Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać193
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
- ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
- Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Anne Robillard
2
5,8/10
Pisze książki: fantasy, science fiction
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,8/10średnia ocena książek autora
111 przeczytało książki autora
59 chce przeczytać książki autora
2fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Szmaragdowi Rycerze: Smoki Czarnego Cesarza
Anne Robillard
6,2 z 41 ocen
76 czytelników 2 opinie
2009
Najnowsze opinie o książkach autora
Szmaragdowi Rycerze: Niebo w płomieniach Anne Robillard
5,4
Kontynent Enkidiew cieszy się pokojem od pięciu wieków, mimo to król Szmaragd Pierwszy wskrzesza zakon Szmaragdowych Rycerzy. Inni władcy o nic nie pytają tylko podsyłają mu najbardziej uzdolnione magicznie dzieci. I akurat, gdy pierwsza tura dzielnych wojowników skończyła szkolenie pojawiło się pradawne zagrożenie. Z za morza czy oceanu ( tego dokładnie chyba nie wiadomo) przybywają oddziały ludzi-owadów. Heroiczni rycerze szykują obronę kontynentu.
Tak się przedstawia fabuła tej powieści. No i cóż nie jest to historia ani specjalnie porywająca ani odkrywcza. W książce pełno jest nieścisłości. Jak pokój mógł trwać pięć wieków skoro w całkiem nieodległej przeszłości jedno z królestw zbuntowało się przeciwko Szmaragdowemu Królestwu? Pojawia się również watek miłosny, przywódca Zakonu zakochuje się w królowej, dodajmy że zamężnej oraz martwej. Królowa Fan, bo tak na imię wybrance serca naszego dzielnego wojownika, okazuje się mistrzynią magii dzięki temu może poruszać się swobodnie po całym świecie (oraz miedzy światem żywych i umarłych) i szpiegować przeciwnika.
Czyta się to wszystko szybko, ale nie do końca przyjemnie. Nie mówię ze przygody 7 potężnych rycerzy nie mogą się podobać. Mogą. Po prostu mi nie przypadł one do gustu. Jakoś wszystko się to dzieje za szybko i bez oporów. Wielka bitwa, na która czekało się przez cała książkę zmieściła się na 2 stronach a jednak jest to książka fantasty i to do czegoś zobowiązuje. Jeden z głównych bohaterów cały czas chodzi obrażony na cały świat. Konflikty pomiędzy postaciami zacierają się w mgnieniu oka. Bohaterowie są jedno wymiarowi.
Szmaragdowi Rycerze: Niebo w płomieniach Anne Robillard
5,4
Żadna książka mnie tak nie zirytowała jak "Szmaragdowi Rycerze" z uzdolnionym we wszystkich dziedzinach Wellanem na czele. Pomijając już ideał rycerza, pani Robillard po prostu zrobiła fuszerkę z jaką jeszcze nigdy się nie spotkałam przy pozycjach z fantasy. Brak jakiegokolwiek napięcia przy zbliżającej się wojnie, zero przeszkód na drogach rycerzy w wypełnianiu ich zadania (a nawet kiedy takowe się zdarzały, to wystarczył jeden akapit i po sprawie),straszliwie okrojone opisy - pojedynek między Wellanem a Kardejem miał chyba tylko podkreślić cudowność tego pierwszego, a przy końcowej walce ze smokami i ludźmi - owadami po prostu opadły mi ręce.
Kreacja bestii - nie, ja tego nie kupuję. Smok, który: a). nie lata, b). musi być przewożony na statku, gdyż boi się wody, c). pożera ludziom serca, d). najpewniej nie zionie ogniem, e). zostaje pokonany przez wykopanie odpowiednich dziur i zakrycie ich gałęziami - co to jest za smok? To jest raczej przerośnięty gad, a nie stworzenie budzące strach, który tak bardzo starała się wykreować pani Robillard.
Ideał rycerza, którym miał być Wellan? O, nie, nie ma mowy. Cóż, faktycznie był osobą dobrze zbudowaną, ale tu jego cechy prawdziwego rycerza się kończą. Umiejętności magiczne były przeznaczane dla magów, czarnoksiężników, wiedźm czy czarodziejek. Wellan, który bez problemów walczył i pokonywał wrogów (a doświadczenie w walce zdobył chyba z kosmosu, wnioskując po tym, że wyprawa do Szoli była jego pierwszym zadaniem),a magią władał bez najmniejszego problemu. Dodatkowo naruszał prywatność nie tylko swoich braci - rycerzy, ale i własnego brata czy giermka, wnikając w ich dusze bez pozwolenia. Zakochał się królowej Szoli, przysięgał, że nigdy nie wyjawi jej tajemnicy i przy pierwszym spotkaniu z Elundem po prostu to przyrzeczenie złamał, próbując jeszcze zabić jej dziecko. Sam atak na Króla Elfów zrobił z Wellana marną namiastkę rycerza. Ponadto nie poniósł żadnej kary, gdyż Szmaragd Pierwszy po prostu wolał skłamać innemu władcy, bo tak było chyba wygodniej. Nie wspominając, iż Wellan w imieniu króla Szmaragda kazał rozgłosić, że jest nabór do Zakonu. Ta... rycerz.
Kira miała chyba być przerażającą, nieznaną ludziom istotą, a okazała się krzyżówką człowieka z domowym kotem. Opis na okładce sugeruje, że od ocalenia Kiry zależą losy świata. Tylko... przed czym mają ją ocalić? Przez całą książkę Szmaragdowi Rycerze jeżdżą po kontynencie i przekazują władcom wiadomości. Podobno dziewczynkę chce odzyskać jej ojciec, wrogi Czarny Cesarz, który przez ponad trzysta stron przeprowadził aż dwa ataki, gdyż jego czas płynie inaczej niż mieszkańców Endikiew. To był jakiś świadomy zabieg czy raczej lenistwo autorki?
Nigdy, przenigdy nie tknę "Szmaragdowych Rycerzy". Te trzy wieczory, które z nimi spędziłam, były jak dotąd najgorszymi. I nawet nie wiem czy znajdę w sobie tyle cierpliwości, aby zbliżyć się z trzymetrowym kijem do drugiego tomu.