Anna Boleyn. Obsesja króla Alison Weir 8,4
ocenił(a) na 817 tyg. temu Zdecydowanie wciągająca książka. Cały czas spędzony przy niej wspominam bardzo dobrze.
Na szczególną uwagę zasługuje dla mnie tak naprawdę posłowie, które nie ogranicza się do podziękowań dla pracowników wydawnictwa, sponsorów, krewnych i znajomych królika, oraz rodziny. Zawiera ono bowiem komentarze na temat tekstów źródłowych, ich dostępności lub jej braku, uproszczeń w tekstach autentycznych w celu jasności przekazu i lekkości czytania (mamy bowiem do czynienia z tekstami renesansowymi; wszyscy zainteresowani wiedzą, jak bardzo język od tego czasu ewoluował),a także wyjaśnienie wielu decyzji autorki, które musiały zostać podjęte w miejscach, gdzie nikt już tak naprawdę nie wie i nie ma szans dokopać się do tego jak było faktycznie. Tutaj duża wdzięczność za komentarze dotyczące tekstów źródłowych i określanie ich wiarygodności pod kątem autorów i ich prawdopodobnej relacji z Anną Boleyn.
Tutaj też jeden minus - autorka przyznaje, że obrała drogę, w której to Anna w Henryku zakochana tak naprawdę nie jest, a chodzi jej bardziej o władzę i wpływy, ponieważ jest to droga łatwiejsza i nie trzeba aż tak bardzo zastanawiać się nad motywami wyjaśniającymi pewne niezaprzeczalne fakty, które ostatecznie miały miejsce.
Na plus odbieram zaskakująco dużo miejsca poświęconego życiu Anny przed spotkaniem Henryka. Równie zaskakująco długi czas (całe lata!),kiedy to relacja z Henrykiem już istniała, natomiast była w dużej mierze związkiem na odległość i trzymaniem się na dystans w oczekiwaniu na unieważnienie pierwszego małżeństwa króla.
Od wielu postaci bije bardzo duża autentyczność. Podczas czytania ani trochę nie dziwiła mnie coraz większa frustracja Anny przechodząca we wściekłość, coraz większe nerwy i niecierpliwość związane z piętrzącymi się problemami. Legalizacja związku była dla niej sprawą priorytetową z wielu względów. Henryk, mimo wizytówki człowieka porywczego i działającego pod wpływem emocji, zawsze stawiającego na swoim, bardzo długo zwlekał z ostateczną decyzją, zdając sobie sprawę z konsekwencji jednoznacznego odcięcia się od Rzymu - potencjalna wojna i brak sojuszników w chrześcijańskiej Europie. Jest to też kolejna książka, w której natykam się na komentarze odnośnie wiary Henryka, jakoby reformy kościoła były dla niego sprawą drugorzędną. Pozwalały mu napełnić pusty skarbiec i wejść w związek, którego chciał, dawały niepodzielną władzę w swoim królestwie, jednak poza tym nie miał dużej potrzeby zmieniania dogmatów i prawd wiary. Jego podejście dla ortodoksyjnych reformatorów było, jak się wydaje, zbyt miękkie.
Kolejnym zaskoczeniem na plus było odczarowanie wizerunku Katarzyny Aragońskiej. Postać tutaj poboczna, a jednak niesamowicie znacząca. Autorka pozwoliła mi zobaczyć w niej człowieka. Silną kobietę, nie tylko pewną swoich racji, ale też odważnie i dumnie stającą naprzeciw miotającego się Henryka, który balansował między błaganiem ją o spokojne zakończenie związku, a grożeniem jej. Katarzyna nie jest tutaj dewotką klepiącą pacierze i posyłającą po pomoc do krewnych. Jest prawdziwie królewska w swoich działaniach. Jest osobą, z którą Henryk mimo wszystko się liczy, nie do końca wiadomo, który powód był dla niego najważniejszy. Czy to, że była matką pierwszego oficjalnego potomka króla, Marii? Czy to, że stała za nią wpływowa rodzina? Czy to, że poddani właściwie jednoznacznie ją preferowali? Anna nigdy nie zyskała nawet procenta poparcia publicznego, które miała Katarzyna. Siłowe pozbycie się Katarzyny groziło nie tylko wojną z mocarstwem, ale też zamieszkami i problemami na własnej ziemi. Czy może jeszcze inne prywatne powody? Autorka zdaje się sugerować, że była tam pewna osobista zależność, pewien szacunek, który hamował rozwiązanie, do którego Henryk uciekł się chociażby w przypadku pozbycia się Anny.
Dodatkowo: po pierwsze, ciekawe i zauważalne były też kwestie związane z miłością dworską - co uchodziło, a co nie; co było akceptowalne, a co groziło hańbą nie tylko dla dziewczyny ale i całej jej rodziny.
Po drugie odmienność poglądów Anny. Bardzo często mówi się o tym, że Anna odstawała od innych dam na dworze angielskim przez swoje doświadczenie i długi czas spędzony na kontynencie i na dworze francuskim. Sprowadza się to często do wulgarnych komentarzy na temat świadomości i otwartości w sferze seksualnej. Tutaj natomiast mamy przedstawioną rzeczywistość, w której Anna spotyka się z kobietami, które z takich czy innych powodów przyjęły rolę władców. Naoczne dowody, że kobiety są w stanie tę rolę wypełniać z sukcesami. Miała we Francji ułatwiony dostęp do literatury, zawierającej nowe myśli nie tylko na temat kobiet w społeczeństwie, ale też na temat wiary, państwowości, norm społecznych.
Z niecierpliwością czekam na kolejne odsłony serii. Z innych źródeł wyłania się obraz Anny jako tej żony Henryka, która miała największy wpływ na niego i na jego decyzje jako władcy. Nigdy później nie pozwolił już żadnej żonie na tak daleko posunięte wpływy i w ogóle dyskusje na tematy polityczne. A może autorka odczaruje mi wizerunek którejś z kolejnych żon Henryka? :) W końcu Jane Seymour jest zwykle przedstawiana jako ta najbardziej spolegliwa, dobroduszna, naiwna i jedyna, którą Henryk prawdziwie kochał i jedyna, po której Henryk przechodził żałobę. Faktem natomiast jest, że romans zaczął się jeszcze za życia Anny Boleyn, a małżeństwo zostało zawarte 11 dni po ścięciu Anny. Tutaj Jane jest kilka razy pokazana jako ta, która cieszy się z odniesionego triumfu i daje o tym znać obecnej żonie króla.
Na pewno zostanę z autorką jeszcze na jakiś czas.