-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać29
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel3
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
-
Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać1
Cytaty z tagiem "egzystencja" [285]
[ + Dodaj cytat]Jest tylko jeden problem filozoficzny prawdziwie poważny: samobójstwo. Orzec, czy życie jest, czy nie jest warte trudu, by je przeżyć, to odpowiedzieć na fundamentalne pytanie filozofii.
Nie masz kłamstwa większego niż szczęście.
- A czym jest? - zapytała ciekawa.
- Momentem. Chwilą niepozorną i krótką, szybko znikającą. Wolność jest i w następnej chwili już jej nie ma. Zniknęła, by nieść swobodę gdzie indziej. Może kiedyś do ciebie powróci, ale tylko, jeśli odpowiednio o nią zawalczysz. Zwrócisz na siebie jej uwagę i ona zadecyduje, czy teraz trochę pokręci się przy tobie. Całe nasze życie, Alice, polega właśnie na tym. Na walce o wolność. Na wyswabadzaniu się z sideł życia i chwilowym odpoczynku, by wrócić do walki odrobinę szczęśliwszym. I tak dzień w dzień. Miesiąc w miesiąc. Do końca naszych dni.
W Afryce życie białych przypomniało egzystencję ropuch skrzeczących nad sadzawką.
(...) decyzja, żeby żyć, oznacza zgodę na cierpienie. Niektórzy ludzie zadają sobie tak wiele trudu, żeby uniknąć cierpienia, że rezygnują z życia. (...) Ironia polega na tym , że w końcu ich ucieczka przed cierpieniem staje się bardziej bolesna niż to, przed czym uciekają.
Nie pytaj, kto powiedział. Wszystko jedno. Jak jesteś po szyję w gównie, uchwyć się poziomu życia. Niech ten, kto to powiedział będzie twoją gwiazdą przewodnią.
Czasami znajdujesz się w takim momencie swojej tymczasowej egzystencji, że nie umiesz za bardzo wyjść poza granice najbliższych czterdziestu pięciu minut.
Aż po drugą połowę XV stulecia, nawet trochę dłużej, dominuje niepodzielnie tematyka śmierci - koniec człowieka, spełnienie czasów przybierają postać wojny i zarazy. Nad ludzką egzystencją wnosi się jej los ostateczny, ów porządek, któremu nikt nie ujdzie. W samych trzewiach świata tkwi złowroga figura kościotrupa. Lecz oto w ostatnich latach wieku ów wielki niepokój okręca się wokół własnej osi: śmierć i śmiertelna powagę zastępuje śmiesznych obłędu. Ukazywanie nieuniknionego musu, który sprowadzi człowieka do nicość, przeradza się we wzgardliwą kontemplację owego nic, jakim jest ludzka egzystencja. Strach przed kresem absolutnym kurczy się w ciągłej ironii, zostaje z góry rozbrojony, można zeń szydzić, ubierać w oswojony kształt codzienności, można go co chwila odnawiać w widowisku życia, rozdrabniać w występkach, wynaturzeniach i śmieszności każdego człowieka. Unicestwienie przez śmierć przestaje cokolwiek znaczyć, jako że już wprzódy stało się wszystkim, jako że samo życie było jedynie dyrdymałą, czczą gadaniną, hałaśliwą wrzawą, błazeństwem i pajacowaniem. Nim stanie się trupią czaszką, już głowa jest pusta – w teraźniejszości szaleństwa dokonuje się przyszłość śmierci. Rzeczywistość odnosi zarazem zwycięstwo nad śmiercią zamazaną w powszechności objawów, które głoszą jej faktyczną władzę, ale i oznaczają, że ostateczna zdobycz będzie nader licha. Śmierć demaskuje maskę, nic więcej; fasada, co osłaniała wyszczerzony szkielet, nie była prawdą ani pięknością, jeno uszminkowanym gipsem – uśmiech z pustej maski zstępuje na trupa. Śmiech obłąkanego tym jest jednak ważny, że zawczasu wyśmiewa śmiech śmierci, przepowiadając straszydło, wariat je rozbraja. W pełni renesansu krzyk Szalonej Grety zatryumfuje nad Tryumfem Śmierci, rozbrzmiewającym w średniowieczu na murach Campo Santo. Wyparcie tematu śmieci przez obraz obłąkania nie znaczy, że zerwano z lękiem – on raczej skulił się pod powierzchnią”.
Rzeczą absolutnie niezbędną była fundamentalna zmiana nastawienia człowieka do jego życia. Sami musieliśmy się uczyć, a następnie przekazywać zrozpaczonym towarzyszom, że nie liczy się to, czego my oczekujemy od życia, ale czego życie oczekuje od nas. Musieliśmy przestać zadawać sobie pytania o sens naszej egzystencji, a w zamian nauczyć się myśleć o sobie jak o ludziach poddawanych przez życie - w każdej godzinie dnia - nieustannemu egzaminowi. Chcąc go zdać, należało porzucić czczą gadaninę oraz rozmyślania na rzecz podejmowania właściwych działań i właściwego postępowania. Ostatecznie życie sprowadza się do wzięcia na siebie odpowiedzialności za znalezienie właściwego rozwiązania problemów i zadań, jakie stale stawia ono przed każdym z nas.