A ślady zasypał piasek Zofia Jeżewska 6,5
ocenił(a) na 83 lata temu Opowieści tej tok
Przez pustynię i mrok
Płynie z dzikich, dalekich stron…
Rozpoczynam słowami piosenki z disneyowskiej animacji „Aladyn”, ponieważ niesamowicie kojarzą mi się z atmosferą, którą nasycona jest książka Zofii Jeżewskiej. Jednak jaka jest ta atmosfera? I co takiego skrywa w sobie „A ślady zasypał piasek”?
W swoim tekście autorka przenosi nas do Syrii, a dokładniej do Palmyry. W starożytności było to tętniące życiem miasto, bogatsze i piękniejsze od niejednej greckiej czy rzymskiej metropolii. Przez pewien czas tym miejscem władała królowa Zenobia – ambitna, pewna siebie i nieustraszona. Jednak dziś z imperium Zenobii pozostały jedynie ruiny, które od całkowitego zapomnienia ratują archeolodzy.
Zofia Jeżewska towarzyszyła badaczom w jednej z ich misji. Szukając śladów dawnej Palmyry natrafiła jednak na coś jeszcze; poznała historię innej badaczki, która była w tym samym miejscu przed trzydziestoma laty.
Jedno miejsce – Palmyra – połączy historie tych trzech kobiet, które żyły w różnych latach i okolicznościach, jednak miały ze sobą coś wspólnego. Oczarowało je miasto nazywane „narzeczoną pustyni”.
O tej książce mogę powiedzieć, że jest ciekawym doświadczeniem czytelniczym i że do tej pory nie miałam w rękach tego typu literatury. „A ślady zasypał piasek” wymyka się definicjom i ramom reportażu, pamiętnika, czy wspomnień. Jest to cząstka wielkiej historii, którą możemy jedynie próbować uchwycić. Ta książka jest jak sztuka archeologii – z odnalezionych odłamków staramy się ułożyć całość, brakujące elementy uzupełniając własną fantazją. Innymi słowy – podobało mi się.
Na pochwałę zasługuje przede wszystkim nowe wydanie tej książki, które ukazało się nakładem Wydawnictwa MG. Subtelna, kolażowa okładka, jasny i konsekwentny podział tekstu (na części narracyjne autorki oraz na części z pamiętnika tajemniczej badaczki),wspaniałe zdjęcia upamiętniające pracę polskich archeologów w Palmyrze (niektóre z grafik pochodzą z prywatnego archiwum Zofii Jeżewskiej). Wszystko razem prezentuje naprawdę wysoki poziom estetyki (chociaż szkoda, że wydawnictwo nie zdecydowało się na twardą oprawę).
Książka rzeczywiście jest napisana bardzo lekkim stylem (opis zawarty na okładce mówił więc prawdę). Nie ma powodów by obawiać się kronikarskiego, czy też raportowego stylu, które mogłaby sugerować archeologiczna tematyka. Nie jest to szczegółowe, czy profesjonalne sprawozdanie z prac badawczych. Jest to raczej zapis myśli dziennikarki, która w Palmyrze przeżywa prawdziwą przygodę. Opowiada o historii tego miejsca, o życiu w bazie archeologicznej, o tajemnicy sprzed lat, na którą się natknęła i którą pragnie rozwiązać. Według mnie każdy z tych tematów został bezbłędnie zrealizowany. Opowieść o przeszłości pochłania tak, że wśród ruin naprawdę można zobaczyć królową Zenobię wraz z orszakiem. Wątek romantyczno-przygodowy na dobre przykuwa uwagę i sprawia, że kolejne strony topnieją w dłoniach. Swoją drogą klimat tej części książki kojarzy mi się z twórczością Georga Gordona Byrona (szczególnie z „Giaurem”). Jeśli więc ktoś również jest miłośnikiem tego romantyka, to powinien znaleźć tu coś dla siebie.
Trudno mi wskazać jakiekolwiek wady w tej książce. Ona jest po prostu dobrze napisana i co najważniejsze, uchwyca i utrzymuje ducha Palmyry i królowej Zenobii. Jedyne niezadowolenie czytelnika może wynikać z niezainteresowania tematem. Moim zdaniem jest to książka dla osób, które z chęcią ulegają czarowi archeologii i ubiegłych wieków. Przypadnie do gustu również tym, którzy myślami wybiegają w dzikie i egzotyczne miejsca. Wreszcie, jest to także opowieść dla tych, którzy w historiach miłosnych cenią autentyzm bohaterów oraz pewną dozę tragizmu. Ale mogę się też mylić i być może jest to książka dla każdego, kto ma w sobie choć iskrę ciekawości.
Podsumowując, „A ślady zasypał piasek” to książka nieszablonowa, inna od wszystkich. Dla mnie była bardzo ciekawym doświadczeniem, więc śmiało mogę ją polecić.
[Recenzja powstała przy współpracy z portalem Sztukater.pl]