cytaty z książki "S.N.U.F.F."
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
À propos, nijak nie potrafię zrozumieć, dlaczego podstarzałe bogate lesbijki do późnych siwych włosów uganiają się na żywymi dziewczynami i nie potrafią urządzić sobie życia z surami. Niektórzy twierdzą, że sprawa wychodzi już poza ramy pociągu miłosnego, ponieważ po przekroczeniu czterdziestu pięciu lat lesba staje się sekswampirem, takim nalanym zimną rybią krwią drapieżnikiem polującym na siłę żywotną ofiary. Nie odważyłbym się powtarzać tych słów publicznie – można narazić się na zarzuty o cynizm.
Masz do czynienia nie z realiami, lecz z etykietkami, które twój mózg wystawia ci z ich powodu, często omyłkowo. Podobnie jak z żetonami w kasynie gry: dla jednych euforia, dla innych rozpacz. Każde twe spojrzenie na życie to seans gry przy zielonym stoliku. W jej wyniku doświadczasz zadowolenia lub cierpienia, które mają naturę chemiczną i lokalizują się w mózgu, mimo że często odbierasz je jako odczucia cielesne. Do tej gry nie potrzebujesz nawet otaczającego świata. W większości przypadków przegrywasz sam ze sobą, zamknięty w swym własnym wnętrzu.
Jeździć niemieckim samochodem, oglądać azjatyckie porno, wierzyć w żydowskiego Boga, cytować francuskich dyskursmeisterów, dumnie dystansować się od „złodziei we władzy” – i cały czas usiłować coś ukraść, chociażby w postaci cyfrowej. Jednym słowem, pępek świata i uniwersalna synteza wszystkich kultur.
Usiłowaliśmy sprzedać ludzkości brak Boga. Z metafizycznego punktu widzenia jest to o wiele bardziej spektakularne i na początku nawet nieźle nam wychodziło – dlatego też nasze dwa narody uważano kiedyś za mistycznych rywali. Jeśli jednak na Bogu można postawić narodową pieczęć, to jakże postawić na czymś, czego nie ma? Stąd właśnie bierze się pradawny kryzys cywilizacyjny moich przodków, problemy z samoidentyfikacją i zaniżoną oceną własną, które ciągle prowadziły do panoszenia się cerkiewno-biurokratycznego obskurantyzmu i analnej tyranii.
S. N. U .F. F. – to jest samo życie, gdzie w liczniku mamy miłość, a w mianowniku śmierć. Taki ułamek równy jest jednocześnie zeru i nieskończoności, podobnie jak egzekwujący je Manitu.
Reżim – to są ci wszyscy, którym się dobrze żyje przy obecnej władzy.
Zaliczamy do nich nie tylko łapówkarzy-celebrytów, nie tylko druzgocących czaszki handżuberserków, lecz i fałszywie demaskujących ich dyskursmeisterów, żurnalistów o rozdwojonych ozorach z Żółtej Strefy, tytanów pop i disco artu, apelujących do odwiecznych wartości mistrzów orkowej kultury, salonowych nietolerastów i innych licencjonowanych sztukmistrzów, codziennie ferujących wyroki reżimowi na starannie ochranianych przez władzę bankietach.
Nasze państwo to po prostu firma, która zatyka i smołuje szpary w łodzi na koszt podatnika. Na jego pogardzanego sługę nie pluje już tylko największy leniwiec i z każdym upływającym rokiem coraz trudniej o kandydata na to stanowisko – w naszych czasach funkcjonariuszy państwowych musimy dobrze ukrywać.
Życie jest zbyt krótkie. I słodkich kropli miodu na swej drodze nie napotkasz zbyt wiele Normalny publiczny intelektualista woli komfortowo kłamać według linii siłowych dyskursu, które rozpoczynają się i kończą gdzieś w górnej półkuli Big Biza.
Każdy człowiek rodzi się wolnym, jak to zrządził Manitu! Nie mogę milczeć i nie będę milczał, kiedy jakieś monstrum, nienasycona zła bestia rozgniata jasne święto dzieciństwa czarną oponą swej limuzyny, opłaconej łzami niezliczonych wdów. Nie wiem… chociaż z drugiej strony warto byłoby się dowiedzieć… jak długo jeszcze wolny świat będzie znosił tego mrocznego pogromcę wolności, udając, że nie zauważa niewinnych łez i kropli krwi kapiących wprost w nasze przyrządy optyczne!
Nic nie usprawiedliwia pastwienia się nad bezbronną niewinnością, żadne zatyczki w obojętnych uszach nie zagłuszą kołatania dziecięcego serca, rzuconego na pożarcie psom i wieprzom.
