Najnowsze artykuły
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
- ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Bruce Conner
1
7,6/10
Pisze książki: historia
Służył w oddziałach rezerwowych stanu Massachusetts. Jest historykiem wojskowości, szczególnie zainteresowanym drugą wojną światową.
7,6/10średnia ocena książek autora
32 przeczytało książki autora
58 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Front w Normandii Vince Milano
7,6
Kolejna odsłona serii "Historia" wydawnictwa Rebis. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to absurdalny podtytuł. Nie neguję, że powinno go nie być, ale na pewno nie w tej formie. Tytuł oryginalny książki brzmi "Normandiefront" - nic nie mówi potencjalnemu czytelnikowi. Wydawca postanowił go poszerzyć o "od Dnia D do Saint-Lo - weterani frontu wschodniego w obronie Twierdzy Europa". Niewiele więcej wniósł on do całości. Nadal nic nie wiemy. A wystarczyło mniej sensacyjnie np."Organizacja i walki 352 DP we wspomnieniach weteranów". Jest jaśniej ? Chyba tak.
Książka opowiada o organizacji 352 Dywizji Piechoty we Francji i jej walkach na froncie w Normandii. Narracja nie zaczyna się wcale w Dniu D a 5 grudnia 1943 roku. Wszystko opowiedziane jest słowami weteranów tej jednostki. Oś książki stanowi niemiecka 352 DP. Autorzy dość często pozwalają mówić innym pośrednio związanym z 352 DP. Mamy więc wspomnienia alianckiej strony, oraz innych niemieckich jednostek walczących ramię w ramię z 352 DP. Język tych opowieści jest bardzo barwny i prosty. We wspomnieniach można doświadczyć wielu uczuć jakie targają żołnierzem podczas boju: strachu, bólu, odpoczynku czy wzięcia do niewoli. Odpowiednio dozowane budują napięcie i sprawiają, że zapominamy o liczbie przewracanych kartek. W miedzy wspomnieniowych lukach autorzy rysują historyczne tło poszczególnych zdarzeń. Niestety czasami jest ono bardzo szczegółowe i dotyczy pojedynczych drużyn, czy plutonów. Jednocześnie publikacja cierpi na ogromny brak map które pomogłyby się zorientować w czasoprzestrzeni. Szkoda, bo gdyby twórcy pokusili się dokładne mapy z zaznaczonymi wydarzeniami (choćby takie jak "Dunkierce" z tej samej serii) mielibyśmy w pełni dojrzałą monografię. Tak trudno nam się czasami zorientować o który skrawek lądu chodzi.
Mnie to nie przeszkadzała, bo wielokrotnie jadłem z literackiego kotła "Normandia", ale osoby które nie próbowały mogą się pogubić.
W książce jest za to dużo zdjęć dostarczonych przez żołnierzy. W większości są to fotografie ze szkoleń, dokumentów i gazet. Sporo z nich rzeczywiście jest wyciągniętych z szuflad i prawdopodobnie widzę je po raz pierwszy (przy tylu przeczytanych książkach głowy nie dam - a PESEL czuwa, by w temacie pamięci nie kozaczyć).
Wydanie jest jak zwykle na wysokim poziomie. Twarda oprawa z obwolutą, blok szyty, składający się z kartek białego papieru wysokiej klasy.
Nie jest to książka od której powinniśmy zaczynać. Nie można jej też pominąć. Wszyscy, którzy chcą wiedzieć jak wyglądała inwazja od strony niemieckiej powinni po nią sięgnąć. Mamy do czynienia z żywym głosem historii - tej złej strony.
Front w Normandii Vince Milano
7,6
Dzień D - szósty czerwca 1944 roku, zwany "najdłuższym dniem". Jeden z najważniejszych w całej II wojnie światowej. Desant na Normandię, otwarcie frontu zachodniego i przynajmniej w świadomości wielu mniej obeznanych początek aktywności aliantów w Europie (aliantów = Amerykanów). Oczywiście, wcześniej była operacja "Torch" (choć to Afryka),a potem "Husky", oczywiście były też akcje komandosów i desant pod Dieppe, aczkolwiek to właśnie od desantu w Normandii zaczęło się ostateczne wyzwalanie Europy Zachodniej. Znamy to z różnych książek i filmów, aczkolwiek znamy z pozycji wygranych, bo to oni piszą historię.
Nie zawsze. Przegrani też mogą ją pisać. I taki punkt widzenia prezentuje książka "Front w Normandii". Opisuje działania niemieckiej Dywizji Piechoty w dniu szóstego czerwca aż do lipca i zdobycia przez Amerykanów St. Lo. Już choćby z tego punktu widzenia jest to książka bardzo ciekawa.
352 Dywizja Piechoty była jedynym oddziałem, który szóstego czerwca znajdował się w pełnej gotowości bojowej. To właśnie oni narobili kłopotu Amerykanom na plaży Omaha i później utrudniali utworzenie przyczółków i dalszy pochód w "krainę żywopłotów". Aż do St. Lo, gdzie podjęli desperacką obronę w terenie miejskim. Ogłoszona gotowość bojowa była wynikiem dość odważnego jak na niemieckie standardy postępowania dowódców, którzy częściowo ignorowali rozkazy OKW, a częściowo kreatywnie je interpretowali. To zresztą powtarzało się w trakcie dalszych działań.
Książka przedstawia też przygotowania do odparcia desantu, szkolenie i stan wyposażenia niemieckich żołnierzy (zwłaszcza jeśli chodzi o artylerię i amunicję, było ono mizerne),ale główną zaletą jest oparcie relacji o wspomnienia weteranów - tych szczęśliwców, którzy przetrwali Normandię i mieli więcej szczęścia, bo dostali się do amerykańskiej niewoli (ci na Wschodzie mieli gorzej).
Drugi plus to ogromna ilość zdjęć - głównie prywatnych i osobistych, ale także zdjęć oficjalnych dokumentów (rozkazów, biuletynów, dokumentów wojskowych, itd.). Oprócz tego ciekawy aneks przedstawia wyposażenie żołnierzy niemieckich i amerykańskich (mundury, oprzyrządowanie, broń, plecaki, itd).
Oczywiście nie jest to pozycja dla każdego. Ogromna liczba nazw, nazwisk, a także dość suchy język w opisie działań, sprawia, że nie jest to wyjątkowo lekka lektura. W zasadzie tutaj mogę wskazać jedyny minus, czyli brak map, które pokazywałyby działania oddziałów w kolejnych dniach po desancie.
Niemniej jednak polecam wszystkim pasjonatom II wojny, i historykom w ogólności również. Warto spojrzeć z drugiej strony i dostrzec, że tam również byli młodzi ludzie, a nie potwory i "znani z filmów hitlerowcy".