Czarownica znad Bełdan Klemens Oleksik 7,4
ocenił(a) na 106 lata temu ,,Czarownica znad Bełdan” to książka mojego dzieciństwa. Mam czytała mi ją do snu praktycznie codziennie. Od początku pozostawałam pod urokiem smutnej, melancholijnej historii Anny, mazurskiej dziewczyny na którą tytułowa czarownica rzuciła klątwę odpychającej brzydoty. Niespodziewanie Anna otrzymuje niezwykłe czerwone korale, które czynią ją cudownie piękną. Jednak darczyńcą jest właśnie czarownica, która nie ma dobrych zamiarów. Gdy w Annie zakochuje się przystojny Eryk, szczęście zamienia się w tragedię. Niemałą rolę w tej historii odegra też mieszkający na dnie jeziora król Bełdan.
W dzieciństwie zachwycałam się historią nieszczęśliwej dziewczyny i sama wiele razy robiłam sobie korale z jarzębiny, żeby być tak piękna jak Anna. Kibicowałam dzielnemu Erykowi i rozpaczałam nad zakończeniem. Szkoda, że legenda jest mało znana, bo mimo niewielkiej objętości zawiera duże możliwości interpretacyjne. ,,Czarownica znad Bełdan” powinna przypaść do gustu zarówno dzieciom, jak dorosłym. Ja jako dziecko byłam urzeczona czarownym klimatem, który do dziś mnie ujmuje, oraz wzruszającą historią miłości. Nieco starsze dziecko zauważy jasny przekaz, że uroda szczęścia nie daje, nie każdemu należy ufać oraz że prawdziwa miłość powinna pochodzić z serca. Teraz zauważyłam w tej krótkiej książeczce także przygnębiający obraz samotności Anny, która rozpaczliwie pragnie być kochana i akceptowana. Z drugiej strony, niezwykła uroda, choć daje bohaterce uwielbienie, jednocześnie czyni ją zimną i egoistyczną. Moją uwagę przykuły też dwie fantastyczne postacie – nieco demoniczna Czarownica oraz bardzo tajemniczy król Bełdan. Marzy mi się przeczytać retelling tej historii, taki skierowany do starszych czytelników, bo tę postać można świetnie rozwinąć.
,,Czarownica znad Bełdan” to doskonała propozycja dla fanów mitologii słowiańskiej. Opisuje mało znaną, ale fascynującą legendę, z klimatycznymi opisami Mazur i ponadczasowymi motywami. Mimo że skierowana do dzieci, książka Oleksika daje do myślenia. Można ją też określić jako opowieść o słowiańskiej Persefonie. Historia, która zachwyciła mnie w dzieciństwie, zachwyciła mnie ponownie.
,, Jesteś piękniejsza od królowej Śniardw. Wszystkie skarby na dnie jeziora, wszystkie pieśni, jakimi szemrzą fale w dzień pogodny, i wszystkie pieśni, jakimi huczą fale w dzień burzliwy, są dla ciebie. Bądź moją, Anno.”
Ps. Na podstawie książki powstała krótka bajka animowana ,,Korale Czarownicy". Jest urocza, choć pozbawiona tego melancholijnego, lekko mrocznego klimatu oryginału i mniej dramatyczna. Osobiście uważam, że ta historia ma tak duże możliwości interpretacyjne, że spokojnie można stworzyć kilka powieści w formie retellingów, film(moim marzeniem jest, aby Adrian Wiśniewski zagrał Króla Bełdan),a nawet musical. Po latach ,,Czarownica znad Bełdan" zrobiła na mnie chyba jeszcze większe wrażenie niż w dzieciństwie.