John Hemry (bo tak brzmi jego prawdziwe nazwisko) jest autorem militarnych powieści science fiction. Tworzy opierając się na swoich doświadczeniach – uczęszczał do US Naval Academy, był oficerem US Navy (obecnie na emeryturze),a jego ojciec służył w siłach zbrojnych USA.
Stworzył dwie książkowe serie: Stark’s War i Paul Sinclair. Pod pseudonimem Jack Campbell, opublikował wielotomową serię Lost Fleet, które szybko zyskały sobie tytuł bestsellerów i zostały przetłumaczone na kilkanascie języków (w tym także rosyjski, fancuski i polski).
Obecnie mieszka w Maryland wraz z żoną i trójką dzieci.
Poprawna, rzemieślnicza militaru space opera - i tyle. Jest tak nijaka, że ciężko określić tę serię inaczej niż "czytadło". Brakuje czegokolwiek, co nadałoby jej charakteru - nie ma humoru, ciekawych postaci, tajemnicy, drugiego dna. Po prostu walka stockowych postaci ze stockowymi przeciwnikami. Ale nie jest grafomańskie, po prostu bezbarwne. Mam komplet, więc doczytam, ale z nieszczególną przyjemnością.
Ten tom podobał mi się bardziej niż poprzednie. Jak zawsze czytało się łatwo, ale tym razem było więcej polityki, co odbieram na plus. Było też większe skupienie na wojnie i relacjach pomiędzy Sojuszem i Syndykatem - nie tylko na sytuacji w najbliższym otoczeniu Floty. Mam nadzieję, że w kolejnych tomach będzie to kontynuowane i kolejne książki skupią się na całej wojnie.
Na plus zaliczyłbym też w miarę rozsądne postacie w otoczeniu kapitana - zarówno Syndycy pokazują tutaj bardziej ludzkie twarze, ale też towarzysze broni Geary'ego są coraz częściej przydatnymi współpracownikami, a nie tylko kontrastem dla jego inteligencji. Mam nadzieję, że wątek romantyczny został rozwiązany i nie stanie się głównym tematem kolejnych tomów.
Książka mi się podobała i cieszy mnie to, że ta seria trzyma poziom przy czwartym tomie.