wydają się bardziej obrazowe od filmów, który ma pewne ograniczenia. Jednak wyjątkiem (niejedynym ) zdaje sie być ekranizacja Kariera Nikodema Dyzmy[bookLink]139436|Kariera Nikodema Dyzmy[/bookLink] ze znakomitym Romanem Wilhelmim w roli tytułowej. No ale to jest serial, a nie film...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Jak dla mnie w większości przypadków książka dużo lepsza, ponieważ w np: powieściach historycznych wiele ważnych fragmentów zostaje wycięte. Po za tym czasami faktycznie można natrafić na nie bardzo ciekawą książkę...

Jak dla mnie w większości przypadków książka dużo lepsza, ponieważ w np: powieściach historycznych wiele ważnych fragmentów zostaje wycięte. Po za tym czasami faktycznie można natrafić na nie bardzo ciekawą książkę...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

To zdanie już padło, ale się powtórzę najwyżej - do nie tak dawna myślałam - oczywiście, że książka. Teraz dorzuciłabym - zależy jaka książka. Kiedy w podstawówce byłam na etapie Harry'ego Pottera, to ekranizacja nie była tą samą historią, tylko gorzej przedstawioną - bohaterowie, miejsca zupełnie inaczej wyglądały w mojej wyobraźni, poza tym film rezygnował z wielu scen, które moim zdaniem na przykład były ważne. Dlatego ekranizacja zawsze wydawała się porażką.
Za to kiedy obejrzałam 'Lot nad kukułczym gniazdem', to stwierdziłam, że tego filmu na przykład nie da się zestawić z książką, bo i to, i to jest arcydziełem, opowiada o tej samej historii, ale w zupełnie inny sposób.
Z kolei najnowsza (innej nie oglądałam) ekranizacja 'Anny Kareniny' była dla mnie kompletną katastrofą, bo przede wszystkim była wyzuta z tych wszystkich elementów filozoficznych i politycznych, które tak mi się tam podobały, a uczyniła tą książkę zwykłym romansidłem, bez żadnego głębszego przekazu. W dodatku, moim zdaniem, beznadziejna była również obsada (mam tu na myśli przede wszystkim Wrońskiego, który w mojej wyobraźni był niesamowicie męskim, przystojnym, poważnym brunetem, a w filmie wyglądał jak barokowy aniołek).
Także podsumowując: zależy od historii opowiedzianej w książce, którą film ma nam zobrazować.

To zdanie już padło, ale się powtórzę najwyżej - do nie tak dawna myślałam - oczywiście, że książka. Teraz dorzuciłabym - zależy jaka książka. Kiedy w podstawówce byłam na etapie Harry'ego Pottera, to ekranizacja nie była tą samą historią, tylko gorzej przedstawioną - bohaterowie, miejsca zupełnie inaczej wyglądały w mojej wyobraźni, poza tym film rezygnował z wielu scen,...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Kiedyś wierzyłam, że tak nie może być, ale patrzyłam na to wszystko przez pryzmat takich ekranizacji jak Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy, która wypadła fatalnie. Teraz, kiedy się nad tym dłużej zastanowię, to dlaczego nie? Czasem twórcy filmu dodadzą takie sceny, postacie, czy wątki, że aż miło się ogląda, więc rozumiem, że dla kogoś ekranizacja może okazać się bardziej interesująca niż jej wersja papierowa, zwłaszcza gdy jest napisana np. ciężkim w odbiorze językiem.
A i druga kwestia - nic nie może być "lepsze" lub "gorsze" - to wszystko po prostu kwestia gustu, tego co nam się podoba mniej lub bardziej :D Każdy ma prawo do własnej opinii.

Kiedyś wierzyłam, że tak nie może być, ale patrzyłam na to wszystko przez pryzmat takich ekranizacji jak Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy, która wypadła fatalnie. Teraz, kiedy się nad tym dłużej zastanowię, to dlaczego nie? Czasem twórcy filmu dodadzą takie sceny, postacie, czy wątki, że aż miło się ogląda, więc rozumiem, że dla kogoś ekranizacja może okazać się bardziej...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Kiedyś wierzyłam, że tak nie może być, ale patrzyłam na to wszystko przez pryzmat takich ekranizacji jak Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy, która wypadła fatalnie. Teraz, kiedy się nad tym dłużej zastanowię, to dlaczego nie? Czasem twórcy filmu dodadzą takie sceny, postacie, czy wątki, że aż miło się ogląda, więc rozumiem, że dla kogoś ekranizacja może okazać się bardziej interesująca niż jej wersja papierowa, zwłaszcza gdy jest napisana np. ciężkim w odbiorze językiem.
A i druga kwestia - nic nie może być "lepsze" lub "gorsze" - to wszystko po prostu kwestia gustu, tego co nam się podoba mniej lub bardziej :D Każdy ma prawo do własnej opinii.

