Najnowsze artykuły
- ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant12
- Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
- ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
- ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński8
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Ronald Lim
5,3/10średnia ocena książek autora
97 przeczytało książki autora
27 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Power Rangers 2/1998
Fabian Nicieza, Ronald Lim
Cykl: Power Rangers (tom 3)
4,7 z 3 ocen
5 czytelników 0 opinii
1998
Power Rangers 6/1998
Ronald Lim, Nel Yomtov
Cykl: Power Rangers (tom 7)
4,0 z 4 ocen
6 czytelników 0 opinii
1998
Spider-Man Unlimited #9 - Mark of Kaine, Part 5: Unholy Alliances!
6,0 z 1 ocen
1 czytelnik 1 opinia
1995
Mega Marvel #04: Fantastic Four - Infinity War
Ronald Lim, Tom DeFalco
Cykl: Mega Marvel (tom 4)
5,9 z 47 ocen
69 czytelników 5 opinii
1994
Najnowsze opinie o książkach autora
The Amazing Spider-Man 5/1996 Mark Bagley
6,1
Z PUDŁA WYGRZEBANE, CZ XIII
Finał Maximum Carbanage, które ciągnęło się przez 7 numerów. Wreszcie ostateczne starcie. Szalona rodzinak Carnage'a kontra Spiderman, Venom i reszta dobrych...
Wielki finał, a jednak jakis taki nie za specjalny. Kiedy czytałem go jako dzieciak 17 lat temu (mój pierwszy Pająk jakiego miałem) nawet mi się podobał, ale teraz, po latach, rozumiem czemu czytelnicy na tej sadze wieszali psy. Nudna bitwa przez 14 części? Ile można.
Plusy są dwa: niezłe rysunki i fakt, że nie trzeba czytać pprzednich 6 numerów Spidera, żeby zrozumieć o co chodzi.
Mega Marvel #04: Fantastic Four - Infinity War Ronald Lim
5,9
Przeczytałem z sentymentu. Kiedy byłem dzieciakiem szalałem za tym komiksem. Wydawał mi się świetny. Dzisiaj jestem starym koniem i ten komiks... no tak, rozumiem dlaczego mi się podobał. Jest po prostu infantylny. Prosta historia z prostymi bohaterami o niezwykłych umiejętnościach. Główny pomysł fabuły z woltą całkiem niezły. Ale to nie potrafi "przykryć" nieudolności autorów w tworzeniu postaci. Są papierowe. Teksty są słabe... to typowa dla amerykańskich komiksów braga: "A jestem X i zniszczę cie moja mocą YZ". Bohaterowie dosłownie opisują co robią... no jasne, bo czytelnik nie zrozumie tego z pospiesznie narysowanego kadru. Do tego koszmarne liternictwo, robione na kolanie. Nawet nie jest dopasowane do dymków. Dodać do tego lapsusy typu: "Zakłócenia rozchodzą się w postępie geometrycznym!" daje nam słabą czwórkę... nomen omen :)
Zaleta bycia dzieckiem jest to, że nie zwraca się na to wszystko uwagi i wszystko jest łał. I teraz nie wiem, czy lepiej jest widzieć świat podkolorowany umysłem dziecka czy rzeczywistość taka jaką jest umysłem dorosłego. No tak... inny poziom rozważań nad amerykańskim komiksem z "naklejek" ;) Komiks albo dla miłośników albo dla dzieci ;)