Pałuba. Sny Marii Dunin Karol Irzykowski 6,4
Dzieło, którego nurt treściowy (fabuła) nieodłącznie splata się z komentarzem metatreściowym (metafabularnym) - takie było moje pierwsze spostrzeżenie w podczas lektury; spostrzeżenie, które zaklasyfikowało utwór do dzieł metaliterackich i zapewniło mu znacznik szacunku i podziwu ze względu na epokę (koniec XIX wieku) w której zostało ono utworzone.
Później jednak spostrzegłem geniusz tej formy. Warstwa treściowa nie jest tutaj autonomiczna, lecz jest nieodłącznie zawarta w tej metatreściowej, która jednocześnie legitymizuje hiperszczegółowe metapodejście do ludzkiej psychologii. Mam więc tutaj nie tylko spojrzenie z lotu ptaka na fikcję, mechanizmy fikcji autorskie (indywidualne i kulturowe),lecz również ujęcie wprzęgniętych w to skomplikowanych mechanizmów psychologicznych zarówno postaci jak i autorów.
Irzykowski obnaża nieuświadomione fałszerstwo, któremu musimy ulegać (zarówno jako twórcy, jak i jako "postacie"); wszelkie błędy popełniane przez potrzebę łączenia, scalania i nazywania pewnych faktów życiowych, a także poprzez zagubienie się w tych błędach; przez ułomność pamięci i całej ludzkiej umysłowości; zwraca również uwagę na wyuczone mechanizmy przyjmowania i tworzenia pewnych formuł myślowych, które tworzą rzeczywistość zmityzowaną, zromantyzowaną i upoetycznioną; tak więc taką którą łatwo przyjmujemy przez bezkrytyczność, a która łatwo rozpada się i niweczy przez wspomnianą "Pałubiczność " czyli wieczne niedopasowanie, rozpadanie się i rozprzęganie wytwarzanych rzeczywistości. Z tego względu "Pałuba" wywołuje ukarzającą i oświecającą samoświadomość nieważne czy w kontekście jednostek tworzących, odbiorczych czy po prostu funkcjonujących w codzienności, bo stwarzanie fałszujące i projektujące dotyczy każdego z tych rodzajów funkcjonowania.
Komentarz krytyczny, polemizujący z Irzykowskim odwołałby się zapewne do faktu, że literatura może pogodzić w sobie metaspojrzenie z jednoczesnym zagłębieniem się twórczym w przebieg wydarzeń (a w Pałubie nie jest to do końca możliwe) - w końcu nie musimy zawsze popadać w namiętności bohaterów ani ulegać uproszczeniom autorów.
Kolejne zarzut odniósłby się do podejście z którym Irzykowski uparcie walczy: o bezrefleksyjne uniesienia na gruncie literackich wytworów. Dlaczego miałby nie "rozpuścić" mojego myślenia krytycznego w dziele literackim, skoro i tak każde dzieło sztuki i tak zawsze będzie wycinkiem, uproszczeniem, wytworzonym z siatki elementów a jakiś sposób upozorowanych, przetworzony, przepuszczonych przez filtry kultury, społeczeństwa, i ja jako odbiorca nigdy nie będę w stanie wyłapać wszystkich mechanizmów.
nawet (o zgrozo!) hiperrefleksyjna, meta-metalitercka "Pałuba" Irzykowskiego. Mogę również jako autor przyjąć moją krótkowzroczność i ograniczoność (przyjmując w ten sposób moją pałubiczność),i w pełni świadomie produkować wiązki znaczeń, rodzące nowe pojęcia, aktualne na gruncie mojego dzieła i aktualizowane poza nim z dozami dystansu literackiego, dużo mniej bezpośredniego niż Irzykowskiego i wciąż umożliwiającego "zanurzenie" się w dziele (przyznając że nie jest możliwe pisanie "niepałubiczne" pozwalam sobie w pełni na swobodę i dystans jednocześnie, tak więc na przyjęcie pałubiczności i wykorzystanie jej).
To oczywiście perspektywy i spostrzeżenia dziecka epoki ponowoczesnej. W swojej epoce Irzykowski musiał być ewenementem literackim i artystycznym, a psychologia jego postaci to jedna z najbardziej misternych tkanek treściowych z jakimi się zetknąłem.