Z wykształcenia filozof i literaturoznawca, walczył na frontach drugiej wojny światowej, studiował na University of Chicago i paryskiej Sorbonie. Znany z talentu satyrycznego i komicznego. Kojarzony z kontrkulturą amerykański pisarz, eseista, scenarzysta i wykładowca uniwersytecki o barwnym i awanturniczym życiorysie, jedna z najważniejszych postaci amerykańskiej niezależnej sceny literackiej. W latach pięćdziesiątych XX wieku mieszkał w Paryżu i Greenwich Village, był ważnym i wpływowym członkiem artystycznej cyganerii po obu stronach Atlantyku, przyjaźnił się z kultowym szkockim pisarzem Alexandrem Trocchim, Albertem Camusem, Jean-Paul Sartrem i Jacquesem Cocteau, a także z Masonem Hoffenbergiem, Jackiem Kerouakiem, Allenem Ginsbergiem i Gregorym Corso, znał Williama Faulknera i Nelsona Algrena, z którym się blisko przyjaźnił i którego pisarstwo bardzo podziwiał. Był także przyjacielem Williama Burroughsa, Milesa Davisa i Petera Sellersa. Zaczął pisać i publikować już w latach piećdziesiątych, a jego opowiadanie The Accident było pierwszą prozą, opublikowaną w pierwszym numerze (1953) słynnego pisma „The Paris Review”, założonego m.in. przez Petera Matthiessena. Southern mieszkał później z pierwszą żoną w Genewie, a w latach sześćdziesiątych współtworzył „Swinging London”. W latach siedemdziesiątych jako scenarzysta i producent stał się jedną z najbardziej znaczących postaci amerykańskiego kina niezależnego, współpracował m.in. z Denisem Hopperem, Stanleyem Kubrickiem, Rogerem Vadimem, Christopherem Isherwoodem i Harrym Nilssonem. W latach osiemdziesiątych autor tekstów do jednego z najsłynniejszych i najlepszych amerykańskich telewizyjnych programów kabaretowych „Saturday Night Live”. Tom Wolfe twierdził, że podwaliny pod Nowe Dziennikarstwo położył w 1962 roku właśnie Terry Southern (tekstem Twirling at Ole Miss, opublikowanym w „Esquire”),a Peter Sellers, odtwórca głównej roli w filmie Dr. Strangelove wg scenariusza Southerna i w reżyserii S. Kubricka, podobno płacił Southernowi grube pieniądze „pod stołem” za pisanie dodatkowych gagów dla inspektora Clouseau w filmowej serii Blake’a Edwardsa. Autor 6 powieści utrzymanych w estetyce horroru, komizmu i absurdu (z których najsłynniejsza pozostaje Candy, 1958): Flash and Filigree (1958),The Magic Christian (1959),Red-Dirt Marijuana and Other Tastes (1967),Blue Movie (1970) i Texas Summer (1992).
Autor bądź współautor scenariuszy do 10 filmów, w tym Dr. Strangelove (nominacja do Oscara za scenariusz adaptowany),Kolekcjoner (wycofał nazwisko z czołówki wskutek konfliktu z reżyserem i producentem),Cincinnati Kid, Casino Royale, Barbarella, Swobodny jeździec (nominacja do Oscara za scenariusz oryginalny),Koniec drogi i Telefon.
Laureat wielu nagród literackich, w tym O. Henry Award (1963),nagrody Writers Guild of America za scenariusz najlepszej komedii 1964 roku (Dr. Strangelove) i Gotham Award (1994). Zmarł w nowojorskim szpitalu na niewydolność oddechową, spowodowaną długim nadużywaniem narkotyków, leków i alkoholu.
Biografia Southerna obfituje w wiele niezwykłych ciekawostek: na przykład w roku 1984 został autorem przemówień wyborczych znanego u nas choćby z filmu Milosa Formana wydawcy „Hustlera”, Larry’ego Flynta, który dla swoistego żartu startował wówczas w amerykańskiej kampanii prezydenckiej jako kandydat niezależny.http://www.terrysouthern.com/
Dzisiaj piszę o „Candy” autorstwa Terry’ego Southerna i Masona Hoffenberga, którą dostałam do recenzji od Wydawnictwa Officyna, któremu teraz bardzo dziękuję za egzemplarz. Książka często określana jest jako parodia „Kandyda” (Candy brzmi nawet jak żeńska wesja Kandyda). Ujrzała światło dzienne w 1958 roku w Paryżu, w Polce wydana dopiero teraz, w serii „Twarze kontrkultury”. Tutaj chyba należałoby wyjaśnić niektórym czym właściwie jest kontrkultura. Encyklopedia PWN mówi nam, że kontrkultura to ruch społeczny, kwestionujący podstawowe normy, wartości i sposoby komunikowania współczesnej kultury masowej, odrzucający rozwiązania tradycyjne w imię wolności, tolerancji, nieskrępowanej twórczości, pojęcie pojawiło się w połowie lat 60. XX wieku w USA. Co ja na to? Jestem za, bo w Polsce zdecydowanie brakowało wydawnictwa, które zajmie się tym co stawia się kulturze masowej, nie ważne czy dzisiaj, czy 50 lat temu.
