Holenderska pisarka i dziennikarka, autorka książek dla dzieci i dorosłych. Wielokrotna laureatka prestiżowej holenderskiej nagrody literackiej Zilveren Griffel (Srebrny Rysik),którą otrzymała również za książkę "Zwierzaki cudaki". Dorastała w domu pełnym zwierząt – na menażerię Dumon Taków składały się żółwie, rybki, kot, jamnik, konie i kucyki. Ulubionym zajęciem Bibi było wtedy ratowanie chorych i zranionych stworzeń. Dziś swą miłość do zwierząt przelewa na papier: uwielbia o nich pisać – i robi to wyśmienicie.
Wszystko mnie w tej książce zachwyca: od okładki, po czcionkę, od tematyki po walor popularno-naukowy, od bezkresu i braku ograniczeń wiekowych po dowcip i swadę z jaką poszczególne istnienia są opisywane.
Zwierzęta, które zdają się być najpospolitsze w świecie, często wzgardzane, nieszanowane, ba! - budzące obrzydzenie (patrz: wsza, pająk krzyżak, kleszcz) okazują się być niesamowitymi organizmami, które mają niejedno do opowiedzenia, choćby przez swą budowę anatomiczną czy zwyczaje.
Autorka w sprytny sposób opisuje doświadczenia (jak choćby to profesorskie ze szczurem wędrownym),wkłada w usta, paszcze czy inne otwory gębowe swoich bohaterów słowa, które nie tylko je tłumaczą, ale wręcz bawią czytelnika.
Wszystko tutaj jest świetne, a zapomniałam przecież wspomnieć o świetnej grafice, która urzeka, bez względu na to czy jesteśmy akurat na stronie ślimaka czy szczupaka!
Wszystko budzi ciekawość, przyciąga uwagę sposobem narracji i nagromadzeniem ciekawostek.
Zatem do lektury! I do częstego powracania do niektórych jej wątków!
Mieszkanka Rotterdamu postanowiła opowiedzieć młodym czytelnikom historie niedźwiedzia-żołnierza.Dobry materiał na bajkę,ale to było samo życie.Polscy wojacy uratowali od śmierci małego misia,który rozjaśnił smutne dni II- wojennego piekła.Są wzloty i upadki,niestety bez happy endu.Pomijając fakt,że książka jest przeznaczona głównie dla młodzieży czyta się ją rewelacyjnie.Szczere uczucia buchają ze stron,brak przynudzania i lana wody.Słodko-gorzka historia często nieznana przez samych Polaków.Osobiście znałam ją wcześniej-w moim mieście postawiono mu pomnik oraz został patronem w jednej ze szkół. Misiu Wojtku nie umrzesz w ludzkiej pamięci,nawet jeśli nie brałeś udziału w wielkich bitwach i nie dowodziłeś armiami.