Kiedyś wierzyłam, że tak nie może być, ale patrzyłam na to wszystko przez pryzmat takich ekranizacji jak Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy, która wypadła fatalnie. Teraz, kiedy się nad tym dłużej zastanowię, to dlaczego nie? Czasem twórcy filmu dodadzą takie sceny, postacie, czy wątki, że aż miło się ogląda, więc rozumiem, że dla kogoś ekranizacja może okazać się bardziej...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Książka chyba zawsze jest lepsza niż film, bo:
a) zawiera więcej wątków i postaci, które w filmie zwykle są pominięte ze względu na ograniczenia czasowe;
b) zwykle lepiej rozumiemy motywy działań bohaterów, bo znamy całe tło wydarzeń, podczas gdy w filmie czasami trzeba się zastanowić, dlaczego ktoś się zachował tak, a nie inaczej-dotyczy to zwłaszcza ekranizacji "grubych" książek, gdzie czasami coś się wydarza bez szczególnego uzasadnienia lub bohater zachowuje się "bez sensu";
c) oprócz samej akcji autor dorzuca zwykle jakieś przemyślenia, krytykę lub analizę, przez co wydaje nam się, że książka jest bardziej głęboka;

Z drugiej strony, bardzo lubię oglądać ekranizacje przeczytanych książek, bo pozwala mi to przeżyć historię bohaterów zupełnie na nowo.

Poza tym niektóre ekranizacje potrafią być tak dobre, że w świadomości społecznej właściwie odrywają się od książkowego pierwowzoru i zaczynają żyć własnym życiem.

Książka chyba zawsze jest lepsza niż film, bo:
a) zawiera więcej wątków i postaci, które w filmie zwykle są pominięte ze względu na ograniczenia czasowe;
b) zwykle lepiej rozumiemy motywy działań bohaterów, bo znamy całe tło wydarzeń, podczas gdy w filmie czasami trzeba się zastanowić, dlaczego ktoś się zachował tak, a nie inaczej-dotyczy to zwłaszcza ekranizacji "grubych"...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Co lepsze? A to zależy. Czasem książka, czasem film. Przecież jakość dzieła nie zależy od medium. No nikt mi nie wmówi, że przeciętny "harlequin" jest moralnie lepszy od chociażby "Matrixa", tylko dlatego, że jest tekstem wydrukowanym na papierze! Z ekranizacjami sprawa też nie jest jednoznaczna. Wszystko zależy od talentu twórców i od tego, jak dobrze przełożą słowo pisane na obraz, ewentualnie wzbogacając go swoją interpretacją (nie niszcząc przy tym ducha powieści). Książek na podstawie filmów nie czytuję, więc nie będę się ustosunkowywać do tego rodzaju produkcji:)
Ogólnie uważam, że literatura i film po prostu się uzupełniają, żadne nie jest gorsze, tylko inne.

Co lepsze? A to zależy. Czasem książka, czasem film. Przecież jakość dzieła nie zależy od medium. No nikt mi nie wmówi, że przeciętny "harlequin" jest moralnie lepszy od chociażby "Matrixa", tylko dlatego, że jest tekstem wydrukowanym na papierze! Z ekranizacjami sprawa też nie jest jednoznaczna. Wszystko zależy od talentu twórców i od tego, jak dobrze przełożą słowo pisane...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Zazwyczaj jest tak, że książka jest lepsza od filmu na jej postawie, lecz są wyjątki, że ekranizacja jest lepsza lub dorównuje książce. Według mnie lepsze adaptacje od pierwowzoru to: Forrest Gump (adaptacja bardziej poważna i refleksyjna, spodziewałam się, ze książka będzie utrzymana w podobnym tonie, jednak to nie znaczy, że mi się wcale nie spodobała) oraz droga do przebaczenia (książka była mniej wyrazista, emocje były nieco nijakie, a po głównym bohaterze nie było widać, ze chce bardzo mocno ukarać winowajcę. A poza tym czegoś mi atm brakowało, pewnych elementów, za to w filmie wszystko było spójne i akcja bardziej pokomplikowana. Pisarz miał świetny temat do wykorzystania, trudny, mógł go ciekawie skomplikować, ale nie popisał się, za to twórcy ekranizacji pokazali zupełnie coś innego). I to chyba wszystko (z tych co pamiętam) z lepszych filmów od książki. Za to te dorównujące pierwowzorom to: 3 metry nad niebem i Tylko Ciebie chcę ( obydwa filmy, pomimo zmian tak samo mocno zachwyciły jak książki) oraz adaptację Harrego Pottera (nie licząc 6 części, bo mogłaby być lepsza, a była gorsza niż się spodziewałam i 7 części, której nie oglądałam, a chyba obejrzę).

Zazwyczaj jest tak, że książka jest lepsza od filmu na jej postawie, lecz są wyjątki, że ekranizacja jest lepsza lub dorównuje książce. Według mnie lepsze adaptacje od pierwowzoru to: Forrest Gump (adaptacja bardziej poważna i refleksyjna, spodziewałam się, ze książka będzie utrzymana w podobnym tonie, jednak to nie znaczy, że mi się wcale nie spodobała) oraz droga do...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej