Książka, którą polecono mi jako wyjątkowo zabawną lekturę. Z tą wyjątkowością to bym nie przesadzała, ale rzeczywiście można się od czasu do czasu uśmiechnąć. A nawet zaśmiać. Jest tylko jedno zastrzeżenie. Nie możecie należeć do ludzi, których dygresje autora irytują, a wszelkie wtręty i bon moty sprawiają, iż zgrzyta zębami. Poza tym, ci pisarze niespecjalnie poważnie traktują głównego bohatera i nieszczególnie przejmują się jego losem. Ale za to jest zabawnie. Coś za coś. Zatem polecam. Z niewielkim sceptycyzmem.
Po setnej stronie zaczyna być ciekawie.
Po dwusetnej wszystko staje na głowie.
Po trzechsetnej akcja zaczyna pędzić.
Po czterechsetnej wszystko robi się zabawne tak naprawdę (chociaż już wcześniej książka miała swoje momenty).
Żeby być szczerym nie napiszę, że polecam tę książkę każdemu. Sam miałem problemy z początkiem, jednakże kiedy historia wciągnęła mnie na dobre, nie mogłem powiedzieć o niej nic złego (zwłaszcza, że co kilka stron wybuchałem śmiechem - naprawdę).
Szkoda tylko, że Fabryka Słów nie wydała kontynuacji. Miło byłoby poznać zakończenie przygód naszej wesołej gromady.