Welcome to the N.H.K. tom 8 Tatsuhiko Takimoto 7,2
ocenił(a) na 610 lata temu Manga poruszająca istotny problem zjawiska hikikomori - czyli skrajnej formy depresji, objawiającej się kompletną izolacją od społeczeństwa. Choć problem dotyczy w głównej mierze Japonii, to przypadki tej choroby zdarzają się na całym świecie, także w Polsce (czytałem kiedyś wywiad z jakimś polskim psychiatrą, który o tym wspominał, też mnie to zdziwiło). Głównym bohaterem jest Tatsuhiro Satou, 23-letni hikikomori, który pewnego dnia (po 4 latach nie wychodzenia z domu) poznaje uroczą nastolatkę, Misaki. Dziewczyna trafia na niego zupełnym przypadkiem, roznosząc po domach religijne broszury i postanawia za wszelką cenę pomóc wyobcowanemu facetowi powrócić na łono normalnego społeczeństwa.
Co ciekawe, wszyscy główni bohaterowie tej mangi cierpią na jakieś zaburzenia. O Tatsu już wiemy, Misaki jest postacią tajemniczą, bo praktycznie do samego końca nie wiemy, co jej dolega, ale są to jakieś zaburzenia osobowości. Oprócz nich poznajemy jeszcze trójkę licealnych znajomych Tatsu, są to:
Kaoru Yamazaki - który jest otaku (w jak najbardziej negatywnym, czyli japońskim tego słowa znaczeniu) i ucieka od rzeczywistości w gry erotyczne;
Hitomi Kashiwa - rozchwiana emocjonalnie lekomanka, w której podkochuje się Tatsu;
Megumi Kobayashi - licealna przewodnicząca klasy, niegdyś przesadnie ambitna, teraz sfrustrowana koniecznością opieki nad starszym bratem, który podobnie jak Tatsu jest hikikomori.
Dość niecodzienna zbieranina, ale to nagromadzenie negatywnych emocji w kilku bliskich sobie ludziach sprawia dość przytłaczające wrażenie. I prawda jest taka, że wszystkie objawy depresji pojawiające się w tej historii - uzależnienie od pornografii, gier, używek, wyobcowanie, zaniżone poczucie własnej wartości, nieumiejętność nawiązywania znajomości, brak energii i motywacji, myśli samobójcze, okłamywanie bliskich, a nawet niezrozumiały dla zwykłych ludzi tok rozumowania kręcący się wokół autodestrukcji i ogólnego czarnowidztwa - przedstawione są bardzo realistycznie. Mimo, że jest to tylko komiks, to jego lektura może mieć naprawdę gorzki smak, zwłaszcza dla ludzi, którzy zmagają/zmagali się z tą chorobą albo mieli z nią bliższy kontakt. Bo nader często można znaleźć momenty, w których na myśl przychodzi przykra świadomość, że tak naprawdę czytamy o sobie samych.
Czy można coś zarzucić tej pozycji? Moim zdaniem od końca 6. tomu historia staje się niezrozumiała, niektóre działania bohaterów wydają się być zupełnie bezsensowne i niczym nie wytłumaczone. No i rysunki Kendi Oiwy - choć świetnie przedstawiają emocje postaci przez karykaturalną mimikę, to mnie osobiście wydają się jednak mało estetyczne - czasem krzywa kreska, czasem po prostu brzydko narysowane postacie. Ale myślę, że w takich historiach graficzne ich przedstawienie jest jednak drugorzędną sprawą.
Ocena jaką dałem pod tym tomem jest oceną całości.