Najnowsze artykuły
- ArtykułyStrefa mrokuchybarecenzent0
- ArtykułyMiędzynarodowe Targi Książki w Warszawie już 23 maja. Włochy gościem honorowymLubimyCzytać2
- ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant70
- ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Sonja Lyubomirsky
2
7,3/10
Pisze książki: nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.), poradniki
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,3/10średnia ocena książek autora
78 przeczytało książki autora
340 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Mity o szczęściu Sonja Lyubomirsky
7,2
Bardzo, naprawdę bardzo dobra i potrzebna książka! Każdy 18-latek, wchodząc w dorosłość, powinien dostać tę książkę w prezencie urodzinowym z obowiązkiem przeczytania. Autorka przejrzyście, konkretnie, a co najważniejsze TRAFNIE tłumaczy nam błędy dotyczące przekonań oraz pułapki myślowe, w które wpadamy w ciągu całego życia. Naprawdę trudno nie przyznać jej racji. Dzięki lekturze czytelnik może bardzo łatwo poukładać sobie w głowie odpowiedzi na dręczące pytania. Ta książka to nie tylko książka psychologiczna - to kompletny poradnik, jak poradzić sobie z mitami, o których nawet nie przyszło nam do głowy pomyśleć jak o mitach - przecież wszyscy tak myślimy, więc jakim cudem jest to błędne? :) Jakim? Przekonajcie się sami:)
Mity o szczęściu Sonja Lyubomirsky
7,2
Zaczęło się nieźle, od cytatu Sokratesa.
Autorka nie rozwodzi się zbytnio na temat samej definicji szczęścia, które utożsamia z ogólnym zadowoleniem życiowym, sukcesem i intensywnym poczuciem radości (a to tylko dwa z co najmniej czterech znaczeń).
Pierwszy rozdział o małżeństwach i związkach typowy: zadbaj o świeżość, wspólne zainteresowania, rozmowy, niespodzianki i urozmaicenia.
W kolejnym przechodzi już do „psychologii pozytywnej” i determinizmu statystycznego, w którym człowiek jest niewolnikiem liczb i wskaźników. Ileś procent par, które się rozwiodły robiło X, więc nie rób X. Ileś procent par, które się nie rozwiodły robiło Y, więc ty też rób Y. Częste utożsamienie skutków z przyczynami i brak świadomości zjawiska korelacji.
Same ogólniki i banalne porady wyjęte z kołczingu:
Każdy powinien dążyć do tego, aby w ciągu dnia na jedno negatywne wydarzenie, przypadły najmniej trzy pozytywne, a najlepiej pięć, aby zachować współczynnik pozytywności.
Czytelnicy sięgający po takie poradniki najczęściej nie wiedzą co można nazwać pozytywnym wydarzeniem i jak osiągnąć przynajmniej jedno.
Inną „złotą poradą” jest prowadzenie dziennika pozytywnych i negatywnych wydarzeń. Ewentualnie życiowe cierpienia można spisać na kartkę, a tę wrzucić do pudełka i zapomnieć. Pomocne w rój.
Kolejna banalna i niezbyt przemyślana porada: „Jeśli partner ma na ciebie negatywny wpływ, możesz porozmawiać o tym z rodziną, która pomoże ci się go pozbyć”. Mhm. A jak to rozpoznać? Co jeśli czytelniczka jest toksykiem z patologicznej rodziny, której partner chciał pomóc dojrzeć (co oczywiście dla takiej osoby jest nieprzyjemne i trudne)? Pójdzie do rodziny i uzyska potwierdzenie: „No tak, pogoń go. Nikt nie będzie ci mówił jak masz żyć”.
Na drugim rozdziale się zatrzymałem, bo mam alergię na „psychologię pozytywną”. Być może gdzieniegdzie są jakieś pojedyncze ciekawostki, ale jak sobie człowiek napcha głowę bzdetami, to całość mu bardziej zaszkodzi niż pomoże.
Drodzy amatorzy „życiowych poradników”, nie idźcie na łatwiznę – sięgnijcie po poważną literaturę z psychologii i filozofii. Nie wiecie jak żyć? Tam się dowiecie! Sokrates, Platon, Arystoteles, stoicy, doktorzy Kościoła, Jung, Adler, Dąbrowski, Frankl, Peterson… Tu potrzeba zadbać o higienę myślenia. Tu trzeba uzdrowić ducha.
Dajcie sobie spokój z tymi zabobonami „psychologii pozytywnej”: „Wszyscy powinni się więcej uśmiechać” – cóż, Dąbrowski i Jung zgodnie twierdzą, że im człowiek dojrzalszy (im bardziej rozwinięta osobowość),tym rzadziej się uśmiecha zewnętrznie, a częściej wewnętrznie, w duchu, do Boga i samego siebie.
Przykładowy cytat z książki "Szczęście na manowcach" (która będzie DUŻO lepszym pomysłem):
„Samorealizacja, a raczej samospełnienie, jest wartością podobną do szczęścia. Uzasadniłem już wcześniej tezę, że samorealizacja (samospełnienie),podobnie jak szczęście, ma naturę paradoksalną: jeśli się do niej dąży wprost – oddala się; jeśli natomiast robimy coś innego – staramy się żyć sensownie, służyć wartościom, realizować swoje powołanie itp. – pojawia się w nas jako „owoc”, produkt uboczny takiego właśnie życia”. Jan Galarowicz