Najnowsze artykuły
- ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik254
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Kevin Canty
2
5,5/10
Pisze książki: literatura piękna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,5/10średnia ocena książek autora
43 przeczytało książki autora
46 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Dwadzieścia trzy stopnie poniżej zera Kevin Canty
4,9
Nareszcie. Skończyłam czytać. Czuję się jakbym po wielu dniach wysiłku otworzyła drzwi klatki, która mnie więziła. Ta książka wraz z przeczytaniem pierwszych stron zamyka za nami niewidoczne drzwi i wpadamy w pułapkę zastawiona przez Kevin'a Canty'ego.
Z początku z zachwytem przewracałam kolejne kartki od razu obdarzając Marvin'a sympatią. Nie wydawał się sztuczny, wręcz przeciwnie, musiałam przyznać, że w pewnych aspektach nawet przypominał mi siebie samą.
To był początek, to było wejście do niewidzialnej klatki. Potem okazało się, że w tej klatce jest tylko ciemność, zło, smutek i przygnębienie. Wracałam co jakiś czas do "Dwudziestu..." mimo wszystko chcąc poznać dalsze losy bohaterów, a wracając byłam otaczana ze wszystkich stron ich przemyśleniami. Tak ponurymi i tak depresyjnymi, że po paru stronach miałam ochotę odłożyć książkę z powrotem na półkę.
"Dwadzieścia trzy stopnie poniżej zera" to jedna wielka, tocząca się przez ponad 300 stron depresja. Nie polecam nikomu, kto ma dość własnych smutków i pasjonatom emocji i akcji.
Nie wciągnęła mnie, odchodziłam od niej po góra 20 stronach, nie mogąc przebrnąć dalej. Drażnił mnie praktycznie każdy bohater oprócz Marvina, a na koniec już nawet i on, bo zaczął myśleć i zachowywać się jak Justine.
Przeczytałam ostatnią stronę i odetchnęłam z ulgą. Skończyło się.