Najnowsze artykuły
- Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik4
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać4
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński9
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać14
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Roman Tomczyk
9
5,8/10
Pisze książki: literatura piękna, reportaż
Urodzony: 28.02.1909Zmarły: 29.09.1979
Pisarz, dziennikarz, żołnierz, pedagog, współpracownik tygodnika "Prosto z Mostu" w latach 1938-1939 i "Tygodnika Powszechnego" w latach 1957-1979.
5,8/10średnia ocena książek autora
9 przeczytało książki autora
16 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Zachodem poszły dzieje Eugeniusz Paukszta
6,3
Tom opasły i nie poręczny do czytania, zawiera wiele różnorodnych opowiadań, z pośród których tylko z jednym spotkałam się w szkole. Czytam książki od deski do deski, więc dłuższą chwilę zajęło mi przebrnięcie przez długi wstęp. Utwory, które nie pochłania się jednym tchem, obrazujące surowość i trudności czasów powojennych, momentami przygnębiające.
Opowieści o dwu-, cztero- i sześcionogach Roman Tomczyk
4,0
Wydany już po śmierci autora zbiór 21 opowiadań losowej treści i jakości, z reguły nie dłuższych niż dziesięć stron. W większości są to luźne obrazki obyczajowe z czasów PRL-u, kręcące się wokół losów prostych ludzi, niekiedy przy tym zahaczające o tematykę zwierzęcą (ktoś ma psa, rybki, sarnę nawet). Rzadziej - konkretne historie, posiadające jednak co najwyżej namiastkę intrygi. Jej blady cień.
Wszystkie te obrazki - właściwie scenki rodzajowe, niekiedy przywodzące na myśl fabularyzowany reportaż - są luźnymi opowiastkami, takimi rzuconymi na literacki wiatr okruchami, które może i mają początek, ale końca próżno w nich szukać. Mówią o leśnej wyprawie lekarza czy wędkarza, o datującej się z okresu utrwalania władzy ludowej nienawiści wobec oprawcy, o mniej lub bardziej obrotnych chłopach, o gnuśniejących emerytach czy rencistach, a nawet o psie czy koniu. Po czym po prostu urywają się, przeważnie nie wiodąc do żadnej konkluzji. Ot, sztuka dla sztuki. Bajanie dla bajania.
Trudno jednak gniewać się o to na autora, bo pisze zgrabnie, używa czasami urokliwych sformułowań, a i dobrze wychodzi mu stylizacja dialogów, w które tu i tam udało się wpleść kilka słów rodem z zabitych dechami przysiółków czy wiosek z wschodniego pogranicza. Gdybyż tylko te opowiadania były pisane po coś. Gdybyż autor chciał coś konkretnego przekazać. Ale nie. On się po prostu bawi z czytelnikiem. Szczerze powiedziawszy wygląda to tak, jakby w książce znalazły się różne ścinki, które plątały się po szufladach i pod meblami. Ścinki niekiedy mądre, niekiedy urokliwe, ale ogólnie... no, ścinki.
Na tym tle wyraźnie odstają trzy ostatnie opowiadania, napisane z konkretnym zamysłem, choć tak samo szkieletowe fabularnie. "Krówka" - napisana ze swadą i dowcipem - mówi o starciu parkowego dozorcy z kobietą wypasającą na jego terenie krowę. "Życie jak kaktus" w skompresowanej formie dobrze oddaje poplątane losy wrześniowego podoficera (podziemie, obóz koncentracyjny, śmierć żony tuż po wojnie, córka zaręczona ze Szwajcarem). "Szczypawica" zaś jest w ogóle z innej bajki, bo opowiada o przyczynach, dla których rycerz stał się mnichem. I to opowiada odpowiednio stylizowanym językiem.
Książkę czyta się więc nawet z przyjemnością, choć tak po prawdzie niewiele konkretnego z niej wynika.