Najnowsze artykuły
- ArtykułyStrefa mrokuchybarecenzent0
- ArtykułyMiędzynarodowe Targi Książki w Warszawie już 23 maja. Włochy gościem honorowymLubimyCzytać2
- ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant70
- ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Katherine Turman
1
7,0/10
Pisze książki: muzyka
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,0/10średnia ocena książek autora
110 przeczytało książki autora
135 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Głośno Jak Diabli - Kompletna historia metalu bez cenzury
Jon Wiederhorn, Katherine Turman
7,0 z 92 ocen
239 czytelników 18 opinii
2013
Najnowsze opinie o książkach autora
Głośno Jak Diabli - Kompletna historia metalu bez cenzury Jon Wiederhorn
7,0
Wszyscy istotni przedstawiciele ciężkiego grania mówią tu o muzyce, inspiracjach, wpływach, trendach i środowisku. Autorzy ułożyli ich chronologicznie, pogrupowali w podgatunki metalu i dodali swoje komentarze. I może nie ma tu dogłębnych analiz samej muzyki, rozkładania płyt czy kawałków na elementy pierwsze, ale powstała bogata, oryginalna i interesująca lektura o historii i ewolucji ruchu zwanego bardzo szeroko heavy metalem, od Hendrixa po Linkin Park. Jest o przełomowych płytach, prawdziwych twórcach i odtwórcach, artystach i gościach, którzy „robili to tylko dla ruchanka”.
Sporo tu też, może za dużo, o życiu poza muzyką. Jest więc o beztroskiej zabawie w „sex, drugs and rock’n’roll”, ale też o tym jak ta zabawa przeobrażała się w skrajne upodlenie, sytuacje dramatyczne, nałogowe chlanie, ćpanie i seks, depresje i samobójstwa. Niektórzy natomiast opowiadają rzeczy, przez które mogą stracic szacunek nawet u swoich fanów. Jawią się tu po prostu jako obleśni, odpychający goście, zwykli idioci, pozerzy, ale też mizogini, dewianci, seksiści chwalący się brutalnym traktowaniem, wręcz maltretowaniem gruppies (od muzyków Exodusa po Korn, Biohazard czy Marilyn Mansona). Inni kreują się na twardzieli i propagują przemoc na koncertach, atakują dotkliwie publiczność (cały hardcore z Cro-mags na czele, muzyk Exodusa, który wspomina z uśmiechem kopanie bezdomnych). Jeszcze inni to naiwni, niedojrzali i zakompleksieni gówniarze, które swoje pozerstwo doprowadzają do takiego ekstremum jak samookaleczanie się i zabójstwa, wszystko po to, by zaostrzyć swój wizerunek (od Deicide po norweski black metal).
Książka pozwala na uporządkowanie wiedzy o metalu, pomaga uchwycić metal jako złożoną całość, pewien proces ciągłego rozwoju, przepoczwarzania się jednego stylu w kolejny, gdzie jeden zespół ma wpływ na pozostałe itd. Przy okazji autorzy sugerują, co w tym zjawisku było cenne, ożywcze, oryginalne, a co wtórne i wynaturzone. Lektura może więc skłonić fanów metalu nie tylko do sięgnięcia po płyty, których nie słuchali, ale też do rewizji swoich wyobrażeń, poglądów i sentymentów związanych z ich idolami i ich muzyką.
Książka, choć reklamowana jako kompletna historia metalu, ma pewne luki. Zabrakło choćby rozdziałów o dosyć istotnych dla lat 90. stylach metalu, jak np. gotyk czy doom, kapelach z Europy jak Anathema, Opeth Paradise Lost, Moonspell czy My Dying Bride...
Głośno Jak Diabli - Kompletna historia metalu bez cenzury Jon Wiederhorn
7,0
Czytałam tę książkę bite dwa tygodnie. Nie dlatego, że jest nieciekawa czy źle napisana. Po prostu nie jestem zagorzałą fanką metalu. Z drugiej strony kompletnym laikiem też nie jestem. Co kilka stron musiałam wygoogować sobie jakiegoś wykonawcę lub przypomnieć kogoś, kogo kiedyś kochałam na zabój. Ze względu na formę ta książka powinna być chaotyczna, a nie jest. Mimo, że to sześćset stron prawie samych cytatów, całość jest zaskakująco spójna.
Gdy czytałam wstęp napisany przez Scotta Iana, myślałam: „To o mnie!” Ja też większość mojego dorastania spędziłam w swoim pokoju słuchając płyt w przeświadczeniu, że nikt mnie nie rozumie. Jeżeli chodzi o muzykę, to nadal nikt mnie nie rozumie (nic dziwnego, skoro sama siebie rozumiem tylko raz na jakiś czas). Talentu w tej materii niestety nie mam, więc mogę o niej tylko pisać, ale jak powiedział Frank Zappa: „Pisanie o muzyce jest jak tańczenie o architekturze”, więc jestem na straconej pozycji.
„Głośno jak diabli” pełna jest ekscesów, na wieść o których włos jeży się na głowie. Niektóre z tych historii znałam, ale sporej części jednak nie. Nie miałam pojęcia (lub zapomniałam),że Jonathan Davis uczęszczał do szkoły pogrzebowej (jest w ogóle coś takiego?) i był uczniem balsamisty, a potem pracował jako grabarz i lubił (!) to zajęcie.
Ta książka zwraca delikatnie uwagę na pewne oblicze gwiazd metalu, o którym się nie mówi. To często i gęsto historie twardzieli, którzy na scenie są niszczycielską siłą z piekła rodem, gdy z niej schodzą wciągają masę koki, wypijają skrzynkę Jacka Danielsa, zaliczają po pięć lasek, a gdy trasa się kończy wracają spłukani do domów swoich matek lub dziewczyn i przechowują w ich lodówkach świńskie łby. Może przemawia przeze mnie solidarność jajników, ale czy ktoś zastanawiał się, gdzie byliby dziś bogowie metalu, gdyby nie kobiety, które ich niańczyły, wspierały i finansowały? Gdzie byłby dziś Ozzy, gdyby Sharon nie pozbierała go z podłogi, gdy wyleciał z Black Sabbath? Gdzie byliby ci lalusie z natapirowanymi włosami gdyby nie striptizerki z LA? I czy Avenged Sevenfold wybiliby się gdyby nie miłość, wiara i oddanie Valary Dibenedetto (o której nie wspomniano w tej książce nawet słowem)? O nich też ktoś powinien napisać książkę. „Pierwsze damy heavy metalu”. To mogłoby być dobre.
Największym plusem tej książki jest to, że historia opowiedziana jest słowami muzyków i ludzi z branży. To nie są suche fakty opisane przez jakiegoś gryzipiórka siedzącego w klimatyzowanym gabineciku za stylowym biureczkiem. Mam tylko takie wątpliwości co do tego, czy to na pewno „kompletna historia metalu”. Myślę, że każdy fan nu metalu, crossover czy black metalu po przeczytaniu fragmentów poświęconych swoim faworytom czuł niedosyt. Metal jest tak rozległym gatunkiem, że nie sposób opowiedzieć jego historii na sześciuset stronach. Właściwie każdy rozdział „Głośno jak diabli” można rozwinąć w oddzielnych książkach.