Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik243
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Richard Gordon
Znany jako: Gordon Stanley OstlereZnany jako: Gordon Stanley Ostlere
4
6,5/10
Urodzony: 15.09.1921
Richard Gordon pracował jako anestezjolog w szpitalu St Bartholomew's (gdzie był studentem medycyny),a później jako okrętowy chirurg, a także jako asystent redaktora British Medical Journal. Wydał kilka książek technicznych pod własną nazwą, w tym środki znieczulające dla studentów medycyny (1949),środki znieczulające i pacjent (1949) i trójchloroetylen znieczulenia (1953). Jest jednak przede wszystkim autorem wielu powieści, a także scenariuszy dla filmu i telewizji. Jest m. in. twórcą serii komiksów powieściowych na temat medycyny - seria "Doctor".
6,5/10średnia ocena książek autora
35 przeczytało książki autora
28 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Pan doktor na morzu
Richard Gordon
Cykl: Pan doktor (tom 2)
5,8 z 16 ocen
30 czytelników 5 opinii
1971
Najnowsze opinie o książkach autora
Pan doktor na morzu Richard Gordon
5,8
Opowieść Gordona o pobycie lekarza na statku to chyba jeden z tematów który w beletrystyce jest omijany. Faktem jest, że nie każdy statek ma lekarza, częściej felczera, no ale jeśli jest to coś musi robić. Przygody opisane w zabawny, a czasami wręcz groteskowy sposób moim zdaniem wyczerpują temat. Mało to zwrotów akcji trzymających czytelnika w napięciu przez cały czas, ale temat został wyczerpany. Fajna książka na czytanie przed snem. Pozytywnie nastraja.
Kapitański stół Richard Gordon
6,2
Zachęcony opiniami sięgnąłem po książkę Gordona i... rozczarowałem się, niestety. Dobrnąłem tylko do połowy i poddałem się. Sama historia ma potencjał, ale gdyby "za piórem" siedział np. P.G. Woodehouse wyciągnąłby z niej znacznie więcej. Niestety - nawet sceny w zamierzeniu zabawne, są płaskie, nie porywają - czyta się je "w locie".
Zaledwie dwa, trzy razy zostałem sprowokowany do lekkiego uśmiechu, a to trochę za mało, jak na dobre recenzje. Na plus można zaliczyć (skrótowe) opisy odwiedzanych przez "Charlemagne" egzotycznych miejsc. Krótko: są znacznie lepsze książki (i zabawniejsze).