Dorota Smoleń, mama dwójki dzieci, blogerka (od-rana-do-wieczora.blog.pl oraz czytam-dzieciom-blogspot.com) i dziennikarka.http://od-rana-do-wieczora.blog.pl/
Dobra lektura dla rodziców ale i nauczycieli. Zwraca uwagę na plusy i minusy posyłania dzieci sześcioletnich do szkoły. Napisana w sposób prosty i czytelny myślę, że może posłużyć nie tylko jako poradnik dla nauczycieli szkolnych, ale i wspomagać nauczycieli przedszkoli w rozmowach z rodzicami dzieci pięcio i sześcioletnich. Czy jednak pomoże rodzicom w podjęciu decyzji posyłać sześciolatka do szkoły czy też nie? Mam wiele wątpliwości.
Wysłanie sześciolatka do szkoły to nie lada wyzwanie – przekonali się o tym rodzice, nauczyciele, pedagodzy i psycholodzy. Nawet zdolne maluchy potrafiące czytać i liczyć w szkolnych ławkach oraz nad zadaniami domowymi nie potrafią usiedzieć. Szkolnictwo czeka na dokształcenie nauczycieli, przestawienie się rodziców oraz szybkie wkroczenie w świat nauki małych odkrywców, którzy może i są skorzy do zdobywania wiedzy, ale nie w takiej formie, w jakiej oferuje większość szkół. Często brakuje miejsca i sprzętu, by dziecko mogło swobodnie odkrywać świat. Ograniczenie się do programu nauczania funkcjonującego od dawna nie jest dobrym rozwiązaniem.
„Sześciolatki w szkole” to książka przybliżająca rodzicom problemy, z jakimi będą się mierzyć razem z pociechami. Poza wprowadzeniem, w którym czytelnik może dowiedzieć się o typowych zachowaniach dzieci w tym wieku nie zabraknie porad dotyczących przygotowania przyszłego ucznia do jego roli. Oswojenie z nową sytuacją i wywołania pozytywnych skojarzeń zachęci nasze pociechy do trenowania samodzielności oraz wchodzenia w relacje rówieśnicze. Autorki podpowiedzą jak organizować dzieciom czas, aby chętnie siadały one do lekcji oraz poruszą bardzo ważną kwestię zajęć dodatkowych czy możliwość funkcjonowania maluchów z dysfunkcjami w szkole.
Dorota Smoleń i Karolina Piękoś to matki, które pozwoliły sobie na eksperyment na własnej skórze i w swojej książce dzielą się doświadczeniami. Są mądrzejsze od przyszłych rodziców uczniów o refleksja nad popełnionymi błędami, do których otwarcie się przyznają. To sprawia, że „Sześciolatki w szkole” nie jest tylko suchą rządową broszurą, ale pozwala na znalezienie rozwiązań wielu problemów (nawet szkolnej przemocy). Jedyną wadą (może to zaleta?) jest idealizowanie podejścia innych rodziców do wychowania własnych dzieci. Autorki wierzą w dobre intencje i nakierowanie agresywnych dzieci. Jak to wygląda w praktyce w naszych szkołach wie każdy, kto miał kiedykolwiek kontakt z rodzicem-roszczeniowcem, który uważa, że dziecko ma prawo do stosowania przemocy na innych dzieciach. Wskazówki podane przez Dorotę Smoleń i Karolinę Piękoś ułatwią rozwiązanie konfliktów oraz pozwolą wcześnie zaobserwować niepokojące zachowania uczniów.
Książka jest dobrym wstępem do poznania realiów, w jakich mają funkcjonować dzieci i ich rodzina, która będzie włączała się w edukację. Wyjaśnienie wielu pojęć sprawi, że rodzic będzie mógł zaplanować zabawy, które rozwiną wszystkie niezbędne umiejętności. Książka zawiera bajkę terapeutyczną „Felek idzie do szkoły”, która pozwoli dziecku zrozumieć nową sytuację i odmienne spojrzenia dorosłych oraz dzieci na czekającą go przygodę z odkrywaniem świata w szkolnych murach.
„Sześciolatki w szkole” Doroty Smoleń i Karoliny Piękoś polecam rodzicom oraz nauczycielom przyszłych i obecnych pierwszoklasistów, którzy rozpoczęli edukację rok wcześniej.