cytaty z książek autora "Anna Mularczyk-Meyer"
Gdyby zabrać człowiekowi wszystko na trzy dni, a potem mu to oddać, zobaczyłby, jak wiele posiada rzeczy, za które może być wdzięczny, a które mu spowszedniały.
Muszę jeść, pić, spać i uważać, żeby nie zamarznąć ani się nie przegrzać, wszystko inne jest niekonieczne. „Chcę”, „mogę” – tak, ale na pewno nie „muszę”. Łatwo zapomnieć, jak niewiele z tego, co gromadzimy, jest naprawdę niezbędne.
Oszczędność i porządek stały się dla mnie źródłem radości i satysfakcji. Okazało się, że o wiele przyjemniej przebywać w pomieszczeniach niezatłoczonych milionami drobiazgów. Oko odpoczywa, łatwiej się skupić. Niezastawione zbędnym wyposażeniem blaty kuchenne łatwo utrzymać w czystości i wygodniej się na nich pracuje. W niewypchanej po brzegi szafie szybko znajduję ubrania i nie przeżywam już przed każdym wyjściem pie cioaktowego dramatu pod tytułem Nie mam co na siebie włożyć. Mniej urban to mniejszy wybór, a mniejszy wybór to szybsze decyzje.
Warto zadać sobie pytanie, ile posiadanych przedmiotów wykorzystujemy na co dzień, ilu nie użyliśmy od ponad roku, a ilu nigdy. W myśl zasady Pareto 20 procent rzeczy wykorzystujemy przez 80 procent czasu. Oznacza to, że pozostałe 80 procent rzeczy jest używane w najlepszym razie przez 20 procent czasu, a na co dzień pokrywa się kurzem i pleśnią.
Mniej rzeczy to mniej stresów, wydatków, sprzątania i odkurzania, a więcej miejsca.
Pewnego dnia wszyscy naokoło napalają się na jakąś nowość. Na przykład ekspres do kawy na śmieszne kapsułki podobne do luksusowych czekoladek. Cud, miód i orzeszki. Nagle każdy chce taki mieć, chociaż parę miesięcy wcześniej nawet by mu to nie przyszło do głowy. Trudno powiedzieć, iż w takim przypadku mamy do czynienia z koniecznością.
Zamiast memento mori, na co dzień lepiej kierować się maksymą memento vivere. Bo sensem życia jest życie, a nie jego koniec.
Minimalizm zaczyna się wraz z uświadomieniem sobie, jak niewielka część tego, co posiadamy wystarczyłaby nam do przeżycia (...) Wszystko ponad owo wystarczające minimum jest zbędnym obciążeniem. Można się tego ciężaru pozbyć i zobaczyć, co z tego wyniknie. Nie jest to jednak wykonalne, dopóki nie uwolnimy się od żądzy posiadania.
Książki żyją tylko wtedy, kiedy ktoś je czyta. Pozwólmy im się odrodzić, zamiast samolubnie przetrzymywać je pod kluczem.