Najnowsze artykuły
- ArtykułyStrefa mrokuchybarecenzent0
- ArtykułyMiędzynarodowe Targi Książki w Warszawie już 23 maja. Włochy gościem honorowymLubimyCzytać2
- ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant70
- ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Eugeniusz Rychlicki
1
7,0/10
Pisze książki: literatura piękna, czasopisma
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,0/10średnia ocena książek autora
1 przeczytało książki autora
2 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Zielone i Czarne. Opowiadania chorzowskie.
Eugeniusz Rychlicki
7,0 z 1 ocen
3 czytelników 1 opinia
2006
Najnowsze opinie o książkach autora
Zielone i Czarne. Opowiadania chorzowskie. Eugeniusz Rychlicki
7,0
Chorzów wczoraj / Zielone i Czarne - Eugeniusz Rychlicki/
http://alicyawkrainieslow2.blogspot.com/2014/01/chorzow-wczoraj-zielone-i-czarne.html
„…zadowolony niósł pod pachą rozdrobnione drewno na rozpałkę, uformowane w okrągły klocek. Wokół jego powiek i rzęs, jak u wszystkich górników, pozostał czarny ślad z pyłu węglowego. Wyglądał jakby specjalnie się umalował, a nawet ten znak pracy pod ziemią dodawał mu dziwnej urody i nieodgadnionego znaczenia”.
Na Śląsk przybył z nakazem pracy i chociaż nie od razu udało mu się do „nie wymarzonego” miasta dojechać, to jednak się w nim zadomowił. Wydobywając węgiel, poznał pracę górnika od podszewki. Dzięki samozaparciu i wrodzonym umiejętnościom skończył studia i zrealizował marzenie: został nauczycielem. Losy Eugeniusza Rychlickiego ściśle powiązane są więc z jego twórczością. Tak na marginesie wyobrażanie sobie pisarza jako młodego górnika, potem nauczyciela, a na końcu odzianego w piżamę, pacjenta chorzowskiego szpitala, jest ciekawym wyzwaniem dla czytelnika. Zabieg wykorzystania wielu twarzy autora, jest jak najbardziej trafiony.
Kim są bohaterowie opowiadań Eugeniusza Rychlickiego nie ulega wątpliwości. To głównie ludzie znający trudy codziennej pracy, rzuceni w kocioł historii i politycznych przepychanek - chorzowianie, głównie górnicy. Opowiadania przedstawiają wydarzenia minionych 60 lat: od okupacji do współczesności, a co ciekawsze - powstawały prawie przez tyle samo lat! To skrupulatny zapis obserwacji, imaginacji, refleksji, obrazów pamięci. Z miniatur, portretów wyłania się obraz magicznej krainy, arkadii do której spostrzeżenia wystarczy odrobina wyobraźni. Tutaj ciężka praca górnika, miesza się z literackimi marzeniami i mitologią, tutaj można spotkać nimfy, można się zakochać, to tutaj poetyckość wypełnia każdy dzień. O Chorzowie Rychlicki pisze więc pięknie, w jego historiach miasto ma metafizyczny urok.
„Zielone i Czarne” otwiera opowiadanie pt. „Korzenie” – o usuwaniu z karczowiska pni podczas okupacji niemieckiej, a zamyka zdecydowanie najciekawsza historia pt. „Ostatni stempel” – w którym partie retrospektywne łączą się ze współczesnymi wydarzeniami z 11 września w refleksję o przemijaniu. Na uwagę zasługuje również gra literacka w „Fascynacjach” oraz komizm „Grzybobrania”. Opowiadania zawarte w zbiorku są wielowątkowe, osadzone na tle historycznym i zatopione w kontekście politycznym. Pisarz nie boi się komentować przemian ustrojowych, żonglerki stołkami, trudności życia ludzi pracujących i ogarniającej ich bezsilności. U Rychlickiego te trudne życie splata się z marzeniami, nadzieją, refleksją i żartem, niekiedy również fantastycznością (dyliżansy międzyplanetarne dostarczają listy do jego ukochanej, na Księżyc). Część historii ma wyraźne zabarwienie romansowe. Przecież zakochać można się nie tylko w Weronie, Wenecji czy Paryżu - atmosfera ku temu jest na wyciągnięcie ręki, a eteryczne, wspaniałe kobiety mieszkają także w Chorzowie.
