Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać29
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel3
- ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
- Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Zbigniew Prostak
8
6,0/10
Pisze książki: fantasy, science fiction, czasopisma
Urodzony: 21.11.1930
Urodzony w Przemyślu w 1930 roku uczęszczał do Oficerskiej Szkoły Wojsk Inżynierskich. Wydał około 30 opowiadań oraz dwie powieści. Jego utwory dotyczą przeważnie fantastyki naukowej.
6,0/10średnia ocena książek autora
244 przeczytało książki autora
267 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Miesięcznik Fantastyka, nr 53 (2/1987)
Cykl: Fantastyka (tom 53)
5,9 z 7 ocen
12 czytelników 0 opinii
1987
Najnowsze opinie o książkach autora
Gość z głębin Janusz A. Zajdel
6,6
Książka "Gość z głębin" to zbiór opowiadań wydany w 1979 roku. Obowiązkowo musiały się w nim znaleźć socjalistyczne wstawki, które dzisiaj raczej budzą politowanie niż jakąś bardziej określoną reakcję. Taki urok tych "ramotek". Zbiorek nie zwala z nóg chociaż zawiera opowiadania legendarnych pisarzy jak Zajdel, Fiałkowski czy Boruń. "Człowiek z mgły" chociaż nieco nużący w swej formie to całkiem ciekawy w treści. "Sylwester 2501" jest bodaj najkrótszym opowiadaniem zbiorku i przeto chyba najlepszym. W krótkiej formie doskonała treść! Fiałkowski to jeden z błyskotliwszych autorów. "Interwencja" jest również ciekawa i porusza kwestie eugeniki. "Diariusz Genetryka Heterokariona" jest genialny! Formą przypomina średniowieczne diariusze i w takich czasach wydaje się być osadzony, jednak genetryk zajmuje się chytaniem genów. Ubawiłem się przednio. "Wrzód" jest taki sobie. "Taki miły pacjent" coś jakby z Pirxa wzięte. "Gość z głębin" podobał mi się - lekko napisany, potrafił przyciągnąć uwagę. "W cieniu sfinksa" jest dość dziwne... i ciężkie bym nawet powiedział. Przygnębiające. Chociaż w otaczającej nas rzeczywistości już widać, że opowiadanie jest "wieszcze" bo każdy może niemal stać się kim chce. Na razie to tylko udawanie ale jak tylko zaistnieje możliwość... "Opowieści z innych galaktyk" to jedno z lepszych opowiadań. Przypomina "Dzienniki gwiazdowe" i przygody Iona Tichego. Może nie posiadają takiej głębi ale humor Weinfelda jest bardzo przyjazny (co miałem okazję już poznać czytając jego "Pierwsze podróże w czasie"). "Oaza" to pokraczna antyutopia dziejąca się gdzieś na śmietnisku przyszłości (przeszłości?). Daje do myślenia. "Skok dodatni" Zajdla nie jest jego najlepszym opowiadaniem ale jest całkiem dobre. Przypomina nieco scenę z kryminału z lat 70' ale to w końcu ten czas. Ostatecznie jest to dobry zbiorek. Tamta epoka spłodziła o wiele lepsze ale ten odkłada ad acta serii Czytelnika "z kosmonautą".
Planeta zielonych widm Zbigniew Prostak
5,8
Żadna specjalna tragedia, ale chwalić się tą książką też za bardzo nie ma jak. Ot, linearna powiastka w duchu międzygalaktycznej przyjaźni (obca rasa jest uprzejma, wyrozumiała i miła, w dodatku od pierwszego kopa znajduje wspólny język z ziemską ekspedycją, która wylądowała na planecie),biegnąca od lądowania, przez rekonesans, pierwsze spotkanie, próby zrozumienia, dojście do porozumienia - aż po odlot. Żadnych skoków w bok, żadnej psychologii postaci (wszyscy inteligentni, chłodni emocjonalnie, wręcz do urzygu grzeczni - za jednym wyjątkiem),żadnych większych fabularnych szaleństw.
Idea wodnej cywilizacji, zupełnie ukrytej pod powierzchnią globu, jest przedstawiona w sumie znośnie, podwodne eksploracje też są odmalowane plastycznie, ale już wyposażenie techniczne ziemskiej ekspedycji lekko razi (po co targać ze sobą w kosmos pojazdy "podziemne" i pełnowymiarową łódź podwodną?),a już w ogóle zdumiewa machnięcie ręką na kilka wątków aż proszących się o pociągnięcie (badanie "roślinności" w dżungli, badanie naskalnych rytów, kwestia wylewanej na płaskowyż wody),nie mówiąc już o niemal zupełnym pominięciu opisu samego globu, przez co akcja powieści wisi trochę w próżni.
No i ta klasyczna bolączka PRL-owskich powieści sf. Statek - przepraszam, gwiazdolot fotonowy - nazywa się "Sol", a jego załogę stanowią osoby o wdzięcznych, wyszukanych imionach: Kir Ros, Tor Nils, Red Sorg, Mir, Dar, Rit, Aad, Kur, Zyt, Zet, Ron, Nor, Arn, Vox i Gun.
Książkę daje się więc czytać, ale nie ma co oczekiwać jakiegoś przesadnego zadowolenia z lektury.