cytaty z książek autora "Nicole Krauss"
Potrafiła przyciągać światło do miejsca, w którym stała.
Właściwa chwila minęła, drzwi między życiem, które mogliśmy prowadzić, a życiem, które prowadziliśmy, zatrzaśnięto nam przed nosem.
Ich miłość była tajemnicą, której nie wyjawili nikomu. Obiecywał jej, że do końca życia nie będzie kochał innej dziewczyny. A jeśli umrę? , spytała. Nawet wtedy, odparł.
Jej pocałunek był pytaniem, na które pragnął odpowiadać całe życie.
Jej śmiech był pytaniem, na które chciał odpowiadać przez całe życie.
Jej imię to dźwięk, przez który przechodziło się i wychodziło z drugiej strony w identycznym miejscu, Anna, lustrzane odbicie, podwójne echo, gdzie nie ma się czego uchwycić.
Kiedy się nauczysz, że nie każda rzecz ma swoje słowo?
-Stańmy pod drzewem-powiedziała.
-Dlaczego?
-Bo tam jest ładniej. Może powinnaś usiąść na krześle, a ja stanąłbym za tobą, jak na zdjęciach przedstawiających męża i żonę.
-To głupie.
-Dlaczego?
-Bo nie jesteśmy małżeństwem.
-Mamy się trzymać za ręce?
-Nie możemy.
-Ale czemu?
-Bo ludzie się dowiedzą.
-O czym?
-O nas.
-I co z tego?
-Lepiej jest trzymać to w tajemnicy.
-Dlaczego?
-Żeby nikt nie mógł nam tego odebrać.
Poznaliśmy się, gdy oboje byliśmy bardzo młodzi, zanim przekonaliśmy się, czym jest rozczarowanie, a kiedy już poznaliśmy jego smak, odkryliśmy że nawzajem sobie o nim przypominamy [s.140].
Może kochał ją zbyt mocno i czuł, że nigdy nie będzie dość blisko; że dopóki pozostaje osobną istotą, nie może jej tak naprawdę poznać. (...) A może to była inna historia. Może jego miłość do niej go frustrowała, ten wieczny brak porozumienia. Może wyjeżdżali poza miasto, jechali przez kruche mosty, których stalowe włókna nuciły i niewyczuwalnie kołysały się na wietrze. Jechali na północ, na wieś, gdzie widzieli dla siebie przyszłość, mijali małe miasteczka z iglicami i wiatrowskazami (...). Ona była cicho, głowa oparta o szybę. I wtedy nagle podnosiła wzrok, usta miała otwarte, a na jej twarzy malował się wyraz, jakiego nigdy wcześniej u niej nie widział, który czynił z niej obcą osobę (...).
Woda wystygła i para wycofała się w rogi lustra, gdzie przetrwały jeszcze jej plamy jak strzępki chmur pozostałe po złej pogodzie.
(...) jeśli ktoś stale pije ocet, to nie ma pojęcia, że są na świecie słodsze rzeczy [s.229].
Pracowałem jako ślusarz pięćdziesiąt lat. Nie tak wyobrażałem sobie swoje życie. A jednak. Prawdą jest, że polubiłem swoją pracę.
Pierwszą kobietą może i była Ewa, lecz pierwszą dziewczyną na zawsze pozostanie Alma.