Interpretacja tytułu narzuca się sama: „Jak wiesz, pracuję w kopalni. Jest to miejsce gdzie wydobywa się czarne złoto. Z doczepioną zielenią na pierwszym planie. Zieleń to moje turystyczne wojaże. To też kolor na górniczym sztandarze. Mam nocną zmianę. Noc ma w sobie wszystkie tajemnice czerni, wszystko słyszy i opowiada jasnym dniom, a dzień za dniem wszystko widzi i opowiada nieprzespanym nocom. Niektóre z tych tajemnic zamierzam poznać. Czerń to też kolor na górniczym sztandarze”.
Tytuowe zieleń i czerń, mogą również symbolizować: zderzenie natury i przemysłu na terenie miasta, zderzenie surowej rzeczywistości z marzeniami i ulotną poetyckością istnienia, zderzenia z tym co kiedyś i dziś, życiowej ikry z bezsilnością wobec świata itd.
Pisarz dosyć dokładnie przedstawia nam topografię miasta. Mamy przed oczami pocztówkę z przeszłości. Działającą jeszcze rzeźnię, która dziś jest niszczejącym zabytkiem; hutnicze kominy, które zostały już zburzone; dziś pozostało tylko wspomnienie dawnego klimatu targowiska, z ulic zniknęli także charakterystycznie „umalowani” górnicy itd. Przemysł upadł zmieniając charakter i atmosferę miasta - nieodwracalnie. Zbiór opowiadań Rychlickiego jest więc zapisem podróży w przeszłość, przepełnionej tęsknotą, nostalgią, za miastem którego już nie ma. Autor wskrzesza dla nas, na kartach książki, jego zapomniany obraz. W zbiorze odnajdziemy również inny relikt – erratę/korektę.
Autor nie nadużywa w tekście gwary. Jednak, gdy już z niej korzysta, robi to o niebo lepiej niż Lewandowski („Śląskie dziękczynienie”),który mógłby się od Rychlickiego nauczyć kilku zasad pisowni. Język opowiadań jest prosty, nienarzucający się. Pisarz biegle posługuje się ironią – gorzką - zgrabnie wciąga czytelnika w grę słowną. Fragmenty tekstów, momentami, nasycone są poetyckością, metaforyczną finezją. Na szczęście pozbawione są wulgaryzmów, co podkreśla ich ton i klimat, który nie jest wolny od belferskości. Nasycone polityką, historią, to jakby konspekty lekcji przetworzone w opowiadania. Stworzone jakby po to, by ciekawiej przekazywać wiedzę i łatwiej ją przyswajać.
Okładka dosyć przewidywalna: zdjęcie chorzowskiego pomnika w otoczeniu klombów z kwiatami i - jakby przypadkowe - wlepione zdjęcie jeszcze innej rzeźby. W sumie szkoda, że nie pomyślano o kolażu fotografii Chorzowa, ale nie oczekujmy zbyt wiele, w końcu wydanie współfinansowało miasto z państwowych pieniędzy. Zielona kolorystyka i flora obecna na okładce nadaje jej optymistycznego, lekkiego tonu i świetnie koresponduje z treścią: świetlistą, magiczną, która pozostaje taka mimo niełatwej tematyki. Zieleń to w końcu kolor nadziei: wśród nieustającej walki z pyłem kwitną przecież kwiaty.
Gdyby autor popracował nad stylem, wyzbywając się belferskiego tonu i gdyby promocja książki była nieco agresywniejsza: myślę, że trafiłaby „pod strzechy” (te chorzowskie i okoliczne). A tak, prawie nikt o niej nie słyszał, a jest naprawdę wartościową pozycją. Językowo, tematycznie, a także w sposobie budowania postaci - na pewno lepszą od Parku Janusza Szablickiego.