Główną bohaterką jest słodka, niezwykle powabna i łatwowierna studentka imieniem Candy. Dziewczyna z natury jest niczym anioł, chce pomagać wszystkim cierpiącym, którzy przecież tak bardzo potrzebują jej wsparcia. Szczególnie mężczyźni, szczególnie w łóżku. Wykorzystywana przez wielu ekscentryków podczas swojej wędrówki przez USA dziewczyna, próbuje „znaleźć piękno tam, gdzie jest mnóstwo zła”.
Jak mi się podobało? Obłędna książka, którą pochłoniemy w mgnieniu oka. Nazwałabym ją erotyczną satyrą. Drwi z lekarzy, uczonych, mistyków, artystów i wielu innych osobistości, ale przede wszystkim jest wymierzona przeciwko szeroko pojętemu seksizmowi i obłudzie. Seksizmowi, który niejedna kobieta w obecnych czasach też może odczuć na własnej skórze. Na uczelni, w pracy i w wielu innych miejscach, zdarza się że kobiety traktowane są jedynie jako seksowne ciało. Nie zwalam tutaj jednak całej winy na mężczyzn. Doskonale zdaje sobie sprawę, że część tych przypadków spowodowana jest jedynie tym, że kobiety zwyczajnie na to pozwalają. Może aktualnie nieco inaczej niż nasza książkowa Candy, która pozwalała wykorzystywać się seksualnie, myśląc że poświęca się dla potrzebujących i zmienia świat na lepsze, ale to nadal zwyczajne przyzwolenie.
Pozycja jak najbardziej jest błyskotliwa, przezabawna i porusza ważne tematy, będąc przy tym świetnie napisana stylistycznie, ale największe wrażenie robi to że jest po prostu super seksowna (część osób z pewnością stwierdzi, że momentami wulgarna). Czy książka może być seksowna? Ależ oczywiście! Nie bez powodu w 2006 roku magazyn Playboy uznał tę pozycję jako jedną z „25 najseksowniejszych powieści wszech czasów” – cała lista. Zdecydowanie potrafi wywołać mrowienie i dreszcze u niejednej osoby w taki sposób, że za chwilę te dreszcze zamienia w solidną dawkę głośnego śmiechu.
Minusów dla mnie brak. Jedynie na uwagę zasługuje dość nietypowe zakończenie książki, które nie każdemu się spodoba, ale autorzy postawili na satyrę po całości. Ja się tego nie spodziewałam, ale ostatecznie mi się spodobało.
Oceniam jako rewelacyjną i polecam wszystkim oprócz najmłodszych czytelników, mimo iż zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy są w stanie zrozumieć tę książkę i potraktują ją zbyt dosłownie. Seria „Twarze kontrkultury” idealnie trafia w moje poglądy i z całą pewnością przeczytam pozostałe czytadła wrzucone do tej serii, a „Wszystko się spieprzyło, ale chyba będzie lepiej” już czeka na półce, aż wyciągnę po nią rękę. Jeżeli macie ochotę na ciekawą, nietypową literaturę, która może poszerzyć nieco wasze horyzonty – lećcie na skrzydłach do księgarni.
http://ksiazkoholizm.wordpress.com/
"Awanturnicza fabuła tej erotycznej i komicznej książki, szydzącej m.in. z uczonych, ogrodników lekarzy, mistyków i z cyganerii artystycznej" (jak pisze wydawca) może wprawiać w zdziwienie. Dziś już zdecydowanie nie szokuje, frapuje może - jak to możliwe, że taka słodka istotka jak Candy pakuje się co chwila w takie podejrzane sytuacje?
Candy wydaje się być niewinną dziewuszką, która jednak opierając się na swoim zmysłowym odbiorze świata, godzi się iść z prądem, dać się nieść sytuacji bez zadawania pytań. Pod tym względem wydaje się być bardzo współczesna, nastawiona na doświadczanie i bycie w chwili. A jednak nie bardzo jest współczesna, taka przy tym nieświadoma i skromna.
Ciekawa to lektura, choć zapewne nie aż tak kontrowersyjna jak za czasów, w których powstała.