PopKulturowy Kociołek:
https://popkulturowykociolek.pl/recenzja-komiksu-raz-i-na-zawsze-tom-3/
Dwie poprzednie części serii dużo treści poświęcały konkretnym przeciwnikom, z którymi musieli zmierzyć się bohaterowie (Artur, Beowulf) i w pewnym sensie można je uznać za zamknięte opowieści. Tym razem scenarzysta znacznie więcej czasu przeznacza na mocniejsze rozbudowanie stworzonego wszechświata i jeszcze dokładniejsze zaprezentowanie głównych bohaterów. Kieruje on uwagę na babcię Bridgette i jej wnuka Duncana, a dokładniej rzecz ujmując na ich przeszłość i związane z tym tajemnice. Dowiemy się tutaj między innymi coś więcej na temat matki mężczyzny, co jest mocno powiązane z toczącą się walką. Odkrywania pewnych fabularnych sekretów jest tutaj znacznie więcej, jednocześnie na ich miejsce pojawiają się nowe angażujące niedopowiedzenia.
Napisać, że albumie naprawdę dużo się dzieje, to nie napisać nic. Kolejne kadry komiksu wypełnia wartka akcja, która do tego stopnia nas porywa, że zanim zdamy sobie z tego sprawę, to już jesteśmy na ostatniej stronie albumu. Zachwyca nas tu nie tylko widowiskowość ukazanych scen, ale również niesamowity klimat opowieści.
Gillen w naprawdę rewelacyjny sposób wykorzystuje klasyczną arturiańską legendę do ulepienia z niej czegoś bardzo nietuzinkowego, co pobudza naszą wyobraźnię. Historia oczywiście nie jest może jakoś nadmiernie „głęboka”, ale na pewno nie można jej odmówić gigantycznych pokładów doskonałej komiksowej rozrywki. Na plus należy tu zaliczyć również świetne dialogi, w których prym wiedzie sarkastyczna babcia. Znacząco podbija ona swoimi wypowiedziami humor tytułu i staje się bezkonkurencyjną gwiazdą serii...
Brakuje mi w tej historii prawdziwego rozwinięcia fabuły i bohaterów. Gdyby wszystko tu nie pędziło jak na złamanie karku, to może bardziej bym się w to wszystko zaangażowała? Bo ta opowieść ma potencjał, a z pewnością DIE przepięknie wygląda – na te kadry chce się patrzeć i je podziwiać. Przeczytałam z zainteresowaniem, ale cały czas brakuje mi w historii tego czegoś, co by mnie faktycznie zachwyciło.