Pierwszych pięć tomów serii „Superman/Batman” zostało wydanych przez wydawnictwo Egmont. Tom szósty „Udręka” wyszedł jedynie w ramach Kolekcji. Kolejne tomy już nie ukazały się po polsku. Czy ten tom w jakiś sensowny sposób kończy serię dla polskiego czytelnika?
Superman zaczyna cierpieć na ataki paranoi i halucynacje. Zostaje to wykorzystane przez Darkseida, który porywa Człowieka ze Stali. Batman rusza mu na ratunek, a pomaga mu w tym Bekka, wojowniczka z Nowej Genezy. Jednakże między Mrocznym Rycerzem, a kobietą zaczyna się rodzić pewne uczucie.
Wątek Supermana wydaj mi się tu marną kopią tego co było chociażby w „Projekcie OMAC”, gdzie również przejęto kontrolę nad umysłem Człowieka ze Stali. Tutaj jednak odbywa się to zbyt łatwo. Poza tym jest to tak naprawdę zbędny motyw, który można było równie dobrze zastąpić działaniem kryptonitu.
Całkiem interesujący jest jednak pomysł ze Źródłem. Jednakże nie zostaje on rozwinięty i jedynie pozostawił przedsmak interesującej opowieści.
Dużym rozczarowaniem jest tu udział Batmana. Jego relacja z Bekką jest tu naprawdę sztuczna i nieprzekonującą. Mroczny Rycerz zachowuję się tu zupełnie niezgodnie ze swoim charakterem. Domyślam się, że być może miało to być w pewnym stopniu zamierzone, ale można to było przedstawić bardziej przejmująco.
Cały plan Darkseida i jego ludzi nie jest zbyt wyszukany. Ot, kolejny pomysł na odzyskanie władzy. Czytelnik może tutaj szybko tracić zainteresowanie.
Rysunki Dustina Nguyena są tu bardzo pokraczne. Postacie w jego wykonaniu są kanciaste i wyglądają nienaturalnie. Czasami ciężko się zorientować, na co tak naprawdę się patrzę.
Historia dodatkowa czyli „Forever People” #1 z 1971 r. jest o niebo lepsza od głównej opowieści. Czytelnik śledzi tutaj losy czwórki mieszkańców Nowej Genezy, którzy wyruszyli na Ziemię w poszukiwaniu koleżanki. Elementy świata przedstawionego są tutaj stopniowo odsłaniane przed czytelnikom. Pod końcem byłem naprawdę zainteresowany i żałowałem, że to już koniec.
Niestety jest to bardzo słabe pożegnanie polskiego czytelnika z serią „Superman/Batman”. Seria nie była wybitna, ale przynajmniej rysunki cieszyły oko. Tutaj nawet tego nie ma. Warto się zapoznać jedynie dla oryginalnego komiksu Jacka Kirby’ego z 1971 r.
Jeden ze słabszych Batków, który wpadł mi do rąk. Komiks przedstawia dwie historie osadzone w różnych czasach, które w jakiś sposób łączą się ze sobą. W skrócie: Batman ma do rozwiązania historyczną zagadkę kryminalną, by ocalić Gohtam od zniszczenia. Dużo ciekawiej prezentuje się opowieść o XIX-wiecznym Gotham, jego początkach, rozbudowie architektonicznej, a także o najbardziej wpływowych rodach tego miasta. Poznajemy tu chociażby przodków Bruce'a Wayne'a i Oswalda Cobblepota, którzy co ciekawe, dawniej żyli w całkiem niezłej komitywie, w przeciwieństwie do Batmana i Pingwina. W sposób znakomity przedstawione zostały losy rodziny architektów odpowiedzialnych za rozkwit infrastrukturalny Gotham. Szczególnie ewolucja jednego z braci robi wrażenie.
Słabiutkim elementem komiksu jest sam Mroczny Rycerz. Tym razem w jego buty (jak się okazuję, za duże...) wskakuje Dicky. No i jest bezpłciowy, trochę pogubiony, brakuje mu typowej dla Bruce'a charyzmy. Bez bat-rodzinki, na czele z bardzo ogarniętym Timem (jedna z lepszych postaci komiksu),jest jak dziecko we mgle. Niewiele lepiej na jego tle wypada Gordon, trochę zmarginalizowany w tej opowieści.
Graficznie komiks prezentuje się raczej przeciętnie. Kolory i kreska nie przeszkadzają, ale też nie są błyskotliwe.