Wojciech Zimiński (ur. 17 października 1962) – polski dziennikarz, poeta, scenarzysta, artysta kabaretowy, redaktor naczelny redakcji kultury Polskiego Radia, prezenter tv.http://
"A koń w galopie nie śpiewa" Artur Andrus i Wojciech Zimiński
Artur Andrus i Wojciech Zimiński to duet dziennikarzy i satyryków. Ostatnio, pisanie książek przez "celebrytów" zaczęło być modne, z różnym skutkiem. Innym wychodzi to dobrze, jeszcze innym kiepsko. O ten duet byłam spokojna, ponieważ bardzo cenię ich specyficzny humor i satyrę. Uspokajam - pomimo sprecyzowanych poglądów politycznych, które, nie wiedzieć czemu w Polsce naznaczają nieodwracalnie, bo albo jesteś z nami, albo przeciwko nam - jakiegokolwiek politykowania w książce brak.
Sami autorzy, z typową dla siebie swadą piszą, że liczą na miliony czytelników i zapewniają, że chodzi im wyłącznie o nagrody literackie, a nie żaden tani poklask.
Kazimierz Kortuń, pracownik ogrodu botanicznego w dziale pnącz chce rozwiązać zagadkę śmierci turystki, która zmarła w lapidarium. Denatka miała w płaszczu wszytą metkę z jakimś nazwiskiem. Nos detektywistyczny Tunia (pseudonim od Kortunia) prowadzi go do Paryża. Tutaj zaczną się dziać różne, często wręcz abstrakcyjne wydarzenia. A wszystko to, ubrane w humor specyficzny dla autorów.
"A koń w galopie nie śpiewa" przedstawia otaczający nas świat w sposób komicznie wyolbrzymiony, porusza również wiele ciekawych wątków. W książce znajdziemy mnóstwo prześmiewczo ukazanych zjawisk i stosunków społecznych. To świetna zabawa słowem, dużo śmiechu i żartu. Bardzo dobrze bawiłam się przy tej książce. Jeśli ktoś lubi Artura Andrusa, to z pewnością doceni jej wartość.
Artur Andrus to człowiek orkiestra: dziennikarz, aktor, poeta, autor tekstów piosenek i uwielbiany przez publiczność artysta kabaretowy. Jego inteligencja, specyficzne poczucie humoru i ogromna elokwencja zaskarbiły mu sympatię rzeszy wielbicieli.
Wraz z Wojciechem Zimińskim, również dziennikarzem o wielu talentach tworzą fantastyczny duet w programie publicystycznym "Szkło kontaktowe", gdzie w sposób zjadliwy acz nader inteligentny komentują absurdy naszej rzeczywistości.
Jednak to nie jedyne pole ich współpracy. Do rąk czytelników bowiem trafiła ich książka o zagadkowym tytule "A koń w galopie nie śpiewa, którą autorzy sami zakwalifikowali do kategorii kryminału realistyczno-panicznego.
Nakreślić rys fabularny tego dzieła nie jest taką prostą sprawą. Bowiem logika i ciąg przyczynowo-skutkowy w tej powieści zostały potraktowane nader niefrasobliwie. Autorzy, uzbrojeni w wiedzę z zakresu flory umieścili akcję swojej historii w ogrodzie botanicznym a głównym bohaterem uczynili postać nietuzinkową. Jest nim Kazimierz Kortuń - mężczyzna pod sześćdziesiątkę, przyrodnik, pracownik ogrodu, od niedawna Kierownik Działu Pnączy. To człowiek inteligentny, oczytany (choć z książek po ich lekturze zostaje mu w pamięci tylko jedno, pierwsze zdanie danego dzieła),znający się na ludziach. Przypada mu w udziale rozwiązanie zagadki tajemniczej śmierci kobiety znalezionej na terenie ogrodu. Jedyną wskazówką, mogącą popchnąć śledztwo do przodu jest metka wszyta w płaszcz. Idąc jej śladem Kazimierz Kortuń, zwany przez swoją żonę pieszczotliwie Tuniem, trafia do Paryża a tam uzmysławia sobie iż ta śmierć był jedną z wielu. Ktoś dybie na życie botaników w Europie a przyczyną tego jest tajemniczy słój z nader osobliwą zawartością. Rozwiązanie zagadki staje się obsesją przyrodnika, a aby osiągnąć swój cel musi stanąć w szranki ze tajemniczymi organizacjami, służbami specjalnymi i osobnikami o wybujałym ego.
Książka ta to dzieło przypominający przysłowiowy czeski film. Absurdalne sytuacje, przerysowani bohaterowie i liczne zbiegi okoliczności nadają jej rys dzieła tak awangardowego, że nie dającego się pojąć rozumem. Cięty humor, gra słów i mnóstwo komicznych sytuacji sprawiają iż czytelnik choć na chwilę ma szansę zapomnieć o bolączkach codzienności. To fantastyczna, inteligentna rozrywka dla wielbicieli twórczości Artura Andrusa i Wojciecha Zimińskiego. Polecam!
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.