Brak równości związany jest z tym, że każda mniejszość seksualna ma swoje odrębne problemy.
Komu potrzebna była prawda? Ludzie – domyślił się Grym – nawet nie stawiają sobie za cel oczerniania Orków, kolejny raz ukazując ich jako wściekłych idiotów. Po prostu usiłują zmieścić całe swe poirytowanie życiowe w jednym wygodnym banalnym stereotypie, koczującym ze snuffu w snuff, bo tak jest prościej. Zmieszczą się w trzech minutach, podczas gdy na rzeczowe rozwinięcie tematu potrzebowaliby co najmniej pięciu, a może i piętnastu.
Cały świat dla ciebie, to po prostu zestaw przyczyn, który pozwała twemu mózgowi napakować się substancją psychotropową lub zrobić sobie lewatywę. Lewatywa za każdym razem czyni cię nieszczęśliwym. Zastrzyki draństwa natomiast nie uszczęśliwiają cię, lecz tylko przymuszają do pogoni za nową dawką. Z narkotykami zawsze tak jest. Całe twe życie, sekunda po sekundzie, to wyszukiwanie powodu do dania sobie w żyłę. W tobie samym nie ma nikogo, kto mógłby się temu sprzeciwić, ponieważ twoja tak zwana „osobowość” ujawnia się dopiero potem… jako rozmyte i rozmazane echo twych elektrochemicznych błyskawic, jakaś uśredniona aureola magnetyczna nad nieświadomym i niesterowalnym procesem...
Moja praca? Jestem kreatorem realu. (...) Każdy real, jak wiadomo, stanowi określoną sumę technologii informacyjnych.
Są pewne zbawienne czynności, do jakich uciekamy się w chwilach duchowego zamętu. Skonsternowany umysł uświadamia sobie naraz, co i w jakiej kolejności ma czynić, i chwilowo odzyskuje utracony spokój.
Z naszego odwiecznego świata niebawem może nie pozostać nic prócz tych nieuporządkowanych szkiców.
Jest to struktura całkowicie niezależna od państwa, co Orkowie pojmują z trudem. Podejrzewają nas o kłamstwo. Myślą, że każde społeczeństwo może funkcjonować tylko według takiego samego schematu jak u nich, tyle że o wiele bardziej cynicznego i podłego. Dlatego właśnie pozostają Orkami.
Nasze państwo to po prostu firma, która zatyka i smołuje szpary w łodzi na koszt podatnika. Na jego pogardzanego sługę nie pluje już tylko największy leniwiec i z każdym upływającym rokiem coraz trudniej o kandydata na to stanowisko – w naszych czasach funkcjonariuszy państwowych musimy dobrze ukrywać.
Na czym polega istota mediabiznesu? Kiedy spada na ciebie nieszczęście, postaraj się jak najlepiej je sprzedać w postaci newsa – na swoje szczęście!
Od razu chcę wytłumaczyć, że według swej orientacji seksualnej jestem stuprocentowym gloomy. Gloomiec, gloomak, kukłojeb, puparas – nazywajcie mnie, jak chcecie. Jeśli jesteście pupofobami i macie przesądy w tym zakresie, to jest wasz problem i na pewno nie uda się wam uczynić go moim problemem. Wieki całe walczyliśmy o swe prawa – i wywalczyliśmy, że dziś słowo „gloomy” pisze się przez honorowy przecinek ze słowem „Gay”. Jest to jednak termin poprawny politycznie. My nazywamy siebie puparasami.
Jeśli nie jesteście w temacie, to „puparas” zastąpiło dawne obraźliwe określenie dla „gloomy people”, jakim było pochodne od starołacińskiego słowo „pupa”, czyli „lalka”.
Wcale nie musimy przed nikim się usprawiedliwiać. Cokolwiek o nas się myśli, reprezentujemy to, co najlepsze na tym świece.
. Snuffy to nasiona świata umiłowane przez Manitu. W wyższym realu istniały przed wydarzeniami utrwalonymi na taśmie. W płaszczyźnie fizycznej rozpuszczają się we wszechświecie, kiedy światło Manitu po przejściu przez ikonowy celuloid, przemienia rysunek techniczny w real. W punkcie, gdzie przeszłość łączy się z przyszłością, ludzie stają się narzędziem Manitu. Za każdym razem poczynamy wszechświat w miłosnym uścisku naszych ikonowych aktorów i jednocześnie żywimy Niebo przelewaną krwią naszych bojowników. Rozumiesz teraz sens tego sacrum?